Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Kancerofobia (22)
- https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html#p74874https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html Kancerofobia GośćPoczątkującaZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Witam!
Mam 37 lat a mój problem miał swój początek jakieś 20 lat temu.Wtedy w moje ręce wpadła książka Aleksandra Sołżenicyna ''Oddział chorych na raka''.Ta lektura mną wstrząsnęła i zasiała ziarno niepokoju przed tą straszną chorobą.3 lata pózniej u mojej mamy wykryto guz narządów rodnych....lęk,strach,niepewność,operacja,biopsja.Guz na szczęście nie był rakiem.Odetchnęłam z ulgą ale lęk pozostał.Nie było dnia abym o tej chorobie nie myślała,gdy tylko coś mnie zabolało byłam pewna,że mam raka,że w ten sposób się objawia.Mało tego-byłam przekonana że umieram.Pewnego dnia zrobiłam nawet porządki w swoich rzeczach,spaliłam pamiętnik,listy aby cała ta moja prywatność nie wpadła w ręce najbliższych po mojej zbliżającej się śmierci.Nie umarłam.Poznałam swojego męża,urodziłam córke i jakoś sie to wszystko toczyło.O swojej fobii zapomniałam.Sielanka trwała do 2005 roku.Wtedy to moja mama zaczęła mieć dziwne objawy,bóle brzucha,biegunki.Chodziła od lekarza do lekarza,robiła różne mniej i bardziej potrzebne badania,leczono ją na wszystko tylko nie na to co trzeba.Gdy w kolejnym badaniu krwi OB wynosiło 98 lekarka niezwłocznie dała jej skierowanie do szpitala.Znowu seria badań w tym to najważniejsze-kolonoskopia.Wykazała guza.Natychmiast podjęto decyzje o operacji .Nie udała się....rak był zaawansowany,naciekał na kość.Dostała skierowanie na radio i chemioterapie.Po 3 miesiacach zabiegów,które jako tako znosiła podjęto decyzje o kolejnej operacji.Lekarz liczył na to,że guz się po zabiegach zmniejszył,skurczył,że teraz da sie go ruszyć tym bardziej,że tomografia ani pierwsza operacja nie wykazywała przeżutów.Niestety i druga operacja zakończyła się fiaskiem.I po tej operacji zaczęłam liczyć sie z tym,że mama umrze,że tylko cud moze ją uratować.Cud się nie wydarzył.Nie chcę o tym pisać bo to dla mnie zbyt bolesne....patrzenie na jej umęczoną twarz,na wychudzona postać,na ten lęk i zdziwienie w oczach.Mama zmarła w marcu 2007 roku w szpitalu a ja byłam przy niej do końca i trzymałam ją za ręke.Zdążyłam jej powiedzieć jak bardzo ją kocham.Ona zdążyła powiedzieć mi to samo.
Od tego czasu tak naprawde trwa mój horror.Oprócz lęku o siebie doszedł strach o najblizszych,zwłaszcza o córke.Gdy tylko coś ją zaboli wydaje mi sie,że ma raka.Gdy miesiąc po śmierci mojej mamy wyczuła guz w okolicy krzyżowej myślałam że oszaleje.Wyłam do księżyca,nienawidziłam całego świata,nienawidziłam mojej mamy bo ubzdurałam sobie że to jej sprawka,że chce moją córke zabrać do siebie,do nieba.Wizyta u onkologa jednego,drugiego,4 USG....diagnoza....tłuszczak...zwykły tłuszczak.Jedni mówili,żeby go nie ruszać,inni żeby usunać.Na razie go nie ruszamy.
Z dnia na dzień oprócz lęku zaczęły dochodzić rózne fizyczne dolegliwości i bóle.Nie muszę chyba mówić,że każdy ból traktowałam jednoznacznie.Latałam po lekarzach,robiłam wyniki które zawsze były wzorcowe.Dwukrotnie wylądowałam na izbie przyjęć bo subiektywnie byłam przekonana,że zaraz umre.Dostawałam leki rozluzniąjące i po serii badań wypuszczano mnie do domu.Bolało mnie wszystko,głowa,prawa strona ciała,noga,wszystko mnie kłuło,oczy pulsowały.Doszły problemy z żołądkiem,ataki bólu jednak endoskopia żadnych zmian nie wykazała.Wszystko w normie.I tak jest do dzisiaj.Zaczęłam tak naprawde rozumieć,że mam problem i nauczyłam sie go nazywać...nerwica i kancerofobia.zaobserwowałam,że objawy i lęk nasilają się gdy mam dużo czasu i nie mam co robić.Gdy jestem zapracowana,w towarzystwie,gdy sie czymś zajmuje i o tym nie myślę wszelkie dolegliwości ustępują,zapominam o nich,jestem zupełnie zdrowa.
W tym miesiącu mam jeszcze 2 wizyty u lekarza,które może wyjaśnią fizyczne podłoże moich dolegliwości.Jeśli nie-poważnie zastanowię się nad wizytą u psychiatry.Jeśli rzeczywiście fizycznie jestem zdrowa i nic mi nie dolega to potrzebuję specjalisty od duszy.
Napisałam to wszystko pod wpływem impulsu,jest mi teraz troche lżej.Liczę na to,że spotkam tu ludzi,którzy zmagają sie z podobnym problemem,że razem będzie nam łatwiej przez to przejść.
[addsig]Ostatnia edycja:szalotka7
- https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html#p440919https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html Kancerofobia Gość
Witaj!! Gdy czytam Twoją historie to tak jak bym czytała o sobie... Mam podobny problem z tym że u mnie zaczeło się rok temu po tym jak umarł w ciężkich meczrniach na raka mój wujo,. od tej pory mam depresję obojętnie co mnie zaboli biegam po lekarzach bo wydaje mi się że to to najgorsze.. boje sie o moich bliskich, o moje dziecko... Co najgorsze mam dopiero 22 lata i wcale nie jest mi do śmiechu... Zapominam tylko wsród znajomych, na imprezach a gdy jestem sama złe myśli nawracają.. W środę idę już drugi raz na tzw.Japońca bo czasami pobolewa mnie brzuch ( nikt przy zdrowych zmysłach by sam z własnej chęci nie szedł na to badanie drugi raz w ciągu roku) do ginekologa i lekarza pierwszego kontaktu również chodze z byle powodem... Mało tego ostatnio boję się nawet o dziąsła gdyż mnie pobolewają... Najgorsze jest to że nie mam się komu zwierzyć bo każdy się z tego śmieje a mi nie jest z tym do śmiechu...
- https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html#p464158https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html Kancerofobia Gość
Witajcie, mam ten sam problem co Wy i milo wkońcu znaleść jakąś bratnią duszę w tym temacie. Mój problem zaczoł się po śmierci mojej babci, która 2lata temu zmarła na raka jajnika. Przy babci byłam do samego końca, widziałam jej cierpienie i strach. Choroba babci zostawiła trwały ślad na mojej psychice w postaci panicznego, wręcz obsesyjnego strachu przed rakiem. Tym bardziej że rak jajnika jest bardzo trudny do wykrycia we wczesnym stadium.
Obsesyjnie *** się w swoje ciało, coś mnie zaboli zaraz biegam po lekarzach bo myslę o najgorszym. Mysli są okropnie natretne, nie ma dnia żebym nie myślała o raku i o śmierci.
Po urodzeniuy córerczki doszedł tez strach o jej zdrowie.
Koszmar jakiś, jak sobie pomóc?? Psychiatra?U psychologa byłam 2 razy,bez rezultatu, byc może nie trafiłam na odpowiednią osobę.
Pozdrawiam Was serdecznie! - https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html#p473311https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html Kancerofobia Gość
Witajcie,
szukam takich jak ja, bo juz sama nie moge sobie poradzic. Wszedzie widze raka, mozliwosc zachorowania, boje sie panicznie, ze umre, zanim moje dziecko zacznie mowic, biegac....itd. Dostałam obsesji na punkcie zdrowych kosmetyków (w ogóle mało uzywam), jedzenia, kondycji własnej, objawów, ostatnio postanowiłam zrobić testy na raka, Wypóściła coś takiego na rynek Nucleagena, firma farmaceutyczna.
Czy ktoś pozbył sie tej fobii? Jak mam sobie pomóc? - https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html#p480055https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html Kancerofobia Gość
witajcie, mam ten sam problem. mam dopiero 19 lat, a wszystko zaczelo sie pare lat temu po smierci mojej babci, ktora umierala na moich oczach na raka. wszedzie widze ta chorobe, boje sie nowych pieprzykow (mysle, ze to czerniak), kiedy spoznia mi sie okres 2 tygodnie mysle, ze mam raka jajnika, kazdy nawet najmniejszy bol zasiewa we mnie okropna panike, odbiera mi ochote na zycie, klade sie wtedy do lozka i czekam na smierc... nie radze sobie juz z tym.
- https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html#p485014https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html Kancerofobia Gość
Ja mam to samo co jest tutaj wymienione i mowie wam tak chodz nie mialem zadnych badan wiem ze ja sobie to poprostu ubzduralem w mojej glowie bo zyje juz z tym okolo 3 lat ? tak.
Najlepiej isc do psychiatry lub do psychologa i on wam cos na to poradzi a jezeli nie poprostu o tym nie myslec spedzac duzo czasu z rodzina i cieszyc sie tymi lepszymi chwilami pozdrawiam Artykuły wybrane dla Ciebie
- https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html#p485025https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html Kancerofobia Gość
kobietki -macie przed soba duzo pieknych wieczorow i rankow i cieszcie sie życiem,nie zadręczajcie się myslami o chorobach bo to najprostrza droga aby sie rozchorowac.Jesli nie radzicie sobie same koniecznie zwroccie się do specjalisty bo szkoda kazdego dnia na leki o chorobie.Uwierzcie mi -myśl jest potegą-myslcie zawsze -JESTEM ZDROWA
- https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html#p485026https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html Kancerofobia Gość
kobietki -macie przed soba duzo pieknych wieczorow i rankow i cieszcie sie życiem,nie zadręczajcie się myslami o chorobach bo to najprostrza droga aby sie rozchorowac.Jesli nie radzicie sobie same koniecznie zwroccie się do specjalisty bo szkoda kazdego dnia na leki o chorobie.Uwierzcie mi -myśl jest potegą-myslcie zawsze -JESTEM ZDROWA
- https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html#p485027https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html Kancerofobia Gość
-JESTEM ZDROWA, PIEKNA I BOGATA-pisze szczerze,choc wydaje sie to nieosiągalne -to co myslicie jest czescią realizacjii naszego zycia.
- https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html#p485172https://www.psychiatria.pl/forum/kancerofobia/watek/74874/1.html Kancerofobia Gość
Hej...
ja mam też 37 lat,od pół roku brak ojca,od pół roku moja psychika płata mi figle,miałąm już prawie każdy rodzaj raka,teraz mam coś na udzie jakąś wypukłość (nie guzka)a już panikuje,grzebie w necie ...oszaleje.Bardzo przeżyłam śmierć mojego taty,który zawsze powtarzał, że on 100 dożyje taki ma organizm,był silny,odważny czerpał z życia tyle ile chciał,nie myślał o konsekwencjach.W pół roku od diagnozy zmarł (rak płuc z przerzutami do mózgu i kości)cierpiał,płakał bał się choć tego nie okazywał,walczył do końca.Nigdy nie bałam się o swoje zdrowie,nigdy nie chorowałam,silna i dzielna...dziś chodzący nerw,o siebie o córcie,koszmar...chcę być taka jaka byłam...ale nie wiem czy to jeszcze możliwe. - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Bardzo dziwne zachowanie
Witam jestem z chłopakiem 8 lat od tamtego roku kwietnia zaczął się bardzo...
- Jak sobie z tym radzić?
Hej,Choruję od ponad 10 lat, wstępnie zdiagnozowano nawracającą...
- Głosy w glowie
Zacznę od tego, ze mam zaburzenia lękowe i głęboka fobie społeczna...
Forum: Schizofrenia - Nie panuje nad strachem
Dlugo zbierałam się aby tu napisać. Piszę bo potrzebuje rady albo kubła...
Forum: Stres