Forum: Zaburzenia afektywne dwubiegunowe - CHAD
Temat: dekadentyzm (29)
- https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/3.html#p764904https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/1.html dekadentyzm
Ten dekadentyzm i czarne postrzeganie świata wytłumaczę na swoim przykładzie.
Ból i cierpienie naturalnym stanem jest, to prawdziwe oblicze - odsłonięta twarz. Pielęgnowanie tego stanu niweluje dyskomfort szczęścia czy zadowolenia, które to wychodzą z nas jako nienaturalne lub też jako przyjęta poza. Dużego wysiłku wymaga wyjście ze stanu smutku i choć stan zadowolenia nie musi być pozorowany to jednak wejście w niego wymaga oderwania od stanu który towarzyszy nam zawsze. Normalność w rozumieniu takich odczuć jak zadowolenie, radość, szczęście czy optymizm - zdaje nam się nienaturalna i choć czystą przybrać może postać to jednak wymaga wymuszenia. Poniekąd prowokujemy stan zadowolenia aby mógł on już normalnie swoją siłą trwać.
Chętnie wracamy do stanu smutku aby nie doświadczyć rozczarowania gdy stan radości minie w sposób niekontrolowany. A że minie to pewne bowiem smutek naszym naturalnym stanem jest.
To pławienie się w smutku i nim rozkoszowanie to tylko pozorny obraz chęci w nim tkwienia, bo przecież chcielibyśmy być radośni i szczęśliwi tylko że w to nie wierzymy. Paradoksalnie - kurczowo trzymamy się tego smutku w obawie o jego pogłębienie. Kontrolujemy taki stan obawiając się, że będzie jeszcze gorzej gdy spod kontroli go zwolnimy.+ + +
- https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/3.html#p764912https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/1.html dekadentyzm
dzięki, bardzo obrazowo to przedstawiłeś. ja to roumiem,że to takie trochę "obnoszenie" się z czarną wizją swiata, żeby tak naparwdę samemu się z nią oswoić - wypowiedziana, wystawiona na widok publiczny wydaje się byc mniej zagrażająca niz taka siedząca w środku, pozostawiona sama sobie może bardziej niepokoić. Sam mechanizm ekspozycji chyba niekoniecznie zatrzymuje jednak narastanie tego poczucia grozy? choc to pewnie indywidualne
- https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/3.html#p764916https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/1.html dekadentyzm
Zatrzymuje poczucie grozy o tyle, o ile mniej bolesnym z pierwszego piętra spaść niż z dziesiątego.
To "obnoszenie" wynika z chęci ochrony przed radością która w naszej ocenie nienaturalna albo krótko trwa. To obraz nas prawdziwy ale też i ostrzeżenie dla innych aby nie próbowali ranić dając złudną albo wątłą nadzieję szczęścia.
Tak myślę, że problemem nie jest to jak czarny obraz świata w sobie pielęgnujemy ale brak wiary w to, że innym on może być.Ostatnia edycja:+ + +
- https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/3.html#p764918https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/1.html dekadentyzm
mam wrażenie, że świetnie byś się z moim dogadał... a poważnie - to błędne koło chyba, poza tym wymaga energii utrzymywanie takiego stanu -i w końcu organizm nie daje rady (a aura nie pomaga). i jest bum... właśnie czytałam ciekawe koncepcje psychodynamicznego ujęcia fazy maniakalnej jako obrony organizmu przed depresją - u mojego tak to wyglądało trochę - dłuuuga depresja, brak widoków na poprawę, zjazd, zjazd,i...tadam !!- euforia, no ale jak to w dynamicznych koncepcjach jest -i w życiu- nic nie trwa wiecznie
- https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/3.html#p764920https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/1.html dekadentyzm
Backtoblack, ja nie jestem tak oczytany ani zorientowany jak Ty i to co piszę wynika z obserwacji samego siebie, a nie z wiedzy psychologicznej.
Euforia i zryw do życia to swego rodzaju bunt przeciwko sobie. To jakby siłowa próba wyrwania się ze stanu który przecież doskwiera. Smutnym być nie jest miło, chce się żyć. Brak wiary, a w zrywach brak dostrzegalnych, wyraźnych i trwałych postępów skłania do powrotu na swoją pozycję...
Na pozycję którą doskonale znamy i z której upadek nam nie grozi.Ostatnia edycja:+ + +
- https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/3.html#p764927https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/1.html dekadentyzm
ja musze czytać -bo inaczje tego nie ogarniam, dla mnie to niezrozumiały, autodestrukcyjny chaos. nie oceniam, staram sie zrozumieć - choć pewnie zawsze będę ograniczona moją logiką żeby to pojąć.a tak z praktycznych pytań - leki nie pomagają? i terapia? mówię o Tobie, bo najwyraxniej widzisz problem i zakładam, ze chciałbys to zmienić, choć wiem, że są podono lekooporne depresje, np przy nerwicach
- https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/3.html#p764941https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/1.html dekadentyzm
Autodestrukcyjny ale przy kontrolowanej destrukcji i w granicach które pozwolą przeżyć. Gdyby zaniechać kontroli skutek mógłby być tragiczny. To obrona przed śmiercią, a nie zmierzanie do niej. To jakby granica wytrzymałości której przekroczenie oznacza koniec, stąd też dbałość aby upadków więcej nie było. Nie wzniosę się to i nie upadnę - na tej zasadzie to działa.
Na mnie żadne z przyjmowanych leków nie działały, wyciszały czy raczej przytępiały doznania dając poczucie mniejszego cierpienia ale i tym samym radość wygłuszały, co może jakąś tam ulgę niosło dając poczucie bezpieczeństwa poprzez niwelowanie obaw upadku. To raczej leczenie objawów, a nie przyczyny...
Terapia pomaga lecz wymaga pomocy i cierpliwości kogoś kto pilnował będzie tego aby z niej nie rezygnować. Cały czas działa mechanizm obronny przed szczęściem. Fakt że się poprawi usypia czujność, a i może nawet zwieść, że to już skutek trwały.
Ja terapii nie skończyłem i nie wiem jak wygląda jej koniec ale obawiam się tego, że osiągając poprawę - jej trwałość zależna jest od okresu trwania stanu poprawy, a sukces od tego, że w końcu uwierzę w to, że życie nie musi być smutne.
To brak wiary sprowadza do ochronnej pozycji przygnębienia.+ + +
- https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/3.html#p764948https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/1.html dekadentyzm
Na mnie żadne z przyjmowanych leków nie działały, wyciszały czy raczej przytępiały doznania dając poczucie mniejszego cierpienia ale i tym samym radość wygłuszały, co może jakąś tam ulgę niosło dając poczucie bezpieczeństwa poprzez niwelowanie obaw upadku. To raczej leczenie objawów, a nie przyczyny...
Otóż to - gdzie tkwi przyczyna że znowu czuję się koszmarnie, nie, nie teraz, teraz jest ok. ale od trzech dni od godz. mniej więcej 5 do 12 jest b.zle, marzę tylko o tym żeby mnie nie było.
A było tak pięknie - mniej więcej 40 dni tak było. - https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/3.html#p764979https://www.psychiatria.pl/forum/dekadentyzm/watek/764830/1.html dekadentyzm
Nie wiem Ewunia gdzie tkwi przyczyna :/
U siebie zaobserwowałem szczytowe wartości przygnębienia z rana, po przebudzeniu. Gdy budząc się uświadamiałem sobie, że znów tu jestem (w życiu).
Tuż po traumatycznych doświadczeniach budząc się i odzyskując świadomość, wmawiałem sobie - nie to nie możliwe, jeszcze śpię, to zły sen...+ + +
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Czy to może być ADHD, czy powinnam iść do specjalisty?
Cześć, mam na imię Karolina, mam 26 lat i ostatnio przypadkiem...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Uglosnienie myśli
Witam.Lecze się na schizofrenię paranoidalna od 10lat. Głównym moim...
Forum: Schizofrenia - Proszę o pomoc
Cześć. Ja przychodzę po poradę, może ktoś coś podpowie??...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Czy już mam się martwić ?
Mam zaburzenie borderline. Od paru tygodni czuję pogorszenie samopoczucia. Zaczęlo...
Forum: Zaburzenia psychiczne