Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Co jest ze mną nie tak? (21)
- https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html#p661609https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html Co jest ze mną nie tak?
Z samookaleczaniem się mam bezpośredni kontakt od szkoły podstawowej. Zaczęło się z byle powodu, kłótni z tatą. Potem miałam dłuższą przerwę. W szóstej klasie znowu zaczęłam się ciąć, zakochałam się platonicznie i wiedziałam, że nic z tego nie wyjdzie. Gdy rozpoczęłam edukację gimnazjalną, w wieku 13 lat zakochałam się do szaleństwa w wieloletnim przyjacielu, jednak dla niego w dalszym ciągu byłam jedynie kumpelą z placu zabaw. Po roku podkochiwania się, tuż po moich 14 urodzinach, zdecydowałam się zaprosić go na spacer. W dniu spotkania wykręcił się, że nie może. Pisaliśmy wtedy na gg. W pewnym momencie napisał, że nie będziemy się już raczej przyjaźnić, że ja mam swoich znaiomych, a on swoich i że tego się powinnam trzymać. Na koniec dodał, że nie zasługuję na te wszystkie nerwy i zmartwienia i że ma nadzieję, że uda mi się to jakoś wycierpieć, aby zobaczyć mnie kiedyś na ceremonii wręczenia Nobla (piszę wiersze i historię). Nie wiem, czy znacie to uczucie, gdy krew w żyłach zmienia się wam w lód, a serce w piersi zostaje rozdarte na kawałki. W każdym razie ja tak się wtedy czułam. Wszystko straciło sens. Postanowiłam się zabić. Nałykałam się tabletek różnego rodzaju, odczuwałam potem jedynie cholerny helikpoter, jednak przeżyłam. Przez kilka miesięcy byłam jak zombie, albo roślina. Po prostu istniałam, bez oznak życia. Nic nie miało sensu. Czasem się pocięłam, czasem nie. Po jakimś czasie uzyskałam pomoc od Wychowawczyni. Doszłam dzięki niej do siebie, czułam się lekko, jakby wszystko że mnie spłynęło. Nadeszła 3 klasa gimnazjum. Uświadomiłam sobie, ile zawdzięczam Wychowawczyni i jak się do niej przywiązałam. Dawałam z siebie jak najwięcej, poprawiłam się że słabej 4 na 5 z Jej przedmiotu, wszystko po to, aby się odwdzięczyć. Przez całą 3 klasę na prośbę Wychowawczyni siedziałam z nielubianą dziewczyną w ławce. Na święta zrobiłam dla Niej kartę z podpisami wszystkich osób z klasy, na koniec gim zorganizowałam zrobienie kroniki. Odejście z gimnazjum i rozstanie z Wychowawczynią było dla mnie ciężkim przeżyciem.
- https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html#p661611https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html Co jest ze mną nie tak?
Kontynuując, na początku wakacji płakałam niemal codziennie. Potem nieco mi przeszło, jednak tego lata nie mogę uznać za udane. Po powrocie z kolonii, w sierpniu, znów zaczęłam się ciąć. Dłużej nie dałam rady wytrzymać. Teraz chodzę do LO. Moja nową klasa dostała superwychowawcę, jednak przykro mi, bo wiem, że ten pan nigdy nie zastąpi Wychowawczyni. Od jakiegoś czasu mam tak, że powiedzmy, niosę bułkę na talerzu z kuchni do swojego pokoju. Idąc mam w głowie myśl, że jeśli zacznę jeść bułkę zanim wejdę do pokoju, to nazajutrz stanie się coś złego. Zanik zakochałam się w owym przyjacielu, musiałam przed snem określoną ilość otworzyć i zamknąć wszystkie szuflady wokół mojego łóżka zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Inaczej miałam poczucie niespełnionego obowiązku. Tuż po mojej nieudanej próbie samobójczej kupowałam przytulanki. Każdy nowy piesek czy kotek zapełniał pustkę po przyjacielu. Ponadto w młodości byłam grubą i óspotykałam się z drwinami na swój temat że strony taty i rówieśników. Miałam przez to zaniżone poczucie własnej wartości. Do dziś nie mam dobrych relacji z tatą. Jeśli akurat się nie kłócimy, unikam go. Jest także we mnie jedna cecha, której nienawidzę: wyolbrzymianie swoich problemów. Gdy dzieje się u mnie coś złego, mam wrażenie, że stała się niewiadomo jaką tragedia. Chcę wtedy, by wszyscy o tym wiedzieli i przejmowali się mną. Często też dostrzegam w sobie różne choroby psychiczne, jednak mam wrażenie, że tak naprawdę sobie je wyobrażam. Nienawidzę tego, nienawidzę siedzieć w swojej skórze! Może jakiś profesjonalista powie mi, czy rzeczywiście mogę mieć jakieś zaburzenie? A może wszystko że mną ok?
- https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html#p661628https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html Co jest ze mną nie tak?
Rainday, nie jesem specjalistą, ale wydaje mi się, że masz osobowosc borderline, ja również ją mam. Po polsku: osobowosc graniczna.
Jest to 1 z podtypów chwiejnej emocjonalnie.
Myslę, że powinien zobaczyć Cie psycholog - msz wymieszane naprawdę róźne objawy.... i to mnie niepokoi
sciskamIza
zaslubiona Szpitalowi....forever )) - https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html#p661645https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html Co jest ze mną nie tak?
Bardzo dziękuję też sądzę, że powinnam się gdzieś że sobą udać. Nie mogę całe życie męczyć się we własnej skórze. Z jednej strony (proszę, nie najeżdżajcie na mnie za to!) lubię się ciąć (jest to dla mnie wyraz kontroli nad swoim ciałem, odreagowanie, czasem nagroda, a czasem kara dla kogoś z otoczenia, chociż blizny ukrywam), widok blizn, krwi, szczypanie w ręce mnie uspokaja, to z drugiej strony jak nieraz patrzę na swoją rękę, nagle zaczynam się bać, co to będzie, gdy ktoś zobaczy. Napisałam w jednym z wątków o odnajdywaniu w sobie odwagi, jednak teraz dochodzę do wniosku, że w tej kwestii jestem tchórzem i sama raczej nie odważę się komuś powiedzieć. Nie wiem czemu, chyba po prostu nie potrafię. Myślałam, aby iść w szkole do pedagoga (nie wiem, czy mamy psychologa), ale jednak CHOLERNIE się boję, że rodzice się dowiedzą. Bo nie lubię, gdy mama siedzi przy stole zapłakana z twarzą ukrytą w dłoniach, a tata wypytuje się, co się dzieje. Wobec niego zawsze odczuwam pewien dyskomfort, nie wiek czym spowodowany.
Akurat w szkole przeprowadzane są badania przez pielęgniarkę. Od kilku dni mam nadzieję, że jakoś o mnie zapomni i mnie nie wywoła (gojące się blizny), póki co udaje się. Może jednak powinna coś przyuważyć? - https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html#p661647https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html Co jest ze mną nie tak?
Pedagog to dobry pomysł, Rainday.
Ja też nim jestem , nawiasem mówiac. Jedno jest pewne, tak jak teraz to zostać nie może, bo nie ma żądnej Twojej winy, więc i kara nie może dotyczyć Ciebie.
sciskam czuleIza
zaslubiona Szpitalowi....forever )) - https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html#p661650https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html Co jest ze mną nie tak?
Dziękuję nie boję się kary za to, a uczucia dyskomfortu. zastanowię się, co z tym zrobić. Dziękuję za rady :-*** już nieco mi lżej
- https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html#p661675https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html Co jest ze mną nie tak?
Jest jeszcze kilka rzeczy, o których wcześniej zapomniałam. Otóż, jak już wcześniej napisałam, jestem bardzo przywiązana do Wychowawczyni. Traktowałam Ją, jak swoją drugą Mamę, tak samo Ją pokochałam. Uważałam, że skoro pomagała mi, to już zostanie tak na zawsze, że zawsze będzie zajmować się tylko mną. W ogóle nie myślałam, że Wychowawczyni może wspierać kogoś innego. Ależ byłam głupia! To było gdzieś w styczniu 2012. Pewnego dnia w gimnazjum, na religii, zauważyłam, że nie ma mojej imienniczki. Pomyślałam, że laska po prostu się zerwała. Lekcja się rozpoczęła. Jakoś po kwadransie drzwi się otwierają i... wchodzi Agnieszka, cała zapłakana, z zaczerwienioną twarz. Za Agą wchodzi Wychowawczyni, podchodzi do katechetki i szepcze jej coś do ucha. Poczułam ten znany mi już z dnia, w którym próbowałam popełnić samobójstwo lód w żyłach. Myślę sobie (przepraszam za bluzgi): O co tu *** chodzi?! Czy Wychowawczyni jej pomagała?! CZEMU?!
Zaskoczona odwróciłam wzrok, bo poczułam napływające do oczu piekące łzy. Nie chciałam, by ktokolwiek je zobaczył. Rozmawiałam z przyjaciółką. Ona stwierdziła, że Wychowawczyni mogła ochrzaniać Agę za słabe oceny. Uspokoiłam się i trwałam tak do przerwy przed biologią, kiedy to do Agnieszki podeszła Wychowawczyni. Coś do niej powiedziała, wyglądało to zbyt 'przyjaźnie'. Zrozumiałam, że Wychowawczyni jej p o m a g a. Wiedziałam, że nauczyciel powinien pomagać każdemu uczniowi, że nie powinnam czuć zazdrości. A jednak czułam. Na biologii zrobiłam sobie sznytę. Tego dnia potem rozmawiałam z kimś i jakoś tak się złożyło, że zapomniałam o Agnieszce. Do wakacji. Pewnej nocy miałam sen, w którym Wychowawczyni i Aga wyszły z jakiegoś klasztoru pogrążone w rozmowie. Rano cała zazdrość i gniew powróciły. Lecz nie wróciły same. Towarzyszyło im silne pragnienie zemsty. Swoje zamiary spełniłam kilka dni później. Razem z koleżanką wybrałam się na spacer na osiedle Agi. Miałyśmy że sobą prezerwatywę napełnioną wodą. W klatce w bloku tej dziewczyny podrzuciłyśmy jej to do skrzynki na listy. Jakiś miesiąc później zrobiłam to ponownie. Wtedy uświadomiłam sobie, że powinnam coś ze sobą zrobić, ogarnąć się, leczyć się. Dałam sobie jednak spokój, zwłaszcza, że dowiedziałam się, że ta dziewczyną wyjechała do LO w innym mieście. Opisałam wszystkie swoje przeżycia wakacyjne i nie tylko w grubym zeszycie. Stworzyłam fikcyjną postać Darii Stępień, która przechodzi wszystko to, co ja. Prawdziwe osoby z mojego otoczenia są w tej historii incognito. BŁAGAM NIE SKREŚLAJCIE MNIE ZA TE AKCJE Z PREZERWATYWAMI! Wstydziłam się o tym mówić od dłuższego czasu, wiem, że mam coś z głową! Tęsknię za Wychowawczynią bardzo i czekam na okazję, by odwiedzić Ją w gimnazjum :'( - https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html#p661676https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html Co jest ze mną nie tak?
Jest jeszcze kilka rzeczy, o których wcześniej zapomniałam. Otóż, jak już wcześniej napisałam, jestem bardzo przywiązana do Wychowawczyni. Traktowałam Ją, jak swoją drugą Mamę, tak samo Ją pokochałam. Uważałam, że skoro pomagała mi, to już zostanie tak na zawsze, że zawsze będzie zajmować się tylko mną. W ogóle nie myślałam, że Wychowawczyni może wspierać kogoś innego. Ależ byłam głupia! To było gdzieś w styczniu 2012. Pewnego dnia w gimnazjum, na religii, zauważyłam, że nie ma mojej imienniczki. Pomyślałam, że laska po prostu się zerwała. Lekcja się rozpoczęła. Jakoś po kwadransie drzwi się otwierają i... wchodzi Agnieszka, cała zapłakana, z zaczerwienioną twarz. Za Agą wchodzi Wychowawczyni, podchodzi do katechetki i szepcze jej coś do ucha. Poczułam ten znany mi już z dnia, w którym próbowałam popełnić samobójstwo lód w żyłach. Myślę sobie (przepraszam za bluzgi): O co tu *** chodzi?! Czy Wychowawczyni jej pomagała?! CZEMU?!
Zaskoczona odwróciłam wzrok, bo poczułam napływające do oczu piekące łzy. Nie chciałam, by ktokolwiek je zobaczył. Rozmawiałam z przyjaciółką. Ona stwierdziła, że Wychowawczyni mogła ochrzaniać Agę za słabe oceny. Uspokoiłam się i trwałam tak do przerwy przed biologią, kiedy to do Agnieszki podeszła Wychowawczyni. Coś do niej powiedziała, wyglądało to zbyt 'przyjaźnie'. Zrozumiałam, że Wychowawczyni jej p o m a g a. Wiedziałam, że nauczyciel powinien pomagać każdemu uczniowi, że nie powinnam czuć zazdrości. A jednak czułam. Na biologii zrobiłam sobie sznytę. Tego dnia potem rozmawiałam z kimś i jakoś tak się złożyło, że zapomniałam o Agnieszce. Do wakacji. Pewnej nocy miałam sen, w którym Wychowawczyni i Aga wyszły z jakiegoś klasztoru pogrążone w rozmowie. Rano cała zazdrość i gniew powróciły. Lecz nie wróciły same. Towarzyszyło im silne pragnienie zemsty. Swoje zamiary spełniłam kilka dni później. Razem z koleżanką wybrałam się na spacer na osiedle Agi. Miałyśmy że sobą prezerwatywę napełnioną wodą. W klatce w bloku tej dziewczyny podrzuciłyśmy jej to do skrzynki na listy. Jakiś miesiąc później zrobiłam to ponownie. Wtedy uświadomiłam sobie, że powinnam coś ze sobą zrobić, ogarnąć się, leczyć się. Dałam sobie jednak spokój, zwłaszcza, że dowiedziałam się, że ta dziewczyną wyjechała do LO w innym mieście. Opisałam wszystkie swoje przeżycia wakacyjne i nie tylko w grubym zeszycie. Stworzyłam fikcyjną postać Darii Stępień, która przechodzi wszystko to, co ja. Prawdziwe osoby z mojego otoczenia są w tej historii incognito. BŁAGAM NIE SKREŚLAJCIE MNIE ZA TE AKCJE Z PREZERWATYWAMI! Wstydziłam się o tym mówić od dłuższego czasu, wiem, że mam coś z głową! Tęsknię za Wychowawczynią bardzo i czekam na okazję, by odwiedzić Ją w gimnazjum :'( - https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html#p661684https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html Co jest ze mną nie tak?
Nikt Cię nie skreśla, Kochana.
Ty też jesteś Dziewczyną z Problemami, bo tak nazywam
Wszystkich z Problemami Psychicznymi. Niekoniecznie zresztą musisz je mieć, dla mnie to wstępnie wygląda na zaburzenia osobowosci, być może takie, jak i moje, czyli typu chwiejnego emocjonalnie/
Przede wszystkim dla TWOEGO dobra powinnaś się udać do psychologa, a nawet do Psychiatry, wiesz, bo z tymi problemami jest tak, że, żeby inni mogli mieć łatwiej z obą, gto najpierw Ty Sama musisz mieć łatwiej ze Sobą Samą. Takie mam wrażenie, że SAma ze Sobą nie możesz wytrzymać.
Nie potępiaj Się, to pierwszy krok. Akcje z kondomami były może trochę dziwne, takie...niezbyt adekwatne do sytuacji, to mnie niepokoi....rzecz nadaje się na pewno do terapii, ale pamitaj przede wszystkim, że ani tu, ani nigdzie indziej nikt Cię nie "skresla". to jest własnie cudownosc Psychiatrii- Ona nie skresla nikogo.
Poradź się psychologa... koniecznie. Ten problem jest do leczenia, a stygmatyzować, krzywdzić Cię, nikt tu nie będzie. znajdziesz tu Przyjaciół, zostań z nami na dłużej..Iza
zaslubiona Szpitalowi....forever )) - https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html#p661694https://www.psychiatria.pl/forum/co-jest-ze-mna-nie-tak/watek/661609/1.html Co jest ze mną nie tak?
Wiem, że te akcje były dziwne. Wiedziałam, że są nie na miejscu. Ale byłam na Maksa rozdrażniona. Wychowawczyni śniła mi się co noc, zawsze po takim śnie budziłam się zalana łzami w ciemnym pokoju, raz czy dwa we śnie miałam problem z oddychaniem. Za pierwszym razem akurat byłam z koleżanką w supermarkecie, obok wisiał na ścianie automat z kondomami, to było pierwsze, co przyszło mi na myśl. Nie zastanawiałam się długo. Chciałam dziewczynę wystraszyć, zemścić się. Jednak za drugim razem nie wyszło, bo wyjechała do szkoły z internatem (moje odwieczne marzenie) :'(
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Kopę lat...
Witajcie ponownie, dawno tu nie zaglądałam, kilka lat... ale moje życie...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Parogen
Dzień dobry,od tygodnia przyjmuję Parogen - pierwsze dwa dni po 5 mg, kolejne...
- Morsowanie- psychologiczny i prozdrowotny aspekt morsowania
Witam Wszystkich!Od wielu lat interesuje mnie morsowanie. Czynnie uprawiam ten rodzaj...
Forum: Po godzinach