Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: List do Alkoholika i Hazardzisty (2)
- https://www.psychiatria.pl/forum/list-do-alkoholika-i-hazardzisty/watek/438292/1.html#p438292https://www.psychiatria.pl/forum/list-do-alkoholika-i-hazardzisty/watek/438292/1.html List do Alkoholika i Hazardzisty Gość
Jest to list, który napisałam do mojego narzeczonego, który jest w szpitalu, postanowił się leczyć.
Drogi Alkoholiku, Hazardzisto,
na wstępie musze Ci powiedzieć, że nienawidzę pisać listów, robię to tylko dla Ciebie. Długo zastanawiałam się, co Ci napisać i tak naprawdę to jest bardzo ciężko w paru zdaniach opisać jak się czułam, przez okres, kiedy Ty wracałeś do domu pijany. Było mi bardzo źle, czułam się niepotrzebna, niekochana. Poznaliśmy się jak akurat byłeś w trzeźwości, przez około pół roku wtedy nie piłeś, bo byłeś zaszyty. Ja o tym wiedziała, bo powiedziałeś mi na samym początku naszej znajomości. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy z powagi sytuacji. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, chodziliśmy do kina, na spacery, odwoziłeś mnie po pracy do domu. Zaczynało się obiecująco. Gdy zacząłeś pić, było to wieczorami, w swoim pokoju i tak naprawdę mało, kto o tym wiedział. Pewnie się najbliższa rodzina domyślała, ale nie było większej afery. Jak dzwoniłam do ciebie, i ty w tym momencie piłeś to mogłam się tylko domyślać, ale ty skutecznie mówiłeś, że mi się wydaje, jesteś zmęczony i dlatego masz zmieniony głos, ale ja i tak wiedziałam, że kręcisz. Dzwoniłeś do mnie w ciągu dnia, żebyśmy rzadziej ze sobą rozmawiali, żebym nie miała podejrzeń. Wtedy jeszcze o graniu nie miałam pojęcia, tak naprawdę to ja nie wiem, kiedy ty zacząłeś grać. Wiedziałam tylko, że grasz w lotto, i to też nie wiedziałam, jakie kwoty wydajesz.
I tak mijały tygodnie, miesiące Ty skutecznie ukrywałeś się z piciem, piłeś w samotności, rzadko kiedy zdarzało się to w towarzystwie.
Najgorsze zaczęło się dopiero w tym roku jak zamieszkaliśmy razem. Zaręczyny, wspólne mieszkanie, planowanie ślubu, wspólnego życia, powinna być sielanka, ale niestety tak nie było. Piłeś prawie codziennie. Nasze "wspólne" wieczory wyglądały w ten sposób, że ty przychodziłeś do domu w plecaku miałeś flaszkę, i gdy tylko na chwilę wyszłam do łazienki, albo do kuchni Ty popijałeś. Po tobie od razu widać, masz uczulenie na alkohol i nie powinieneś w ogóle pić. Wmawiałeś mi, że nic nie piłeś. W żywe oczy kłamałeś, wymówki były różne m.in. w domu jest gorąco i dlatego jesteś czerwony, jesteś zmęczony po pracy, no i oczywiście mi się wydaje. Były też sytuacje, kiedy wracałeś już do domu pijany, jadłeś kolacje, albo i nie i padałeś spać i było to po tym jak przeszukiwałam plecak i jak znalazłam butelkę to od razu wylewałam do zlewu i Ty miałeś ogromne poczucie straty i marnotrawstwa. Byłeś w stanie wtedy wyjść z domu i kupić następną butelkę. Ja nie miałem zamiaru się z Tobą szarpać, bo i tak nie dałabym rady Cię zatrzymać, a o tłumaczeniu w ogóle nie było mowy, bo do ciebie nic nie docierało, nałóg był silniejszy.
Co do grania to ja dowiedziałam się niedawno. Zastanawiały mnie późne powroty do domu, ale tłumaczyłeś, że rozmawiasz przez tel. Przez myśl mi przechodziło, że możesz pić. Któregoś dnia wracałam z centrum handlowego, po drodze widziałam, że stoi twój samochód na parkingu. (Obok siebie przy parkingu stoi sklep spożywczy w nim lotto, obok sklep monopolowy, a parę metrów dalej Las Vegas z automatami). T y do domu zawsze wracałeś ok. 18, od tego parkingu mamy 5min. drogi samochodem, więc nawet się ucieszyłam, że będziesz wcześniej w domu. Ja już robię obiad, a Ciebie a ciebie nie ma. Zaczęłam się niepokoić, zadzwoniłam i Ty powiedziałeś, że za 5 min. będziesz, że rozmawiałeś przez tel. ale już skończyłeś. Kilka dni później raz, drugi jadę i akurat auto stoi na parkingu, zaczęło mnie to zastanawiać, że tak wcześnie jesteś przy domu. Wysiadłam na następnym przystanku i obserwowałam. Najpierw wchodziłeś do sklepu spożywczego po lotka, potem wchodziłeś do monopolowego, już mnie to rozłościło, a następny był lokal z maszynami, wtedy już wiedziałam, dlaczego tak późno wracasz. Po jakimś czasie dowiedziałam się od Twojej siostry o długach wobec niej i paru innych osób. Byłam przerażona, sama z tym wszystkim. Gdy wiedziałeś że nie możesz nic z tym zrobić, nie masz nad tym kontroli, przyznałeś się. Obiecałeś, że przestaniesz grać i postarasz się nie pić. Myślałam, że jesteś na tyle silny, że dasz rade z tego wyjść, ale niestety się myliłam. Ty grałeś nadal, coraz więcej kłamstw, wymówek. Przestałam Ci ufać, czułam się tak słaba i bezsilna, że przestałam cokolwiek z tym robić. Ty wracałeś z pracy, piłeś i bez żadnej rozmowy kładłeś się spać. Oddaliliśmy się od siebie bardzo, coraz mniej spraw nas łączyło. Nie dostawałam od Ciebie poczucia bezpieczeństwa, nie miałam wsparcia z twojej strony, ze wszystkim musiałam radzić sobie sama. Moja najbliższa rodzina mieszka 230 km od Warszawy, więc czułam się bardzo samotna, nieszczęśliwa i opuszczona. Nikomu nie mówiłam o naszych problemach, tylko Twojej mamie, która dzwoniła i pytała, czy wszystko w porządku i czy pijesz. Czasami odpowiadałam, że pijesz i to codziennie i Twoja mama dopytywała szczegółów, a czasami jak nie miałam ochoty rozmawiać, mówiłam po prostu, że jest wszystko dobrze i żeby się nie martwiła.
Byłam wyczerpana, żyliśmy razem, ale tak naprawdę osobno. W tym liście ja nie chce Cię o nic oskarżać, nie chcę żebyś się obwiniał, że było mi źle, wiem, że jesteś chory, bo alkoholizm i hazard to choroba. Najważniejsze jest to, że podjąłeś decyzje o leczeniu i chcesz wyjść z nałogu. Kocham Cię i chciałabym wierzyć w to, że jesteś na tyle silny, żeby wytrwać w postanowieniu.
Jednak każdego dnia boje się, że zaczniesz znowu pić i grać. Ja nie wiem, co wtedy zrobię?? Sam powiedziałeś, że na razie nie będziesz pił, ale nie możesz powiedzieć czy tak będzie zawsze. A ja mam w sobie ten lęk, że przy większym stresie lub problemie zaczniesz pić.
Chcę żebyś wiedział, że masz rodzinę, mnie, masz ludzi, którym na Tobie zależy i mam nadzieję, że o tym wiesz i w ostatnim czasie się najbardziej o tym przekonałeś. Dla nas postaraj się wytrwać w trzeźwości, ale najważniejsze, żebyś to zrobił dla siebie.
Wiem, że musze być wsparciem dla Ciebie, żebyś wyszedł z nałogu, ale gdzie w tym wszystkim ja jestem?? Ja nie chcę być Twoją niańką, nie chcę czuć się za ciebie odpowiedzialna, nie chcę Cię kontrolować. Chcę być Twoją żoną, partnerką. Ja też potrzebuje otrzymywać wsparcie od Ciebie. My musimy ze sobą więcej rozmawiać.
Już teraz jak jesteś w szpitalu, któregoś dnia powiedziałam Ci, że czytam książkę pt. „Prosta metoda jak skutecznie kontrolować alkohol”, a Ty powiedziałeś, że bardzo dobrze, bo będę mogła Cię zrozumieć. Po części masz rację, dzięki tej książce mogę pogłębić wiedzę na temat alkoholizmu, ale Ty musisz ze mną rozmawiać, tylko wtedy będę mogła Cię zrozumieć!!!
Trochę się rozpisałam, ale będę już kończyć.
Pozdrawiam gorąco - https://www.psychiatria.pl/forum/list-do-alkoholika-i-hazardzisty/watek/438292/1.html#p438449https://www.psychiatria.pl/forum/list-do-alkoholika-i-hazardzisty/watek/438292/1.html List do Alkoholika i Hazardzisty Gość
Jak myślisz, co może pomyśleć taki alkoholik czytająć ten list? Czy pomoże mu to wyjść z nałogu?
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Morsowanie- psychologiczny i prozdrowotny aspekt morsowania
Witam Wszystkich!Od wielu lat interesuje mnie morsowanie. Czynnie uprawiam ten rodzaj...
Forum: Po godzinach - Uciec od schizofreników i zacząć nowe życie. Współuzależnienie.
Witam. Chciałbym się podzielić moją historią, może ktoś...
Forum: Schizofrenia - Terapia manualna - sposób rozładowania napięcia
Do ciała trzeba mówić jego językiem, więc fizycznymi zmysłami -...
Forum: Depresja - Wstawanie w nocy
CześćRozwinę swój poprzedni temat - nie wiedziałem, że ludzie...