Cześć. Mam depresję od kilku lat, od 3 lat też jestem z partnerem w związku. Początkowo byliśmy w relacji na odległość, potem mieszkaliśmy razem i teraz znowu mieszkamy na odległość przez nieznośną teściową. Mój partner raczej wydawał mi się silny psychicznie i był moją podporą. O swoich trudnych emocjach raczej nie potrafił rozmawiać i uciekał zawsze od tematu. Gdy mieszkał poza domem rodzinnym był szczęśliwy, pełen życia. Od kiedy wrocil do mieszkania z toksyczną matką jego nastrój się obniżył znacząco. Dzisiaj w rozmowie trochę się otworzył i przyznał, że nie chce żyć, "chce się zachlać", ze zyje tylko dla mnie i ma dosyć życia. Jednocześnie upewniał mnie, że nic nie jest moją winą i szybko zakończył temat rozmowy. Myślę, że moja wyprowadzka stamtąd do końca go przybiła. Staram się go wspierać, ale on jest zamknięty w sobie.