Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Koszmar w domu - Proszę o pomoc (6)
- https://www.psychiatria.pl/forum/koszmar-w-domu-prosze-o-pomoc/watek/562219/1.html#p562219https://www.psychiatria.pl/forum/koszmar-w-domu-prosze-o-pomoc/watek/562219/1.html Koszmar w domu - Proszę o pomoc Gość
Witam. Chcę w skrócie opisać problem, który w mojej rodzinie występuje od dość dawna, mogłabym rzec odkąd pamiętam. Akurat teraz znajduję w sobie choć trochę siły i zapału aby odnaleźć taki portal oraz odpowiedni dział. Na wstępie muszę zaznaczyć, że w mojej rodzinie wystąpił element zdrady, kilka lat temu (ojciec zdradził matkę - wiem to od niej samej, osobiście nie byłam świadkiem tych zajść, gdyż akurat nie było mnie na miejscu). Swego czasu znajdowałam tez czułe smsy na telefonie ojca z nieznanego mi numeru. Zaznaczam, że zdarzenia te miały miejsce kilka ładnych lat temu. Mój ojciec aktualnie nie ma klucza do domu, ani do samochodu, do niedawna nie miał telefonu komórkowego, (kompletnie nie było z nim kontaktu, gdy gdzieś wychodził). Twierdzi, że "to wszystko za sprawą matki". Są dni, że wszystko jest dobrze, normalnie się dogadują, żyjemy jak normalna rodzina. Potem nagle przychodzi sekunda i wraca stały temat. Z pozoru wydawałoby się - klasyczny przykład zdrady ale ojciec nigdy nie przyznał się do niej, uważa, że nie zdradził, a także, że mama jest "chora psychicznie" i że od zawsze posądzała go o zdradę. Jak wynosił śmieci patrzyła przez okno, przeglądała mu portfel, torbę, jak znalazła najdrobniejszy świstek papieru dopytywała się co to jest i co tam jest napisane, w notatniku to samo. Jak miał komorkę pytała się o każdy jeden numer telefonu, gdzie był wykonywany i do kogo, jak ojciec odpowiadał na odwal się to wybierała te numery i dzwoniła, dopytywala sie czy przypadkiem jej maz tam nie dzwonil, czasami bylo to bardzo kompromitujace dla nas. Te wszystkie rzeczy ciagnely sie przez wiele lat. Praktycznie co kilka dni wybuchala awantura, bo gdzies poszli i tata sie na kogos spojrzal - "napewno ja zna", albo "juz dala mu sygnal", "musieli miec wczesniej stycznosc", przy tym mama wszystko tak uklada w calosc, że nie ma sie do czego przyczepic. Ja natomiast jestem w tym zagubiona, kocham oboje rodzicow ale koszmar ktory jest w naszym domu jest nie do zniesienia. Nie da sie normalnie zyc, czlowiek sie smieje, przez ulamek sekundy jest dobrze a na chwile znow noz w plecy. Rodzice pracuja razem - mama twierdzi ze ojciec na widok kazdej mlodej kobiety zachowuje sie dziwnie, wynajduje coraz to nowsze dowody na to, przy kazdej twierdzac, ze napewno wczesniej mieli ze soba do czynienia, tylko ojciec nie chce powiedziec w jakich okolicznosciach - chodzi o ilosci rzedu kilkuset osob! Czesto bywalo tak, ze jak wstawalam rano do pracy to drzwi od przexdpokoju byly zamkniete na klucz a klucz... schowany, tak samo od innych mozliwych drzwi wyjsciowych. Na poczatku czulam ogromny lek, potem zlosc, zawsze konczylo sie awantura (z rana - czlowiek idzie do pracy, chce troche spokoju!!) a mama musiala tez wstawac zeby ukradkiem otworzyc drzwi, znaczy wlozyc klucz do zamka i zawsze ten sam tekst "takiego masz ojca... taki nas spotkal los, to tez twoje zycie..." i tak do znudzenia. Z innych dziwnych rzeczy ktore slysze to to ze mama twierdzi, ze ojciec obserwuje dom na przeciwko - patrzy kiedy sie swiatla zapalaja, kto tam wyglada czy innego typu zarzuty, podczas gdy nawet ja sama nie wiem kto tam mieszka ani co?! Ciagle slysze awantury o to, ze ojciec wstaje w nocy "ojciec znowu gdzies w nocy lazil" - mowi. On tlumaczy sie ze wstawal siku albo no nie wiem po cos tam, z prozaicznych powodow. Matka nie wierzy, zawsze z rana drazy temat az wybucha awantura ktora trwa caly dzien i wyprowadza cala rodzine z rownowagi. Kiedys tez slyszalam, ze ojciec mowil, ze twierdzila mama, ze chodzi w nocy do sasiadki. Wszystko byloby do zniesienia (oprocz ogromnego zalu w zwiazku z rozpadem w rodzinie) gdyby mama nie wciagala mnie w to wszystko. Przy kazdej jednej awanturze, ktore to zdarzaja sie przecietnie co 2 dzien angazuje mnie w cala sprawe. Przywoluje jakies fakty z przeszlosci, ze to moj ojciec, ze jestem juz dorosla, ze siedze w tym po uszy. Jak sie ucze w otwiera drzwi do mojego pokoju na oscierz zebym ja tez musiala tego sluchac, bo ona nie bedzie sama wysluchiwac. Wchodzi do mojego pokoju co 5 min i kaze mi "uciszyc ojca" albo wtajemnicza mnie w fakty ktore i tak juz dawno uslyszalam nawet przez zamkniete drzwi. Nigdy niczego nie moga sobie sami wyjasnic, gdy jest awantura uczestniczy w niej cala rodzina. Oczywiscie nie musze pisac ze sprawdza telefon codziennie albo co 2 dzien - i to nie jawnie tylko ukradkiem, gdzies sie przy tym ukrywajac, jak wynajdzie jakis numer ktory wg niej jej nie pasuje wypytuje o niego z czestotliwoscia co sekunde, spotykajac sie z agresja ojca, nastepnie wymisla kolejne potwierdzenia ze to napewno "do tych dziwek" po czym dzwoni, a jesli dany nr akurat nie odbiera to znajduje w tym potwierdzenie na to ze "napewno juz ja poinformowal i wylaczyla". Zaznaczam przy tym, ze os kilku lat nie znalazlo potwierdzenia zadne z tych przypuszczen a kolejna awantura naklada sie na nastepna bez rozejmu, przeprosin i powrotu do normalnosci. Poprostu - wstaje nowy dzien i albo pomiedzy nimi jest dobrze bo nie maja sily wracac do tego zlego z poprzedniego dnia albo od nowa wywlekanie zdarzen i slow z calego okresu malzenstwa. Nie wiem co robic. Boje sie zeby moje zycie tez tak nie wygladalo. Boje sie wejsc w jakikolwiek zwiazek i mysle ze chyba mam objawy depresji...
Czasami umiemy byc naprawde fajna, nromalna rodzina, a potem nadchodzi to cale zlo, jak czarna chmura nad nami. Wszyscy wszystkich wysylaja do psychiatry, wiem, ze moi rodzice juz raz byli na seansie ale nic to nie pomoglo, zaczelo sie tylko kolejne wypominanie - ojciec do matki "no przeciez psychiatra ci mowil ze masz to czy tamto" matka mowi ze ojciec klamal i kolejny powod do awantury. Moi rodzice to inteligentni, dobrze wyksztalceni ludzie na stanowiskach. Nie wiem jak im pomoc i jak ratowac nasza rodzine. Czasami widze jak ojciec nie ma juz sily odpierac ciaglych atakow, i mam wrazenie jakby przestalo mu juz dawno zalezec na tym, aby rozwiewac ciagle watpliwosci i odpierac ataki mamy. Wszyscy jestesmy zaszczuci. Jest mi podwojnie przykro bo nie wiem jak mam pomoc, a mama widzi we mnie takze wroga. Mowi ze "on cie juz zepsul" albo "nawet nie wiesz jak toba manipuluje ten bydlak" nie przebiera w slowach. U nas w domu padaja takie slowa, ze chyba gdyby nie chore przyzwyczajenie do tego, ze slowa nie maja as takiego znaczenia dawno ta rodzina przestalaby istniec, Mieszanie z blotem to tutaj rutyna. Prosze o porade co ja moge zrobic. Nie mam na razie perspektywy na wyprowadzke, a i ona nie jest wyjsciem z sytuacji. Ucieczka nic tu nie zmieni. - https://www.psychiatria.pl/forum/koszmar-w-domu-prosze-o-pomoc/watek/562219/1.html#p562244https://www.psychiatria.pl/forum/koszmar-w-domu-prosze-o-pomoc/watek/562219/1.html Koszmar w domu - Proszę o pomoc
Witaj.
Cieszę się że odważyłaś się napisać i wyraziłaś chęć zmiany - to pierszy krok by odnaleźć prawdziwy spokój dla siebie i dla całej rodziny.
Nie będę pisał Tobie jak odpowiadać na każde zarzuty Twojej mamy, nie napiszę też jak rozwiązać kokretne problemy i co powinno się w danej sytuacji najlepiej powiedzieć. Napiszę jednak coś, co jeśli będzie prawidłowo zrozumiane, to omieni Ciebie i Twoją rodzinę.
Cały problem, który tutaj opisałaś jest wynikiem tylko tego, że Twoi rodzicie nie potrafią sobie przebaczyć. Nie ważne co się uczyniło, przebaczenie jest w stanie usunąć z pamięci każdą krzywdę, jaką się doznało i jaką się uczyniło.
Życie przeszłością uniemożliwia przebaczenie, ponieważ Twoi rodzice wciąż są w przeszłości i na podstawie przeszłości Twoja mama ocenia jaka będzie przyszłość, stąd to ciągłe obarczanie Twojego taty o domniemaną zdradę, podejrzliwości, awantury. Przeszłość przeminęła i już jej tak na prawdę nie ma, ale umysł może ją przywoływać co powoduje takie a nie inne skutki.
Każdy kto nie potrafi przebaczyć musi osądzać, gdyż osądzanie, oczernianie, wytykanie innym błędów, patrzenie na innych jako gorszych od nas jest tylko wynikiem tego, że nie potrafimy przebaczyć.
Przebaczenie jest uznaniem, że to co się stało nie istnieje już teraz. Prawdziwe przebaczenie daje tak wielką ulgę, że nawet nie potrafimy sobie tego wyobrazić, a jest to jedyny sposób na odnalezienie spokoju i miłości.
Tam gdzie jest miłość tam nie ma lęku i strachu, który nas tłamsi i zniewala, podowduje osądzanie i dąży do ataku. Gdy pozbywamy się lęku, odnajdujemy w sobie miłość.
Miej na uwadze fakt, że wciąż Twoi rodzicie są razem a więc wciąż pragną wzajemnej miłości, tylko wkradł się w ich umysły drobny szczegół z przeszłości. Tak miało być, by Twoi rodzicie nauczyli się przebaczać. Spój jeszcze raz uważniej na swoich rodziców, czy oni są szczęśliwi? Czego tak naprawdę chcą? Czy nie spokoju i miłości? Zobacz jak głośno wołają o miłość, która przykrył sen o zdradzie? Zobacz jak nieszczęśliwi są z powodu swojego snu o zdradzie.
Prosiłaś o poradę i ja ją Tobie teraz daję. Nie szukaj rozwiązania problemu tam, gdzie go nie ma. Zawsze należy usunąć przyczynę a nie tylko skutek. Otwórz umysł swój i Twoich rodziców. Za każdym razem gdy któreś z Twoich rodziców będzie oceniać, osądzać drugie to tylko spójrz na nich z miłościa - to czego chcą tak naprawdę i otwórz im umysły. Powiedz im, że wystarczy tylko przebaczyć, że przeszłość minęła i zapytaj się czy potrafią sobie przebaczyć. Jeśli będziesz chciała rozwiązać dany problem w sposób, który nie będzie rozwiązaniem przyczyny tylko skutku, to tylko pogłębisz ich sen o zdradzie.
Na koniec dodam, że systuacja, w której się znalazłaś nie jest łatwa, ale jest tylko po to by Cię czegoś nauczyć. Tak samo zdrada Twojego taty jest po to by Twoi rodzice mogli się czegoś nauczyć. Sytuacja, w której się znalazłaś jest też dobrym momentem do rozpoczęcia rozwoju duchowego, do odnalezienia spokoju, radości i miłości, które zawsze były, są i będą w każdym z nas.
Przeczytaj Przebudzenie - Anthonego de Mello i Wewnętrzne przebudzenie - Colin Sisson, aby spojrzeć na siebie i na otaczający Cię świat z innej strony. Jeśli potrzebujesz pomocy to napisz a ja Tobie pomogę: [email protected]
Pozdrawiam z miłością
PS. przebaczajmy i prośmy o przebaczenie - https://www.psychiatria.pl/forum/koszmar-w-domu-prosze-o-pomoc/watek/562219/1.html#p562361https://www.psychiatria.pl/forum/koszmar-w-domu-prosze-o-pomoc/watek/562219/1.html Koszmar w domu - Proszę o pomoc Gość
Dziekuje za odpowiedz. W zasadzie wiem o tym wszystkim, co zostalo napisane jednak wcielenie w zycie wszystkiego o czym mowa nie jest wcale latwe, gdy na codzien spotykamy sie z takim ogromem bolu i krzywdy ze strony najblizszych. Wydaje mi sie ze u nas przeszlo to juz w rutyne. Miesza sie kogos z blotem, oczernia, odsadza od czci i wiary a za chwile kazdy miarkuje i jak druga osoba jest w miare "do zycia" to udaje sie ze niby nic sie nie stalo. Nikt nikogo nie przeprasza. Nikt nie czuje skruchy. Jestesmy ludzmi wierzacymi, praktykujacymi i caly czas modle sie o to, aby sytuacja porawila sie, bo awantury tu wybuchaja naprawde z kompletnie czasami blahych i patrzac z boku idiotycznych precedensow. Wiem jednak, ze sama niewiele moge zdzialac. Bez woli reszty moge niewiele. Czesto sama jestem obrazana i zanim dojde do rownowagi z sama soba mija czas a jjuz nie mowiac o checi przebaczenia. Te wydarzenia nie sa incydentalne. Czasami zastanawiam sie za co spotkala moja rodzine taka kara. Kazde z rodzicow z osobna jest wspanialym, wartosciowym i uczciwym czlowiekiem, jednak w parze dochodzi do dantejskich scen, zezwierzecenia, upodlenia, upadku wszelkich wartosci i godnosci osobistej. Nie rozumiem jak to dziala ale siedze w tym po uszy...
Taki stan rzeczy kaze mi myslec, ze w gre moze wchodzic jakies zaburzenie psychiczne, ktorego nie da sie kontrolowac i okielznac metodami niefarmakologicznymi i bez wnikliwej diagnozy oraz terapii. Prosze o pomoc - https://www.psychiatria.pl/forum/koszmar-w-domu-prosze-o-pomoc/watek/562219/1.html#p562587https://www.psychiatria.pl/forum/koszmar-w-domu-prosze-o-pomoc/watek/562219/1.html Koszmar w domu - Proszę o pomoc
Droga Autorko teg wątku.
Powinnaś odpowiedzieć sobie na pytanie czy chcesz by sytuacja w rodzinie zmieniła się na zawsze i żeby już więcej nikt nie wypominał innemu czegoś co tu i teraz nie ma żadnego znaczenia, czy raczej wolisz iść na skróty i łatwizne i faszerować swoich rodziców prochami, które niweczą tylko skutek a nie przyczynę?
Czy uważasz, że poza chwilowym spokojem, który osiągniesz gdy Twoi rodzice będą nafaszerowani lekami będziesz naprawdę szczęśliwa? Czy Ty naprawdę chcesz zmiany na lepsze czy tylko zmiany na co innego, by tylko choć trochę się polepszyło?
To co Was spotkało, to nie żadna kara, choć możesz tak sobie to tłumaczyć. Karać może tylko każdy siebie samego tak naprawdę. Wyście sami zgotowali sobie taką sytuację, a nie los. Została dana Wam ta lekcja tylko po to żebyście się czegoś nauczyli, bo życie to nauka. Jeśli nie zaliczysz tego przedmiotu dot. zazdrości spowodowanego lękiem, to nie nauczysz się tego czego miałaś się nauczyć a więc nie zaliczysz tego przedmiotu.
Rozwiązanie tego problemu jest w Tobie i w Twoich rodzicach, a nie na zewnątrz. Jeśli nie przebaczycie sobie, to na zawsze te złe uczucia pozostaną w Was.
Nie ma też znaczenia, czy wg przyjętych norm jesteś osobą wierzącą, czy praktykującą. Co to w ogóle znaczy - że chodzisz do kościoła i się modlisz wg utartych regół. Każda religia i wyznanie na tym świecie jest tylko i wyłącznie drogowskazem do odnalezienia swojej prawdziwej i jedynej religii. Myślimy że wierzymy w Boga, ale tak naprawdę wcale tak nie jest - Bóg nie karze nas i nie chce żebyśmy się go bali, nie ma żadnych przymiotów ludzkich a więc ludzki umysł go nie zna, Bóg stworzył dusze na swoje podobieństwo a nie ciało fizyczne, jesteśmy więc nieśmiertelni i nic nas nie może skrzywdzić oprócz nas samych. Tak więc jeśli czujemy się źle to sami siebie ukaraliśmy, gdyż mamy wolną wolę i możemy stworzyć każdą iluzję. Wielka moc drzemie w nas samych a my wciąż myślimy że jesteśmy słabi i sami sobie nie poradzimy.
Każdy z nas żyje w lęku, i każdy znas ma wobec tego zaburzenia psychiczne. Nie oceniaj siebie i swoich rodziców. Naucz siebie i ich przebaczania - tylko tyle jest im potrzebne do szczęścia. Nie żadaj od nich przeprosin bo jeśli przebaczysz nie będą one potrzebne.
To wszystko co napisałem jest pewnie trudne do zrozumienia, a jednak bardzo proste. Jeśli chcesz dostać pracę to musisz pojść na stresującą rozmowę kwalifikacyjną, jeśli chcesz zdać przedmiot w szkole to musisz zaliczyć egzamin, który również stresuje. Jeśli chcesz na stałe zmienić sytuację rodzinną, powinnaś przebaczyć i nauczyć przebaczaś swoich rodziców. Zaufaj mi - to pomoże, inaczej nie pisałbym tak wytrwale o tym. Napisałem Tobie o książkach więc je przeczytaj lub poszukaj innych o rozwoju duchowym.
Pozdrawiam z miłością - https://www.psychiatria.pl/forum/koszmar-w-domu-prosze-o-pomoc/watek/562219/1.html#p562830https://www.psychiatria.pl/forum/koszmar-w-domu-prosze-o-pomoc/watek/562219/1.html Koszmar w domu - Proszę o pomoc Gość
osobiście nie byłam świadkiem tych zajść (dobre) Moi rodzice to inteligentni, dobrze wyksztalceni ludzie na stanowiskach ( to rowniez )
- https://www.psychiatria.pl/forum/koszmar-w-domu-prosze-o-pomoc/watek/562219/1.html#p564054https://www.psychiatria.pl/forum/koszmar-w-domu-prosze-o-pomoc/watek/562219/1.html Koszmar w domu - Proszę o pomoc Gość
Słucham?
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Uciec od schizofreników i zacząć nowe życie. Współuzależnienie.
Witam. Chciałbym się podzielić moją historią, może ktoś...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Jak pomóc przyjaciółce zmanipulowanej przez terapeutę zboka?
Cześć, piszę na Forum, bo nie wiem jak mam pomóc mojej...
Forum: Uzależnienia - Borderline śmiertelny związek
Witam jestem związku z dziewczyną która cierpi prawdopodobnie na borderline....
Forum: Kółko wsparcia psychicznego