Forum: Zaburzenia psychiczne
Temat: Jak mam sobie pomóc? Nie wiem, co mam zrobić.. (4)
- https://www.psychiatria.pl/forum/jak-mam-sobie-pomoc-nie-wiem-co-mam-zrobic/watek/1135987/1.html#p1135987https://www.psychiatria.pl/forum/jak-mam-sobie-pomoc-nie-wiem-co-mam-zrobic/watek/1135987/1.html Jak mam sobie pomóc? Nie wiem, co mam zrobić.. Gość
Zdecydowałam się na szukanie pomocy, jako, że sama nie widzę już dla siebie wyjścia. Nie poradzę sobie sama. Na wstępie dodam, że obecnie mam 19 lat i jestem z Warszawy.
Z dnia na dzień wykańczam siebie bardziej. Nie mam już siły, targa mną przeszłość i teraźniejszy lęk. Odkąd tylko pamiętam, zawsze miałam problemy natury psychicznej. W dzieciństwie wychowywała mnie sama mama z babcią, nigdy nie miałam ojca. Brakowało mi ciepła i przez brak zainteresowania, nie dawałam sobie rady już od małego. W szkole byłam bardzo gnębiona ze względu na swój wygląd. Zmieniałam szkoły raz za razem, było ich... Może z 6.
Nie miałam wsparcia od strony domu. W mojej rodzinie nie było i nie ma nawyku przytulenia, powiedzenia "przepraszam", lub chociażby zapytania "jak się czujesz?". Udawało się, że nic się nie dzieje, a jeśli faktycznie miało się wrażenie, że coś się dzieje, to wmawiano mi "Ty sama sobie to urajasz". Swego czasu i moja mama oddaliła się od rodziny jeszcze bardziej - założyła konta na portalach randkowych i znalazła sobie nowy punk skupienia myśli. To stało się jej rytuałem dziennym, tylko telefon i laptop. Nowy tryb życia, do którego nikt nie miał wstępu chociażby waliło się i paliło. Moja mama chciała pod wpływem swojego "internetowego kolegi" zamknąć mnie po znajomości w szpitalu psychiatrycznym w Garwolinie.. Bardzo to przeżyłam, lecz nie dałam się.
Przez to wszystko (bez brak jakiejkolwiek koleżanki, rozmowy od strony rodziny) byłam kompletnie sama. Sama jak palec. Nigdzie nawet nie mogłam wyjść bo raz, że byłam chowana "pod kloszem" a dwa, że nie miałam z kim. Rozpiłam się, okaleczałam ciało. Swój czas spędzałam tylko i wyłącznie w komputerze. Od tego momentu zaczął się największy dramat mojego życia, którego konsekwencje ciągną się za mną po dziś dzień...
Poznałam tam osobę, chłopaka. Bardzo szybko zaczęłam przywiązywać się do niego mentalnie. Rozmawiałam z nim, przekonywałam siebie do mówienia o swoich słabościach, problemach, potrzebach. No i tak jakoś ciągnęłam każdego dnia, rozmawialiśmy od świtu do nocy. To było jedyne, co tak naprawdę mnie przy życiu trzymało. Jak się okazało, ten chłopak również miał ze sobą duże problemy psychiczne. Skracając całą pisaninę - rozmawialiśmy tak dzień w dzień przez... ponad 5 lat... nigdy się ze sobą nie spotkaliśmy. Tak, rozmawiałam z człowiekiem tyle czasu, podporządkowywałam mu swoje życie codzienne i nigdy go nie widziałam. Próbowałam jakkolwiek go przekonać do tego, ale bezskutecznie. Jak się potem okazało (po latach), ten człowiek miał za sobą bardzo dużo kłamstw. Generalnie po czasie zrozumiałam to, bo kiedyś brał narkotyki, lecz do wszystkiego się przyznał. Wiem, że żałował i nie umiał się potem do tego przyznać. Koniec końców wybaczyłam temu człowiekowi. Dla mojego dobra jakiś czas sam odszedł. Stwierdził, że zasługuję na szczęście, na normalne życie. Z tego co powiedział, sam sobie je już w jakimś stopniu ułożył, jest w realnym związku. Bardzo ciężko jest mi się pozbierać, bo odeszła osoba, która trzymała mnie przy życiu jako jedyna. Teraz już jej nie ma, nie potrafię siebie odnaleźć. Nie potrafię wstąpić w jakąkolwiek relację, gdyż mnie ona zniechęca, wręcz obrzydza i doprowadza do skrajnego płaczu. Mam tak codziennie. Dochodzą do tego nieustanne problemy w domu - moja mama jest chora, a babcia idzie na kolejną operację, na którą wręcz nie ma rokowań. Dodatkowo mam niepełnosprawnego brata i kupę rodzinnych długów, z którym nie wiem, jak mam pomóc mamie by z nich wyjść. To wszystko się we mnie kumuluje. Chodziłam już po psychologach, pieniądze wydane na nic. Parę miesięcy temu brałam lek "Pramolan" - odstawiłam go za szybko i uderzyły we mnie skutki uboczne. Na jakiś czas uspokoiłam siebie, nie płakałam chociaż, lecz od paru dni to wszystko znowu wróciło. Nie wychodzę do ludzi, nie patrzę nawet w dzisiejsze, błękitne niebo - doprowadza mnie do pasji.
To wszystko jest opisane bardzo zdawkowo, bo jak mogłabym opisać w miarę szybko to, co czuję i jak się czuje...
Bardzo proszę o jakieś wskazówki, co zrobić. Jestem po próbach samobójczych, miały miejsce ok. 3 lata temu. Planuję wybrać się do psychiatry po jakieś leczenie lekami... - https://www.psychiatria.pl/forum/jak-mam-sobie-pomoc-nie-wiem-co-mam-zrobic/watek/1135987/1.html#p1137713https://www.psychiatria.pl/forum/jak-mam-sobie-pomoc-nie-wiem-co-mam-zrobic/watek/1135987/1.html Jak mam sobie pomóc? Nie wiem, co mam zrobić..
Współczuję serdecznie. Mam syna w podobnej sytuacji. Nie dawał rady sam ze sobą, ale ciągle próbował czegoś nowego. Aż poznał ludzi biorących narkotyki, sam zaczął, a wtedy koszmar. Po narkotykach miał psychozy, więc szpital psychiatryczny. Później studiował, chodził na oddział dzienny terapeutyczny i uczył sie żyć na nowo. Po czasie leki odstawił /oczywiści lekarz o tym zadecydował/ i miało być dobrze. Niestety nadal ma huśtawki nastrojów, depresję, nie potrafi funkcjonować normalnie. Dlatego zachęcam Panią do szybkiego udania sie do psychiatry, naprawdę pomaga. Skieruje Panią na psychoterapię albo inne wyjście znajdzie. Proszę się nie męczyć. depresja jest okropnym towarzyszem życia. Życzę powodzenia! Odezwie sie Pani na forum i napisze co postanowiła, ok? Pozdrawiam.
- https://www.psychiatria.pl/forum/jak-mam-sobie-pomoc-nie-wiem-co-mam-zrobic/watek/1135987/1.html#p1141467https://www.psychiatria.pl/forum/jak-mam-sobie-pomoc-nie-wiem-co-mam-zrobic/watek/1135987/1.html Jak mam sobie pomóc? Nie wiem, co mam zrobić.. Gość
Widac że dobra dziewczyna z Ciebie.Tyle przeszłaś.Odezwij sie jeszcze,może coz pomozemy,teraz póki co zasięgnij rad psychologa,psychiatry.pozdr.
- https://www.psychiatria.pl/forum/jak-mam-sobie-pomoc-nie-wiem-co-mam-zrobic/watek/1135987/1.html#p1368009https://www.psychiatria.pl/forum/jak-mam-sobie-pomoc-nie-wiem-co-mam-zrobic/watek/1135987/1.html Jak mam sobie pomóc? Nie wiem, co mam zrobić..
Jesli potrzebna ci nadal pomoc daj znać!
,,in vino veritas, in aqua sanitas"
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- wyleczenie depresji - gorsze dni
Czy po wyleczeniu depresji obserwowaliscie u siebie gorsze dni?
Forum: Depresja - Wpływ pogody na samopoczucie
Wcześniej nie narzekałam na pogodę, nawet lubiłam zimę, nie...
Forum: Depresja - Czy na pierwszej komisji lekarskiej dostaliście rentę na stałe czy okresową?
Pytanie jak w temacie. Jak to u was wyglądało?
Forum: Schizofrenia