Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Miłość nieodwzajemniona (2)
- https://www.psychiatria.pl/forum/milosc-nieodwzajemniona/watek/807869/1.html#p807869https://www.psychiatria.pl/forum/milosc-nieodwzajemniona/watek/807869/1.html Miłość nieodwzajemniona
Od razu przepraszam, jeśli w złe miejsce trafia mój post.
Na początku chcę napisać, że udzielam się trochę tutaj i w końcu przyszedł magiczny czas na mój ruch, w sensie na mój problem, który już ciągnie się właściwie pare ładnych miesięcy.
Byłam z kimś, kto znalazł się w areszcie na pare lat. Czekałam, bo byłam młoda i trochę naiwna, nie zdawałam sobie sprawy z tego, jakie brzemię kłade na siebie. On jednak po 1,5 roku skończył to, co z resztą mnie uwolniło bardzo, niemniej ustaliliśmy, że będę mu pomagać w zakresie czysto przyjacielskim. Minęło trochę czasu i życie postawiło przedemną kogoś, kogo pokochałam. Motałam się strasznie, bo nie wiedziałam jak zerwać znajomość z tą osobą z aresztu pomimo, że nic mnie z nim nie łączyło prócz jakiejś ludzkiej pomocy. Zdawałam sobie srpawę z tego, że narobiłam komuś nadziei na taką zwykłą ludzką bezinteresowną pomoc. W tym okresie strasznie dużo spożywałam alkoholu, właściwie codziennie. Byłam z tym chłopakiem, który rozkochał mnie do czerwoności. Pewnego dnia jego zachowanie przybrało chory charakter, zawsze był strasznie zazdrosny. (Nakrzyczał na mnie za 5-cio minutową rozmowę z kolegą z innym pomieszeniu niż wszyscy się znajdowaliśmy) Nie wiedział też, że pomagam temu chłopakowi przebywającemu w areszcie. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i postaram się wpłynąć na moją miłość, aby trochę wyluzował. Jednak byłam nieuczciwa. W międzyczasie wyszło to wszystko, że działam niejako na 2 fronty, ta osoba, która pokochałam z wzajemnością dowiedziała się o tym (i to w okropny sposób, bo trafiła na list do tego chłopaka z aresztu, którego mimo, ze nie wysłałam, to napisałam po kłótni i rozstaniu z moją miłością..napisałam go w dodatku pod wpływem alkoholu...straszna wtopa w dodatku durnota, że zapisałam to na pendrive....który pożyczyłam mojej miłości jak się spotkaliśmy). Straszna strata dla mnie to była, czułam się winna, bo to moja wina, że nie potrafiłam wybrnąć z tej znajomości pierwszej na rzecz znajomości drugiej. Bardzo niedojrzale podeszłam do sprawy, plus moja "zapita" głowa nie pozwalała mi na trzeźwe myślenie. Piłam morze alkoholu...naprawdę.
Koniec końców jednak wyswobodziłam się ze znajomośći z osobą z aresztu, i związałam się z osobą tą która odkryła moje kłamstwo. Nie wybaczyła mi jednak, dlatego po czasie, niedawno rozpadł się ten związek, sama z niego odeszłam, bo nie mogłam znieść wypominania i braku zaufania- na który sama sobie zasłużyłam. Plus mój ukochany nie dorósł do tego, że umieć zostawić przeszłość ( nie był nieskazitelny-ja dla niego potrafiłam zostawić przeszłość i jego małe tajemnice, że tak to nazwę i w imię naszego bycia razem, zapomnieć o jego krzywych ruchach).
Prawie w styczniu zrobiłam sobie krzywdę z tęsknoty, znajomi próbowali, żebym zaczęła funkcjonować, niby nawet podstawili mi kogoś, kogo znałam jak byłam młoda, żeby może stworzyć jakąś relacje, a to było i jest po prostu niewykonalne dla mnie. Kocham tego magicznego Pana i on też nie może z nikim stworzyć relacji, pomimo prób myśli o mnie. To wszystko chore jakieś się staje, nie wiem za bardzo więc w którą stronę iść. Będąc z nim odsunęłam od siebie wszystkich, bo był zaborczo zazdrosny. Ale inni nie byli mi potrzebni. Jemu też i odsunął od siebie wszystkich, bo wystarczałam mu w zupełności. Razem spędzaliśmy czas, siłownia, wszyskie pasje łączyły nas. Lubiliśmy razem przebywać. Jak mieliśmy ochotę na piwo, to też razem. Nie do zastąpienia on był żadną koleżanką. I pytania tutaj: czy to jest chore, że ludzie czują do siebie coś takiego?
Spotkaliśmy się pare dni temu i nie możemy po prostu bez siebie funkcjonować. Jedno drugiego pragnie na skalę niewyobrażalną. Nie jest idealny, ja też nie. Nie chodzi o to, że oczekuję tutaj od was złotego środka, po prostu taka opcja, że nie jestem z nim, a on ze mną, unieszczęsliwia nas. W każdych relacjach, z kimś innym porównujemy je z tą relacją naszą. Z kimkolwiek się spotkam, porównuje go z tym człowiekiem i on dokładnie myśli w ten sam sposób. Zarazem rozstawaliśmy się w totalnych awanturach, czasem jak psychicznie chorzy, zaborczo oboje zazdrośni, ewidentnie uzależnieni od siebie emocjonalnie. Ja zaczynam to widzieć i on to zobaczył. Mimo wszystko nadal nie może jedno odejść od drugiego tak naprawdę. Jeśli zmieni któreś numer, to drugie odezwie się prędzej czy później na e-mail.
Podjęliśmy więc dojrzałą próbe zbadania naszego problemu od środka. Zaczęliśmy się zastanawiać, co musimy zreperować, aby móc normalnie nie być zaborczo zazdrośni. Dodam, że mieszkaliśmy chwilę razem, pare miesięcy, i było wszystko naprawdę dobrze. Prócz jego braku zaufania do mnie. Nie wiem, gdzie tkwi w tym wszystkim błąd systemu, ale wiem, że to siedzi w jego głowie, ten brak zaufania. Dałam mu powody naprawdę, aby mi ufał. Wiem, że dla kogoś, kto czegoś chce, nie ma możliwości, żeby tego nie osiągnąć.
Podjęliśmy więc próbe czasu, próbe zmiany siebie na lepszy, nie ja jego, a on mnie... po prostu ja siebie, a on siebie, dotarcia w głębsze sfery psychiki. To wymaga zmian na wielu płaszczyznach, nie tylko na płąszczyźnie zaufania. Jestem równie wybuchowa jak i on, ale wiem, że umiem się stonować i on też. Ponadto miał dobry wpływ na mój alkoholizm. Dzięki niemu nie pije, zmotywował mnie naprawdę. Otulił mnie taką miłością, jaką nikt inny nigdy wcześniej. Rozumiał wszystkie moje wyskoki, znosił je, a czasem potrafiłam być obrzydliwie nieznośna. Więc mogę stwierdzić, ze w imię miłości on potrafił przegryźć się z moimi wadami.
Ja nie mogłam przegryźć się z tym, że muszę popracować nad jego zaufaniem do mnie. Czuję się idiotycznie, bo jestem egoistką. Z drugiej storny wiem,że już dałam mu powody by mi wierzył. Kolejna rzecz, to taka, że on robi totalne głupoty... np nakrzyczał na moją matkę przez telefon, co w sumie nie zrobiła mu nic złego. Czuję, że go idiotycznie usprawiedliwiam, ale chłopak naprawdę kocha i właśnie nie wiem czy właściwie to rozróżniam, czy on może po prostu CHCE MIEĆ MNIE? Tak odpowiedam jego ideałowi, że nie może obejść się bezemnie?
On odpowiada tez mojemu ideałowi. Ciężko pracuje, nadaje mu to męstwa, mam jego obraz bardzo wyidealizowany. Reaguje na jego dotyk w sposób "ala harleqin" !!!!!! Rozpala mnie do czerwoności, doprowadza do euforii, świat znika przy nim!!!! Wg mojej matki, która jest bardzo przeciwna temu związkowi, powinnam być z kimś innym....wszyscy mi odradzają ten związek, bo wiecznie chodzę i narzekam na niego, jak się pokłócimy. Widze swoje błędy, bo one są naprawdę- pokłociliśmy się, to chodziłam i psioczyłam jaki to z niego okropny facet, a naprtawdę to sama zasłużyłam sobie na jego brak zaufania i też nierozgarnięta byłam na tyle, że nie potrafiłam konfliktu załagodzić, tylko zaogniałam. Co więc mam wymagaać od niego, skoro od siebie nie wymagałam?
I teraz tak, mówią, żeby to zostawiła i duża część z was też powie, żebym to zostawiła. Ale ja nie chcę tego zostawiać i on nie chce. Oboje podjęliśmy się wzywania. Nie jest tak, że biegam za nim i błagam go o litość. Nie robiłabym tego napewno, bo wiem, że jeśli on by mnie nie chciał, to takie bieganie nie ma w ogóle sensu i poniżanie się. Lecz wiem, że i on chce być ze mną, że jest gotów podjąć kroki, któe pozwolą nam na realizację tego związku.
I teraz wszystko czego chcę, to wasze sugestie, co myślicie na ten temat, jakąś lekturę również możecie mi polecić, jeśli znacie coś dobrego. Jak my powinniśmy się zachować, co powinnam waszym zdaniem zrobić ja, a co on? Co powinniśmy zmienić waszym okiem.
Dodam też, że napewno nie ujęłam tutaj pary istotonych szczegółów, bo nie da się tak opisać każdej rzeczy dokładnie. Oboje daliśmy sobie w kość, mamy po 24 lata.
Dziękuję za wszelkie sugestie. Walcie z grubej rury, bez owijania w bawełnę.Miłość jest ślepa, niestety nie moja.
- https://www.psychiatria.pl/forum/milosc-nieodwzajemniona/watek/807869/1.html#p808044https://www.psychiatria.pl/forum/milosc-nieodwzajemniona/watek/807869/1.html Miłość nieodwzajemniona
Z pwnoscia napisze, ze jest to dość dlugi wywod i niestety nieco się pogubiłem .W związku z tym lepiej nie będę doradzać, bo nie wiem czy dobrze zrozumialem.
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Mania polekowa
Czy ktoś z forumowiczów przeszedł manię/hipomanię polekową?
- Czy już mam się martwić ?
Mam zaburzenie borderline. Od paru tygodni czuję pogorszenie samopoczucia. Zaczęlo...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Czy to depresja nerwica czy schizofrenia?
Witajcie kochani!Kilka lat leczyłam się wenlafaksyną na stany lękowe...
Forum: Schizofrenia - COAXIL-TIANEPTYNA URWANIE EMOCJI i ODCZUĆ - BŁAGAM O POMOC
Witam Serdecznie.To mój pierwszy post na tym forum. Zwracam się tutaj z...
Forum: Zaburzenia psychiczne