Forum: Psychoterapia
Temat: Emigracja i kryzys małżeństwa (5)
- https://www.psychiatria.pl/forum/emigracja-i-kryzys-malzenstwa/watek/745688/1.html#p745688https://www.psychiatria.pl/forum/emigracja-i-kryzys-malzenstwa/watek/745688/1.html Emigracja i kryzys małżeństwa Gość
Szanowni forumowicze,
Piszę ponieważ ogarnia mnie paraliż i bezsilność. Jestem 28 letnim mężczyzną. Do tej pory jakoś sobie radziłem. Dziś samotna sobota, spycha mnie na krawędź rozpaczy.
Obecnie przebywam w Londynie. Jestem tu dopiero 3 miesiące, jednak czuję się jak by upłynął rok. Powodem wyjazdu były problemy rodziców w Polsce oraz pomysł żony by założyć własną rodzinę tutaj. Dla mnie oba powody były warte ryzyka. Sytuacja jaką mieliśmy nie była komfortowa, więc podjąłem decyzję, że wyjeżdżam. Niestety żona nie mogła przyjechać, ponieważ nie ma pozwolenia na wjazd do Wielkiej Brytanii. Jest białorusinką. Załatwienie dokumentów trwa dość długo, więc czekamy. Przed wyjazdem mieliśmy z żoną trudne pół roku. Mòj ojciec byl poważnie chory. Nie poświęcałem żonie czasu jak zwykle robiłem to wcześniej. Często żona przez to się ze mną kłóciła. Wymagała bym nie mówił nic o chorobie ojca, bo ją to denerwowało. Faktem jest że relacje jej z mojimi rodzicami nie są zbyt pozytywne. Jednak moje relacje z tesciami są super. Nigdy się z nimi nie kłóciłem.
Po wyjeździe sytuacja się nieco poprawiła. Żona w czasie rozmowy przez Skype byla bardzo miła, nie było awantur.
Do czasu. Pierwszy miesiąc, gdy szukałem pracy był spokojny. Potem zaczęło się piekło. Żona pod wpływem koleżanki zaczęła imprezować. Wszytko tłumaczy tęsknotą i brakiem zajęć. Podczas mojej 2 dniowej wizyty w Polsce, przyznała się, że próbowała twardych narkotykow. Nagle okazało się że ma mnostwo znajomych. Do tej pory nie przepadała za tym. Owszem razem chodzilismy na imprezy, ale nie 5 dni w tygodniu. Zapewnia mnie, ze jest wierna i mnie kocha, lecz teraz czuje że zyje i musi to wykorzystac, dopóki nie ma dokumentow potrzebnych do przyjazdu do mnie. Staram się myslec pozytywnie i wierzyć, ale niepewność bywa silniejsza. Nie jem, nie śpię i palę mnóstwo papierosow. Czasem nie mam ochoty wstać nawet do pracy. Nie wiem co robić. Proszę o pomoc.
Pozdrawiam.
K. - https://www.psychiatria.pl/forum/emigracja-i-kryzys-malzenstwa/watek/745688/1.html#p746068https://www.psychiatria.pl/forum/emigracja-i-kryzys-malzenstwa/watek/745688/1.html Emigracja i kryzys małżeństwa
Współczuję. Masz naprawdę skomplikowaną sytuację. Co by nie doradzić może być niesłuszne.
Niestety większość małżeństw wystawionych na próbę rozłąki wcześniej czy później się rozpada.
Jeżeli chcesz ratować związek i zależy Ci na żonie to albo szybko załatwiajcie jej papiery, albo Ty wracaj do kraju.
To co robi Twoja żona jest nie fer wobec Ciebie. Nie tak powinna zachowywać się kochająca żona.
Życzę powodzenia i trzymam kciuki. - https://www.psychiatria.pl/forum/emigracja-i-kryzys-malzenstwa/watek/745688/1.html#p746112https://www.psychiatria.pl/forum/emigracja-i-kryzys-malzenstwa/watek/745688/1.html Emigracja i kryzys małżeństwa
Sytuscja nie do pozazdroszczenia.Mysle, ze powinniscie jakos przyspieszyc procedure zalatwiania dokumentow.Tobie pozostaje byc dobrej mysli i wiara w to, ze zona jest Ci wierna.Staraj sie myslec pozytywnie
- https://www.psychiatria.pl/forum/emigracja-i-kryzys-malzenstwa/watek/745688/1.html#p746114https://www.psychiatria.pl/forum/emigracja-i-kryzys-malzenstwa/watek/745688/1.html Emigracja i kryzys małżeństwa
Ładnie napisane"pozostaje być dobrej myśli". Mam wrażenie, ze autorowi właśnie o te myśli chodzi. Ciężko myśleć pozytywnie jak wiesz, że żona pięć dni w tygodniu baluje. Nowi znajomi, narkotyki, zabawa to niestety nie sprzyja dobremu myśleniu. Tm bardziej jak jest się samemu gdzieś daleko.
- https://www.psychiatria.pl/forum/emigracja-i-kryzys-malzenstwa/watek/745688/1.html#p746119https://www.psychiatria.pl/forum/emigracja-i-kryzys-malzenstwa/watek/745688/1.html Emigracja i kryzys małżeństwa Gość
Ja K rozumiem,ze sie zadręcza niepewnoscia,fakt jest taki ze chcacy zawsze znajdzie sobie robote,czy w domu,czy poczyta,czy nawet na drutach porobi.Narkotyki z nudów to wdepniecie w bagno a potem trudno wyjsc z tego bagna jak sie czlowiek uzalezni.To zalezy od osoby,ja jestem typem domatorki,mola ksiązkowego i rozłaka nie sprwilaby mi problemu ze sie nudze.Mialam okazje,chciano poczęstowc mnie trawka ale mimo ze pale papierosy-odmowilam.Jeszcze drugie uzaleznienie i koszty jego,nie to mi a nic.pozdrawiam.
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- wyleczenie depresji - gorsze dni
Czy po wyleczeniu depresji obserwowaliscie u siebie gorsze dni?
Forum: Depresja - Jestem nowa
Cześć, jestem nowa na forum. Mam zdiagnozowany epizod depresyjny pół roku...
Forum: Depresja - Martwy punkt w życiu
Cześć, mam 26 lat, moje życie zawsze toczyło się spokojnie, miałem...
Forum: Depresja
- Tematy:
- psycholog
- terapia
- psychoterapia
- psychika
- psychiatra