Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Kryzys małżeński (8)
- https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html#p1127708https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html Kryzys małżeński
Mam fantastycznego męża, którego bardzo kocham. Trzy lata temu urodziła nam się córeczka - oboje szalejemy na jej punkcie. A co z nami się stało? Kilka dni temu usłyszałam od niego, że "nie czuje już chemii". Załamałam się, bo mamy ze sobą świetny kontakt, rozmawiamy ze sobą, łączą nas pasje, a tu taki klops. Oczywiście od mniej więcej roku zauważałam u niego, że stygnie. Może nie w codziennych relacjach, ale w łóżku. Starał się coraz rzadziej, a w pewnym momencie w ogóle przestał być chętny. Zawsze tłumaczył to zmęczeniem (ma ciężką psychicznie pracę) albo w ogóle brakiem chęci do kobiet jakichkilwiek. Ale wyszło szydło z worka - padły słowa, które bardzo mnie zabolały i przeraziły. Chcę nad tą sytuacją pracować, ale boję się, że on odpuści i kryzys się pogłębi. Mówi, że nie chce odchodzić, chociaż czasami wspomina, co może być po rozwodzie. Mówi też, że "spieprzył mi życie, że to wyłącznie jego wina itp.". To nie jest tylko jego wina, bo kij ma dwa końce, więc tym bardziej chcę walczyć o nasze małżeństwo, bo myślę, że jest jeszcze o co walczyć. Mąż na boku nikogo nie ma, sam o tym mówi szczerze, a ja mu wierzę. Zresztą zaraz po pracy przyjeżdża do domu, nigdzie nie ucieka.
Mąż nie chce za bardzo rozmawiać o problemie. Mówi, że potrzebuje czasu i się zobaczy, co z tego wyjdzie. Jeśli nie wyjdzie, spakuje walizkę i odejdzie. Nie znosi widoku, gdy chce mi się płakać (bardzo się powstrzymuję, a płaczliwa jestem, wtedy mi lżej), chce żeby wszystko wyglądało normalnie. Powtarza: "przecież nic się nie dzieje". Ale się dzieje. Gdy chcę się przytulić, warczy, jest inny.
Lubimy się i wiem to na pewno. Mamy do siebie zaufanie, wspieramy się. Jako przyjaciele jesteśmy fantastyczni. Tylko co z miłością? Ja wiem, że kocham go bardzo.
Po narodzinach córki zrezygnowałam z pracy - tzn. wzięłam wychowawczy, bo powrót do pracy kompletnie mi się nie kalkulował. Zarabiałam śmiesznie mało i po odpiczeniu kosztów - nania, dojazdy itp. zostawałoby mi 100-200 zł. Wolałam zostać z córką. Ale cieszę się z tego, bo mimo że nie pracowałam, nie obbijałam się - założyłam nawet własny interes bez zakładania jeszcze działalności gospodarczej (umowy o dzieło na razie wystarczają) i o dziwo ruszyło. Nie osiadłam w domu, nie stałam się kurą domową. Nie mój charakter. Dziecka też nie traktuję jako najważniejszego i jedynego, chociaż nieprzespane noce dają się we znaki. Do tej pory kilka razy w nocy córka budzi. To bardzo męczy. Zajęcie, które teraz mnie pochłania, rownież jest męczące. Zabiera mi czas sezonowo - zajmuję się ślubami, pracowałam często w nocy. Teraz nie mam żadnych zleceń. Mąż bardzo mnie wspiera w "tworzeniu własnego biznesu", pomaga nawet i kibicuje. Wiem, że to szczere.
Myślę, że relacje między nami nie powinny ucierpieć, ale "brak chemii" jednak się pojawił, więc coś jest na rzeczy. Bardzo się boję, że ten kryzys pójdzie w złą stronę. Boję się, że tylko ja będę walczyła, a on odda wszystko w ręce losu. Czas leczy rany, ale czy miłość?
Myślę, że narodziny dziecka dużo zmieniły. Wiem, często się mówi, że dziecko to ważna próba dla związku. Przed ciążą dużo podróżowaliśmy, własnymi rękami zrobiliśy campera, ciągnęło nas, aby gdzieś uciec i jechać Po narodzinach córki jest trochę z tym gorzej, chociaż jak miała pół roku przejechaliśmy całą Polskę, aby pobiwakować. Pół roku termu kupiliśmy nawet przyczepę kempingową i też dwa razy byliśmy na "wypoczynie". Ale moja radość z przyczepy prysła, bo mąż nawet powiedział, że jego stan ciągnie się bardzo długo i myślał, że ta przyczepa coś zmieni... Hmmm... Dziwne, bo gdy wyjechaliśmy, było wspaniale.
Myślałam o terapii małżeńskiej, ale mąż nie chce o tym słyszeć. Cały czas mówi, że potzrebuje czasu, że się zobaczy. Myślę, że może bym uciekła, wyjechała na kilka dni z małą, aby poukładał sobie siebie w głowie. Może by zatęsknił, może znienawidził... Nie wiem, co robić. Może ktoś miał podobnie. Wiem, że nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków... Doradźcie, będzie mi też lżej, gdy sobie z wami pogadam. - https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html#p1258125https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html Kryzys małżeński Gość
Problemy w związkach są do ogarnięcia. Jeśli nie samemu to zawsze zostają terapie dla par. Ja musiałam niestety uciec się do tego drugiego, bo sami chyba byśmy się prędzej pozabijali, niż rozwiązali nasze problemy... Standardowo - wzajemne obwinianie się o wszystko, czepialstwo, wyciąganie sytuacji sprzed kilku lat, groźby rozstania itp. To był dla mnie chleb powszedni. Mimo, że się oboje kochaliśmy, potrafiliśmy celowo bardzo się ranić. W tej sytuacji zapadło wspólna decyzja o ratowaniu związku i wtajemniczeniu psychologa w nasze problemy... Poszliśmy na Chmielną do Psychologgii, tam terapią par zajmuje się m.in. Sebastian Sadowski i na jego pomoc się zdecydowaliśmy. Wszystko zmierza w dobrym kierunku, więcej czasu poświęcamy na rozmowy i przede wszystkim staramy się zrozumieć racje drugiej strony. Niby takie proste, a samemu jakoś ciężko było nam to osiągnąć, dopiero ktoś musiał spojrzeć na nasze problemy z boku żebyśmy coś zrozumieli. Prawda jest, więc taka, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Jeśli się kochacie, to po prostu warto walczyć o związek.
- https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html#p1258799https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html Kryzys małżeński
Dziękuję za odpowiedź, ale już jesteśmy po rozwodzie... Niestety. Mąż wybrał młodszą ode mnie...
- https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html#p1258827https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html Kryzys małżeński Gość
Jak to możliwe,że tylko 2 dni zajął ci rozwód ? Czyli, że za tą zmianą u męża,kryła sie inna kobieta ? Współczuję ci bardzo,to nie jest fair.
- https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html#p1258829https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html Kryzys małżeński Gość
Och,nie zwróciłam uwagi,że twój post jest ze stycznia. Ale i tak twoja decyzja o rozwodzie była szybka.
- https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html#p1258974https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html Kryzys małżeński GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
A na co miała kobieta czekać?Próbowała ratować małżeństwo ale jak napisała,on wybrał młodszą,więc po co tkwić w trójkącie?
- https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html#p1258979https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html Kryzys małżeński Gość
Ja straciłem prawie rok życia próbując ratować małżeństwo Strata czasu dla niej wszystko to jedna wielka bzdura. Odradzam wszystkim facetom
- https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html#p1258986https://www.psychiatria.pl/forum/kryzys-malzenski/watek/1127708/1.html Kryzys małżeński GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Moje podejrzenia trwały prawie cztery lata a dzisiaj jestem szczęliwa,że to się skończyło po 19 latach bycia razem- w tym te lata podejrzeñ i nerwica lękowo- depresyjna przez to.Ty odradzasz facetom,co jest zrozumiałe a ja kobietom.Są przypadki,że dają sobie szanse ale ja zdrady nie wybaczam nigdy.Nie dałabym się dotknąć po tym,jak dotykał innej
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Odstawienie Klozapolu
Dzień dobry,Rzuciłem klozapol trzy dni temu. Zacząłem w 04.2021 200 mg. W...
Forum: Schizofrenia - Pomocy
Pomocy! Jestem od 3,5 roku w związku z mężczyzną z Chad. Dopiero się...
- Nie wiem co się dzieje
Ostatnio nie ważne gdzie jestem zawsze znajdzie się ktoś kto doprowadza mnie to...
Forum: Po godzinach - Związek z chAD-owcem, czy też tak mieliście?
Witam, pytanie do osób żyjących z osobą chorą na chAD, zanim...