Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Depresja żony (9)
- https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html#p1260078https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html Depresja żony Gość
Dzień dobry.
Jestem tu nowy... ale z pewnością mam problemy podobne do Was.
Od kilku miesięcy wraz z żoną jesteśmy małżeństwem.
Żona kilka lat temu leczyła się na depresję wywołaną śmiercią mamy żony.
Poznaliśmy się w momencie gdy żona już się leczyła (brała tabletki zalecone
przez lekarza). W naszym związku (5-letnim) bywało różnie. Raz pod górkę raz wręcz przeciwnie.
Wszystko przez nawracającą depresję. Żona dodatkowo raz brała leki raz nie. Czasem miała problemy z alkoholem wywoływane przez strach i chęć rozluźnienia się (tak twierdziła). Były momenty szaleństwa, potem bywało lepiej. Jesienią zawsze jest gorzej. Ale pomimo moich starań jest źle. Żona chodzi cały czas smutna i przygnębiona. Do wszystkiego zawsze ją nakłaniałem. Lubi tylko kontakt z internetem. Ma trudnego ojca i braci więc nie ma z nimi kontaktu (uważam, że z winy zazdrosnych braci i nieczułego ojca).
Myślę, że gdyby nie ja to nie poszła by naprzód (nie chcę się chwalić bo nie ma czym), ale jak wcześniej żona traktowała mnie jako osobę, w której ma wsparcie i może zasięgnąć swojej opinii tak od około 2 lat moja opinia zbytnio ją nie interesuje.
Mama żony zmarła nagle na raka. Żona gdy jej coś dolega uważa, że to rak i umiera. Nie chcę umniejszać jej cierpieniom i odczuciom, ale przy każdej dolegliwości twierdzi, że to objaw raka...
Ostatnio ma problemy z wypróżnieniem, twierdzi że śluz który wydziela i pomarańczowe zabarwienie to objaw raka szyjki macicy. Poczytała i wyczytała, że bolał ją kark - kolejny objaw raka... Pominę, że prowadzi siedzący tryb życia.
Pracuje dorywczo (żona), nie chce podjąć stałej pracy. Nie chce chodzić na studia zaocznie (przerwała po stwierdzeniu o śluzie, twierdząc że jest umierająca i nie będzie ostatnich momentów w życiu tracić na spędzanie w zamknięciu z obcymi ludźmi). Pocieszam ją, tłumaczę, że to na pewno nic groźnego.
Ale żona wpada w histerię i nie chce pójść nawet do ogólnego lekarza.
Osobiście brakuje mi już powoli sił i czuję, że tracę kontrolę nad sobą samym.
Co robić? Poradźcie proszę. - https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html#p1260107https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html Depresja żony Gość
No niestety...można ci powiedzieć,że widziały gały co brały. Pięć lat to dużo,żeby przyjrzeć się jak może wyglądać życie z taką chorobą. W tym małżeństwie,nie widać ciebie,tylko wszystko jest podporządkowane chorobie żony i wokół niej się kręci. Sytuacja jest trudna,skoro ona się nie leczy,lub leczenie przerywa. Powinna chodzić na terapię,bo ona jest kluczowa w jej sytuacji oraz brać leki,żeby jej stan ustabilizował się. Twoje prośby i zabiegi nie są skuteczne. Musisz być bardziej stanowczy, zagrozić,że nie pozwolisz aby jej choroba zniszczyła także twoje życie i podjąć realne kroki,żeby widziała,że mówisz poważnie. Często,duży wpływ na chorego ma osoba,spoza najbliżej rodziny. Może to być koleżanka,ciotka czy ktoś inny z którym żona będzie się liczyła. To typowe, że chorzy nie chcą słuchać najblizych sób i nie tylko ciebie to dotyka.
- https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html#p1260122https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html Depresja żony Gość
Niestety żona praktycznie nie ma bliskich, których interesowałby jej los.
Ciocie wujkowie i starsi bracia zazdrośni o dawną sytuację majątkową rodziców tylko kopali dołki pod żoną i obecnie nie ma z nią kontaktu. Gdy jestem stanowczy i chcąc przekonać/lub wręcz zabrać żonę do lekarza żona wpada w kompletną histerię. Płaszcze w niebogłosy i traci kontakt z rzeczywistością. Aż sąsiedzi mogą pomyśleć, że robię coś złego żonie. Mojej rodziny, żona z założenia jak jest jej źle to nie lubi i wścieka się, kolokwialnie mówiąc, jak mamy wpaść do nich na herbatę na 30 minut. Sama mając ojca który się nią nie interesuje zakłada, że najlepiej być z dala od bliskich (myślę, że sytuacja byłaby diametralnie inna gdyby żyła jej mama. Wtedy nie było depresji i wiadomo była także masa koleżanek). - https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html#p1260153https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html Depresja żony Gość
No nie wiem,ale w takiej sytuacji,to możesz dzwonić po karetkę,bo faktycznie sytuacja jest dramatyczna. Niestety w tym kraju,prawo stoi po stronie osób chorych i nikt ich na siłę nie leczy. To są dramaty wielu rodzin. W ostateczności,jeśli choroba żony jest udokumentowana,to możesz wystąpić do sądu o przymusowe leczenie. Ale pamiętaj,że musisz mieć podstawy ku temu,czyli wypisy że szpitala,karty leczenia,zgłoszenie sytuacji do Mopsu,itp. To są trudne decyzję,ale nie patrz na jej sprzeciw,bo ona w takim stanie,nie jest sobą i nie umie zadbać o siebie i swoje zdrowie.
- https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html#p1260250https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html Depresja żony Gość
Nasze zycie to sinusoida. Po piekle zwykle jest chwile lepiej. Generalnie pomimo ze sam pracuje i utrzymuje mieszkanie (i nas) to zona twierdzi ze pieniadze ktore zarabia sa jej bo na nie zapracowala (a zarabia ok 500 zl miesiecznie). Nie gotuje bo nigdy tego nie robila. wszystko robie ja. Sam pracuje dojezdzam lacznie 10 godzin ale jesli ona umyje przyslowiowa podloge to ja jestem nierobem. Nie chcialbym zle pisac na zone. Po prostu ostatnie dni skumulowaly we mnie taki metlik w glowie se nie wiem co myslec. Zona wyszla po latach letargu ze mna na prosta ale ostatnie czasy tzn. kilka dni jest gorszych niz zwykle. Dzis probowalem przemowic przez moja rodzine ale tylko si wsciekla.
- https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html#p1260277https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html Depresja żony Gość
Podziwiam cię. Myślałam,że tacy mężczyźni nie istnieje,a jak już są, to kobieta nie umie tego docenić. Paradoks.
Artykuły wybrane dla Ciebie
- https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html#p1260365https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html Depresja żony Gość
Kocham zone. Czasem po prostu traci to wszystko dla mnie sens. Zona z tego co wiem leczyla sie jedynie prywatnie. Co wiecej kazda wizyta (oprocz pierwszej) polegala na krotkiej 5-8 minutowej rozmowie i przepisaniu 2 lekow.
- https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html#p1262115https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html Depresja żony Gość
a czy macie ślub kościelny ?
- https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html#p1456553https://www.psychiatria.pl/forum/depresja-zony/watek/1260078/1.html Depresja żony
Witam
Jestem studentka 5 roku psychologii i poszukuje osób do badania, ktore robie na potrzeby pracy magisterskiej.
Chciałabym się bliżej przyjrzeć depresji z perspektywy osoby, która jest w zwiazku z cierpiaca na nia osoba.
Dlatego szukam osób, które sa w takiej sytuacji - partner/partnerka w depresji.
Osoby, ktore byłyby chętne proszę o wiadomosc - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Dobry psychiatra na NFZ w Toruniu?
Mieszkam w pobliskim mieście gdzie obecnie nie przyjmuje żaden psychiatra na NFZ,...
- Morsowanie- psychologiczny i prozdrowotny aspekt morsowania
Witam Wszystkich!Od wielu lat interesuje mnie morsowanie. Czynnie uprawiam ten rodzaj...
Forum: Po godzinach - Clonozepam
Witam, mam problem mianowicie mój bliski niepełnoletni jest uzależniony od...
- Parogen
Dzień dobry,od tygodnia przyjmuję Parogen - pierwsze dwa dni po 5 mg, kolejne...