Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Gdzie istnienieje granica, po przekroczeniu której traci się siebie? (1)
- https://www.psychiatria.pl/forum/gdzie-istnienieje-granica-po-przekroczeniu-ktorej-traci-sie-siebie/watek/456140/1.html#p456140https://www.psychiatria.pl/forum/gdzie-istnienieje-granica-po-przekroczeniu-ktorej-traci-sie-siebie/watek/456140/1.html Gdzie istnienieje granica, po przekroczeniu której traci się siebie?
Pierwsze forum, pierwszy list, wśród tych pewności jedna najważniejsza: potrzebuję pomocy, a przynajmniej chłodnego spojrzenia osób trzecich.
Nie będę oryginalna, rzecz dotyczy mężczyzny, z którym jestem w tej chwili w teorii. 3 lata temu byłam z nim w związku, nie wierzyłam jednak, że nam się uda, dopuszczałam się wobec niego kłamstw, nie chciałam się przyznać do wielu większych i mniejszych spraw. Z mojego punktu widzenia były one nieistotne dla naszego związku, paradoksalnie kłamałam na ich temat mimo ich ważkości w moim umyśle. Dla niego jednak moja nieuczciwość nie miała wytłumaczenia, na jej podstawie budował mój obraz jako kobiety podłej i bawiącej się nim. Rozstaliśmy się w nienawiści wzajemnej. Krzywdziliśmy się słowami i czynem. Szczerze nim gardziłam, podupadłam na zdrowiu, wszystko łączyło się z nim. W ciągu kolejnych 3 lat analizowałam to, co się stało między nami. Rozumiałam, jakie błędy popełniłam i gdzie. Wiedziała, czułam, że nadal go kocham, ale sądziłam, że on nigdy nie pojawi się w moim życiu. Myliłam się. Odnalazł mnie, szukał, by porozmawiać, on też czuł się winny krzywd, które mi wyrządził. Okazało się, że nadal darzy mnie uczuciem. Postanowiliśmy odrzucić to co było i zacząć na nowo, planować i dążyć do realizacji tych zamierzeń. Gdy wszystko układało się po naszej myśli, nagle przeszłość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Ponownie potraktował mnie jak oszustkę mimo że mówiłam tylko i wyłącznie prawdę. Było to dla mnie szokiem. Ogromnym szokiem. Najgorsze jest to, że to ja czuję się winna, tak bardzo go kocham, że chcę go przepraszać, błagam o miłość, bo nie potrafię sobie wyobrazić, że go nie ma ze mną. Kocham go całą sobą, nie chcę i nie oszukuję go, ale on zarzucił mnie stertą "racji", które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Jest tak pewny swoich domysłów, że ogarnął mnie paniczny lęk, ten, który czułam wówczas będąc z nim. Mój mężczyzna jest ode mnie 15 lat starszy. Czasem czuję się przy nim jak dziecko postawione do kąta i karcone za rozlanie herbaty. Nie mam siły by z tym walczyć. Jestem jak zabawka, bezwolna, przybierająca kształt, którego on chce. Zawsze uważałam się za silną osobowość, mającą swoje zdanie, broniącą go, a teraz jestem wyzuta z wszelkich form samozachowawczych. Gdyby kazał mi skoczyć w przepaść, zrobiłabym to bez wahania. Czuję się uzależniona i testowana jednocześnie. Tym razem on popełnił błąd, a ja za niego płacę - sobą. Mam ochotę wyciągnąć z szuflady proszki nasenne i nie obudzić się rano, kompletnie nie wiem co zrobić, odejść nie chcę, nie mogę, a panicznie boję się tego, do czego może doprowadzić zatruwająca przeszłość. Pogubiłam granice, zabiłam rozsądek i zdaję sobie z tego sprawę, tak bardzo, że aż boli. Usprawiedliwiam go tym, że ja nie byłam fair wówczas, te 3 lata temu, ale mam wrażenie, że płacę za grzechy, które już spłaciłam. Ciągle łudzę się, że znowu będzie czuły, serdeczny i kochany dla mnie. Nie chcę popełnić głupoty i dopuścić się wobec siebie najgorszego aktu przemocy. Popadam w autodestrukcyjne zachowania, myślę, że tylko wówczas, gdy odbiorę sobie życie on uwierzy, że kocham szczerze. Rozmawiałam dziś z nim, ale nie poczułam się spokojniejsza, jest jeszcze gorzej. Ile można przepraszać za dawne występki, gdy twierdziło się, że zaczynamy od czystej karty. Ile mogę mówić: mea culpa? Czuję się sponiewierana i poniżona, niezasłużenie jeśli mówimy o teraźniejszości. On twierdzi, że mnie kocha, że chce być ze mną i pragnie ufać. Boję się, że zniszczy mnie, że nie przestanie wyciągać z przeszłości, tego co jest mu potrzebne. Nie szukam usprawiedliwień dla moich kłamstw dotyczących np. tego ile osób, w tym mężczyzn, było w mieszkaniu u koleżanki. Kłamałam ze strachu i głupoty, wiedziałam, że cokolwiek powiem on znajdzie niezadowalające wątki. Miał powody, żeby mi nie ufać, ale czy to przekreśla obecny stan, w którym nie dopuszczam się kłamstw?
Nie wiem co robić, wiem, że chcę żyć........ - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Chad - wsparcie dla żon i mężów, partnerow.
Jestem żona Człowieka chorego na Chad. Lata z jego choroba zmieniły mnie. Z...
- nie pracuje wo gule
Mam problem z znalezieniem stałej pracy, jak znajdę pracę to od razu...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Słyszę cicho swoje mysli
Czy ktoś spotkał się z takim przypadkiem ze osoba słyszy cicho swoje...
Forum: Schizofrenia - Bezsenność
Witam. Mam 28 lat i odkąd pamiętam miałem problemy ze snem. Przez ponad 2 lata...
Forum: Problemy ze snem