Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Jak się wyrwać? (3)
- https://www.psychiatria.pl/forum/jak-sie-wyrwac/watek/733353/1.html#p733353https://www.psychiatria.pl/forum/jak-sie-wyrwac/watek/733353/1.html Jak się wyrwać?
Witam,
Być może nie powinnam pisać, tylko raczej zgłosić się do poradni psychologicznej, bo odwlekanie tego na pewno w niczym nie pomoże. Chciałam jednak uprzednio skonsultować się z Państwem. Być może okaże się, że wszystko, co napiszę jest łatwiejsze do rozwiązania niż mi się wydaję.Może zacznę od tego, że mam 20 lat i jestem studentką I roku. Myślałam, że gdy będę w takim wieku wszystko już minie, ale jednak nie minęło... Po pierwsze,
jak nikogo nie ma bardzo lubię rozmawiać ze sobą na głos (mam nadzieję, że to akurat nie jest nic dziwnego), ale jak byłam jeszcze w podstawówce, to nauczyciel od wf powiedział, ze jak ktoś mówi do siebie to ma coś z głową nie w porządku i tak mi to utkwiło... Chociaż mama wtedy wytłumaczyła mi, że to nic złego. Teraz opiszę to, co mnie bardziej niepokoi. Napiszę pobieżnie, bo jestem sama w domu i boję się nawet dopuszczać do siebie te myśli na tyle, żeby je dokładnie opisać, bo wpadnę w panikę. Po prostu moim problemem jest to, że mam straszne lęki. Przez większość czasu jestem sama w domu. W dzień jeszcze jakoś sobie radzę, tłumię myśli, ale jak jestem w nocy sama to po prostu wariuję... Muszę mieć włączony telewizor i nie myśleć, zamknąć się w pokoju i nic nie słyszeć. Po prostu bardzo, bardzo się boję. To mnie najbardziej martwi, ze wszystkiego, o czym chciałam tu napisać. Wszyscy domownicy się ze mnie śmieją, ale ja nie jestem w stanie pójść sama do piwnicy, bo jeśli nie
powtarzam sobie czegoś w myślach jak mantry, żeby się zagadać tylko dopuszczę do siebie te wszystkie myśli to jestem bliska omdlenia ze strachu. Kolejną rzeczą jest to, że od kiedy nie pamiętam czułam się nieakceptowana
przez tatę. On pewnie by się strasznie z tego śmiał, jak by się o tym dowiedział. Wszystko to wynika z tego, że często go nie było, a jak był to zupełnie nie zwracał na mnie uwagi, kompletnie mnie ignorował. Oglądał
telewizję, spał...robił wszystko, żeby być zajęty. Myślałam wtedy, ze może mnie nie lubi, że może wolałby chłopca, ale, gdy zaczęłam być bardziej chłopięca to też nie było różnicy, nie chciał grać ze mną w
piłkę, ani w nic się bawić. U nas w domu jest ten problem (o którym tata potrafi powiedzieć tylko wtedy, gdy jest pijany), że tata jest alkoholikiem, seksoholikiem i hazardzistą (z resztą tylko, gdy był pijany usłyszałam od niego, że mnie kocha; pamiętam, że się wtedy rozpłakałam). Mówiąc alkoholik nie mam na myśli, że leży w domu
codziennie pijany. U niego to wygląda tak (i chyba mam prawo sądzić, że to alkoholizm, chociaż, gdy mówi się o alkoholizmie przedstawia się go inaczej) tata co drugi - trzeci dzień przychodzi pijany do domu w nocy. Już się
przyzwyczaiłam do tego, z resztą tata jest już po 40 dość sporo i jest trochę spokojniejszy, a raczej nie jest w stanie już nic zrobić. Ale zanim urodziła się moja siostra, gdy byłam jeszcze mała dziewczynką pamiętam jak tata często przychodził w środku nocy pijany i szarpał się z mamą. Ja wtedy biegłam do nich i wchodziłam tacie na ręce, żeby miał zajęte ręce i mama mogła w tym czasie uciec, ale nie uciekała... Tak było bardzo często, aż w końcu którejś nocy tata nie wziął mnie na ręce tylko odepchnął...byłam już za duża... Dużo jest sytuacji, które mogłabym opisywać. Wiele razy tata zatrzymał się z pięścią przy mojej twarzy trzymając mnie za ubrania w górze. Nikomu o tym nie opowiadam, bo mama mi nie pozwoliła... Tata nigdy mnie nie pobił, dostałam tylko parę klapsów jak byłam mniejsza. Poza tym było u nas kilka interwencji policji i pogotowia do mamy, ale przy pogotowiu było tłumaczenie "przewróciłam się" oczywiście... Raz tata chciał się popisać i pierwszy raz pomóc mi w lekcjach - to był angielski. Tyle razy moja głowa odbiła się wtedy od lampki przy biurku, że aż żarówka wypadła. Nie wolno mi
było płakać... No i oprócz bicia po głowie było wykręcanie uszu i strzelanie po uszach. Wiele razy również słyszałam od taty różne wyzwiska, nieskończoną ilość razy powiedział mi, ze jestem głupia, durna, pusta, jestem głąbem,
mongołem, jestem tępa itd. Jakby mało było imprez i wyrzucania pieniędzy w automaty do tego jeszcze tata ma kochankę. Nie jedną... Sam powiedział do swojego brata (jeszcze ma czelność się tym chwalić), że jedna kochanka to dla niego za mało. Ma ich kilka na raz... Do tego co najmniej dwie z nich są młodsze ode mnie. Brzydzę się tego człowieka, ale jednocześnie go kocham. Raz, kiedy pijaniutki toczył się do domu i był już pod blokiem wdał się w awanturę z jakimś osiłkiem. Ten go pobił, a ja zobaczyłam to przez balkon. Mało nie posikałam się ze strachu (dosłownie), ale pobiegłam tam, zabrałam zakrwawionego tatę, który ledwo bełkotał, że go ręka boli i jeszcze tamtego gościa zwyzywałam od matołów i łysych dupków. Nie chciałam, żeby tacie stała się krzywda... A tata ciągle na mnie krzyczy, że jest mi potrzebny tylko po to, żebym mogła sobie coś kupić (chociaż wcale nie chodzę często na zakupy, bo tego nienawidzę), że chciałabym, żeby umarł... Poza tym mama teraz znalazła nową pracę i pracuje do późna, nie ma czasu na zajmowanie się domem, tata też tu tylko nocuje, można powiedzieć, a czasem nawet i to nie i jestem jedyną osobą, która zajmuje się czteroosobową rodziną. Gotuję, sprzątam, robię pranie - wszystko. Denerwuje mnie to, że jeżeli ja nie zrobię, to nic nie jest zrobione,a przecież każdy mógłby wstawić po sobie naczynia do zmywarki chociaż...przecież to nie jest taki problem. Ale mój tata jest na tyle leniwy, ze proszę sobie wyobrazić, ze leżąc w dużym pokoju, woła mnie z mojego pokoju, żebym mu zgasiła światło w dużym, bo go
razi... Chociaż on leży na kanapie dokładnie pod kontaktem...Jest i kolejny problem (lub nie problem) - mój chłopak. Poznaliśmy się 3 lata temu. Jesteśmy ze sobą od ponad 2,5 roku. I tu problemów jest kilka. Po pierwsze mój tata strasznie go nie lubi, a powodów jest kilka. Główny jest taki, że R. (mój chłopak) jest jedyną osobą, której się zwierzam, gdyby nie on nie powiedziałabym nic nikomu i chyba bym wybuchła. Pewnego razu (około 2 lata
temu) zdarzyło się tak, że coś chlapnął swojej mamie, a ona (nie pamiętam już nawet dlaczego) napisała do mojego taty z wyrzutem pewne rzeczy, których nie powinna wiedzieć i rozpętała się straaaaaszna awantura, po której nie mogliśmy się widywać. Fakt faktem, że mama R. też nie jest do końca sympatyczną osobą, ale jest dla mnie obca, więc nie będę jej tu opisywać. Później sprawa trochę przycichła, ale minął rok zanim R. mógł przekroczyć próg mojego domu. Dodam jeszcze, że mama R. ma nerwicę i być możne jest to istotne w tej sprawie. Druga sprawa, dlaczego mój tata nie lubi R. to to, że miał kilka zawirowań w życiu nastoletnim zanim się poznaliśmy i w związku z tym teraz, kiedy ma 21 lat dopiero w przyszłym roku szkolnym będzie pisał maturę i tata
nie mówi mi, ze się o mnie martwi, tylko jak się rozkręci to drze się do mnie, że "będę gryzła ściany z głodu, będę chora i brudna, a jak wyląduję pod mostem to nikt mi już nie pomoże", także na tatę jakby co nie mogę liczyć. Chociaż uważam mimo wszystko, że wybrałam dobry kierunek studiów i zrobię wszystko, żeby mieć pieniądze i zabrać mamę i siostrę z tego domu...Nie tylko mój tata ma problem z moim chłopakiem - ja również. Chodzi głównie o to, ze jest on osobą bardzo nerwową. Łatwo się denerwuje, od razu się obraża na mnie i potem trudno, żeby wrócił mu humor. Czasami o jakieś błahostki potrafi się gniewać cały dzień. Prawie nigdy mi nie wierzy w to, co do niego mówię. Kilka razy również zachował się bardzo, źle, bo zaczął mnie wyzywać publicznie. Jestem pewna, że nikt, nigdy nie pomyślał by nawet o mnie takich rzeczy jakie on mówił. Dla wszystkich od przedszkola, aż po dziś dzień jestem szara myszką, rzadko się odzywam, nie jestem raczej duszą towarzystwa, w tłumie się krępuję. W przedszkolu nawet wychowawczyni zaleciła mojej mamie pójść ze mną do psychologa, bo jestem strasznie zamknięta, ale psycholog stwierdziła, że taki mam charakter... No właśnie... a mój chłopak potrafił mnie wyzywać od ***, szmat...więcej nie będę pisać, bo było wiele brzydkich słów. On jest pierwszym chłopakiem, którego pokochałam tak, że wiem, ze nie będę w stanie nikogo tak pokochać. Ja jego zobaczyłam i od razu wiedziałam, ze on będzie mój, bo jak przynajmniej nie postaram się go zdobyć, to będę żałowała. Ale tak na prawdę to on pierwszy się ze mną skontaktował, a później oboje się o siebie staraliśmy Przeżyliśmy wiele pięknych i wiele złych rzeczy. Czasem zastanawiam się, dlaczego R. czasem mnie tak przeraża, czemu się tak zachowuje. Nie raz mnie szarpał, kilka razy mnie uderzył w nogę, w udo, w rękę... Chcę z nim być, bo wierzę (może nie potrzebnie), że to da się jakoś zmienić. Nie raz skarżył się, że odczuwa kłucie w klatce piersiowej, że drga mu oko. Widzę po nim wiele tików, takich natręctw typu: gdy pali musi kilka razy wydmuchnąć dym, bo mu się nie równo rozwiał po ustach, czasami dziwnie mruga oczami - jedno długie mrugnięcie i kilka krótkich pod rząd, denerwuje go głaskanie. Może to nerwica? Chciałam z nim o tym porozmawiać. Powiedziałam, że może poszlibyśmy oboje się zbadać, bo jeżeli chcemy w przyszłości założyć rodzinę, to chciałabym, aby była to rodzina spokojna, żeby dzieci wychowywały się w normalnych warunkach. A on na to się strasznie zdenerwował i zaczął niemalże krzyczeć, że nie jest nienormalny, żebym nie "ściemniała" (jego ulubione słowo) takim gadaniem, że to dla dzieci...tylko, że jak on mi nie pasuje, to żebym sobie znalazła nowego chłopaka. Jest mi dobrze z nim, bo go kocham, on o mnie dba, troszczy się, mówi, że mnie kocha, nie zdradzi, że jestem jedyna. Poza tym ja mam tyle problemów ze sobą, że ja się dziwię, że ktokolwiek mnie może kochać. Raz nawet rozpłakałam się w sklepie. Wtedy nie wiedziałam dlaczego, ale teraz wydaje mi się, że to przez moją niską samoocenę. Po prostu zawsze czuję się od razu gorzej jak widzę masy wymuskanych dziewczyn. czuję się wtedy bardzo źle...
Przechodząc już do sedna sprawy...jestem dorosła (chociaż cały czas wydaje mi się, ze jestem malutkim dzieckiem i nie dość, że wszystkiego się boję to cały czas się zadręczam, że może ludzie się patrzą na mnie dziwnie...przecież idę z chłopakiem za rękę...pewnie myślą, ze mam 13 lat (bo wszyscy mi mówią, ze na tyle wyglądam) i prowadzam się z takim dorosłym chłopakiem). Po prostu cały czas myślę i myślę i myślę, co ludzie o mnie myślą jak mnie widzą... I się przejmuję, zamiast się przytulić do chłopaka, to się martwię, co inni pomyślą.
Chodzi o to, że chciałabym się wyprowadzić, chciałabym się w końcu uwolnić z tego domu, od taty, bo nie mogę już na niego patrzeć i na to jak krzywdzi wszystkich, których kocham, chcę się wyrwać, ale boję się, że z jednych kłopotów wejdę w jeszcze większe. Po pierwsze dlatego, że będę musiała zamieszkać z chłopakiem (bardzo, bardzo tego chcę, ale mama mnie ciągle straszy, że on mnie jeszcze bardzo skrzywdzi. No a jeżeli coś takiego się stanie, że będziemy musieli się rozstać, to zostanę i bez niego i bez rodziny. Bo wydaje mi się, że tata nie zaakceptuje mojej wyprowadzki i odwróci się ode mnie, będzie udawał, ze nie ma córki. A jeżeli będę chciała wziąć kiedyś ślub...? Będzie mi bardzo przykro jeżeli się nie zjawi... Co robić? Zostać i poddać się? Czy wyprowadzić się i rozpętać wojnę (najprawdopodobniej)? - https://www.psychiatria.pl/forum/jak-sie-wyrwac/watek/733353/1.html#p733380https://www.psychiatria.pl/forum/jak-sie-wyrwac/watek/733353/1.html Jak się wyrwać?
jesteś DDA i to fakt . niestety, pomoc psychologa niezbędna od zaraz, (poradnia uzaleznień) .
ucieczka w tzw, dorosłość to najczęstrzy błąd DDA/DDD i konczy się źle. chodzi o to, że ten balast jest z "dorosłym" DDA zawsze, nawet jak spyla za granicę (częste) . terapia DDA daje efekty, największy problem to przyznać się przed samym sobą, że problem jest. - https://www.psychiatria.pl/forum/jak-sie-wyrwac/watek/733353/1.html#p733391https://www.psychiatria.pl/forum/jak-sie-wyrwac/watek/733353/1.html Jak się wyrwać?
Mnie tez to wyglada na DDA.Powinnas poszukac potwietdzenia rego przypuszczenia, a przede wszystkim porozmawiac szczerze z psychologiem,pewnie zaleci jakas terapie.Dla mnie to wyglada, ze stalas sie "ofiara"swojego ojca, a masz teraz chlopaka,przy ktorym czujesz sie tez jak "ofiara".Gdybys tu tego wszystkiego tak dokladnie nie opisala, mozna by sadzic, ze Ci z tym dobrze.Widac, ze jednak tak nie jest, ze relacje z bliskimi osobami Cie" uwieraja".
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Mania polekowa
Czy ktoś z forumowiczów przeszedł manię/hipomanię polekową?
- Paroksetyna
Witam, biorę paroksetyna(seroxat) na zaburzenia lękowe uogólnione i fobie...
- Terapia małżeńska a praca w policji
Proszę o pomoc. Chciałabym udać się wraz z mężem do terapeuty...
Forum: Psychoterapia - leki
Witam, od kilku lat biore pramolan dwie tabletki dziennie (rano i wieczor) Przestal dzialac...