Forum: Psychoterapia
Temat: Hipnoterapia (183)
- https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/9.html#p750021https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/1.html Hipnoterapia Gość
W pierwszych słowach wypada pogratulować umiejętnościom researchu - sądziłem, że jestem jedynym osobnikiem w okolicy, który to potrafi, a tu proszę – miła niespodzianka.
I swoją drogą zaproponowałeś bardzo ciekawy i wartościowy temat, postaram się więc rozwiać wszelkie wątpliwości na temat tego, jak odczuwa się hipnozę. Biorąc za przykład Twój przypadek mogę powiedzieć, że trafiłeś na hipnoterapeutę pracującego przestarzałymi metodami i właśnie stąd to poczucie zawodu. Jak już napisałem w poprzednim poście hipnoza jest bardzo naturalnym stanem naszego umysłu i nie odczuwa się jej w żaden konkretny sposób. Nie dochodzi do żadnej utraty przytomności czy świadomości, nic konkretnego się nie zmienia, poza jedną rzeczą – podatnością na pozytywne i neutralne sugestie. Z moich doświadczeń wynika, że praktycznie nikt, kto nie ma doświadczenia w tym zakresie, nie jest w stanie rozpoznać, że znajduje się w stanie transu.
Czym więc jest stan hipnozy? Z definicji – hipnoza to ominięcie zdolności krytycznego myślenia w celu ustanowienia nowych, możliwych do zaakceptowania wzorców i reakcji. Oczywiście wiem, że jest to definicja delikatnie mówiąc niezrozumiała, dla tego już wyjaśniam, o co tutaj chodzi: otóż – psychikę człowieka można podzielić na część świadomą i nieświadomą. Każda z tych „części” posiada pewne swoje charakterystyki i funkcje. Świadomość to część, o której najczęściej myślimy „ja”, część, która jest zdolna do logicznego i analitycznego myślenia, charakteryzująca się tym, że zarządza pamięcią krótkotrwałą, jest ograniczona (może zajmować się na raz najwyżej 7-9 rzeczami na raz) oraz posiada zdolność do krytycznego myślenia. Natomiast podświadomość jest zbiorem wszystkich informacji, z którymi zetknęliśmy się w życiu – można powiedzieć, że tworzy cały czas swego rodzaju „bazę danych”. Na podstawie informacji z owej bazy danych tworzy również przyzwyczajenia i przekonania, komunikuje się za pomocą emocji, oraz dysponuje pamięcią długotrwałą.
No i tu dochodzimy do sedna – mimo, że uważamy, iż jesteśmy świadomością, to tak naprawdę znacznie większą częścią naszego ja jest nasza podświadomość. Dzięki temu, że w podświadomości istnieją przyzwyczajenia i przekonania każdego dnia budzimy się po raz kolejny jako ta sama osoba. W sumie cała nasza osobowość istnieje właśnie dla tego, że pamiętamy, co uważamy za prawdziwe, a co nie, co lubimy, a czego nie… Ale, niestety mechanizm tworzenia przyzwyczajeń i przekonań funkcjonujący w naszej podświadomości jest również odpowiedzialny za wiele naszych problemów – na przykład - jeśli ktoś ma depresję, to dzieje się tak dla tego, że przyzwyczajenia i przekonania tej osoby powodują stan depresji. A przyzwyczajenia i przekonania jest bardzo trudno zmienić. Główną przyczyną tego stanu jest istniejący w świadomości mechanizm krytycznego myślenia. Mówiąc z grubsza jest to mechanizm, który sortuje wszystkie informacje, z którymi się stykamy i wysyła je bądź to do części podświadomości gdzie znajdują się nasze przekonania i wierzenia lub też do „bazy danych” – czyli rzeczy, o których wiemy, ale które nie mają na nas praktycznie żadnego wpływu.
c.d.n. - https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/9.html#p750023https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/1.html Hipnoterapia Gość
Można to dosyć łatwo wyobrazić sobie na przykładzie – załóżmy, że ktoś pali papierosy – dzieje się tak dla tego, że w podświadomości istnieje przyzwyczajenie, oraz (mimo wszystkich ostrzeżeń na każdej paczce papierosów) istnieje również przekonanie (na przykład o treści - mnie to nie szkodzi). Za każdym razem, kiedy dociera do nas nowa informacja na temat palenia, mechanizm krytycznego myślenia sprawdza błyskawicznie, jakie mamy na ten temat wierzenia i przekonania, a następnie „rozsortowuje” informacje. Jeśli informacje są zgodne z naszymi przekonaniami (na przykład ktoś powiedział „mój dziadek palił jak komin i przeżył w zdrowiu 99 lat”) to informacja taka jest dołączana do istniejących wierzeń i przekonań dodatkowo je wzmacniając. Natomiast jeśli informacja jest niezgodna z przekonaniami i przyzwyczajeniami (na przykład – palenie szkodzi), to trafia do bazy danych – staje się czymś, co wiemy, ale czego nie używamy. Dokładnie ten sam mechanizm odpowiada za ogromną część ludzkich problemów od depresji począwszy a na obgryzaniu paznokci skończywszy.
Przechodząc do meritum – hipnoza jest stanem, w którym nasza świadomość jest silnie skoncentrowana na czymś konkretnym (zwykle na idei rozluźniania się, ale równie dobrze może to być cokolwiek innego). Tak bardzo skoncentrowana, że mechanizm krytycznego myślenia przestaje porównywać nadchodzące informacje i przestaje je sortować. A wtedy odpowiednio dobrane informacja (nazywa się ją sugestią) trafiają bezpośrednio do miejsca, gdzie w podświadomości znajdują się nasze przekonania i przyzwyczajenia i jeśli wszystko pójdzie dobrze, zmienia je.
Jeśli powiemy komuś cierpiącemu na depresję - poczuj się lepiej - nie stanie się nic. Bo informacja ta zostanie przechwycona przez świadomość i rozsortowana przez krytyczne myślenia do bazy danych. Jeśli skoncentrujemy świadomość tej osoby na czymś innym (relaksacji, patrzeniu w jeden punkt, czy czymkolwiek podobnym) informacja taka trafi do obszaru wykonawczego w podświadomości (czyli miejsca gdzie znajdują się nasze przekonania i przyzwyczajenia) i natychmiast owa osoba poczuje się lepiej. Oczywiście jest to wielki skrót myślowy – bo zanim osoba chora na depresje rzeczywiście poczuje się lepiej trzeba zrobić masę innych rzeczy – rozładować emocje, „poukładać” przekonania, pozmieniać przyzwyczajenia i tak dalej. Ale mechanizm działania sugestii wygląda dokładnie tak jak w tym bardzo uproszczonym przykładzie.
W Twoim przypadku po prostu nie doszło do hipnozy – bo zamiast koncentrować swoją świadomość jak najsilniej na jednej rzeczy (co w konsekwencji wyłącza krytyczne myślenie) używałeś jej do zastanawiania się (pewnie było to w coś w stylu – nic nie czuje, jakoś tak nie widzę, żeby coś się zmieniało; a czy na pewno dobrze to robię; a może hipnoza to w ogóle jest jakaś ściema… etc.) A używałeś świadomości i co za tym idzie zdolności krytycznego myślenia, ponieważ hipnotyzer był p-i-e-r-d-o-ł-ą i nie wyjaśnił Ci tego, co teraz ja tu wyjaśniam
Podsumowując – to, że nie doświadczyłeś hipnozy nie jest Twoją winą, tylko brakiem umiejętności hipnotyzera. Najpierw powinien Ci wyjaśnić, czym jest hipnoza, następnie użyć różnych sztuczek, które pomogą Ci się skoncentrować, a kiedy już osiągnąłbyś odpowiedni poziom koncentracji (lub mówiąc inaczej transu hipnotycznego) powinien Ci to UDOWODNIĆ.
Kiedy ja pracuje z ludźmi schemat wygląda dokładnie w ten sposób – wyjaśniam (nawet znacznie obszerniej, wszystko to, co napisałem powyżej – bo siłą rzeczy nie napisałem tu oczywiście całości informacji), następnie używam indukcji (czyli pomagam się komuś skoncentrować i osiągnąć stan transu) a następnie, zadaje pytanie: Czy czuje się Pan/Pani zahipnotyzowany/zahipnotyzowana. W 99.9% wypadków odpowiedź brzmi „nie”. Następnie biorę tego kogoś za rękę i mówię sugestię: (proszę pamiętać, że stan hipnozy to stan podatności na sugestie) „Nic, co tutaj zrobię nie sprawi Pani/Panu żadnego dyskomfortu (wskazuje jednocześnie na rękę, którą trzymam). Każdy mój dotyk wywołuje jedynie lekkie odczucie mrowienia i nic więcej (dotykam dłoni osoby, z którą pracuje).” A następnie szczypię skórę na tyle mocno, żeby nic nie uszkodzić, ale zostawić czerwony ślad. I z niewinną miną pytam "co Pan/Pani czuła kiedy dotykałem Pana/Pani ręki?" Odpowiedź, którą słyszę, da się zawrzeć w trzech słowach: „nic”, „dotyk” lub „mrowienie”. Następnie zwracam uwagę osoby, z którą pracuje na czerwony ślad po uszczypnięciu i z niewinną miną pytam – „no, więc jak Pan/Pani sądzi, jest Pan/Pani zahipnotyzowany/zahipnotyzowana czy nie?”
Oczywiście przykład, który podaje powyżej jest jedną z możliwości – udowadniać hipnozę można na wiele sposobów, bo ze zjawiskiem tym łączy się wiele fenomenów – znieczulenie jest tylko jednym z nich, aczkolwiek lubię to robić, bo jest widowiskowe…
Czasem oczywiście zdarza się, że ktoś ma problemy ze skoncentrowaniem się (czyli wejściem stan transu) w takim wypadku oznacza to jedną z trzech rzeczy – coś źle wytłumaczyłem i osoba nie do końca rozumie, o co chodzi, więc tłumaczę jeszcze raz, w miarę możliwości jaśniej i prościej. Może też oznaczać, że osobą, z którą pracuje czegoś jeszcze się boi. W takim wypadku ustalam czego – typowe lęki to utrata przytomności, albo fałszywe przekonanie, że zaraz po wejściu w stan hipnozy zacznie się zeznawać wszelkie swoje mroczne sekrety. Po raz kolejny – należy rozwiać strach i negatywne przekonania, rzeczowymi informacjami (pisałem już o tym w poprzednich postach). Trzecia możliwość jest taka, że ktoś po prostu nie chce ze mną współpracować – to się też czasem zdarza – zwykle jest to na przykład mąż, którego żona przyprowadziła do mnie za ucho w sprawie terapii alkoholowej, albo coś podobnego w tym guście. A jak już pisałem wiele razy wcześniej, absolutnie nie da się zahipnotyzować kogoś, kto tego nie chce. W takich sytuacjach po prostu nie pobieram żadnej opłaty i odsyłam kogoś żeby sprawę przemyślał i wrócił, jeśli będzie gotowy współpracować.
Pozdrawiam serdecznie
Edward Kem - https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/9.html#p750041https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/1.html Hipnoterapia
W researchu może i jesteś najlepszym w okolicy ale tak w odległości do 100km, jako że taka właśnie odległość nas dzieli. Przy czym skutecznie utrudniłeś mi zadanie przytaczając tak niewiele na swój temat
Z godzinę temu przeszła u mnie gwałtowna burza i router na tym ucierpiał, to też odpowiem póki co szczątkowo, a resztę później gdy uporam się z siecią.
Przytoczony w poprzedniej wypowiedzi przykład skaleczenia jako dowodu niezamierzonego i nieświadomego stanu hipnozy, nie przemawia do mnie. Równie dobrze za stan hipnotyczny można przyjąć strącenie łokciem łyżeczki czy filiżanki na podłogę. I o ile przy strąceniu łyżeczki skutku jej upadku możemy nie usłyszeć, to w przypadku filiżanki jest to mało prawdopodobne. Zatem strącając małej wagi przedmiot przy braku spostrzeżenia tego, mamy do czynienia ze stanem hipnotycznym czy jedynie z nieuwagą, roztargnieniem, skutkiem paniki czy tysiącem innych powodów takiego stanu rzeczy? Zaś w przypadku strącenia przedmiotu cięższej wagi i tym samym spostrzeżenia skutków tego, a wynikłych z tych samych przyczyn co strącenie łyżeczki - stan hipnotyczny już nie wystąpi mimo, że okoliczności i przyczyny te same?
Odnosząc powyższe do skaleczenia, też należy rozróżnić jego skalę i o ile drobnego skaleczenia jesteśmy w stanie nie zauważyć, ani też bólu wynikłego z tego to przy bardzo bolesnym skaleczeniu - nieuwaga, nadmiar podejmowanych czynności czy pośpiech już tego bólu nie przesłonią.
W mojej ocenie są to porównywalne zdarzenia i trudnym mi przyjąć jako stan hipnotyczny nieumyślne strącanie łyżeczki na podłogę, z brakiem zauważenia tego.
Resztę później...Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/9.html#p750048https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/1.html Hipnoterapia Gość
Na szczęście mnie ta burza oszczędziła, choć przeszła bardzo blisko…
W każdym razie – rozumiem Twoje wątpliwości, ale też należy dodać jedną informacje – spontanicznie występujący stan autohipnozy, który przeżywamy kilka razy dziennie nie jest jakoś niezwykle głęboki. A im głębsza hipnoza, tym silniejsze fenomeny hipnotyczne.
Tym samym lekki lub średni stan pojawiającej się spontanicznie autohipnozy pozwala nie odczuć traumy związanej z powstaniem siniaka czy zadrapania, ale już duża wbita igła (lub skalpel, albo cokolwiek w tym stylu) oczywiście wywoła ból. Żeby zablokować poważną traumę trzeba wywołać bardzo głęboki stan hipnozy, a taki raczej nie występuje spontanicznie.
Żeby nie być gołosłownym – możesz poszukać filmiku, na którym Derren Brown zahipnotyzował a następnie UKRZYŻOWAŁ Robbiego Williamsa. Wygląda to szokująco i zdecydowanie należy do kategorii „nie róbcie tego w domu”, ale pewną zasadę pokazuje. A z nieco mniej szokujących, ale znacznie bardziej merytorycznie wartościowych rzeczy – bez problemu można znaleźć filmy dokumentalne, gdzie pokazane są bezbolesne porody hipnotyczne, czy nawet chirurgia przeprowadzana bez znieczulenia, a tylko przy pomocy hipnozy. Kluczem do całej sprawy jest głębokość stanu.
A problemy z routerem spowodowały komiczny efekt – domyślam się, że padł zanim jeszcze przeczytałeś cały mój poprzedni dwuczęściowy post – otóż – nieuwaga, nadmiar podejmowanych czynności czy pośpiech to właśnie rzeczy, które koncentrują naszą świadomość na czymś innym, czyli definicyjnie metody pozwalające ominąć czynnik krytycznego myślenia, albo mówiąc bardziej po ludzku metody indukcji transu. Także intuicyjnie trafiłeś w sedno
I jeszcze raz pozdrawiam
E.K. - https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/9.html#p750072https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/1.html Hipnoterapia Gość 2013-08-09 19:55:33 Można to dosyć łatwo wyobrazić sobie na przykładzie – załóżmy, że ktoś pali papierosy – dzieje się tak dla tego, że w podświadomości istnieje przyzwyczajenie...
Nie mam pewności ale odnoszę wrażenie, że posługujesz się stereotypem i dziś kiedy ponad wszelką wątpliwość dowiedziono szkodliwości palenia, upór trwania w nałogu wynika z czego innego. Mianowicie z braku dbałości o siebie i lekceważącym stosunku do przyszłości, a nie wiarą w ślepy los z przykładami komu to uszło na sucho. Palę ponieważ przynosi mi to (teraz) przyjemność i nie istotne jaką cenę za to zapłacę. Taka skrajnie egoistyczna postawa w dążeniu to jakiejś tam przyjemności będącej w zasięgu ręki. Trudno bowiem założyć aby palacz nie znał i nie przewidywał skutków nałogu ale ważniejszym dla niego jest obecne samopoczucie niż to jak kiedyś będzie się czuł. Przy czym niemal każdy palacz zakłada zerwanie (w nieokreślonej przyszłości) z nałogiem, mając nadzieję na to, że zdąży i uniknie najgorszego ze skutków. Jednak świadom jego jest cały czas. To i brak tu wiary w brak "kary" za nałóg i u każdego palacza jest przewidziane miejsce na "pokutę" odstawiania nałogu i oczyszczenie w postaci jego już braku. Cały czas z świadomością kary, mniejszej lub większej to i stąd zamiary odstawienia nałogu aby na tą najcięższa karę nie zapracować. Nie na zasadzie - jednemu się udało to i mnie się uda lecz na zasadzie - wiem, że za to zapłacę ale jeszcze nie teraz.Przechodząc do meritum – hipnoza jest stanem, w którym nasza świadomość jest silnie skoncentrowana na czymś konkretnym (zwykle na idei rozluźniania się, ale równie dobrze może to być cokolwiek innego). Tak bardzo skoncentrowana, że mechanizm krytycznego myślenia przestaje porównywać nadchodzące informacje i przestaje je sortować. A wtedy odpowiednio dobrane informacja (nazywa się ją sugestią) trafiają bezpośrednio do miejsca, gdzie w podświadomości znajdują się nasze przekonania i przyzwyczajenia i jeśli wszystko pójdzie dobrze, zmienia je.
Inaczej to rozumiałem myśląc, że polega ona na tym aby wykluczyć czy uśpić koncentrację stając się przez to podatnym na przejęcie kontroli nad nią przez hipnotyzera, aby mógł skierować ją w rejony naszej podświadomości w które sami, świadomie koncentracji skierować nie potrafimy. No i wydobyć z niej przyczyny naszego stanu z odpowiednią ich obróbką i/lub też głębszym maskowaniem.Jeśli powiemy komuś cierpiącemu na depresję - poczuj się lepiej - nie stanie się nic. Bo informacja ta zostanie przechwycona przez świadomość i rozsortowana przez krytyczne myślenia do bazy danych. Jeśli skoncentrujemy świadomość tej osoby na czymś innym (relaksacji, patrzeniu w jeden punkt, czy czymkolwiek podobnym) informacja taka trafi do obszaru wykonawczego w podświadomości (czyli miejsca gdzie znajdują się nasze przekonania i przyzwyczajenia) i natychmiast owa osoba poczuje się lepiej. Oczywiście jest to wielki skrót myślowy – bo zanim osoba chora na depresje rzeczywiście poczuje się lepiej trzeba zrobić masę innych rzeczy – rozładować emocje, „poukładać” przekonania, pozmieniać przyzwyczajenia i tak dalej. Ale mechanizm działania sugestii wygląda dokładnie tak jak w tym bardzo uproszczonym przykładzie."
Bardzo ładnie to zobrazowałeś Edwardzie i zdaje się coś takiego miało miejsce gdy piorun raził mój router
To jednak skłania mnie do wniosku aby przy leczeniu depresji nie skupiać się na jej skutkach, a jedynie na przyczynach i choć brzmi to logicznie to przeczy postępowaniu wielu specjalistów, szczególnie z dziedziny psychiatrii. Którzy niemal wpajają choremu informację aby zwalczał w sobie depresję, pomijając przy tym, że chory najczęściej odczuwa ją jedynie w postaci skutku. I chory uparcie nawraca myśli od traumatycznych przeżyć skupiając uwagę na obecnym stanie czyli, że ma się poczuć lepiej. A to nie ma prawa działać.W Twoim przypadku po prostu nie doszło do hipnozy – bo zamiast koncentrować swoją świadomość jak najsilniej na jednej rzeczy (co w konsekwencji wyłącza krytyczne myślenie) używałeś jej do zastanawiania się (pewnie było to w coś w stylu – nic nie czuje, jakoś tak nie widzę, żeby coś się zmieniało; a czy na pewno dobrze to robię; a może hipnoza to w ogóle jest jakaś ściema… etc.) A używałeś świadomości i co za tym idzie zdolności krytycznego myślenia, ponieważ hipnotyzer był p-i-e-r-d-o-ł-ą i nie wyjaśnił Ci tego, co teraz ja tu wyjaśniam
Hipnoza nie jest ściemą - w to wierzę, no ale przeżyć taki stan to już graniczy z cudem - takie mam przekonania
Swego czasu, dawno, dawno temu przeczytałem artykuł n/t hipnozy i chciałem go tutaj przytoczyć ale na chwilę obecną nie potrafie odnaleźć w sieci i być może nigdy nie odnajdę. Nie wszystko z niego pamiętam i proszę o zrozumienie jeśli dopuszczę się przekłamań.
Historia miała miejsce w Stanach Zjednoczonych, gdzie pewien hipnotyzer postanowił dowieść swoich umiejętności i zaprosił na indywidualne seanse hipnotyczne siedmiu dziennikarzy z różnych gazet. Dobór nie był przypadkowy i wybrał takich którzy wyjątkowo sceptycznie odnosili się do hipnozy i jak łatwo się domyślić wszyscy oni podjęli wyzwanie godząc się na seans ale i drwiąc pogłębiali swój sceptycyzm co do pozytywnych efektów eksperymentu.
Wynik eksperymentu zaskoczył ich wszystkich i w szczegółach, a nawet podekscytowani opisali czego doświadczyli. Mnie również taki wynik zaskoczył co pogłębiło moją wiarę w hipnozę.Podsumowując – to, że nie doświadczyłeś hipnozy nie jest Twoją winą, tylko brakiem umiejętności hipnotyzera. Najpierw powinien Ci wyjaśnić, czym jest hipnoza, następnie użyć różnych sztuczek, które pomogą Ci się skoncentrować, a kiedy już osiągnąłbyś odpowiedni poziom koncentracji (lub mówiąc inaczej transu hipnotycznego) powinien Ci to UDOWODNIĆ.
Wykładu na temat hipnozy nie było żadnego i jedynie informacja, że już gotowi jesteśmy aby do niej przystąpić. Bardzo cenię tego terapeutę ponieważ udało nam się nawiązać wyjątkowo dobre relacje i odnosiłem wrażenie, że rozumie mnie w pół słowa. To i poczułem zawód gdy nie udało się z hipnozą i tak jak powiedziałem - zażenowanie :/Kiedy ja pracuje z ludźmi schemat wygląda dokładnie w ten sposób – wyjaśniam (nawet znacznie obszerniej, wszystko to, co napisałem powyżej – bo siłą rzeczy nie napisałem tu oczywiście całości informacji), następnie używam indukcji (czyli pomagam się komuś skoncentrować i osiągnąć stan transu) a następnie, zadaje pytanie: Czy czuje się Pan/Pani
zahipnotyzowany/zahipnotyzowana. W 99.9% wypadków odpowiedź brzmi „nie”. Następnie biorę tego kogoś za rękę i mówię sugestię: (proszę pamiętać, że stan hipnozy to stan podatności na sugestie) „Nic, co tutaj zrobię nie sprawi Pani/Panu żadnego dyskomfortu (wskazuje jednocześnie na rękę, którą trzymam). Każdy mój dotyk wywołuje jedynie lekkie odczucie
mrowienia i nic więcej (dotykam dłoni osoby, z którą pracuje).” A następnie szczypię skórę na tyle mocno, żeby nic nie uszkodzić, ale zostawić czerwony ślad. I z niewinną miną pytam "co Pan/Pani czuła kiedy dotykałem Pana/Pani ręki?"
Odpowiedź, którą słyszę, da się zawrzeć w trzech słowach: „nic”, „dotyk” lub „mrowienie”. Następnie zwracam uwagę osoby, z którą pracuje na czerwony ślad po uszczypnięciu i z niewinną miną pytam – „no, więc jak Pan/Pani sądzi, jest Pan/Pani zahipnotyzowany/zahipnotyzowana czy nie?”
Podczas seansu w którym uczestniczyłem cały czas miałem zamknięte oczy, słuchałem, odpowiadałem i wykonywałem polecenia. Nie miała miejsca żadna forma kontaktu fizycznego i jedynie poczułem na wysokości czoła ciepło i choć nie widziałem to jednak poczułem, że hipnoterapeuta się do mnie zbliżył i prawdopodobnie przyłożył jakiś ciepły przedmiot w ololice mego czoła.Czasem oczywiście zdarza się, że ktoś ma problemy ze skoncentrowaniem się (czyli wejściem stan transu) w takim wypadku oznacza to jedną z trzech rzeczy – coś źle wytłumaczyłem i osoba nie do końca rozumie, o co chodzi, więc tłumaczę jeszcze raz, w miarę możliwości jaśniej i prościej...
Jestem dość wnikliwą osobą, a nie lubię zostawiać wątpliwości to i praca ze mną może być trudna.
Teraz muszę kończyć gdyż znowu burza nadchodzi i błyska co chwilę, to i mam obawy czy zdążę wysłać odpowiedź zanim prądu braknie :/
Również serdecznie pozdrawiam.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/9.html#p750253https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/1.html Hipnoterapia
Usiadłem w końcu do mego ulubionego tematu na forum i od razu prośba Edwardzie, mianowicie czy jest szansa aby wypowiedzi zamieszczać w bardziej skąpej formie?
Temat interesujący ale często odwiedzają go osoby z problemami, również z problemami w koncentracji, a że sam do takich należę to i trudno przebrnąć mi przez lekturę tak obszernych wpisów. I choć przebrnę to gubię w trakcie czytania własne spostrzeżenia, czy nawet pytania. Proszę nie odbierz tego jakobym przeczył w tej chwili porywającej formie Twoich wypowiedzi lecz postaraj się zrozumieć takich którzy problemy z koncentracją mają. Nie chciałbym też aby dyskusja przerodziła się w dyskusję pomiędzy tylko nami, bowiem przenieść zmuszeni będziemy ją na PW albo ją zakończyć.
Postawiłeś się Edwardzie w trudnej roli takiej swoistej encyklopedii n/t hipnoterapii i na przykład ja czuję pewne opory aby zgłębiać temat, obawiając się ośmieszenia. Moja wiedza jest znikoma, w zasadzie to żadna i nawet nie bardzo wiem o co zapytać aby do hipnoterapii się przekonać.
Polecany film obejrzałem i choć jest on w formie show to wywarł na mnie wrażenie. Na temat stosowania hipnozy w znieczulaniu bólu swego czasu czytałem i skłonny jestem podzielać zdanie, że jest to przyszłość walki z silnym bólem.
Zastanawia mnie temat głębokiej regresji która to ponoć w hipnoterapii nie jest stosowana, czy zatem wykorzystywana jest ona jedynie do celów estradowych, pokazowych? - https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/9.html#p750260https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/1.html Hipnoterapia GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Kobalcie,wlasnie brak koncentracji Cie zgubil,bo...Pan Edward o regresji sie wypowiadal wczesniej,ze powazny hipnoterapeuta w celach leczniczych jej nie stosuje.z zegarkiem w reku usiadz,i poswiec czas na dokladne przeczytanie Jego watkow.I bardzo Cie prosze nie narzekaj,bo sa wyczerpujace,najwyzej zrobisz mala przerwe w czytaniu.
- https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/9.html#p750263https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/1.html Hipnoterapia elle123 2013-08-10 22:28:10 Kobalcie,wlasnie brak koncentracji Cie zgubil,bo...Pan Edward o regresji sie wypowiadal wczesniej,ze powazny hipnoterapeuta w celach leczniczych jej nie stosuje.z zegarkiem w reku usiadz,i poswiec czas na dokladne przeczytanie Jego watkow.I bardzo Cie prosze nie narzekaj,bo sa wyczerpujace,najwyzej zrobisz mala przerwe w czytaniu.
Dziękuję za cenne rady i mam nadzieję, że są one sprawdzone
Wybacz Edwardzie, że uchylę rąbka tajemnicy i na forum wspomnę o tym iż regresję stosowałeś na sobie. Stąd też moje pytanie czy było to jedynie w celach poznawczych, pokazowych czy też innych?
Wspominałeś Edwardzie o braku zagrożeń wynikłych wskutek stosowania hipnoterapii, a że na forum pojawił się wątek w temacie "Romans z psychiatrą" to i pytanie czy faktycznie tak jest? O ile bowiem sam seans hipnotyczny zagrożeniem nie jest to znając samczą naturę, siłę pokusy oraz stosunek do etyki zawodowej co niektórych to czy faktycznie zagrożeń nie ma?
Nie wiem czy zrozumiale się wypowiedziałem i zadam inaczej sformułowane pytanie: czy możliwym jest aby wykorzystać osobę będącą w transie hipnotycznym?Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/9.html#p750493https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/1.html Hipnoterapia Gość
Hmmm… Myślę, że poskromienie mojej naturalnej gadatliwości może okazać się bardzo trudne o ile nawet nie niemożliwe
A wracając do naszej pasjonującej dyskusji: niezwykle często spotykam się z przekonaniem, że hipnoza polega na wykluczeniu czy uśpieniu koncentracji lub świadomości. I oczywiście jest to przekonanie całkowicie fałszywe. Gdzieś w podszewce tego wszystkiego leży wyobrażenie, że hipnoza jest swego rodzaju „pojedynkiem woli” pomiędzy hipnotyzerem a hipnotyzowanym.
Prawdopodobnie do takiego postrzegania hipnozy mocno przyczyna się amerykańskie kino, ale również rosnąca popularność hipnozy estradowej (której przedstawicielem jest choćby wspomniany przeze mnie Derren Brown). No bo czegoż innego może się spodziewać przeciętny Jan Kowalski (lub Janina Kowalska), skoro na własne oczy widzieli hipnotyzera, który podchodził do ludzi, w ciągu trzech sekund sprawiał, że padali bez przytomności na ziemię, a następnie kazał im wstać i rozkazywał, żeby na przykład nie mogli się poruszyć, a oni rzeczywiście nie byli w stanie wykonać nawet najmniejszego gestu. Niestety, tego typu pokazy robią znacznie więcej szkody, niż pożytku.
Ale skoro już to napisałem, to pewnie zastanawiacie się Państwo, co w takim razie dzieje się podczas pokazów hipnozy scenicznej – czy jest to jakieś oszustwo i podstawieni aktorzy? Otóż, żeby całą sprawę skomplikować – nie. Hipnoza sceniczna jest prawdziwa… Ale - należy pamiętać, że jest to show estradowy. Show polegający na tym, że wprowadza się patrzącego w błąd – nie co do samej hipnozy, ale co do sposobu jej działania. Otóż: nie pokazuje się tego, że ludzie biorący udział w takim pokazie są bardzo starannie selekcjonowani z ogromnej rzeszy ochotników. Nie pokazuje się tego, że przed programem są oni wstępnie hipnotyzowani i po raz kolejny odrzuca się bardzo wielu z ochotników, aż pozostanie ich tylko garstka. No i oczywiście nie pokazuje się wszystkich wpadek – kiedy na przykład hipnotyzer podchodzi do kogoś, bierze go za ramię, krzyczy „śpij” a osobnik zamiast paść na ziemię stoi i się dziwnie patrzy…
Mówiąc najprościej – pokazy sceniczne opierają się na wybraniu z pośród ochotników ludzi, którzy charakteryzują się trzema cechami:
1. Mają bardzo żywą wyobraźnię
2. Łatwo poddają się wpływowi autorytetów (i uważają hipnotyzera za autorytet)
3. Są ekshibicjonistami!
No i oczywiście zgłaszają się na ochotnika, co oznacza, że chcą dać się zahipnotyzować.
A teraz proszę sobie wyobrazić osobę, która ma wszystkie wyżej wymienione cechy – takiego człowieka, ktoś, kto jest autorytetem może skłonić do padnięcia na rozkaż, stania w miejscu, uciekania przed niewidzialnym psem czy co tam jeszcze. Ale proszę sobie zadać pytanie – ilu z Państwa weszłoby na scenę i chciało się tak wygłupiać? Oczywiście dochodzi jeszcze sama presja bycia na scenie – prosta psychologia – jeśli ktoś nawet nie ma do końca ochoty publicznie drapać się po genitaliach tylko dla tego, że zasugerował mu to hipnotyzer, to skoro jest już na scenie a kilka osób wcześniej jednak się drapało, to osoba, której sugeruje się coś takiego nie chce wypaść „gorzej” od innych, więc i tak to zrobi, mimo wszystkich wewnętrznych oporów (a pamiętajmy, że ludzie na scenę i tak są dobierani w ten sposób, żeby tych oporów mieć jak najmniej).
Przechodząc do meritum – hipnoza nie jest żadnym pojedynkiem woli. To seria instrukcji, które można wykonać lub nie, w zależności od tego, czy chce się to zrobić czy nie. W mojej praktyce dosyć często (powiedzmy raz w miesiącu) pojawia się ktoś, kto niby przychodzi po pomoc, ale tak naprawdę ma silne nastawienie „a ja mu pokaże, że jestem mocniejszy i się nie dam”. W takiej sytuacji istnieją dwie możliwości – zwykle tłumaczę takiej osobie mniej więcej to samo, co wytłumaczyłem tutaj Państwu i próbujemy jeszcze raz. Część ludzi daje się przekonać logicznej argumentacji, ale zdarzają się również jednostki, które uważają zapewne, że cała ta przemowa ma „uśpić ich czujność” czy coś w tym guście i po prostu nie wykonują podawanych przeze mnie instrukcji. Bo nie chcą. A mówiąc jeszcze konkretniej, bo udowodnienie sobie „jacy są silni” jest dla nich ważniejsze niż ewentualna terapia. Ludzi takich po 20 minutach rozmowy odsyłam do domu, nie pobierając opłat. Po prostu nie da się pracować z kimś, kto tego nie chce – niezależnie od tego, jakie ma na to powody.
I znów strasznie się rozpisałem
Ale mam jeszcze jedną ważną rzecz do powiedzenia…
Otóż – w sprawie pytania o ewentualne wykorzystywanie seksualne podczas hipnozy: nie ma takiej możliwości, poza jednym (baaaaaardzo hipotetycznym) wyjątkiem.
Otóż – podczas transu hipnotycznego, nasza świadomość nie zasypia, ani nie gaśnie. Jest po prostu cały czas bardzo silnie skoncentrowana na tworzeniu relaksacji, dzięki temu nie filtruje pewnej części nadchodzących informacji. Ale… Proszę zwrócić uwagę – napisałem „nie filtruje PEWNEJ CZĘŚCI.”
Jeśli jakakolwiek sugestia podana przez hipnotyzera nie będzie się zgadzała z naszą etyką, moralnością, uczuciami religijnymi czy szeroko pojętą godnością, to nasza świadomość natychmiast zakończy stan hipnozy i odrzuci taką sugestię. Bardzo prostym sposobem na opisanie stanu hipnozy jest powiedzenie, że hipnoza polega na tym, iż jest to swego rodzaju umowa, że świadomość będzie się bardzo intensywnie koncentrować na czymś innym i umawiamy się, że nie będzie się wtrącać O ILE TO, CO BĘDZIE SIĘ DZIAŁO NIE WYWOŁA ŻADNEGO OPORU. I właśnie dla tego, nie da się wykorzystać seksualnie kogoś podczas hipnozy. Jedyny efekt sugestii w stylu „proszę się rozebrać” będzie natychmiastowe zaburzenie świadomej koncentracji, a co za tym idzie natychmiastowy koniec transu hipnotycznego i automatyczne odrzucenie sugestii.
A teraz jeszcze słowo o wspomnianej wyżej bardzo hipotetycznej możliwości – gdyby poddać hipnozie osobę która: ma bardzo żywą wyobraźnię, jest bardzo podatna na wpływ autorytetu (i uważa hipnotyzera za autorytet), ma niezwykle lekki stosunek do seksu (i mam tu na myśli NAPRAWDĘ LEKKIE podejście – dla przykładu osoba, która miewa rocznie przynajmniej kilkunastu partnerów seksualnych) i jednocześnie gdyby ta hipotetyczna osoba uważała hipnotyzera za atrakcyjnego… W takim wypadku nie wykluczam, że na sugestię „proszę się rozebrać” rzeczywiście by to zrobiła. Ale jak widzisz prawdopodobieństwo takiego wydarzenia jest praktycznie zerowe.
Podsumowując: w relacjach kobieta – mężczyzna daleko bardziej od sztuki hipnozy przydaje się staroświecka umiejętność flirtu
A co do pokus – te słowa kieruje szczególnie do Pań – udając się na zabieg hipnoterapii do mężczyzny - hipnoterapeuty proszę pamiętać, że pozostaje on w dalszym ciągu mężczyzną. Proszę więc o ubieranie się w taki sposób, jakbyście Panie wybierały się do urzędu czy biura. Ja w swoim gabinecie mam bardzo lekki koc, którym okrywam wszelkie nazbyt śmiało ubrane kobiety, bo wykonując moją pracę chcę mieć jasny umysł i nic nie powinno mnie rozpraszać.
A niestety (lub jak kto woli na szczęście) jestem facetem. I kropka
Pozdrawiam serdecznie
Edward Kem
PS W sprawie pytań o regresję hipnotyczną oraz o różnice w podejściu terapeutycznym psychoterapii i hipnoterapii odpowiem następnym razem – pewnie za kilka dni (musze sobie zrobić krótki „odwyk” od forum, bo zaczynam na nim spędzać zbyt wiele czasu) - https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/9.html#p750556https://www.psychiatria.pl/forum/hipnoterapia/watek/607658/1.html Hipnoterapia
Dziękuje Edwardzie za obszerne wyjaśnienie.
Dziękuje też za to, że tutaj jesteś.
To dzięki Tobie mogłem przeżyć te kilka dni.
Pozdrawiam Cie z całego serca - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Pogardą wobec swojej osoby - chce porozmawiać
Witam Wszystkich serdecznie! Postanowiłem chwilę temu założyć konto...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Mój były który już nie kocha mnie i jest z inną mnie nęka
Mój były który mnie już nie kocha postanowił dzwonić do mnie...
- Paroksetyna
Witam biorę seroxat 30 mg od dzisiaj czyli biorę tabletkę i pół i po...
- Lęki - zespół niespokojnych nóg - antydepresanty wzmagają problem
Cześć,czy ktoś z Was borykał się może z podobnym problemem?...
- Tematy:
- psychiatria
- psychologia
- psychika