Reklama:
Reklama:
Reklama:

Popularne na forum

Szukałam męża 32 lata i okazało się, że odnalazłam męża Moją bratnią Duszę lecz potrzebni są także przyjaciele i rodzina aby nie być samotnym. Pozdrawiam serdecznie Mamuśka;-)
11 komentarz
ostatni 9 miesięcy temu  
Poddałem się, ale nie uważam, że tam wszystko działa poprawnie. Trzeba zwracać na wiele rzeczy uwagę. Np. w moim przypadku psychiatra(ordynator) ewidetnie nie znał etykiety leku na którym pisało by zaczynać od mniejszych dawek. Zaczął od dużej nie zwracając uwagę na wagę i przedawkował lek reagila. Nie miałem problemów ze środowiskiem lub odrzuceniem. Można podlegać bez myśli hospitalizacji. Obecnie czuje się znacznie lepiej. Niedowierzałem trochę lekarzom zwłaszcza po tym ciągłym dobieraniu leków i przedawkowaniu leków, ale teraz już jest ok. Szpitale psychiatryczne w Polsce jeszcze całkiem dobrze nie funkcjonują.
2 komentarz
ostatni 4 miesiące temu  
Jak to właściwie odróżnić akatyzja i objawy nerwicy. Przyjmowałem kilka ssri i niby na początku poprawa a dalej pogorszenie, zwiększenie dawki też mnie rozbrajało. Obecnie mam convulex ale i tu sytuacja jest podobna. Może mój organizm nie toleruje tego typu leków. Czy ma ktoś podobnie.
12 komentarz
ostatni 4 miesiące temu  
A próbowałeś witaminy B12, może pomóc na głosy, to jest objaw niedoboru tej witaminy, chyba że masz jeszcze inne objawy, wtedy można iść do psychiatry, nie poczujesz do niego skierowania
3 komentarz
ostatni miesiąc temu  
Mam problem, który jest dla mnie bardzo krępujący. Zdarza mi się reagować płaczem na sytuacje, które mnie stresują. Najczęściej zdaża mi się to np. gdy czuję się niesprawiedliwie potraktowana. Dla osób z zewnątrz może to wyglądać na płacz z byle powodu. Niestety taka sytuacja zdażyła mi się nieraz w pracy. W poprzednich zakładach pracy kończyło się to tylko na dziwnych spojrzeniach współpracowników oraz uczuciem zażenowania. Niestety w obecnej pracy jest inaczej. Mojemu pracodawcy bardzo nie podoba się takie zachowanie. Każdy taki "wyskok" kończy się szeregiem rozmów okołodyscyplinujących, które najczęściej doprowadzają mnie do jeszcze gorszego stanu. Bywały też propozycje skorzystania z pomocy zaznajomionego terapeuty. Dlatego staram się pilnować. Od mojego ostatniego "wybuchu" minął rok. Jednak nie zawsze umiem opanować tę reakcję. I niestety niedawno znowu mnie poniosło. Na razie jestem po jednej rozmowie, spodziewam się w najbliższej przyszłości kilku kolejnych. Niestety nawet gdy stanowczo mówię, że nie chcę o tym rozmawiać, temat jest drążony dalej. Niby tłumaczę sobie, że moja reakcja jest normalna, ludzka, to jednak gdy jest mi sugerowane, że nie znam życia, że w innych miejscach pracy bym sobie nie poradziła, bo nikt by się że mną nie cackał, yo momentami naprawdę muszę się bardzo starać, by w to nie uwierzyć. To chyba tyle. Po prostu musiałam się wygadać.
1 komentarz
ostatni 4 miesiące temu  
Terapeuta 1 rzekł, że ciężko jest mi pomóc, bo jestem za mądra. Terapeutka miała przynajmniej plan: 2-3 sesje i potem podzieli się swoimi spostrzeżeniami. Jako osoba, która nie umie się bronić i myśli, ze zasługuje na złe traktowanie, ignorowałam znaki ostzregawcze. Np. wiele razy zwracala mi uwagę, że jest we mnie dużo gniewu. Na 3 sesji uczzepiła się tego, że nie mam kontaktu z bratem. W niedzielę przed Halloween napisałam mu, że bardzo źle się czuję i że główny czynnik ryzyka samobójstwem to poprzednie próby. On na to: mam nadzieję, że poczujesz się lepiej i zaraz wysłał swoje zdjęcie w przebraniu. Brat wie, że ma ciężką depresję, poprzednie próby, zero wsparcia i wie, że po jednej z prób rozpoczął 2,5 miesięczną kampanię przemocy wobec mnie, wiadomo, jaki miał cel. Wszystko to wiedziała terapeutka, a jednak obwiniała mnie o zerwanie kontaktu, 'bo przecież pani brat chciał dobrze.' I nie chciała zmienić tematu. Potem zaczęła mnie besztać za to, że byłam niezadowolona, bo teraupeta czasami musi powiedzieć pacjetowi coś niemiłego. I jeszcze odmówiła mi swoich spostrzeżeń i zakończyła sesję 7 min wcześniej.
1 komentarz
ostatni 8 miesięcy temu  
Witam, chciałem prosić o poradę, bo może ktoś się zetknął z takim czymś. Żona co jakiś czas ma zjazd, wszystko jest źle, wszystkie razem spędzone lata to zmarnowany czas, ja jestem beznadziejny i bierze że mną rozwód. Później jest znowu jakiś czas OK. Teraz mamy największy tego typu kryzys w historii. Od miesiąca praktycznie ze mną nie rozmawia, niedługo rodzi nasze trzecie dziecko ale nie chce podać mi nawet jego imienia bo uwaza że nie jestem tego godny. Może nie jestem idealny, ale te wszystkie zarzuty w stosunku do mnie są absurdalne. Rozmawiałem o tym z psychologiem i stwierdził że żona może mieć zaburzenia typu borderline, wskazuje też na to fakt, że nie potrafi budować relacji w pracy i wiecznie jest z kimś w stanie konfliktu. Nie mam już siły, chce z nią być nie tylko ze względu na dzieci, ale nie chce też czuć się jak stolec i wiecznie za wszystko przepraszać. Już teraz czuję się jakbym był kimś totalnie bezwartościowym bo parę lat brania na siebie wszystkich win może wykończyć. Jeśli ktoś się z czymś takim zetknął to proszę dać znać co o tym sądzicie.
1 komentarz
ostatni 8 miesięcy temu  
Reklama: