Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: jak urwatować małżeństwo (3)
- https://www.psychiatria.pl/forum/jak-urwatowac-malzenstwo/watek/1101383/1.html#p1101383https://www.psychiatria.pl/forum/jak-urwatowac-malzenstwo/watek/1101383/1.html jak urwatować małżeństwo
Jestem 2 lata po ślubie, mamy niespełna 2-letnie dziecko. Odkąd przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania (początek bieżącego roku) wszystko zaczęło się między nami psuć, w domu ciągle są awantury a po nich tydzień, dwa czasem trzy tygodnie nie odzywania się i mijania bez słowa. W ciągu ostatnich 10 miesięcy może 1-2 miesiące były normalne. Święta Wielkanocne spędzaliśmy również w milczeniu, w osobnych pokojach, wtedy obiecałam sobie, że jak sytuacja nie zmieni się do końca lata to złożę pozew o rozwód. Mój mąż ma trudny charakter, nie lubi rozmawiać o problemach, ciężko do niego dotrzeć. Myślałam o terapii małżeńskiej ale mnie wyśmiał. Wiem, że wina rozpadu naszego małżeństwa jest wspólna. Jestem osobą dość nerwową i na pewno zbyt czepliwą, staram się nad tym panować ale zwyczajnie nie zawsze mi to wychodzi. Jednak potrafię podejść, przeprosić i próbować naprawić tę sytuację. Mąż nigdy pierwszy nie wyciąga ręki, zawsze po kłótni albo wychodzi z domu, albo siada przed TV i do wieczora nie zwraca na mnie uwagi. Z kolei mnie wyśmiewa, że o wszystko płaczę i się rozklejam. Od jakiegoś czasu zaciskam zęby i robię wszystko żeby nie widział moich łez. Jestem totalnie rozbita psychicznie, nie wiem co robić, umówiłam się raz na wizytę do psychoterapeuty ale jakoś po kilku dniach zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, było lepiej i odwołałam spotkanie. Nie chcę się rozwodzić, bo mój mąż jest dobrym ojcem i w gruncie rzeczy dobrym facetem. Poza tym jestem katoliczką i małżeństwo kościelne ma dla mnie ogromne znaczenie. Czasem tłumaczę sobie, że po prostu to kryzys, ale ile on będzie trwał? Chciałabym sama coś naprawić ale nie potrafię... ciągle kończy się to porażką. Nie mamy problemów finansowych, mamy piękne zdrowe dziecko a jakoś nie umiemy ze sobą żyć, nie wiem czy to się jeszcze zmieni. Czasem wydaje mi się, że sama przyczyniłam się do takiej sytuacji. Zawsze chciałam jak najwięcej zrobić sama, dzieckiem zajmuję się głównie ja. Kiedy on jest zmęczony lub chory każę mu się położyć i odpocząć a ja z blisko 40stopniową gorączką zostałam sama z kilkutygodniowym dzieckiem, bo gdy spytał czy ma wziąć wolne, powiedziałam, ze nie trzeba. O wszystkie sprawy związane z dzieckiem ja się troszczę, sama do lekarza, na szczepienia, zawsze ja daję dziecku jeść, kąpie, kładę spać... od przeszło 2 lat nigdy nie wybrałam się wieczorem nawet na kawę do znajomej, bo być może mąż miałby coś przeciwko, że zostawiam mu dziecko. Ja również pracuję, nie jest mi łatwo, ale chcę się poświęcić dla rodziny, którą bardzo chciałam mieć. Spytałam kiedyś czy będziemy mieć jeszcze dzieci - kategorycznie zaprzeczył, nie, nigdy, absolutnie... Od blisko pół roku nie mam w ogóle ochoty na seks, kilka razy kiedy było między nami lepiej nie odmówiłam, bo wiem, że sex jest ważną sferą życia małżeńskiego. Kiedyś po spędzonej nocy jak mąż zasnął to poszłam wypłakać się do łazienki.
O pierwszej rocznicy ślubu mąż zapomniał, przy okazji drugiej stwierdził, że "kwiaciarnia była zamknięta" a później i tak wyśmiał mnie, że zachciało mi się obchodzenia jakichś rocznic... może to ***, nie, nie zależy mi na tym, żeby być obsypywana prezentami i kwiatami, miałam świadomość, że mój mąż nie należy do romantyków i nie dba o takie rzeczy. Usłyszałam już wiele przykrych słów od niego, pełnych krytyki, poniżania, każde takie słowo boli, coraz bardziej. Oczywiście też nie pozostaję mu dłużna i często w nerach przesadzam, więc też pewnie jest mu przykro.
Prawie każda niedziela to dla mnie koszmar, kiedy widzę rodziny z dziećmi na spacerach, w parku, lub po prostu jak jadę samochodem to ból jeszcze bardziej się pogłębia. W tygodniu zawsze mi jest łatwiej, ponieważ mijam się z mężem, ja wracam z pracy, on za chwilę wychodzi.
Dzisiaj jestem sama, mąż pierwszy raz sam zabrał dziecko do rodziców, wcześniej zawsze z nim jeździłam udając szczęsliwą rodzinę, dzisiaj odmówiłam, nie dam rady tak dłużej... Zresztą wcześniej jak raz nei zgodziłam się tam pojechać to nie zabrał sam dziecka tłumacząc się tym, że on nie wie kiedy ma jeść, co itp. W końcu u jego rodziców zawsze rozsiadał się przy kawie a ja latałam za dzieckiem po całym domu i tłumaczyłam się teściom dlaczego nie chce jeść, dlaczego płacze, dlaczego tak długo patrzy na TV, skoro jest takie małe i nie powinno...
Znałam mojego męża bardzo dobrze przed ślubem, nigdy nie przypuściłabym, że kiedy pojawi się dziecko, wspólne mieszkanie razem tak szybko wszystko się popsuje... nie wiem co robić, wylewam hektolitry łez codziennie w poduszkę. Do tego zaczęłam sięgać coraz częściej po alkohol wieczorem, kiedy dziecko śpi, bo nie umiem inaczej zasnąć. Czuję się okropnie, czasem mam ochotę spakować wszystkie swoje rzeczy, zabrać dziecko i uciec gdzieś na koniec świata, gdzie nikt by nas nie znalazł... - https://www.psychiatria.pl/forum/jak-urwatowac-malzenstwo/watek/1101383/1.html#p1101503https://www.psychiatria.pl/forum/jak-urwatowac-malzenstwo/watek/1101383/1.html jak urwatować małżeństwo
Witaj Z tego co czytam jesteś katoliczką i tutaj bardzo dobrym wsparciem jest modlitwa np za dusze w czyśćcu cierpiące ..to wymiar duchowy Drugi bardzo ważny krok to porozmawiaj z psychologiem. Możliwe że jesteś przemęczona, stres ?Wszystko wpływa na relacje Pozdrawiam
Życie jest piękne ale i róża ma kolce
- https://www.psychiatria.pl/forum/jak-urwatowac-malzenstwo/watek/1101383/1.html#p1106001https://www.psychiatria.pl/forum/jak-urwatowac-malzenstwo/watek/1101383/1.html jak urwatować małżeństwo
czesc z zainteresowaniem czytałam Twój post, mam dość podobnie tylko dzieci trójeczka...
Napisz maila [email protected]
Czekam - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- URODYNAMIKA W GDAŃSKU
Kochani,czy zna ktos jakis gabinet w Gdansku,gdzie wykonuje sie badania urodynamiczne?
- Jak sobie z tym radzić?
Hej,Choruję od ponad 10 lat, wstępnie zdiagnozowano nawracającą...
- Czuję, że zmarnowałam sobie życie
Mam 20 lat, od 13 do 19 roku życia zmagałam się z depresją, teraz jest ze...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - 23 lata i brak chłopaka, lęk przed samotnością
lata teraz skończyłam.Nigdy nie byłam i aktualnie nie jestem w związku....
Forum: Po godzinach