Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Nie lubię swojej rodziny (8)
- http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html#p779525http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html Nie lubię swojej rodziny GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Jestem dorosła i myślałam, że wszystko się zmieni gdy się usamodzielnie, jednak nadal jest to sprawa, która potrafi doprowadzić mnie do łez.
Nie lubię swojej najbliższej rodziny. Ojciec wiecznie niezadowolony malkontent, który narzeka i komentuje każde potknięcie, często wybucha i krzyczy a za chwilę się przymila i stara się żartować. Odkąd pamiętam nigdy nie umiałam przewidzieć jak zareaguje na to co powiem i zrobię.
Matka to typ osoby, robiącej z siebie męczennicę. Wiecznie słyszę jaka to ona zmęczona, bo od rana do wieczora stoi w kuchni, czego to dla mnie nas nie robi itp. Na argument, że jej o to nie prosiłam, więc może być zła tylko na siebie, zaczyna swój niekończący się wywód. Wszystko komentuje i krytykuje - a to źle się ubrałam, a to źle coś zrobiłam, a to źle coś powiedziałam. Chodziłam na terapię, która miała mi pomóc zbudować z nią dorosłe, poprawne relacje. Nie udało się, gdyż na moje zdania "nie mów tak do mnie", "nie krytykuj, bo to moja decyzja", "nie chcę tego słuchać" robi z siebie męczennice i zalewa mnie potokiem słów, że to ona wie lepiej, że się nie znam itp. Mimo, iż jestem osobą dorosłą, czuję się przy niej jak małe dziecko, które nic nie wie i wszystko robi źle.
Stosunki z siostrą to koszmar. Nie lubię jej jako osoby, drażni mnie i gdyby nie to że jest siostrą, nigdy w życiu nie chciałabym mieć kontaktów z takim człowiekiem. Nie rozmawiamy, nie lubimy się, wręcz drażnimy. Nie wiem czemu temat ten jest dla mnie wyjątkowo wstydliwy. Gdy ktoś ze znajomych pyta mnie o siostrę kłamię i udaję, ze nasze kontakty są ok. Wstyd mi przyznać że nie istnieją, że się nie lubimy. Zabiera mi to dużo energii. Kiedyś próbowałam naprawić kontakty, jednak jednostronnie się nie da, dlatego odpuściłam. Mam wrażenie, że jestem nieśmiała i nie lubię siebie, bo skoro nie lubimy się z własną siostrą, to czemu ktoś inny miałby mnie lubić?
Relacje w domu są specyficzne. Opierają się głównie na wzajemnej krytyce, walce słownej, krzykach. Nie ma jednak alkoholu, przemocy słownej itp. Na zewnątrz wszystko jest w porządku. Za zamknietymi drzwiami zupełnie inaczej.
Gdy jestem poza domem (mieszkam sama) ciężko pracuję nad tym, żeby zbudować pewność siebie i miłość do własnej osoby. Niestety kiedy wracam do domu, wszystko to rozpada się w ciągu chwili jak domek z kart. Znów tracę nad sobą kontrolę, krzyczę, walczę i tracę wszystko to, co zbudowałam podczas samodzielnego życia. Techniki polecane przez psychologa nie pomagają, gdyż w rodzinie nie ma czegoś takiego jak szacunek i wzajemne słuchanie się. Stwierdzenie, że nie chcę o czymś rozmawiać albo żeby czegoś nie komentowali nie działają do czasu aż nie krzyknę i nie wyjdę.
Nie wiem co robić.
Najchętniej zerwałabym z nimi kontakty, gdyż każda taka podróż do domu wydaje się niszcząca i męcząca. Z drugiej strony, gdy staram się ograniczyć kontakty dzwonią do mnie czemu się nie odzywam, co się dzieje, że jestem niewdzięczna. Dopadają mnie wtedy wyrzuty sumienia.
Poprawnych, dorosłych kontaktów zbudować z nimi nie umiem. Próbowałam, nic z tego. Jednak wyrzuty sumienia nie dają mi spokoju. Bo przecież nie byli alkoholikami, kochają mnie na swój sposób, nie skrzywdzili mnie nigdy fizycznie. Należy im się wiec wsparcie od córki i kontakt z nią.
Myślałam też o tym, żeby zerwać kontakty jedynie z siostrą. Jednak rodzina nie daje mi na to szansy. Sami nie utrzymujemy kontaktu jednak rodzice zawsze dzwonią spytać czy wysłałam jej życzenia na urodziny, ciotki w kółko na imprezach rodzinnych wytykają mi że to straszne, że jeszcze nie byłam w jej nowym mieszkaniu a to wstyd, przecież jestem siostrą.
Jestem rozdarta i nie umiem sobie z tym sama poradzić. Błagam o pomoc. - http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html#p779563http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html Nie lubię swojej rodziny
jakże znajoma mi historia,bardzo dobrze Cie rozumiem,brak komunikacji i poprawnych relacji istnieje również w mojej rodzinie,zawsze były tylko krzyki,awantury,krytyka też istniała,dlatego mimo iż nie jestem ani brzydką ani garbatą osobą jestem zakompleksiona i nie wierzącą w siebie kobietą wiecznie poszukującą akceptacji,i miłości. ojciec despota a mama już nieżyjąca ofiara i męczennica,urobiła się i zawsze narzekała a ja jej mówiłam że to były jej wybory,ja od dziecka byłam zamknięta w sobie i miałam problemy z otworzeniem się na ludzi i świat,dzisiaj mam 31 lat i choruję na chad,który ujawnił się po śmierci mamy,i tak trafiłam do psychologa na terapię grupowa,spędziłam rok czasu na dochodzeniu do siebie i dowiedzeniu się dlaczego taka jestem-teraz już wiem,dzieci z rodzin dysfunkcyjnych takie już są,a model twojej czy mojej rodziny już się nie zmieni,mam 2 siostry,z jedną się w ogole nie odzywam,bo jej nie lubię,jest wredna i złośliwa i zawsze potrafila doprowadzić mnie do łez,z drugą mam dobre relacje i można powiedzieć że troche zastę puje mi mamę,ktora była jedyną osobą mi bliską,jako jedyna mnie rozumiała chociaż i między nami były konflikty,opuściłam dom 11 lat temu nie mogłam tam wytrzymać,widzimy sie rzadko i z jednej strony cierpię ale z drugiej jestem zdrowsza psychicznie,zadużo wspomnień tych złych,brak ciepła,każdy mysli tylko o sobie,tak nie wygląda prawdziwa rodzina,kiedyś psycholog powiedział żebym znalazła rodzinę zastępczą miał na myśli rodzinę partnera,prawdziwa rodzina,nieidealna ale lepsza,nie odnajduje się w niej i denerwuja mnie ich relacje które sa naprawdę poprawne,szanują się i wspierają a takiej osobie jak ja przyzwyczajonej do dysfunkcji ciężko zaakceptować cos innego.duzo zmienilo sie w mojej rodzinie od smierci mamy,ojciec bardzo szybko ożenił się poraz drugi i udaje szcześliwego a my musimy to akceptowac,wiem ze do konca zycia bedzie mi brakowalo ciepla i serdecznosci ze strony rodziny ale wiem ze tego nie zmienie,żyję z tym i już..takich osob jak my jesy duzo,więc wiedz ze nie jestem w tym sama,pracuj nad sobą i nie daj sie tłamsić,jestes na pewno wartosciową osobą i nie pozwól zeby ktoś wmawial ci ze ejst inaczej powodzenia
- http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html#p1233656http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html Nie lubię swojej rodziny Gość
Temat już jest pewnie zamknięty, ale ja tez nienawidzę swojej rodziny.Mieszkam w mieszkaniu po rodzicach. Właściwie to mieszkam z matką tata nie żyje. Niestety życie napisało taki scenariusz. Nie stać mnie na własne mieszkanie. Rozeszłam się z mężem, który wyjechał za granicę i wracać nie ma zamiaru. To właśnie wtedy wróciłam do rodzinnego domu, bo przy najniższej krajowej nie stać mnie było na dalszy wynajem. O ile z mamą (choć nie zawsze) potrafimy się dogadać to wiecznie musze być zdana na kogoś z rodziny. A to przyjedzie siostra, której wizyty to dla mnie gehenna. Nie mam o czym z nią rozmawiać, nasze światy są zupełnie różne. Przyjeżdza na kilka tygodni do rodzinnego domu i musze ją tolerować mimo, ze nie mogę na nią patrzeć. Wieczne kłótnie i nieporozumienia. Wszystko wraca z dzieciństwa. Ona ma obecnie 45lat. Niestety ma tu swoją część, wiec nie mam nic do gadania. Przyjeżdza i mieszka kiedy jej się podoba. Podobnie jest z ciotkami i wujkami, którzy dla mnie emocjonalnie są jak obcy ludzie. Niestety mieszkając z mamą muszę ich wszystkich tolerować choć gdybym tu została sama na pewno pourywałabym z nimi kontakt. Chciałabym po pracy poczuć się swobodnie a nie patrzeć na ludzi którzy są dla mnie jak obcy. Niestety mieszkanie nie ma zapisu na żadną z nas. Ani na mnie ani na siostrę, która nie ma swojej rodziny i mieszka od wielu lat grzecznościowo ze swoim przydupasem za granicą.. Najbardziej boje się momentu jak mamy braknie. Nie wyobrażam sobie jak się dogadamy. Rodzina nigdy nie dała mi szczególnego wsparcia. W młodości i w dzieciństwie tez większość rozmów to wyzwiska i pretensje. Bardzo chciałabym oddzielić się, odizolować, zamieszkać osobno, ale nie mam takiej możliwości. Napisałam to wszystko żeby wyrzucić z siebie co mnie boli. Teraz mi trochę lepiej choć sytuacji mojej to nie rozwiąże. Pozdrawiam wszystkich a w szczególności osoby, które mają podobnie.
- http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html#p1233702http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html Nie lubię swojej rodziny Gość
Dołączam. Wieczne czepianie sie,wszystko co robisz,jeśli zrobisz inaczej-nie masz prawa. Swoje zdanie kwitowane jest "niewdzieczna". Dogadac sie nie da..
- http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html#p1233735http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html Nie lubię swojej rodziny Gość
U mnie to samo. Tyle, że ja mam 31 lat i brak perspektyw na wyrwanie się z domu.
- http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html#p1263417http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html Nie lubię swojej rodziny Gość
Mam tak samo. Mi rodzina taki numery odwalała, że mam zatruty mózg. Niedługo się zrywam z rodziny, Po prostu niknę, zmienię tożsamość i nich wiedza, ze zagoniłem, albo zgoniłem gdzieś. Napsuli mi krwi to muszą ponieść konsekwencje. Najgorsze z tym jest to, ze ja nie znoszę alkoholu w rodzinie. Mimo, ze niektórzy mi pomagają, to jak wypiją to gadają a takich ***, że się gotuję. To i tak nic nie zmienia. Nawet święta mi wiszą koło nosa. Słowem jak zniknę będę sam, będę kręcił interes w branży IT i żadnej rodzinki, świat itp. Wole być sam niż z kimś kto mi życie zatruwa.
Artykuły wybrane dla Ciebie
- http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html#p1398755http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html Nie lubię swojej rodziny
Mam taki sam problem tylko że ja mam17 lat i nie wiem co zrobić
- http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html#p1399804http://www.psychiatria.pl/forum/nie-lubie-swojej-rodziny/watek/779525/1.html Nie lubię swojej rodziny
Liczę że wątek odżyję, bo właśnie założyłam konto. Czytając Wasze wypowiedzi, czułam że w tej historii brakuję jeszcze mnie. Zacznę od początku, mam 23 lata i mieszkam z matką, siostrą i swoim ukochanym. Od kilku lat utrzymuję się sama, pracuję i wszystko co mam, mam dzięki sobie i chłopakowi. Stać mnie na rzeczy o których w dzieciństwie tylko marzyłam. Mam marzenia, cele, spełniam je, staram się realizować w każdej dziedzinie i co dnia być lepszą osobą. Pomagam potrzebującym, udzielam się w akcjach charytatywnych i zawsze wyciągnę dłoń do słabszego. Nie wtrącam się w życie innych, nie zaglądam ludziom przez ramię. Krótko mówiąc, robię wszystko by być z siebie dumna. Mój chłopak jest taki sam. A więc do dziś zastanawiam się co poszło nie tak, jestem przeciwieństwem własnej rodziny. Ojciec uciekł 400 km od Nas, nie pracuje i nie robi nic. Matka pracuje na dwie roboty i ledwo sobie radzi bo ja ojca nie ma co liczyć. Nie mają ambicji, celów do realizacji, niczego. Od kiedy mój chłopak ze mną mieszka, czuję co znaczy życie. Rodzice potrafili robić tylko długi, nie myśleli o naszej przyszłości, o naszym starcie. Nie interesują się mną w ogóle, nie mam z nimi żadnych relacji. Już raz mnie matka z domu wyrzuciła, mieszkałam na ogródkach działkowych przez 3 msc w okresie zimowym, nie obchodziło to nikogo. W wieku 13 lat popadłam w depresję, cięłam się i próbowałam popełnić samobójstwo, rodzice pozostali nie wzruszeni. Rok temu razem z chłopakiem, pożyczyliśmy mojej matce 6 tysięcy na długi mieszkaniowe, którymi doprowadziła do eksmiji. Od tamtej pory jesteśmy dla niej nikim, robi awantury, albo nie odzywa się kilka dni. Ze mną rozmawia czasami normalnie, a mojemu chłopakowi każe wypier***dalać, takie słowa padają często. Ojciec ma wszystko gdzieś i sieje tylko ferment tam gdzie stanie, matka tkwi przy jego boku mimo tego że ciągnie ją na dno. Dziś znów doszło do awantury, moja matka zaczęła wyzywać mojego chłopaka i mnie. Żałuję dnia w którym jej pomogłam i nigdy nie usłyszałam dziękuję. Jeśli ktoś się zastanawia dlaczego się nie wyprowadzimy? Otóż czekamy na dzień aż spłacą oni swój dług u nas, bo inaczej nigdy nie zobaczę tych pieniędzy. Moja matka nigdy nie starała się na 100%. Muszę dodać że od dzieciństwa trwa niesamowita faworyzacja mojej starszej siostry, każdy już to widzi. Siostra to jej pupilek i jej słowa są święte. Natomiast ja dziś usłyszałam od niej że jak się wyprowadzę to za mną nie zatęskni. Pomagałam jej tysiące razy, finansowo jeszcze więcej. Czułam poczucie winy, czułam że muszę im pomagać nawet jeśli mnie wyzywają przy tym. Zawsze mówiłam sobie że to moja wina i muszę być dla nich jeszcze lepsza. Moja matka wymagała -
tak wymagała ode mnie prezentów na każdą okazję, nawet gdy miałam 15 lat i nie miałam własnych pieniędzy. Ja nie dostawałam od nich żadnych prezentów na żadną okazję. Kiedyś mieli kasy jak lodu i nie zrobili nic by zabezpieczyć naszą przyszłość . Nigdy nie byli ze mnie dumni, dlatego zawsze czułam że moje osiągnięcia są nic nie warte. Mam zaburzoną samoocenę, trudno nawiązuje kontakty, mam mnóstwo fobii, boję się nawet dzwonka do drzwi gdy jestem sama w domu. Często popadam w przygnębienie. Wszystko odbiło się na moim dorosłym życiu. W przyszłości się wyprowadzę, zerwę kontakty z całą rodziną, zapomnę o nich a oni o mnie. Nie będą na moim ślubie i nie poznają mojego dziecka. Może wtedy otworzą oczy i zrozumieją że tutaj brakowało miłości... - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Niepoinformowanie o niepełnosprawności
Witam serdecznie,chciałbym zwrócić się z następującym pytaniem:...
- Nic mi się nie chcę - moje spostrzeżenia
Witam serdecznie. Od 2011 roku zmagam się z depresją i od tylu lat też...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Niepoinformowanie pracodawcy o niepełnosprawności
Witam serdecznie,chciałbym zwrócić się z następującym pytaniem:...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Potrzebny dobry psychiatra osobie niepełnosprawnej
Potrzebuję pomocy.Szukamy dobrego psychiatry. Siostra niepełnosprawna ma 24 lata,...
Forum: Zaburzenia psychiczne