Forum: Zaburzenia afektywne dwubiegunowe - ChAD
Temat: Chad 2016 podsumowanie ciężkiego roku. (11)
- https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html#p1267526https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html Chad 2016 podsumowanie ciężkiego roku. GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Moi drodzy kolejny rok życia za Nami . Rok ten przyniósł każdemu z Nas wiele zmian, wyzwań, przyjemności a dla wielu był rokiem obawy, niepewności i walki z losem. Dziś chcę zrobić takie podsumowanie mijającego 2016 roku z perspektywy mojej osoby. Dla mnie ten rok był kolejnym okresem życia a przede wszystkim życia z chorobą . Pomimo,że choruję od kilku lat ten rok „zasłużył „ sobie u mnie na szczególne potraktowanie, niekoniecznie w miłym tego znaczenia słowu. Obserwując dziś to co los,życie, choroba czy jak to sobie każdy tłumaczy przyniósł mi 2016r opiszę w takich blokach tematycznych gdzie pojawią się kwestie bardzo prywatne, postawię tam pytania do Was w poruszanej kwestii. Nie chcę być odebrany jako osobnik, który wylewa swoją frustrację na forum i oczekuje ogólnego poklasku i użalania się . Nie, to nie jest moim celem. Celem jest pokazanie i rozłożenie na części pierwsze etapów życia człowieka chorego na CHAD, sposobu w jaki próbuję się z tym walczyć . Zapytacie po co ? Odpowiedź jest prosta aby wskazać innym osobą rozpoczynającym walkę i życie z CHAD to,że są pewne możliwości podjęcia walki, pokrzepić ich aby zrobiły coś w kierunku zmiany. Uznałem,że początek 2017 roku może stać się dla kogoś przełomem w zmianach życiowych a wpis ten umocni go w przekonaniu,że są inni tacy jak On, którzy walczą, dzielą się swoimi doświadczeniami i pomogą jak tylko będą mogli.
1. Samotność w chorobie
Samotność jest straszna dla każdego człowieka, niezależnie od wieku, płci, statusu społecznego czy przekonań. Samotność w chorobie jest jeszcze bardziej uciążliwa gdyż piętnuje Nasze odosobnienie, pokazuje,że ta inność wpływa na Nas i Nasze otoczenia w sposób bardzo mocny. Prawdziwa samotność niszczy też udawane, nieszczere przyjaźnie, zakłamaną dobroć i pomoc. Pokaże Wam odmianę samotności na moim przykładzie . Zanim zdiagnozowano u mnie chorobę afektywną dwubiegunową miałem masę przyjaciół, byłem aktywny społecznie taka dusza towarzystwa . Często porównywano mnie do Kuby Wojewódzkiego taki showmen-wariat. Był to bardzo fajny okres życia,czułem się potrzebny, lubiany, zapraszany na imprezy, na ulicy nie przeszedłem bez zagadania z kimś . Pan życia . Piękno tych chwil zaczynało gasnąć wraz z dorastaniem . Pojawiały się dziwne blokady społeczne, których nie było wcześniej. Postrzegane były one jako przyjemności,coś co było motorem napędowym mojego bytu. Te dziwne, już zauważalne przeze mnie blokady, męczyły mnie lecz nie mówiłem nikomu o tym . Po nocach tłumaczyłem sobie to dorastanie, poznawaniem Świata itp. Słabości rosły wraz ze mną. Pewnego dnia bariera lęków została przełamana,pierwszy kontakt z alkoholem . Był to moment gdy odnalazłem eliksir na powrót mojego bajecznego, kolorowego życia . Przez dobre kilkanaście miesięcy znowu byłem Panem życia (tak mi się wtedy zdawało). Niestety nie było tak barwnie jak wydawało mi się . Alkohol zmieniał mnie pod względem zdrowia ale i zachowania . Pojawiła się agresja, lęki co będzie jak nie wypiję i zobaczą mnie jako wystraszonego chłopaka. Nie chcę abyście pomyśleli,że popadłem w alkoholizm bo to nie miało miejsca . Pomimo dorosłości maiłem rodziców, którzy kontrolowali co i jak . Nie byli zadowoleni z tego co robię lecz pilnowali granicy rozsądku abym nie popadł w chorobę. I tak mijały miesiące aż do pewnego zdarzenia, które otworzyło mi oczy na mój ułudny świat. Był to wspaniały moment do uaktywnienia się choroby afektywnej dwubiegunowej. Od tamtego dnia, w ciągu sekundy zmieniłem się cały Ja a świat legł w gruzach. Jak sami wiecie pojawiły się wszelkie negatywne aspekty choroby, które zmieniły mnie w kilka dni. Skalany chorobą, zmieniłem się a dotychczasowi znajomi, przyjaciele i reszta tej bandy zwał jak zwał dali nogę . Uznali,że dziwak jest im nie potrzebny . Nikt nawet nie próbował zapytać co się stało, czy pomóc . Odstawili mnie jak dziecko odstawia zabawkę, która mu się znudzi. W raz z upływem czasu choroba pogłębiała się a kontakt z ludźmi zawęzął się bardzo mocno. Dziś jestem na etapie w miarę normalnych relacji z rodzicami, czasami ktoś zagada na Facebooku lub napisze sms-a. Bardzo tęsknie za jakimś normalnym wypadem nad wodę, morze, ognisko czy coś innego . Brakuje mi bardzo prostych relacji z ludźmi . Dodatkowym minusem w tej sytuacji jest to,żę mieszkam w bardzo małym społeczeństwie gdzie znalezienie nowych znajomych to ogromny wyczyn. Starzy znajomi wyjechali a reszta co została nie chce już ze mną przebywać . Tak kiedyś myślałem ile osób przyszłoby na mój pogrzeb gdybym zakończył swoje młode życie nagle. Do dziś nie odpowiedziałem sobie na to pytani. Nie chcę opisywać Wam tego co towarzyszy mojej samotności, co siedzi w mojej głowie bo to bardziej namiesza Wam w głowie niż pomoże . Samotnośći to bardzo indywidualna spraw i wskazywanie jakiejś utartej drogi będzie nieszczere i nieskuteczne. Jeżeli czyta to ktoś kto zaznał samotności to wie o czym mówię .Nawet dziś w ostatni dzień roku patrząc na innych ludzi jak cieszą się z imprez, tego,że spędzą czas razem, robi mi się bardzo przykro bo Ja spędzę ten czas tylko z umykającymi wskazówkami zegara. Można powiedzieć,że My samotni jesteśmy jak groch przy drodze każdy przejdzie, trąci i pójdzie dalej…
2. Życie rodzinne, dom, rodzina .
Rodzina, jedna z najważniejszych sfer w życiu każdego człowieka, sfera, którą sami budujemy, chronimy jej i spędzamy w niej całe życie. Od narodzin aż po deskę grobową . Każdy ma inną rodzinę lecz brak więzi rodzinnych u każdego wywołuje nieprzyjemne stany duchowe, fizyczne . Dziś chcę przedstawić Wam mój punkt widzenia na rodzinę, sytuację w jakiej się znajduję oraz to co bym chciał osiągnąć kiedyś lecz dziś pozostaje w dalekiej sferze marzeń. Bardzo szanuję swoich Rodziców, to co mi dali, na kogo mnie wychowali oraz to co nadal wkładają we mnie z wielkim sercem . Patrząc z perspektywy czasu moja rodzina nie odbiega od standardu normalności . Jak w każdym dom u raz bywa gorzej, raz lepiej lecz zawsze szanujemy siebie i każde z Nas o tym szacunku pamięta. Od chwili kiedy choroba zaatakowała mnie na dobre moje spojrzenie na rodziców pogłębiło się jeszcze bardziej. Udowodnili Oni,że nie opuszczę mnie w żadnej sytuacji i będą starali się pomagać jak tylko będą mogli. Bardzo to doceniam, nie wiem jak, kiedy i czy w ogóle będę w stanie spłacić ich za tą pomoc i wszystko co robią . Bardzo często sam sobie wytaczam zarzuty tego,że zamiast sam sobie pomóc, mówiąc kolokwialnie zarobić na siebie to wyciągam ręce do rodziców i niczym ta pijawka korzystam z Nich. Nie zrozumcie mnie źle, nie żądam od nich milionów na imprezy, samochody i inne doczesne głupoty. Moja chora psychika jednak kreuje takie obrazy według, których Ja widzę sam siebie jako element zbędny, wadzący w życiu rodzinnym . Można porównać to do przebitego koła, które niby się obraca ale zwalnia cały pojazd. W chwili obecnej nie jestem w stanie odejść z rodzinnego domu i założyć swój własny. Przyczyn jest bardzo dużo ale ten kto choruje to na pewno trafnie wyselekcjonuje je i zrozumie . Czas leci, wiek również a Ja zatrzymałem się w pewnym momencie życia gdzie jako nastolatek jeszcze nie odczuwałem takiej presji otoczenia i tego,żę czas na zmiany. Teraz jednak już bardzo mocno to czuję i zbliża się końcówka błogiego życia. Tym samym znalazłem się w potrzasku pomiędzy bezlitosnym postępem choroby a postępem życiowym młodego człowieka . Bardzo ciężko jest cokolwiek zrobić aby te dwa elementy się spasowały. Mi do tej pory nie udało się jeszcze nic zrobić . W wielu przypadkach staram się nie mówić ci mi jest i podejmować się najmniejszych zadań domowych jakie mogę zrobić aby nie stać się kulą u nogi. Wiem jedno,że rodzice nigdy mnie nie wygonią, nie powiedzą STOP już masz swoje lata itp. Mam marzenia zbudować swój własny dom, dom gdzie będzie szczęśliwa rodzina . Stworzyć swój mały raj, w którym będę miał dla kogo się poświęcać, z kim spędzać czas i bardzo chciałbym być tam zrozumiany . Dziś patrząc z pozycji osoby chorej, na dnie psychicznego tygla to wszystko wydaje mi się utopią . Powiem szczerze,że myśląc o tym tracę wiarę w marzenia, kiedyś powiedziano mi,że jak tracisz marzenia to umierasz po kawałku . Moi drodzy a jak jest u Was w domach, z marzeniami o własnym domu, rodzinie ? Jak widzicie siebie za kilka lat w tych kwestiach?
3. Kto was wspiera w chorobie
W tej kwestii nie będę rozpisywał się zbyt obszernie . Chciałem dowiedzieć się kto wspiera Was w życiu codziennym, problemach, chorobie i innych trudnych dla Was sytuacjach?
W moim przypadku są to tylko i wyłączenie rodzice . Nie mam już przyjaciół, znajomych ani nikogo innego na kogo mogę liczyć. Życie bardzo szybko zweryfikowało kto jest kim…
4. Świata po lekach .
Sam tytuł jest już bardzo wymowny lecz rozwinę nico ten nagłówek. Chorujesz –leczysz się to na 100% bierzesz silne leki w dużych ilościach. Rozumiem doskonale bo sam tak mam. Chcę abyście opisali to w jaki sposób czujecie się po lekach podczas Wasze normalnego trybu dnia . Ciekawią mnie każde przypadki . Jak radzą sobie osoby, które pracują, studiują, są bezrobotne i inne pośrednie stany . Ja sam jestem obecnie bezrobotny więc mam nieco większe pole manewru do zniwelowania negatywnego wpływu leków na mnie . Lecz nie jest kolorowo, leki które biorę rano pobudzają mnie i dają nieco mocy . Po obiedzie jednak choroba zmusza mnie do zamulenia się i wtedy mam kryzysy. Leki brane po południu i na wieczór stabilizują mnie, odsuwają tzw. obawy . Ostatnie jakie biorę na noc to totalnie mnie zamulają i wtedy jedyna opcja to już sen . Taki stan trwa do chwili przebudzenia się i kiedy nie wezmę tych na pobudzenie . Z boku całe to moje zachowanie po lekach wygląda jak jakaś karuzela . Jak wiem,że czeka mnie jakaś sprawa, sytuacja wymagająca dynamizmu, trzeźwej duszy to po prostu nie biorę leków . Nie jest to dobre bo przerywanie kuracji jest niewskazane. Nie wiem jak bym poradził sobie w pracy fizycznej, umysłowej . Cóż będę Wam pisał, dzielcie się swoimi doświadczeniami !
5. Krok ku zmianom –wielkie wyzwanie czy nieuzasadniony lęk ?
W tej części całego wpisu powiem krótko, od czasu choroby boję się zmian w swoim życiu ! Dziwnie się poukładało w mojej chorej głowie a mianowicie każda zmiana życiowa, duchowa czy jakie można wymienić wywołuje u mnie lęki, strach i totalną niechęć do życia. Wiem, pomyślicie od razu o jakiś wielkich zmianach typu wyprowadzka,ślub, dziecko itp a tu nie o to chodzi. Takie wielkie zmiany zabiłby mnie psychicznie . Mówiąc zmiany mam na myśli podjęcie pracy, nowe otoczenie, zapoznanie się z kimś, pojechanie samemu w inne miejsce, podjęcie wiążącej decyzji itp. Od dawna nie czułem się wyluzowany nawet będąc na wakacjach czułem spięcie, lęk . Ciągle napawa mnie strach . Wyjazd do innego miasta dla kogoś zdrowego to nawet przyjemnośc a u mnie wielkie przeżycie. Muszę wszystko planować, dokładnie co do minuty, zabezpieczyć się na każda opcję, mieć plan. Uwierzcie,że to bardzo męczące życie lecz bez takiego zabezpieczenia moja psychika będzie szalała do tego stopnia,że nie wyjdę z domu. Nie chodzę spontanicznie na spacery, ze znajomymi, do brau, nie jeżdżę na wakacje, sam nie pójdę na jezioro, masakra. Bardzo bym chciał podjąć pracę, obracać się między nowymi ludźmi, być dla kogoś przydatnym i znaczyć coś w łańcuchu dnia codziennego. Co mam poczynić aby moje obecne życie weszło na jakieś nowe tory ? dawka normalności, otwartości na społeczeństwo będzie lepsza jak garści leków. Proszę Was podzielcie się swoim doświadczeniem oraz jeżeli macie rady w stosunku do moich słabości piszcie śmiało !
6. Życie z CHAD – perspektywa rozwoju, doskonalenia czy codzienna walka o normalność?
Tutaj proszę o wpisanie odpowiedzi na pytanie będące zarazem tytułem kolejnego bloku.
7. Jak wygląda życie towarzyskie chorego na CHAD ?
Cóż chorując na chorobę afektywną dwubiegunową jak też inną chorobę psychiczną trzeba liczyć się z wieloma ograniczeniami . Ograniczenia psychiczne, fizyczne wpływają na Nasze życie czy tego chcemy czy nie . Postaram się zobrazować Wam jak te ograniczenia wyglądają u mnie i jak pozmieniały moje dotychczasowe życie. O tym,że nie mam przyjaciół, znajomych wspomniałem już wcześniej. Jest to bardzo przykra kwestia lecz chyba nauczyłem się już z tym jakoś żyć . Bywają chwile kiedy bardzo chętnie bym gdzieś z kimś poszedł, porozmawiał . Brakuje mi najprostszych zachowań społecznych. W chwili gdy choroba górowała u mnie wszyscy Ci, na których mówiłem przyjaciele odwrócili się ode mnie w jedną chwilę . Odczułem to w ten sposób,że dziwak jest im już niepotrzebny więc zapomnijmy o Nim. Tak też się stało. Bardzo długo męczyłem się w głowie z myślami,że oni coś gdzieś robią, spotykają się, miło spędzają czas a Ja siedzę w 4 ścianach jakbym odbywał wyrok. Powiem Wam,że wtedy wspomnienia nie dają ukojenia, pogłębiają rany i dobijają . Ucieczką stał się sen i jeszcze dziwniejsze zachowania. Dziś moje życie towarzyskie wygasło totalnie, samotnie przemierzam ulice jak w ogóle wyjdę. Ułudą przynależności społecznej i tego,że jednak ktoś gdzieś tam jest kto mnie zna jest Facebook. Mogę śmiało powiedzieć to dobre na krótką metę, na końcu i tak podczas bezsennej nocy dopadną Cię myśli, które zrujnują Twoje myślenie i będziesz znów na dnie. Nie mam hobby a próby podjęcia jakiegoś kończyły się zarzuceniem go, to oczywisty skutek choroby. Proszę Was opiszcie swoje historie z życiem towarzyskim, jak sobie radzicie, jak zwalczacie samotność ? Piszcie co uznacie za przydatne, Wasza wypowiedź dla innej osoby może stać się wielką wskazówką na nowe życie .
8. Problemy z rozwojem, nauką, pamięcią .
Pomimo choroby staram się każdego dnia poznawać nowe rzeczy, uczyć się i chłonąć jak najwięcej z otaczającego mnie świata. Jestem osobą, którą skończyła dwa kierunki studiów, myślę,że z perspektywy czasu choroba już wtedy mnie atakowała. Szczęśliwie udało się dobrnąć do końca bez większych perypetii . Pomimo wiedzy jaką zdobyłem do tej pory chcę mieć coś więcej, poluję na różne kursy, szkolenia czy też samodzielnie próbuję uczyć się w domu. Jak wiecie przy chorobie afektywnej dwubiegunowej bierze się masę leków . W moim przypadku tak jest również . Zauważyłem u siebie od pewnego czasu takie zwolnienie co do przyswajania wiedzy. Wygląda to na taki opór uczenia się, problemy z pamięcią, otępienie nie pozwalają mi zapamiętać większej ilości wiedzy. Staram się nauczyć języka angielskiego lecz mam problem z własną głową . Czuję to w ten sposób jakby jakieś sito przepuszczało z oporem strzępki wiedzy a one bezwładnie latały po głowie. Nie wiem sam co mam robić . Czy zaburzenia spowodowane chorobą nie pozwalają się już w ogóle uczyć ? Jak radzicie sobie z nauką, pamięcią ?
9. W jaki sposób poznajecie nowych ludzi, nawiązujecie jakieś kontakty, otwieracie się nieco na Świat?
Proszę o podzielenie się swoimi metodami otworzenia się na Świat, poznania nowych ludzi i zaserwowania sobie odrobiny luksusu w postaci części społeczeństwa.
10. Efekt biegu wstecznego – porównanie własnego pokolenia.
Chorując na CHAD wytworzyło się u mnie zjawisko nieustannego obserwowania otoczenia a zwłaszcza zachowań ludzi. Pierwszą grupą jaką poddałem mojej analizie byli moi znajomi . W okresie kiedy byłem zdrowy to zachowania tej grupy był bardzo odmienne od czasu kiedy moje zachowanie się zmieniło diametralnie . Dociekliwe obserwacje pozwoliły mi na sformułowanie pojęcia biegu wstecznego. Mówiąc jaśniej polega to na zauważeniu osobistego wyhamowania społecznego w stosunku do grupy, z którą kiedyś było się zżytym . Pewnie powiecie wariat i wypisuje bzdury, ok macie takie prawo. U mnie to zjawisko wyglądało bardzo jasno . Sam oceniłem,że stoję w miejscu a reszta się rozwija . Rozwija czyli- zakładają rodziny, mają dzieci, budują domy, mają pracę, studiują itp a Ja utknąłem w martwym punkcie i nic nie postępuje prócz choroby. Ciężko mi z tym bo też bym chciał coś nowego zdobyć lecz hamulce jakie zapewnia mi choroba uniemożliwiają mi taki ruch.
11. Czy powiedzieć komuś innemu, dziewczynie, w pracy, znajomym,że się choruje i leczy psychiatrycznie ?
Ja bardzo się nad tą kwestią zastanawiam i do dnia dzisiejszego nie znam odpowiedzi . A Wy co byście zrobili ?coldfire
- https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html#p1267600https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html Chad 2016 podsumowanie ciężkiego roku. Gość
Nie choruje na Chad więc nie umiem odpowiedzieć na twoje pytania. Jednak chce ci powiedzieć,że bardzo cię cenię,a twoje wątki są bardzo ciekawe i dobrze je się czyta. Bardzo ci współczuję,że jesteś w takim położeniu,ale czy kiedykolwiek sprobowales pójść na terapię.? Ja uważam,że dobry psycholog mógłby pomóc ci uporać się z wieloma ograniczeniami,jakie nakłada na cciebie choroba. Tobie samemu bardzo trudno jest ruszyć z punktu w którym sie znalazles,ale z pomocą,może się udać. Spróbuj proszę,co masz do stracenia.
- https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html#p1267725https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html Chad 2016 podsumowanie ciężkiego roku. GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Dziękuję za miłe słowa i to,że komuś się moje wpisy przydają, podobaja, fajnie,że nie wywołują negatywnego myślenia. Co do terapii nigdy nie byłem, jedyne co to rozmowa z psychiatrą na wyznaczonych wizytach . Moja choroba zaczęła się bardzo ostro i drastycznie w stosunku do mojej psychiki dlatego od razu zaczęła się mocna kuracja farmakologiczna . Na etapie ostrej walki z chorobą nie było czasu, pomysłu sam nie wiem czego aby połączyć kurację lekami z terapią. W miejscu gdzie żyję nie mam takiego dostępu do lekarzy jak ludzie w dużym mieście, to też bardzo duże ograniczenie dla mnie ponieważ mam opory przed podróżami i nowymi miejscami. Tak jak mówisz nie mam nic do stracenia jedynie mogę coś zyskać . Napewno nadejdzie czas,że podejmę rękawice do walki i udam się na terapię . Pozdrawiam
coldfire
- https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html#p1267731https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html Chad 2016 podsumowanie ciężkiego roku. GośćGość 2017-01-05 23:50:46 Ja uważam,że dobry psycholog mógłby pomóc ci uporać się z wieloma ograniczeniami,jakie nakłada na cciebie chorobaZgadzam się z powyższym, pod warunkiem że będzie to profesjonalista z certyfikatem, a nie konował, który sobie pogada z chorym dla kasy. Znaleźć jednak takiego specjalistę trudno, więc życzę owocnych poszukiwań.
- https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html#p1268281https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html Chad 2016 podsumowanie ciężkiego roku. Gość
Witam choruje na Chad już 10 lat i nie daję rady juz z tym żyć. Czy ktoś jest w stanie ze mną porozmawiać
- https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html#p1268419https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html Chad 2016 podsumowanie ciężkiego roku. GośćGość 2017-01-07 16:34:43
Witam choruje na Chad już 10 lat i nie daję rady juz z tym żyć. Czy ktoś jest w stanie ze mną porozmawiać
Ja chętni z toba porozmawiam... na poczatek dodam, ze mialam chlopaka chadowca... wiesz co boli najmocniej? zostawil mnie rok temu... a ja nadal go kocham i bardzo pragne jego powrotu, ale wydaje mi sie ze po takim czasie, nie ma na to szans... tlumacze to sobie tak, ze moze tak ma byc, moze tamta dziewczyna ma silniejsza psychike ode mnie i lepiej by byl z nia? Jakos musze sobie to tlumaczyc, bo inaczej godzinami rycze... czesto mam mysli: chcialabym wiedziec, co on ma w glowie, dlaczego mi to zrobil, dlaczego dal sie tak zmanipulowac? Bo ta laska tez posuwala sie do maniupulacji by go zdobyc, a wiem ze wczesniej tez probowala... ale do rzezczy... chetnie porozmawiam z chadowcem z takim stazem, chce wiedziec ja wy myslicie i powiem ci szczerze... jak mi sie przyznal- po dlugim czasie- do choroby, to nie odstarszylo mnie to ani odrobine, ale co z tego jak i tak zostawil... - https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html#p1268421https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html Chad 2016 podsumowanie ciężkiego roku. GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Opisz swoją sytuację w miarę dokładnie . Możesz trzmać się wyznaczników (punktów) jakie Ja zastosowałem w swoim wpisie. Chętnie pomogę, porozmawiam .
coldfire
- https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html#p1268439https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html Chad 2016 podsumowanie ciężkiego roku. Gość
Nie wiem od zego zaczac... ja ogolnie pisze dosc chaotycznie... poznalismy sie, jak ja mialam 18 lat, on jest starszy o pare lat... znajomosc trwala 2,5 roku... zawsze na jesien- zime bardziej rozbudzony, na wiosne potem jakby opadal w sil, potem latem super spoko i taki byl cykl, zakochalam sie na zaboj, zwlaszcza ze to jedyny mezczyzna jakiego mialam... no i do tego tak sie zlozylo ze idealnie moj typ, moj ideal faceta, tym trudniej mi bylo posluchac rozsadku jak mnie zle potraktowal- bardzo wiele znosilam... ale nie chodzi mi by teraz pokazac jak duzo wycierpialam...mimo ze usilowalam mu pokazac, ze kocham go pomimo choroby, to jednak mnie zostawil... mialam jakis dziwny niepokoj w sobie, gdy jego kolezanak do niego wydzwaniala, o byle g-wno, pozno wieczorem... tak jakby szukala jakiegokolwiek pretekstu, by sie do niego zblizyc... no i pewnego razu, poklocilam sie znim... no a potem soebie popil na jakiejs domowce, na ktorej ona byla, popili oboje i potem oznajmil mi ze z nia jest... ale wiesz czego nie mohe najbardziej ogarnac, z czym nie moge sie pogodzic? Jest z nia... a wlasnej matce powiedzial ze jej nie kocha, ze jest z nia, bo ona tak bardzo chciala, bo mu plakala, jak jej nie odpisywal... i jeden, mysle, kluczowy szczegol- ona jest siostra jego przyjaciela... jak mozna byc z kims, jak otwarcie sie twierdzi ze sie tej osoby nie kocha?! No i jakos sa ze soba rok czasu... nie potrafie tego zrozumiec... jesczze jakby mnie zostawil, bo by kochal tamta... ale zawsze jak sie z nia poklocil to pisal do mnie... niby po koleznsku, ale widac bylo, ze szuskal pretekstu, by sprawdzic, czy nadal czeakam za nim- bo oczywiscie glupia ja- powiedzialam mu ze bede czekac... teraz uwazam, ze tylko mnie sprawdzal i nie ma zamiaru wroci, sprawdzal czy czekam i tyle... poza tym, z tata laska wiem, ze sie kloci, ona jest potwornie zazdrosna o niego i pilnuje go... ja tego nie robilam... i woli tamta? Sama nie wiem co myslec... gdy probowal uywac z nia kontakt, pisla do mnie, ona robila sie nachalna, poslugiwala sie swoim bratem- a jego przyjacielem, by ten ich godzil... i tak to wyglada... Beznadzieja. Wczesniej chcialam na maksa by wrocil, chce nadal ale trace nadzieje..i teraz, nawet jakby mial nigdy nie wrocic- chcialabym chociaz zrozumiec, co nim kierowalo i co on moze na ta chwile myslec....
- https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html#p1268601https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html Chad 2016 podsumowanie ciężkiego roku. Gość
Hej Pani Gość
Jak chcesz pogadać to Ci mogę powiedzieć troszkę o tokach rozumowania CHADowców, mam spore doświadczenie tzn. nie do końca, bo długi czas na silnych lekach, ale zaczynam rozumieć o co tutaj chodzi, tyle, że nie chce mi się tutaj pisać, bo wolno komunikacja przebiega.
Zostaw jakiś kontakt do siebie to się mogę odezwać.
Pzdr - https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html#p1268913https://www.psychiatria.pl/forum/chad-2016-podsumowanie-ciezkiego-roku/watek/1267526/1.html Chad 2016 podsumowanie ciężkiego roku. Gość
nie mam tutuaj konta... wylapales z tego co napisalam, o co moze chodzic chadowcowi z ktorym bylam? Bylabym wdzieczna za przyblizenie jego toku myslenia... najbardziej nie moge ogarnac bycia z kims kogo sie nie kocha i sie o tym otwarcie mowi... chyba tego nigdy nie ogarne...
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Mam zaburzenia psychotyczne
Brałem Rispolept 6mg i źle się czułem na nim. Potem Ranofren 20mg i też...
Forum: Schizofrenia - Niepewność co do diagnozy
Witam. Mam wątpliwości co do trafności diagnozy, jaką usłyszałam...
- Jak sobie z tym radzić?
Hej,Choruję od ponad 10 lat, wstępnie zdiagnozowano nawracającą...
- Psychoterapia online na NFZ
Czy wizyty u psychoterapeuty online są dostępne na NFZ?Czy wizyta online może...