Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Kontakty dziadków z wnukami przez drogę Sądową - Toksyczna matka (4)
- https://www.psychiatria.pl/forum/kontakty-dziadkow-z-wnukami-przez-droge-sadowa-toksyczna-matka/watek/769905/1.html#p769905https://www.psychiatria.pl/forum/kontakty-dziadkow-z-wnukami-przez-droge-sadowa-toksyczna-matka/watek/769905/1.html Kontakty dziadków z wnukami przez drogę Sądową - Toksyczna matka
Witam. Mam spory problem z moją własną matką. Mianowicie zaczęło się od tego gdy z moją 6 letnią córką wyprowadziłyśmy się od mojej matki.Nie miałam tam lekkiego życia wszystko miało być po mojej mamie myśli. Manipulowała moją córką do tego stopnia że córka nigdzie nie chciała iść ze mną. bo moja matka jej mówiła że gdy córka ze mną pójdzie to babcia będzie płakać tęsknić albo że ja ją niby gdzieś zostawię. Gdy się wyprowadziłyśmy do mojego chłopaka obecnie już męża moja matka zgłosiła sprawę na policję o to że zostałyśmy porwane. Potem o to że zaniedbuję córkę. Wtedy życie zaczęło się przewracać do góry nogami interwencja pani z opieki potem pani kurator. Za jakiś czas otrzymałam pismo ze Sądu o to że moja własna matka chce odebrać mi władzę rodzicielską i podając mojego męża że rzekomo molestuje moją córkę na podstawie zdjęcia na którym leżą i oglądają bajkę. W między czasie moja matka zaczęła wydzwaniać odgrażać się mało tego zaczęła nas nachodzić na ulicy czy w szkole były również interwencje policji.Na sprawach zrobiła ze mnie najgorszą matkę w świecie. Po 2 sprawach moja matka raptownie się wycofała i sprawa się zakończyła. Nie minęły 2 tygodnie dostałam kolejne wezwanie na sprawę o uregulowanie kontaktów babci z wnuczką. Moja matka chcę widywać się z moją córką w każdą 1 szą i 3 cią sobotę w godz od 11 do 19 zabierając ja samą. Obecnie jestem w ciąży. Pierwsza ta sprawa odbyła się choć nie było na niej mojej matki ponieważ pracuję w Niemczech zajmując się starszymi ludźmi. To co usłyszałam od matki adwokata jest dla mnie to zupełnie nie zrozumiałe ponieważ jak adwokat może powiedzieć że moja matka ma prawo widzieć się z wnuczką i tym samym z dzieckiem które urodzę choć my obie tego nie chcemy. I chore wytłumaczenie że moja matka założyła poprzednią sprawę bo nie wiedziała co się z nami dzieje. Przecież wiedziała gdzie jesteśmy i mogła przyjechać nikt jej tego nie zabronił. Jest przecież wiele rodzin które nie utrzymują ze sobą kontaktu i nie chcą się znać i nie zakładają sobie tego typu spraw. Tak samo przecież mamy prawo żyć normalnie tak jak chcemy tym bardziej że zdecydowałam się na odejście z domu od matki i na założenie własnej rodziny a byciem kontrolowaną przez resztę życia przez moją matkę czy też dalszym ingerowaniem w nasze życie czy buntowanie dalsze mojej córki. Nie jest mi potrzebne to by chodzić po Sądach czy też wymysłem mojej matki ciągnąć moją córkę po psychologach czy poradniach czy też na spotkanie dziecka z Sędziną. Niech ktoś mi powie jak mogę uchronić moją córkę i moją rodzinę przed tak natrętną moją matką. Proszę pomóżcie.
- https://www.psychiatria.pl/forum/kontakty-dziadkow-z-wnukami-przez-droge-sadowa-toksyczna-matka/watek/769905/1.html#p1384999https://www.psychiatria.pl/forum/kontakty-dziadkow-z-wnukami-przez-droge-sadowa-toksyczna-matka/watek/769905/1.html Kontakty dziadków z wnukami przez drogę Sądową - Toksyczna matka
Mam 38 lat. Po rozwodzie wyszłam po raz kolejny za mąż. Z pierwszego małżeństwa mam córeczkę która w w tym roku skończy 15lat.
W 2014 roku "moi rodzice" założyli sprawę w sądzie o widzenia z wnuczką a moją córką. Cztery lata horroru i pomówień.
Postanowienie które ja nazywam WYROKIEM brzmi:
na dwa dni przed planowaną wizytą mam powiadomić "rodziców" telefonicznie o wizycie:
*** 1 raz w miesiącu przez 3 godz + 1 weekend w miesiącu od soboty do niedzieli + tydzień wakacji + drugie święto wielkanocne + 2 święto bożego narodzenia
Nigdy nie ufałam i nie zaufam "swoim rodzicom". Przez te wszystkie lata starałam poukładać siebie i swoje życie. Moje całe dzieciństwo było niczym innym jak tylko ciągłym żalem ze strony rodziców, ciągłe pretensje że wszystko robię źle, bicie mnie bo na to zasłużyłam. Nie byłam w tym wszystkim sama. Byli jeszcze moi bracia. Pierwszy 2 lata starszy, drugi 13lat młodszy.
Moje dzieciństwo? Pozwalam sobie na zapomnienie tego złego życia, niestety w życiu "dorosłym" coraz częściej daje to wszystko o sobie znać. Moczenie nocne do 18go roku życia, lęki, choroba łuszczyca związana ze stresem i ciągłym strachem. W wieku 33lat leki na padaczkę.
Matka – dla obcych miła, otwarta, pomocna… nie potrafi żyć bez obecności męża mimo że go wyłącznie toleruje; ale ich miłości nie pamiętam. Miła i serdeczna w rozmowie z obcą osobą a jak pamiętam to za chwilę nagabywane i obgadywanie było na porządku dziennym. Nie pamiętam również aby kiedykolwiek brali mnie na kolana, czy mówili bez powodu" kocham cię".
Ojciec- Dla mnie, czyli dla swojej jedynej córki: zimny, złośliwy, wyśmiewanie się, poniżanie, obwinianie o wszystko, umniejszanie moich dokonań, niedotrzymywanie obietnic, znikome okazywanie pozytywnych uczuć (zawsze uzależnione od towarzystwa osób trzecich) itp.
Obecnie nie daję sobie zbyt wielu okazji do wysłuchiwania ani matki ani ojca dlatego że nie ufam im i nie ufam w ich intencje do swoich dzieci i swoich wnuków. Co łączy ich wspólnie?
Dzielą się codziennie nienawiścią, zawsze jednoczą ich rozmowy o wspólnym wrogu czy nieprzyjacielu; poza tym kłócą się między sobą o wszystko… a przy okazji tak dobrze gdzieś ukryli poczucie winy, że już zapomnieli, że coś takiego istnieje. Negacja to jest ich próba rozliczenia się z przeszłością. Ja znalazłam własną drogę w pozbyciu się uzależnienia od toksycznej rodziny.
Można ich nienawidzić, ale po co? Kochać kogoś kto tego nie potrafi lub po prostu nie chce, to nie ma sensu. Szkoda na to energii!!! Wiem, że próby dojścia do minimalnego porozumienia między NIMI a MNĄ (zainicjowane przeze mnie) i tak zawsze kończą się fiaskiem. Tak więc staram się odpuścić ale rodzice nie dają mi szansy. Tak więc trzeba spróbować żyć własnym życiem, czyli ignorować niestabilnych emocjonalnie rodziców, nauczyć się kochać prawdziwych ludzi i dziękować losowi za wszystkie szanse. I wierzyć w to, że można zamknąć za sobą drzwi na klucz. Nie do końca potrafię się odbudować, ale próbuję i żyję normalnie, dobrze, a chwilami wspaniale. Mam wspaniałego męża i cudowną córkę. Nie chcę wspominać dzieciństwa. To, że było „toksyczne” dotarło do mnie dopiero po trzydziestce, pomimo niejednokrotnych uwag ze strony męża i rodzeństwa, że się daję wmanewrować w różne sytuacje. Dwa lata temu postanowiłam się postawić, bo jeszcze chwila a doprowadziliby mnie do załamania nerwowego.
Do końca moich dni będę pamiętała "lanie" od mojego ojca. On rozpinał swój pas, z zamachem wyciągał go ze szlufek, i z wściekłością w oczach zmierzał do mnie. Chwytał mnie za ramię i bił mnie po pośladkach i nogach. Nigdy nie bił po plecach bo jak twierdził od tego jest "dupa". Uderzał tak silnie, jak tylko mógł. Czasami dostawaliśmy tym co było pod ręką. Rura od odkurzacza, kabel od żelazka czy pasek klinowy który wisiał u ojca w garażu. Dostawaliśmy niemal za wszystko. Za gorsze oceny gdy matka wróciła z wywiadówki, za spóźnianie się (bo zawsze na wyjście mieliśmy bardzo ograniczony czas)itp. Pamiętam jak dostałam w twarz jak ojciec potknął się o moje buty które były źle ustawione przy kotłowni. Nawet gdy byłam nastolatką czy pannicą kończącą liceum to jeszcze potrafił zbić mnie pasem. Ostatni raz pasem dostałam w wieku 19lat, potem już tylko w "pysk".
Musiałam we wszystkim dostosowywać się do wymagań rodziców. Nigdy nie byliśmy z rodzeństwem na żadnych wakacjach czy koloniach. Nawet do babci która mieszkała w województwie opolskim nie mogłam jechać na wakacje bo jak ojciec twierdził tam "same koziary". Nawet wybór szkoły średniej. Zawsze marzyłam aby skończyć szkołe celniczą ale niestety nie było mowy bo przecież ta szkoła była w Oleśnicy. Musiałam iść do szkoły administracyjno-biurowej bo tak ojciec chciał i tak musiałam zrobić !! Nie wychodziłam do koleżanek, ojciec wiecznie robił awantury że mam się uczyć bo matura. Po szkole jak najszybciej chciałam podjąć pracę aby się usamodzielnić i nie być zależną. Podjęłam pracę w biurze rachunkowym na pół etatu a drugie pól etatu pilnowałam dziecka pewnych państwa. W wieku 21 lat miarka się przebrała. Wyprowadziłam się z domu w 2001 roku w lipcu po awanturze z ojcem, a we wrześniu brałam ślub aby uwolnić się od nich od "moich rodziców", od tego sadyzmu. Oczywiście nie byli na moim ślubie, bo gdzie tu do wyrodnej córki przyjść na ślub. Nie akceptowali przecież ani mojego małżeństwa ani małżeństwa mojego brata. Młodszy brat ma syna ze swoją dziewczyną, ale tej dziewczyny też nie akceptują. W końcu wszyscy mieszkamy osobno bo nikt z rodzeństwa nie chciał z nimi zostać. Po rozwodzie wyszłam po raz kolejny za mąż za człowieka którego pokochałam całym sercem, który kocha mnie i moją córkę jak własne, który o nas dba. Ale wg Państwa T.. to też nie jest dobry wybór. Od kiedy pamiętam niszczą mnie emocjonalnie. Nie chcą przyjąć że mam 38 lat, jestem dorosła i mam dosyć takiego życia jakie oni mi zgotowali.
Do dnia dzisiejszego mam wypisy ze szpitala kiedy to jako nastolatka leżałam 2 i pół miesiąca na dermatologii w Kaliszu. Dodatkowo miałam robione badania na moczenie nocne, miałam skierowanie do poradni psychologicznej wieku rozwojowego, ale nigdy jako dziecko nie byłam u psychologa. Nikt mi nie pomógł, nikogo to nie obchodziło.
Dziś myślałam że sie z tym wszystkim uporałam. Mam własną firmę, dobrze zarabiam, śliczną i mądrą córkę i kochającego męża. Niby mam wszystko a jednak ten spokój którego pragnę jest równie ważny. Którego pragniemy razem z moim mężem.
"Dziadkowie" uważają że kochają swoją wnuczkę, że mają ją tylko jedną. Prawda jest taka że mają troję wnuków. Dwie wnuczki i malutkiego wnuka. Z tamtymi dziećmi nie utrzymują kontaktu. Matka zainteresowała się drugą wnuczką po pierwszej sprawie w sądzie o widzenia z moją córką. Brat był zdziwiony że nagle babcia sobie przypomniała o jego córce. Na chwilę obecną znów nie mają kontaktu. Nienawidzę rodziców za te ich zachowania. Ojciec może się zmienił przez te wszystkie lata, chociaż oprócz tego że nie jestem już bita tej zmiany nie widzę. A matka? Twierdzi że nie ma problemu z nałogiem co jest nieprawdą. Nawet dzień przed komunią "ich ukochanej wnuczki" matka się opiła, zrobiła awanturę i wyszła z domu. Ja z młodszym bratem szukaliśmy jej jeżdżąc każdy swoim samochodem. Kiedy ją znalazłam i kazałam wrócić do domu to zrobiła mi awanturę że jestem "*** jak ojciec" i powiedziała że na żadną komunię nie przyjdzie. To prawda że moja córka u nich często przebywała ale nie było to za darmo. Ja jeździłam z jednej pracy do drugiej bo byłyśmy z córką same. Zarabiałam wtedy w jednej firmie 1800 zł a samego kredytu hipotecznego na dom miałam 1100 zł a tu jeszcze komunia mojego dziecka. Chciałam aby miała święto jak reszta dzieci. Pracowałam po 13 i więcej godzin. Córkę zostawiałam u "dziadków" ale zostawiałam również pieniądze na obiady lub robiłam czasami zakupy. Rodzice mieli wtedy trudną sytuację materialną. Ciągle się kłócili a jak matka wypiła to były awantury o pieniądze. Kiedyś ojciec zadzwonił do mnie że matka znowu szaleje. Przyjechałam do rodzinnego domu a ojciec wtedy odkurzał. Zapytała co się stało a on powiedział że matka rzuciła w niego popielniczką. Odkurzał szkło. Ojciec bardzo często miał ataki czustkowe i zabierało go pogotowie przynajmniej raz w miesiącu. Jaki to wstyd kiedy na izbie przyjęć jeszcze słyszałam pretensje pijanej matki że ona ma tego dosyć, że nie ma własnego życia, że ciągle tylko ojcem musi się przejmować, że nawet posiedzieć z gośćmi nie może bo zawsze jej jakiś numer ze szpitalem wywinie. Ojciec czasami płakał przy mnie na zachowania matki. Ukrywał przed nią finanse czy jakieś opłaty bo ciągle robiła awantury. Mimo wszystko chciałam mu pomóc. Dawałam mu po kryjomu pieniądze aby mógł mieć na zakupy czy opłaty. Niby dla kogoś drobne kwoty po 200 czy 500 zł ale w sumie uzbierało się tego 9300 zł przez parę miesięcy. Od mojego byłego męża pożyczał pieniądze, od mojego obecnego męża również pożyczył prawie 7 tyś zł.
Dnia 9go lipca 2015 roku miałam badanie w RODK w Kaliszu. Byłam skłonna zgodzić się na widzenia mojej córki z dziadkami, ale ich zachowanie przerosło wszystko. Pretensje, krzyki i jeszcze raz pretensje. Nawet nie dali dojść mi do słowa. Największe pretensje ojciec miał o to że sprzedałam dom, że wpakowali w niego tyle pieniędzy. A ja miałam przecież kredyt hipoteczny. Nie dawałam rady ze spłatami ale ich to nie obchodziło. Miałam "ryć" do ostatnich sił. Zresztą kolejne badanie w RODK również pokazało jak "rodzice" potrafią kłamać i manipulować. Że utrudniam im kontakty z wnuczką, że nie mają kontaktu ze starszym synem przeze mnie... A tydzień przed kolejnym spotkaniem w RODK ojciec zadzwonił do mnie i powiedział abym szybko do niego przyjechała. Myślałam że coś się stało. Kiedy już pojechałam do rodzinnego domu ojciec zapytał mnie czy mogłabym pożyczyć mu 15tyś zł i że mam nic nie mówić matce i mojemu mężowi. Nie miałam w danej chwili takich pieniędzy ale też nie chciałam pochopnie podejmować decyzji tym bardziej za plecami mojego męża. Po rozmowie z mężem (mąż powiedział mi że to moja decyzja i że jak trzeba będzie to mi pożyczy cęść pieniędzy) postanowiłam pożyczyć ojcu kwotę 10 tyś zł ale na umowę. To był mój warunek. Wiedziałam że mogę mieć problem z odzyskaniem tej kwoty tak jak poprzednich pożyczek których ojciec mi nigdy nie oddał. Kiedy poinformowałam o tym ojca to odpowiedział krótko" wiedziałem że na starość szklanki wody mi nie podasz". Krótko po tym odbyło się spotkanie w RODK gdzie nie zostawił na nas (na mnie i moim mężu) suchej nitki. Podłość to jedyne słowo jakie mi przychodzi aby określić swoich rodziców. Już ich nie mam. ..
Polska nie jest dla mnie Państwem prawa, to jedna wielka iluzja, opinię wydają sędziowie dla których „niby” ważne jest dobro mojego dziecka. Dla wysokiego sądu najważniejsza jest więź między dziadkami a wnuczką. Od dwóch lat zmagam się i bronię swoich racji że ów dziadkowie nie byli dobrymi rodzicami, że do dzisiaj zmagam się z depresją, że do dorosłości zmagałam się z moczeniem nocnym, że do niedawna zmagałam się z padaczką pourazową… Cały czas walczę.. Walczę sama ze sobą aby wytrzymać i mieć siłę dalej żyć. Walczę aby moja nastoletnia już córka nie była manipulowana przez dziadków. Sąd wydał zabezpieczenie i co jakiś czas musiałam wozić ją do „kochających dziadków”. Ciężko jest walczyć kiedy „prawo” mówi że dla dobra dziecka i jego rozwoju wskazane są kontakty z „dziadkami”….
Niewłaściwa postawa dziadków i mówienie do dziecka zamiast Twoja mama to mówią "szefowa", podważanie mojego wychowania, podważanie moich autorytetów, wyśmiewanie moich osiągnięć przed dzieckiem to dla sądu nie było ważne. Sąd skarcił mnie że nagrałam rozmowę dziecka z dziadkami kiedy to"kochający dziadkowie" wpływają emocjonalnie na dziecko mówiąć: "tylko ciebie mamy, nikt nas nie odwiedza, nikt nas nie kocha mamy tylko ciebie" albo kiedy mówią "masz tu nasze zdjęcie tylko sobie głęboko schowaj żeby ci matka nie potargała". Masę takich przykładów. Brak mi sił i wiary w sprawiedliwość.
Dnia 18.01.2018 SĄD APELACYJNY PODTRZYMAŁ PIERWSZE POSTANOWIENIE. GDZIE JEST SPRAWIEDLIWOŚĆ????? - https://www.psychiatria.pl/forum/kontakty-dziadkow-z-wnukami-przez-droge-sadowa-toksyczna-matka/watek/769905/1.html#p1385005https://www.psychiatria.pl/forum/kontakty-dziadkow-z-wnukami-przez-droge-sadowa-toksyczna-matka/watek/769905/1.html Kontakty dziadków z wnukami przez drogę Sądową - Toksyczna matka
Współczuję sytuacji. Sprawa jest smutna. Rodzice zamiast wspierać traktuja jak wroga.. trzeba walczyć.. że w sądzie (co aż niepojete) No ale co możesz zrobić? Dziecko rozumie więcej niż myślimy, samo zrozumie. To Ty jesteś mamą. Masz prawo do własnych decyzji i nikt nie powinien ich podważać.
- https://www.psychiatria.pl/forum/kontakty-dziadkow-z-wnukami-przez-droge-sadowa-toksyczna-matka/watek/769905/1.html#p1385012https://www.psychiatria.pl/forum/kontakty-dziadkow-z-wnukami-przez-droge-sadowa-toksyczna-matka/watek/769905/1.html Kontakty dziadków z wnukami przez drogę Sądową - Toksyczna matka GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
No, to rzeczywiście ...jeśli toksyczni rodzice, potem toksyczni dziadkowie. Takich życiowych spraw jest mnóstwo. Czsami sprawiedliwy sędzia- musi wydać sprawiedliwy wyrok. Czsami toksycznych dziadków- dla dobra dziecka-trzeba odseparować od wnuczków. Nie wiem jak to jest, bo i dziecko czy nastolatek może zeznawać z obecnością np. psychologa czy urzędnika z mops/r u. W każdym bądż razie osobno z kimś jako świadek- psycholog czy ten urzędnik od spraw dziecięcych. Jako świadek ma moc z urzędu i świadek obrony jednej ze stro np. matki dziecka.
"Żyj...i daj żyć innym".
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- nie pracuje wo gule
Mam problem z znalezieniem stałej pracy, jak znajdę pracę to od razu...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Uzależnienie od Pregabaliny
Witajcie, zacznę od początku: od 4 lat leczę zaburzenia lękowo-depresyjne....
Forum: Uzależnienia - Praca, renta, sens życia itp.
Witam. Czym jest sens życia? Czy to jest praca? Ja mam problem z pracą nie jestem w...
Forum: Schizofrenia - Proszę o poradę
Dzień dobryMój 19 syn przebywa aktualnie 2 mc w szpitalu psychitrycznym z...
Forum: Psychoterapia