Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: ALKOHOLIK I PSYCHOL - DZIEKUJE!!! (15)
- https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html#p40529https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html ALKOHOLIK I PSYCHOL - DZIEKUJE!!! Gość
Niedawno obchodziliśmy 26 rocznicę naszego ślubu. Dla jednych wydaje się ta mało, dla innych kojarzy się z wiecznością wręcz gigantyczną liczbą. Mamy po 51 lat i dwie dorosłe córki. Nasze życie, tak jak chyba wszystkich tu na forum i w otaczającym nas świecie nie było usłane różami. Moja kochająca żona, pomimo wszelkich przeciwności życiowych, jest cały czas ze mną, ratując moją duszę i głowę z czasami nawet karkołomnych opresji. Kobieta o anielskiej cierpliwości. Tyle wsparcia i pomocy ile dostałem od niej, nie dostałem od nikogo na świecie. Ja jestem ALKOHOLIKIEM. Od kilku lat już trzeźwiejącym. Bo czy mogę napisać, że trzeźwym? Właśnie! Trzeźwość, to nie tylko powstrzymanie się od spożywania napojów procentowych. Trzeźwość, to także właściwe, poprawne relacje w rodzinie, w społeczeństwie. Można nie pić latami a jednak nie trzeźwieć, to są tylko ludzie niepijący, nie można o nich powiedzieć, że są trzeźwi skoro mają powichrowane relacje z towarzyszami życia, z dziećmi z rodziną. Jest to bardzo trudne, gdyż wykrzywiana latami rzeczywistość nie da się wyprostować w ciągu kilku tygodni, czy miesięcy. Tak, do trzeźwienia niezbędna jest abstynencja! Ale oprócz niej koniecznych jest bardzo wiele czynników towarzyszących trzeźwieniu. Przede wszystkim chodzi tu u "uzdrowienie" atmosfery rodzinnej w domu. Dzieci, przez kilkanaście lat nękane strachem przed ojcem, (choć moje wcale się mnie nie bały, bo nie robiłem im krzywdy fizycznie) nie obdarzą go z dnia na dzień zaufaniem, które teraz trzeba mozolnie z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień odbudowywać. Czy można pokochać alkoholika? Czy można z nim żyć w zgodzie i w normalnych rodzinnych relacjach? Otóż można! Ja jestem tego żywym dowodem i całe rzesze trzeźwiejących alkoholików, którzy podjęli walkę o siebie, o swoje godne życie, nie pozwalając się stłamsić nałogowi.
Być może, gdybym posłuchał żony wcześniej, być może gdybym podjął próby leczenia wcześniej nasze życie dzisiaj wyglądałoby zupełnie inaczej. Dzieci, wychowywała praktycznie sama. Ja zawsze miałem wiele innych "spraw do załatwienia" wiele innych rzeczy do "zrobienia", niż zajmowanie się dziećmi i domem. Na po stokroć zwracaną uwagę, że zaczynam mieć problem z alkoholem, ironicznie wyśmiewałem się z tego, nie zdając sobie sprawy, że już niewidoczna granica tzw." kontrolowanego picia" została dawno przekroczona. Nie ma chyba na świecie takiego człowieka, któremu ten moment w życiu alkoholika potrafi precyzyjnie określić. To się po prostu dzieje i nikt nie wie, kiedy. A dziś, pozostaje jedynie żal po przeżytym byle jak życiu w częściowej nieświadomości, pijackiej malignie i alkoholowych zwidach, niezrealizowanych do końca marzeniach złudnych wyobrażeniach o życiu naprawdę. I z tego miejsca chciałem podziękować za troskę i wsparcie, cierpliwość i wyrozumiałość mojej żonie i dzieciom oraz całej rzeszy innych osób, psychiatrów i psychologów, którzy przyczynili się do tego, że jestem dziś tu gdzie jestem. A pijącym alkoholikom - SPÓJRZCIE GŁĘBOKO W SIEBIE - obyście nie dojrzeli nigdy pustki Pomyślcie o tym raczej prędzej niż później, bo na niektóre rzeczy może już zabraknąć czasu.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html#p110202https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html ALKOHOLIK I PSYCHOL - DZIEKUJE!!! Gość
Klikając po internecie trafiłam na Twój list. Jestem żoną i matką dwójki dzieci. Szukam pomocy, po omacku stukam to tu, to tam. Czuje się jak zamknięta w jakimś słoiku ćma. Jesteśmy małżeństwem od 3 lat a znamy się 7. Wojtek - mój mąż pije od bardzo dawna. Raz więcej, raz mniej ale zawsze. Oglądając jego zdjęcia z dzieciństwa to wszędzie przewija sie alkohol. To o niczym nie świadczy i nie można zakładać, że wcześniejsze zachowanie wpłynie na dorosłe życie. Wojtek nie pomaga mi praktycznie w cale w wychowaniu dzieci i pomimo że nie krzywdzi ich fizycznie, psychicznie je wykańcza. Ja dbam o dom, pracuje na 2 etaty. gotuje obiady, piorę, sprzątam a Wojtek po powrocie z pracy, siedzi przed komputerem i pracuje nad stroną swojego kolegi nie poświecając uwagi rodzinie wogóle. Jego picie ostatnio przybrało ogromną formę, bo nie ogranicza sie do weekendów, kiedy to wychodzi "do pracy" (prowadzi karaooke- wraca o 4 rano "sztywny"
, ale upija się w domu. 8.11.2007 (czwartek) upij się do nieprzytomności, kiedy ja byłam z dziećmi po zakupy. Jak wróciłam myślałam że nie żyje! Leżał niekontaktując w łóżku. Rozłożył oczywiście łóżko dzieciom, zrobił mleko córce i wymył kuchnie, więc na drugi dzień nie rozumiał o co ja się czepiam. Teraz chce się wyprowadzić. Umieścił w Internecie ogłoszenie że poszukuje pokoju do wynajęcia. W naszym domu ma wszystko, nie może tyko pogodzić się z tym że nie chce żeby pił i żeby na imprezach typu karaoke i innych, które robi dla swojego kolegi nie tulił się do obcych kobiet. Jestem osobą twardą, energiczną, konsekwentną. Wiem że dam sobie radę, bez niego ale nie mogę rozstać się z nim, bo nasze dzieci będą bardzo cierpieć. Jak to zrobić, żeby On zrozumiał że robi źle. Czy zostawić go żeby sie zapił? Jak mam się zachowywać? Czy naciskać? Błagam o pomoc!!!!
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html#p110203https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html ALKOHOLIK I PSYCHOL - DZIEKUJE!!! Gość
Witam!!
Jest mi cholernie trudno wypowiadać się w tej kwestii. Czytając Twojego posta, wydawało mi się że widzę siebie sprzed kilkunastu - kilkudzie- sięciu laty. Post, który napisałem powyżej był w zasadzie przeznaczony dla mojej żony jako forma podziękowania za jej troskę o mnie. Sama więc widzisz, czym się skończyły moje próby zmagania z alkoholem. Zabawa,ułańska fantazja, kobiety,wino i śpiew? Skądś to znam. Jest to niestety już problem. Nie wiem co Ci poradzić. Odejść od niego? Pozwolić mu odejść samemu? Jeżeli to zrobi, świadczyć będzie że kocha bardziej zabawę i własne zaspokajanie swoich potrzeb niż Was - Ciebie i dzieci. Jeżeli to zrobi, nie jest wart Twojej miłości i pozwól mu na to. Oczywiście nie bezwarunkowo - musicie z czegoś żyć a czasy są trudne. I tak pracujesz w domu z dziećmi sama i jakoś dajesz sobie radę. Żeby Twoje dzieci miały zapewnioną jakąś godną przyszłość zażądaj konkretnej ( takiej realnej kwoty) jaką Twój obecny mąż mógłby Wam zaoferować "na wychowanie dzieci" a jednocześnie takiej, która skutecznie by odstraszyła go od proponowania takiego rozwiązania. Trzeba mu zabrać "komfort" picia. Nie pierz, nie prasuj, nie gotuj obiadów. Może się otrząśnie budząc się kiedyś w tym w czym przyszedł. Nie jestem w stanie zapewnić Ci żadnej 100% rady, która przyniesie efekt. Moje dywagacje polegają tylko na tym, czym ja bym się przejął, gdyby moja żona postawiła mnie przed takim dylematem parę lat wstecz. Jednak każdy człowiek jest inny, reaguje inaczej. A może po prostu spytaj go, co dają mu panienki z karaoke, czego Ty nie możesz mu dać?Znudziła mu się już Twoja fizyczność, szuka nowego modelu ?Bardzo proszę !!Ale nic za darmo! Myśl wtedy o dzieciach i ich przyszłości . Dorośli w takich sytuacja sobie poradzą dzieci są zawsze najbardziej pokrzywdzone. Choć w tej chwili jeszcze niewiele z tego rozumieją co się wokół nich dzieje na pewno już zaczyna się to odbijać na ich psychice. Chroń je jak tylko możesz przed "toczką "całego problemu bo nie wy Ty i On jesteście tu najważniejsi. Najważniejsze są dzieci. A to jak będzie wyglądać ich psychika za lat kilkanaście zależy właśnie od Was Od Ciebie i przede wszystkim od NIEGO . Ze problem istnieje sama zauważyłaś. Żadne rady i leczenie na siłę nic tu nie pomogą, jeżeli ON nie zdecyduje się sam zawalczyć o SIEBIE, zawalczyć o WAS, o RODZINĘ- bo to są największe wartości na świecie.RODZINA. Kolesie od kufla, czy panienki z karaoke kiedyś się skończą, najczęściej wtedy, kiedy jemu zabraknie kasy na fundowanie darmowych drinków. I kto mu zostanie ?
WY! Jeżeli zdecydujesz zawalczyć o Was o Rodzinę, o Niego. Nie będzie to łatwe ani proste zarówno dla Ciebie jak i dla niego. Konieczna jak mniemam jest już wizyta w poradni leczenia uzależnień. Spróbuj na razie udać się tam sama, przedstaw problem a tam specjaliści pokierują już Tobą co masz dalej zrobić. Mąż z pewnością będzie zaprzeczał, że nie ma problemu, że wszystko jeszcze kontroluje, ale nie daj się zwieść. On już jest po tej drugiej stronie. Pomimo to, iż jeszcze nie został zdiagnozowany, mam takie przekonanie. Jesteście młodzi, przed Wami całe życie, dlaczegóż je spędzać w alkoholowej malignie? Bawić się można równie dobrze bez "wspomagaczy".Teraz jednak trzeba się tego niestety nauczyć. A takiej wiedzy potrzeba i Jemu i Tobie. W poradni dostaniesz niezbędne informacje na temat terapii osób uzależnionych oraz osób współuzależnionych bo taką jesteś Ty. Jeżeli Ci się uda przekonać męża po pierwszej rozmowie, (w co wątpię) to super, ale nie jest już po problemie. Droga do trzeźwości dopiero się zaczyna. I nie będzie prosto i łatwo, ani jemu ani Tobie to jest cholernie ciężka praca nad sobą, nad swoimi uczuciami oraz sposobami radzenia sobie w sytuacjach trudnych. Bo sama abstynencja to jeszcze nie trzeźwość.
Życzę dużo wytrwałości w działaniu.
P.s. Nie traktuj tego jak recepty takich rzeczy nie ma. Każdy decyduje o swoim życiu sam i sam jest za nie odpowiedzialny.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html#p110204https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html ALKOHOLIK I PSYCHOL - DZIEKUJE!!! Gość
Bardzo Ci dziękuje za odpowiedź! Przeczytałam bardzo uważnie, każde słowo i powiem tak... W dzień, kiedy pisałam pierwszą wiadomość na tym forum, miałam szkolenie z pracy, na tym szkoleniu podpisywałam listę obecności z nazwą placówki, która mnie na nie skierowała. Przeczytałam, że na sali jest osoba ze stowarzyszenia czy klubu abstynentów. Wyszukałam tego Pana. W przerwie porozmawiałam z nim i kiedy powiedział, że mogę przyjść do Klubu porozmawiać, poczułam się wspaniale. To był mój pierwszy kontakt w realu, w którym mówiłam o moim problemie z fachowcem. Na następny dzień poszłam do Klubu Abstynenta i zostałam bardzo mile przyjęta. Rozmawiałam z Panem (przeszliśmy na Ty) o tym wszystkim co jest istotą sprawy. Ja utwierdziłam się w przekonaniu, że nie mogę dać zwieść zapewnieniom męża że wszystko jest ok i że jak ktoś ma tu problem, to jestem to ja! Zrobiło mi się dużo lepiej. Umówiłam się z Panem, że tego samego dnia przeprowadzę rozmowę z mężem (wieczorem, jak dzieci pójdą spać) i na drugi dzień mój mąż pojawi się u niego w Klubie. Zadanie raczej mało realne (jak zauważyłeś) do zrealizowania, ale ... Kiedy siedział sobie oglądając mecz Polska: coś tam (wczoraj), przerwałam mu bardzo delikatnie informując, że dłużej tak nie wytrzymam, że to definitywnie będzie koniec, jeśli jutro nie pójdzie na umówioną przeze mnie wizytę to nasze małżeństwo może uznać za skończone. Mój mąż się zgodził. Bardzo, ale to bardzo mnie zaskoczył. Nie umiałam uwierzyć, że mówi DOBRA! Szybko zakończyłam rozmowę i poszłam spać. Rano (dziś) zaczęły się smsy, że on to robi tylko dla dzieci, że pójdzie tam tylko bo go zmusiłam itd. Ja odpisywałam, żeby się nie denerwował i że nie chce się kłócić. Wrócił z pracy. Nie zjadł obiadu, przebrał się i wyszedł. Bałam się, że wcześniej pójdzie na piwo, bo wyszedł 10 min wcześniej. Bałam się, że w ogóle tam nie dojdzie. Ale... był. Po powrocie był bardzo wzburzony. Był tam może 15 min. Powiedział mi, że jeszcze nigdy go tak nie poniżyłam. Chodził, wściekał się na wszystkich i na wszystko. Kiedy pytałam o konkrety, siadł do komputera i powiedział, że teraz szuka lekarza dla mnie, bo jestem chora psychicznie. Wytrzymałam to wszystko. Kiedy nasze "skarby" poszły spać, wróciłam do rozmowy i okazało się, że jest tak jak myślałam, że ludzie którzy tam przychodzą mieli problem, on go nie ma, że potrafi przestać pić w każdej chwili, że potrafi odmówić. Pan w Klubie pytał go co ile ma ciągi, a on powiedział że on zna te określenie z książek, ale w życiu czegoś takiego nie doświadcza. Powiedział, że zdarza mu się wypić, ale że do alkoholizmu to mu daleko. Teraz siedzi w pokoju obok, robi coś na sobotnie karaoke i popija wodę mineralną. Lekceważy mnie i to co chce mu powiedzieć. Wydaje mi się, że mój mąż rozumie co się dzieje, ale na pewno nie jest gotowy, żeby to udźwignąć. Będzie żył w takiej iluzji, bo tak mu dobrze. A ja nie wiem ile starczy mi sił, żeby chronić dzieci (bo są dla mnie najważniejsze!!!!) przed faktami. Jestem gotowa na rozstanie i to bardziej niż kiedyś. Jestem (jeszcze) w stanie pomóc, ale ON musi tego sam chcieć! Jestem gotowa przejść trudną drogę z trzeźwiejącym mężem, dla dobra psychiki moich dzieci. Cieszę sie, że mogłam to wszystko z siebie wyrzucić! I niech mi ktoś powie, że Internet to zła rzecz!!! Przecież to super terapia!!! Niby tylko wyrzucenie myśli, a o ile mi lżej!!! Pozdrawiam!!! Dobranoc!!!
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html#p110205https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html ALKOHOLIK I PSYCHOL - DZIEKUJE!!! GośćOstatnia edycja:
- https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html#p110206https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html ALKOHOLIK I PSYCHOL - DZIEKUJE!!! Gość
?????? i jak tam panienki z karaoke???
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html#p110207https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html ALKOHOLIK I PSYCHOL - DZIEKUJE!!! Gość
Tyle obiecał, że nie będzie pił, i znowu się zawiodłam kolejny raz, nie mam już sił
Mam powtórkę z dzieciństwa, tylko zamiast ojca alkoholika, teraz męża((
Odechciewa się żyć((
Alkohol zabija, mam dosyć(((((((
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html#p110208https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html ALKOHOLIK I PSYCHOL - DZIEKUJE!!! Gość
Alkohol nie zabija tylko wzmacnia organizm. Jak sobie mąż od czasu do czasu wypije trochę więcej to jeszcze nie znaczy że jest alkoholikiem.
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html#p110209https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html ALKOHOLIK I PSYCHOL - DZIEKUJE!!! Gość
No właśnie!!!! Spożywany z umiarem nie szkodzi nawet w dużych ilościach. To oczywiście szyderstwo żart z "tamtych czasów". Pijane myślenie próbujące usprawiedliwić lub zminimalizować problem własnego picia.
A to już krok do uzależnienia. Na początku jest fajnie, miło, przyjemnie, loozik, ucieczka od rzeczywistości. Koszmar zaczyna się rano dnia następnego. Jak przetrwać do momentu, kiedy będzie można coś łyknąć?I tak codziennie!!!! Pije, by paść, padam, by wstać, wstaję by pić. I nie jest to zależne od alkoholika, ja też nie piłem z własnej woli. To podświadomość, która jest chora, oraz spłycone alkoholem uczucia pozwalały mi na picie. Musiało upłynąć sporo czasu, aby dotarło do mnie to o czym wiem dzisiaj. Nie wolno walczyć z alkoholem. Trzeba uznać jego przewagę, jego wyższość, dominację, jego siłę, poddać się bez walki, bo na nic ona się nie przyda. Każdy, bez wyjątku, jeden wcześniej inny później zostanie"położony na deski" przez alkohol, bez względu w jakiej postaci jest spożywany. Jeden gustuje w koniaku, inny przedkłada ponad wszystko 2-3 browarki. Linia między kontrolowanym piciem a uzależnieniem jest niedostrzegalna, rozmywa się gdzieś w pijackiej malignie. Każdy, kto spostrzegł u siebie nawet minimalne symptomy np.tzw. zespołu z odstawienia, powinien już zacząć uważać na sposób i charakter swojego picia. Odrobina pokory nie zawadzi. ostrzegam przed tym, co spotkało mnie, a było to tak niedawno.
Autor wątku.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html#p110210https://www.psychiatria.pl/forum/alkoholik-i-psychol-dziekuje/watek/40529/1.html ALKOHOLIK I PSYCHOL - DZIEKUJE!!! Gość
Jeśli chodzi o panienki z karaoke to pewnie nadal się przewijają, ale mnie to już nie interesuje! Od czasu kiedy szukałam pomocy na tym formum do teraz wiele rzeczy zrozumiałam i wiele się zmieniło. Mieszkam w ośrodku interwencji kryzysowej z dwójką moich dzieci. Nie chce już nic ratować, bo jest to bezcelowe i nie ma o co walczyć. Mąż nadal próbuje psychicznie mnie wykończyć, manipuluje dziećmi, nawet próbował się zabić (tabletki ziołowe i piwo, smsy o treści zamobójeczej, pogotowie i policja - to wszystko już za mną, a co przede mną?) byle tylko mieć znów warunki do picia. Jestem nie ugięta i konsekwentna do bólu. Jest ciężko. On mieszka w moim mieszaniu z wszystkimi wygodami, a ja cisnę się w jednym pokoju z dziećmi wśród obcych ludzi. Boję się jego omamów, zwidów i majaków. Szkoda mi dzieci, ale niestety nawet o nie zabiega. Nie wiem jak się to wszystko potoczy ale napewno nie jest kolorowo. A jak czytam teksty że jak mąż sobie trochę wypije to nie jest jeszcze żadna tragedia, to szkoda mi tego człowieka, bo nie wie o czym mówi. Uzależnienie łapnie tak szybko że się nie spostrzeże. Może go już trzyma! Pozdrawiam.
Ostatnia edycja: - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Amisan brak miesiaczki
Witam,Czy przy braniu Amisanu i w rezultacie braku miesiączki można zajść w...
- problem z odawaniem moczu
Mam problem z oddawaniem moczu w miejscu publicznym lub gdy ktoś na mnie patrzy to wtedy...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Myśli samobójcze
Witam, może temat spotka się z krytyką, jednakże chciałam podpytać...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - jestem bezużyteczny, chcę umrzeć
Gdy miałem 11 lat wykryto mi nerwicę 2 lata temu Aspergera mam wrażenie, że...