Forum: Zaburzenia psychiczne
Temat: Co się dzieje? (4)
- https://www.psychiatria.pl/forum/co-sie-dzieje/watek/966420/1.html#p966420https://www.psychiatria.pl/forum/co-sie-dzieje/watek/966420/1.html Co się dzieje?
Witam Was Forumowicze
Mam 23 lata i następujący problem/pytanie: czy jest ze mną coś nie tak? Czy iść do psychiatry?
Skąd pytanie: otóż, kilka niepokojących objawów, o których postaram się napisać w miarę chronologicznie.
Od dzieciństwa miałam co jakiś czas (raz na kilka miesięcy) dziwne stany, w których przez kilka sekund jakbym traciła świadomość. Przykładowo szłam gdzieś i nagle takie ’bum!’ – „nie wiem kim jestem, nie wiem jak się idzie, jak to się dzieje że idę, oddycham, kim ja jestem?”. Z wiekiem troszkę się to nasiliło. Ostatni taki przypadek miałam około listopada, z tymże że te kilka sekund zmieniło się na parę minut. Potem po prostu jakbym z powrotem przeskoczyła na normalne rozumienie.
Nie było to dla mnie nigdy nic szczególnie niepokojącego, do tego właśnie czasu.
Kolejne niepokojące objawy miałam, kiedy zaczęłam swoje pierwsze studia (teraz jestem na trzecich – żadne nieskończone). Wyjechałam wtedy do jednego z większych miast. Wszystko było ok. Poznałam fajnych ludzi, nawet przyjaciół. Ale po kilku miesiącach nagle poczułam się bardzo osamotniona i zlękniona. Miałam kilka różnych zdarzeń, po których byłam przerażona. M.in. rano przy kawie i papierosku przez okno zobaczyłam wieżyczkę kościoła i miałam dziwną świadomość, że kiedyś leżała tam martwa kobieta, którą rozdziobywały ptaki. Nie wiem na ile to widziałam, na ile byłam przekonana. Później różne dziwne sytuacje, lęki, że wszyscy na mnie patrzą. Że jakieś przypadkowe spotkanie na ulicy niepełnosprawnej osoby to jakiś znak od Boga. Wypadek na głównym skrzyżowaniu, chciałam podbiec do przejścia dla pieszych, ale jakieś przeświadczenie we mnie kazało mi się zatrzymać i stać. Chwilę później w tym miejscu auto wjechało w latarnię. Takie sytuacje traktowałam początkowo jako jakiś znak od Boga, ale nie dawały one ukojenia, tylko straszny niepokój.
Potem zakończyłam po pierwszym roku swoje studia. W pewnym momencie po prostu mi się ode chciało. Zrezygnowałam z rysunków, tańca towarzyskiego, nauki włoskiego… właściwie wszystkiego. Przeprowadziłam się do mniejszej miejscowości, w której do dzisiaj mieszkam i staram się studiować.
Rok temu na semestrze letnim oczywiście wszystkiego mi się ode chciało. Nie chodziłam na żadne zajęcia. (Jestem na kierunku artystycznym). Nie rysowałam, nie projektowałam, nie robiłam zupełnie nic. Przez pół roku nauczyłam się otwierać piwo zapalniczką i trochę jeździć na desce. Mam głębokie przeświadczenie, że to i tak więcej, niż mogłabym nauczyć się na uczelni.
Stan ten był jednak na tyle uporczywy (nic mi się nie chciało), że postanowiłam wybrać się do psychiatry (u psychologów byłam wielu – wątpię w jakikolwiek sens chodzenia do nich, tak samo porozmawiasz z Delmą, na dodatek masz ją na co dzień, na zawołanie). Diagnoza po pierwszym spotkaniu: podręcznikowy przykład depresji ze stanami lękowymi. Miansagen (noc) i Fluoksetyna (dzień) i coś na drżenie rąk WZF cośtam (doraźnie- w autopsji bardzo często). Oczywiście w jakiś niewielkich, początkowych dawkach. Nigdy w życiu nie miałam takich stanów lękowych jak po tym gównie. Myślałam że po miesiącu będzie lepiej, że to takie początki… Był czerwiec, ja leżałam pod kocem i bałam się bicia zegara u sąsiadki. Nie mówiąc o wyjściu z domu. Oczywiście jeszcze bezsenność. Odstawiłam i postanowiłam nigdy więcej nie spotkać się z tą panią doktor.
Wszystko zdawało się wracać do stanu: nic mi się nie chce, jestem zmęczona, zrobię jakąś ***
(typu pozmywam naczynia) żeby poczuć się lepiej.
Najbardziej niepokojące są ostatnie dwa miesiące. Mam jakąś delikatną bezsenność, długo leżę, nie mogę zasnąć. Sport i ziołowe tabletki na sen nic nie dają. Nie przespanie całej doby daje marny rezultat, bo niby zasnę, ale na drugi dzień już nie. Znowu będę siedziała całą noc.
Często w nocy wychodzę z domu. Idę zazwyczaj po piwo, bo mózg mi nie działa, a ja nie mogę spać. Zawsze biorę ze sobą nóż introligatorski. Zawsze trzymam go wręcz w ręce i odczuwam dziwną ochotę, żeby ktoś mnie zaczepił, *** się. Chciałabym zabić. (Podkreślam, że jestem trzeźwa, dopiero jak wracam do domu coś tam piję).
Ostatnio po 2-3 piwkach działy się rzeczy, których nie potrafię sobie wytłumaczyć (Zaznaczę, że raczej ciężko się upijam, nie była to dla mnie duża dawka, zazwyczaj normalnie bym się zachowywała, zresztą – nigdy nie *** mi po alkoholu). Nie wiem co mną kierowało, ale najpierw zaczęłam *** swoje mieszkanie. Później wystraszyłam się, że sąsiedzi zadzwonią na pały. Postanowiłam pójść jeszcze do sklepu, tak, że jakby ktoś przyjechał to mieszkanie było puste. Po drodze spotkałam swojego chłopaka, który zresztą wracał ode mnie i wydawało mu się zapewne, że wszystko jest ok, bo jeszcze kilkanaście minut tremu normalnie się pożegnaliśmy. Zaczęłam przed nim uciekać. Po co? Nie wiem. Nie pamiętam co działo się przez około 15 minut. Luka w pamięci. Potem kucnęłam sobie pod Biedronką. Włączyłam muzykę na full, otworzyłam piwo i tak sobie siedziałam. Chłopak pytał kilkakrotnie, co się dzieje. Nie wiedziałam co się dzieje. Czułam się strasznie zlękniona i wkurzona zarazem. Na drugi dzień – wstyd i nieumiejętność wyjaśnienia tej sytuacji.
Przez ostatni miesiąc trzy razy słyszałam dźwięki, które nie istniały. Pierwsze – dziwna muzyczka. Zbagatelizowałam, bo byłam sama w mieszkaniu i wydawało mi się że może sąsiad radia o 3:00 w nocy słucha. Drugi raz spałam już u chłopaka. Słyszałam muzykę, z perkusją. Chodziłam po całym mieszkaniu, wszędzie tak samo. Chłopak nic nie słyszał. Kilka dni temu słyszałam przez kilka godzin dźwięk podobny do alarmu lub policyjnych kogutów. Chłopak niczego nie słyszał. Dźwięk był irytujący. Poszłam do kuchni, założyłam słuchawki (dźwięk wbrew logice nie przycichł). Dopiero jak zaczęłam słuchać muzyki nie słyszałam tego.
Do tego wszystkiego miałam krótkie epizody bezsenności. Na co dzień nie czuję się źle, ale zawsze osamotniona i z dziwnym lękiem (przed pójściem do centrum handlowego, sklepu, na uczelnie itd.), z poczuciem jakiejś beznadziejności i okrucieństwa ludzi i świata, niemocy zrobienia czegokolwiek.
Komuś świta może co się ze mną dzieje? Czy po prostu nauczyć się tak żyć, czy może bać się, że zaostrzy się i pójść jednak do psychiatry? - https://www.psychiatria.pl/forum/co-sie-dzieje/watek/966420/1.html#p966421https://www.psychiatria.pl/forum/co-sie-dzieje/watek/966420/1.html Co się dzieje?
Nikt?
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/co-sie-dzieje/watek/966420/1.html#p978623https://www.psychiatria.pl/forum/co-sie-dzieje/watek/966420/1.html Co się dzieje? Gość
Porozmawiaj z egzorcystą.Zanim to zrobisz,możesz też wpierw przekonać się i wziąć udział w jakimś masowym egzorcyzmie(są organizowanie) i zobaczyć,czy zmianie będą ulegały wewnętrzne odczucia,co się będzie w tobie działo itp.
- https://www.psychiatria.pl/forum/co-sie-dzieje/watek/966420/1.html#p978884https://www.psychiatria.pl/forum/co-sie-dzieje/watek/966420/1.html Co się dzieje?
Ja bym ci polecił neurologa, bo pierwsze objawy pasują do epilepsji, o lekkim nasileniu i odstawić alkohol bo z tego co piszesz to ci on nie służy.
Walczę wiec jestem
Nie ma mnie, wiec się podałem
Robert Piotr
Life is the best drug ...
I have to stop taking! - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- wyleczenie depresji - gorsze dni
Czy po wyleczeniu depresji obserwowaliscie u siebie gorsze dni?
Forum: Depresja - Zle samopoczucie
5 dni temu zwiększyłam dawkę wenlafaksyny z 150 na 300 czułam się...
Forum: Depresja - Brak snu i omamy sluchowe
Witam wszystkich powiem odrazu ze nadużywałem alkoholu i to mega ale z dnia na...
Forum: Zaburzenia psychiczne