Reklama:
Reklama:
Reklama:

Popularne na forum

Poddałem się, ale nie uważam, że tam wszystko działa poprawnie. Trzeba zwracać na wiele rzeczy uwagę. Np. w moim przypadku psychiatra(ordynator) ewidetnie nie znał etykiety leku na którym pisało by zaczynać od mniejszych dawek. Zaczął od dużej nie zwracając uwagę na wagę i przedawkował lek reagila. Nie miałem problemów ze środowiskiem lub odrzuceniem. Można podlegać bez myśli hospitalizacji. Obecnie czuje się znacznie lepiej. Niedowierzałem trochę lekarzom zwłaszcza po tym ciągłym dobieraniu leków i przedawkowaniu leków, ale teraz już jest ok. Szpitale psychiatryczne w Polsce jeszcze całkiem dobrze nie funkcjonują.
2 komentarz
ostatni 6 miesięcy temu  
24 lata kończę niedługo, bo już w styczniu. Koniec studiów niebawem. W związku nie byłam i nie jestem aktualnie. Czasami z tego powodu jest mi ciężko, ale wmawiam sobie, że lepiej być samemu niż z byle kim. Zastanawia mnie czy po studiach zmaleją szanse na poznanie kogoś? Problem polega na tym, że gdzie bym nie była to wszędzie dziewczyny. W szkole średniej masa dziewczyn, na studiach czy to licencjackich czy obecnych magisterskich to też przeważnie dziewczyny. W akademiku już młodsze roczniki chłopaków, bo 04. Bardziej interesuje się kimś z rocznika 92-98 i 00. 99 i 01 odpada. 10-15 lat starszy czy ktoś młodszy odpada. Uważam się za osobę, która dąży do celu, która wie czego chce, która jest wrażliwa. Typ partnera, który mi odpowiada to ktoś wrażliwy, poukładany, nie taki, który myślałby tylko o jednym, żeby był wyrozumiały, wiedział czego chciał( taki jak Leszek Talar z serialu Dom). Co do wyglądu to mi odpowiada chłopięca uroda i sylwetka typu Tom Cruise, ewentualnie sylwetka smukła( jak Leszek Talar z serialu Dom). Wolę kogoś z włosami niż łysego. Roczniki 92-98 już raczej są po studiach- to gdzie je poznać skoro na uczelni na próżno ich szukać? W rodzinnym mieście nie mam znajomych, ze względu na to co mi się stało w gimnazjum( wtedy dwóch chłopaków mi dokuczało, tzn jeden mnie zmuszał abym z nim chodziła, uroił sobie, że się spotykamy i przy wszystkich mówił, że z nim spałam, ale to nie było prawdą. Drugi z nich mnie zmuszał co chwila, choć mówiłam tyle razy, że nie interesuje się nim) i w liceum nie oddzywałam sie do nikogo przez to. Ale jak na studia 4 lata temu przyjechałam to w akademiku zaczęłam zagadywać do kogoś. Ale jeżdżę rowerem po okolicznych wioskach w okresie wakacyjnym, biegam, chodzę na pobliski zalew. W mieście gdzie studiuje planuję chodzić na siłownię- nie istnieje szansa, że poznam kogoś? Koleżanki z miasta gdzie studiuje mają same dziewczyny wśród znajomych, kuzynów 10-16 lat. Tak samo na weselach czy innych uroczystościach jestem to ciągle z roczników 92-98 i 00 to jest dziewczyna
1 komentarz
ostatni 5 miesięcy temu  
Dodam ze tritico i nexpram pozawalaja mi normalnie funkcjonowac. Zaluje ze o kilka miesiecy za pozno zaczalem brac nexpram i ze zwlekalem ze zwiekszeniem dawki tritico.
12 komentarz
ostatni 9 miesięcy temu  
24 lata kończę w tym miesiącu. W tym roku kończę studia na kierunku biologia w tym roku, tak że obrona magisterki przede mną. W związku nie byłam i nie jestem aktualnie. Czasami z tego powodu jest mi ciężko, ale wmawiam sobie, że lepiej być samemu niż z byle kim. Zastanawia mnie, czy po studiach zmaleją szanse na poznanie kogoś? Problem polega na tym, że gdzie bym nie była, to wszędzie dziewczyny. W szkole średniej masa dziewczyn, na studiach czy to licencjackich (ochrona środowiska), czy obecnych magisterskich (biologia środowiskowa) też przeważnie dziewczyny. W akademiku już młodsze roczniki chłopaków, bo 04. Bardziej interesuje się kimś z rocznika 92-98 i 00. 99 i 01 odpada. 10-15 lat starszy czy ktoś młodszy odpada. Uważam się za osobę, która dąży do celu, która wie, czego chce, która jest wrażliwa. Typ partnera, który mi odpowiada, to ktoś wrażliwy, poukładany, nie taki, który myślałby tylko o jednym, żeby był wyrozumiały, wiedział czego chciał (taki jak Leszek Talar z serialu „Dom”). Co do wyglądu, mam określony typ niby, ale zdaje sobie sprawę, że wygląd nie zawsze idzie w parze z charakterem. Roczniki 92-98 już raczej są po studiach, to gdzie je poznać, skoro na uczelni na próżno ich szukać? W rodzinnym mieście nie mam znajomych, ze względu na to, co mi się stało w gimnazjum (wtedy dwóch chłopaków mi dokuczało, tzn. jeden mnie zmuszał, abym z nim chodziła, uroił sobie, że się spotykamy i przy wszystkich mówił, że z nim spałam, ale to nie było prawdą. Drugi z nich mnie zmuszał co chwila, choć mówiłam tyle razy, że nie interesuję się nim) i w liceum nie odzywałam się do nikogo przez to. Ale jak na studia 4 lata temu przyjechałam, to w akademiku zaczęłam zagadywać do kogoś. Ale jeżdżę rowerem po okolicznych wioskach w okresie wakacyjnym, biegam, chodzę na pobliski zalew. W mieście gdzie studiuję planuję chodzić na siłownię – nie istnieje szansa, że poznam kogoś? Koleżanki z miasta, gdzie studiuję, mają same dziewczyny wśród znajomych, kuzynów 10-16 lat. Tak samo jak na weselach czy innych uroczystościach jestem, to ciągle z roczników 92-98 i 00 to jest dziewczyna. Gdzie mogę poznać kogoś z rocznika 92-98, skoro już one są po studiach? Bardziej mnie interesuje przedział wiekowy partnera
1 komentarz
ostatni 4 miesiące temu  
1 komentarz
ostatni 3 miesiące temu  
Hej. Mam podobne problemy i brata z autyzmem. Jak chcesz to możemy się wspierać na GG.
2 komentarz
ostatni 6 miesięcy temu  
Szukam dobrego psychiatry i psychoterapeuty z krakowa w sprawach typu Fobia Społeczna itp
210 komentarz
ostatni 3 miesiące temu  
Mam problem, który jest dla mnie bardzo krępujący. Zdarza mi się reagować płaczem na sytuacje, które mnie stresują. Najczęściej zdaża mi się to np. gdy czuję się niesprawiedliwie potraktowana. Dla osób z zewnątrz może to wyglądać na płacz z byle powodu. Niestety taka sytuacja zdażyła mi się nieraz w pracy. W poprzednich zakładach pracy kończyło się to tylko na dziwnych spojrzeniach współpracowników oraz uczuciem zażenowania. Niestety w obecnej pracy jest inaczej. Mojemu pracodawcy bardzo nie podoba się takie zachowanie. Każdy taki "wyskok" kończy się szeregiem rozmów okołodyscyplinujących, które najczęściej doprowadzają mnie do jeszcze gorszego stanu. Bywały też propozycje skorzystania z pomocy zaznajomionego terapeuty. Dlatego staram się pilnować. Od mojego ostatniego "wybuchu" minął rok. Jednak nie zawsze umiem opanować tę reakcję. I niestety niedawno znowu mnie poniosło. Na razie jestem po jednej rozmowie, spodziewam się w najbliższej przyszłości kilku kolejnych. Niestety nawet gdy stanowczo mówię, że nie chcę o tym rozmawiać, temat jest drążony dalej. Niby tłumaczę sobie, że moja reakcja jest normalna, ludzka, to jednak gdy jest mi sugerowane, że nie znam życia, że w innych miejscach pracy bym sobie nie poradziła, bo nikt by się że mną nie cackał, yo momentami naprawdę muszę się bardzo starać, by w to nie uwierzyć. To chyba tyle. Po prostu musiałam się wygadać.
1 komentarz
ostatni 6 miesięcy temu  
Reklama: