Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Moja chorobliwa zazdrość (12)
- https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html#p1330116https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html Moja chorobliwa zazdrość
Zawsze byłem bardzo zazdrosny. Nie potrafię tego zwalczyć. O każdą dziewczynę, z którą byłem lub z którą nawet nie weszliśmy w związek, a mi się podobała.
Mam bardzo niską samoocenę. Porównuję się do innych i to pogarsza sprawę. Do dziś dnia pamiętam, jak moja dziewczyna (gdy jeszcze ze sobą nie byliśmy), stwierdziła pewnego dnia, będąc ze mną na piwie, że trudno jej pewnie będzie określić czego tak na prawdę chce, będąc tylko z jednym facetem przez całe życie bo nie będzie miała jak porównać. Było to 2,5 roku temu bo jakiś miesiąc po tym zdarzeniu zaczął się nasz związek. Ja mam lat 27, ona 26 obecnie.
Nigdy w życiu z nikim nie była, nawet nie było blisko tego. W końcu na ostatnim roku studiów dowiedziałem się, że jest taka jedna, która ma na mnie oko. Tak się zaczęło. W przeciągu dwóch miesięcy poznawania się, byliśmy już razem. Była osobą niezwykle zamkniętą. Musiałem włożyć spory wysiłek w to by ją chociaż cmoknąć, przytulić, o innych rzeczach nie wspomnę. Ale było warto. Kochałem ją niewyobrażalnie i kocham do dzisiaj. Wtedy fascynowała mnie jej nieśmiałość. Bała się praktycznie wszystkiego. Miałem na nią ten „wpływ”, działał mój „dar perswazji”.
Nie licząc koleżanek, miała jednego kolegę z gimnazjum, w którym, jak sama przyznała, w tym gimnazjum się podkochiwała. Już zapaliła mi się czerwona lampka. Wiem, że pierwsza miłość, to pierwsza miłość. Kontakt im się zerwał i nie rozmawiali przez jakieś kilka lat. Ona zainicjowała go od nowa (jeszcze mnie nie znając). Dziwna sprawa bo... z jednej strony poinformowała mnie, że on nie wie, że sięw nim wtedy podkochiwała, a z drugiej podobno na początku reaktywacji tej znajomści oboje ustalili, że to tylka przyjaźń/koleżeństwo. Pisali głównie na komunikatorach, dość często i niekiedy nawet długo (codzień, zdarzało się co 2-3 dni). Nie mogłem wytrzymać. Mój debilizm i zazdrość skłoniły mnie do przejrzenia rozmów (nie pytajcie skąd miałem dostęp...). Może przez to, że jestem jaki jestem, ale jak dla mnie nie były to zwykłe rozmowy kolegi z koleżanką. Nie było jednoznacznych powodów na to, że z nim flirtuje, czy mnie zdradza. Ale na widok treści rozmów można było dosłownie rzygać tęczą... Było tez kilka drobiazgów, które niesamowicie mnie zezłościły. 1) Widziałem tekst, w którym ona z nim pisała, a kiedy ja musiałem w tym momencie akurat dzwonić i jej reakcję na komunikatorze: „Ma kiedy dzwonić...”. Wtedy dowiedziałem się dlaczego niektóre nasze rozmowy były takie krótkie...
2) Następna akcja z komunikatora wieczorem. Moją dziewczynę rozkłada grypa. Znowu korespondencja z kolegą i JEGO debilny tekst: „Chłopak powinien być teraz przy tobie”. Zero reakcji z jej strony...
3) I następna... Początkowo, to ona przyjeżdżała częściej do mojego domu, a nie odwrotnie. Nie wiem dlaczego tak było. Zawsze twierdziła, że w moich okolicach jest po prostu co robić, u niej nie. Nadszedł jednak czas, gdzie to ja zacząłem przyjeżdżać do niej. Następny jej tekst do kolegi „w końcu zmusiłam go żeby do mnie przyjechał”.
4) Najgorszy przykład. Wiedziała już, że mam dostęp do jej korespondencji i wiedziała, że jestem strasznie zły na jej kontakt z kolegą. Pewnego dnia chciałem sprawdzić chociaż jej szczerość bo zapewniała, że nie ma nic do ukrycia, a jej kontakt jest czysto koleżeński. Podpatrzyłem ostatnią rozmowę z dnia poprzedniego, chyba jedną z dłuższych. Podpytałem, czy kolega może się odzywał ostatnio. Stanowczo powiedziała, że nie, mimo że pytałem ze 2-3 razy. Po chwili widzę jak rozmowa z komunikatora zostaje przez nią usunięta. Wtedy we mnie pękło. Wpadłem w furię i powiedziałem, że albo on, albo ja. Doszło do wielkiego płaczu i przepraszania. Wtedy wybrała mnie. Chciałem żeby zerwała z nim całkowicie kontakt, ale widziałem, że faktycznie jej na mnie zależy i poprosiłem, żeby go chociaż ograniczyła. Wcześniej dałem jej też przykłady tego, że 90% przypadków ich rozmów wychodziło z jej inicjatywy. Faktycznie... przestała inicjować kontakt. Kolega owszem odzywał się dalej, ale średnio raz na miesiąc, a nawet rzadziej. Po jakimś czasie sama przyznała mi rację, że gość ma ją gdzieś.
Wiem. Każdy potępi mnie za to, co zrobiłem. Wszyscy jednak mamy wady. Ta jest moją i z próbuję z nią walczyć. Jednak w tym przypadku sam nie wiem, czy chciałbym wiedzieć o tym czego się dowiedziałem, czy nie... Kiedyś ten sam kolega podwoził ją autem do domu z ich spotkania (miały miejsce moze ze 2-3 razy). Prosił ją wtedy, żeby mi nie mówiła o tej podwózce bo facet na pewno nie będzie zadowolony. Miał rację...
Ten problem został wyeliminowany. Wszystko wróciło do normy na dłuższy okres.
Jedna, bardzo głupia sytuacja była na weselu jej rodziny. Oczywiście byłem jako osoba towarzysząca. Nie lubię imprez, ona bardzo. Pomyślałem, że będziemy się dobrze bawić, tym bardziej, że nigdy, z nikim nie była w parze na takim evencie. Ustaliliśmy jednak, że będziemy tylko w swojej parze tańczyć. Słowa nic nie kosztują. Było fajnie dopóki do tańca nie zaprosił ją jeden, drugi, potem trzeci… Ostatni to kuzyn, więc nie byłoby w tym nic złego. Jednakże jakieś pół minuty przed kuzynem poprosiłem ją o jeszcze jeden taniec bo akurat puścili ładną nutę. Stwierdziła mi, że jest zmęczona i nie da rady. Słów mi wtedy już brakowało. Nawet z nią poszedłem na kurs tańca, myśląc, że jej na pewno się to spodoba (lubi tańczyć), a ja przynajmniej nabiorę większej wprawy. Wszystko było ok. Zbliża się drugie wesele, też w jej rodzinie. Obietnica ta sama, tym razem tylko z jej strony. Rodzina i kuzynostwo bez ograniczeń, ale nie obcy. Doszło do momentu, gdzie panna młoda rzuca welon, a pan młody muszkę. Oczywiście poleciała pierwsza… Wiedząc przecież, że łapiąc welon, może trafić na serię zabaw, jako „przyszła para młoda” z jakimś obcym gościem (na szczęście nie złapała). Stwierdziła, że lubi tę zabawę, ale zawsze dąży do tego by welonu nie złapać.
Prócz tych epizodycznych sytuacji można powiedzieć, że nasz związek kwitnął. Do czasu, gdy znalazła pracę (szukała jej rok, w Polsce nie ma lekko...). Była to praca w urzędzie. Bardzo się bała samej pracy i ludzi. Los chciał, że 70% pracowników, to faceci w wieku 25-35 lat..... Brak słów. Ale trzymałem się, nic nie dawało mi powodów do niepokoju. Zaczęło się...
1) Najpierw pierwsze zaproszenia na facebook. Sami koledzy... Była mała sprzeczka, ale niegroźna. Też mam koleżanki z pracy w znajomych. Pewnego dnia ucieszyłem się. W końcu dodała jakąś koleżankę! Ale... przez cały dzień miała dylemat, czy ją dodać bo jest plotkarą i się we wszystko wtrąca... Z żadnym kolegą, żadnych oporów nie miała nigdy. Z koleżanką już tak.
2) Zapytałem ją czy dzwoniłaby do mnie po pracy, żebym się nie martwił. Pomysł jej się spodobał do tego stopnia, że dzwoni do dziś, przed i po. Problem pojawił się, gdy po pół roku jej pracy tam zatrudniony do jej pokoju został gość o bodajże 2-3 lat młodszy od niej i krótko potem ich wspólna koleżanka. Zaczęli chodzić z pracy razem, co niezbyt zgrywało się z jej telefonami do mnie bo przy kimś już jej trudno zadzwonić.
3) Nowy gość był początkowo przez nią krytykowany. Ponoć nawijał bez sensu i tylko patrzył jej w monitor (tak mieli ustawione biurka). Ogólnie, strasznie ją denerwował. Po jakichś 2-3 miesiącach zaczynam słyszeć, że wszystkie dziewczyny go lubią bo biega im po obiadki do bufetu, tak też się wkupił w łaski kierowniczki. On sam chwali się jaki to on nie jest ambitny i mądry, wybiera się na doktorat. Jest zaręczony i ciągle gada o swojej dziewczynie. Jest obrotny i wszędzie wlezie. Zważywszy na moją zazdrość i brak zaufania, o których oboje wiedzieliśmy ustaliliśmy, że chociaż nie doda tego jedynego kolesia na fb do znajomych. Po około miesiącu słyszę, że kolega zaprasza ją na facebooku i że chce go przyjąć bo nie widzi w tym nic złego… Tylko o tą jedną rzecz prosiłem. To miała być symboliczna gwarancja tego, że nie mam o co się wpieniać.
4) Pewnego dnia musiała zostać o wiele dłużej w pracy, do północy. Dostała propozycję kilka dni wcześniej, że może ją ów kolega wyżej podwieźć bezpośrednio do domu, mimo że to całkowicie mu nie po drodze. Chyba nie muszę opisywać mojej reakcji. Seria awantur i na końcu sam po nią przyjechałem i pojechaliśmy komunikacją.
5) Niedawno miała szkolenie w innej miejscowości. Jechała tam z dwoma innymi kolegami – siła wyższa. Jednego z nich bardzo nie cierpiała i za każdym razem mi o tym mówiła, gdy o nim wspominała. Gość już po ślubie, chyba dzieciaty. Jednak nie w tym problem. Problem w tym, że szkolenie skończyło się o wiele wcześniej, a ona zamiast iść swoją drogą, to spędziła całe popołudnie z tym właśnie kolesiem, którego tak nie cierpi… Bo razem w trójkę mieli pociąg wieczorem. Czy jest tutaj jakaś logika? Ale wytrzymałem. Nie dałem się wyprowadzić z równowagi. Delikatnie jej tylko wspomniałem, że tego nie pochwalam.
6) Moja dziewczyna mieszka w takiej dzielnicy, że praktycznie nikt stamtąd z nią do pracy nie jeździ. Od jakiegoś miesiąca zauważyła następnego kolegę (2 lata starszego), który okazuje się, mieszka 4 przystanki tramwajowe od niej. Jak to stwierdziła, miała nadzieję, iż go spotykać w drodze nie będzie. Dziś dowiaduję się, że kolega już jeździ w tych samych godzinach co ona i spotkali się w tramwaju oraz, że prawdopodobnie już tak może zostać.
Wiem, że mam problem z zazdrością. Tyle razy ją prosiłem by mi w tym pomogła. Żeby chociaż pokazała raz, czy drugi, że nie mam po co być zazdrosnym. Zawsze to samo… Wiele się naoglądałem zdrad i w rodzinie, i wśród znajomych. Zakodowało mi się to głęboko w głowie i nie potrafię niczego z tym zrobić. Nie polecam nikomu też wchodzić w czyjąś korespondencję. To naprawdę ryje banie i chyba tylko ludzie o bardzo mocnej psychice i bez uczuć lub o olbrzymim dystansie do życia poradziliby sobie z tym, czego można się tam dowiedzieć. Naprawdę bardzo ją kocham, ale nie potrafię zaufać. Nic mi w tym nie pomaga, a już na pewno nie ona. Ciągle widzę banana na twarzy, gdy jest w towarzystwie innych kolegów i tyle… Ma problemy z koleżankami. Niektóre zachodzą jej za skórę, ale nigdy nie ma z kolegami. Boję się, że odbija się teraz ten cały okres dwudziestu kilku lat, kiedy totalnie nie wzbudzała zainteresowania w płci przeciwnej. Od krótkiego czasu zaczyna się inaczej ubierać (bardziej elegancko), przechodzi na dietę, nawet uprawia fitness (czego nienawidzi). Cały czas twierdzi, że robi to dla mnie, ale wiele razy jej tłumaczyłem, że mi się podoba taka jaką jest teraz, a jesteśmy ze sobą od ponad 2 lat i nic w tym czasie podobnego nie robiła. Cały czas mam wrażenie, że straciła całkowicie szacunek i takie zafascynowanie w stosunku do mnie i teraz tym obdarza każdego, kolejnego kolegę, z którym zawrze jakąś nową znajomość.
Nie posądzam ją o to, że jest „dziwką”, ani o to, że puszcza się na prawo i lewo, ale boję się, że ją stracę. Do tego dochodzi mnóstwo innych, równie ciężkich problemów i depresja gotowa. Od długiego czasu próbuję zdać prawko – dupa. Czasami myślę, że się do tego nie nadaję. A tu jakiś *** (za przeproszeniem) proponuje jej podwózkę do samego domu. Praktycznie można powiedzieć, że straciłem pracę i mogę być w najbliższych miesiącach bez pensji. Oczywiście ona o tym nie wie bo wtedy jeszcze bardziej bym się pogrążył. Do tego dochodzą spore problemy rodzinne. Wykształcenie mam, wyższe-magisterskie, ale o pracę już diabelnie ciężko. Nawet życie intymne nam leży… Za każdym razem, albo jest bardzo krótko z jej strony, albo w ogóle nie ma ochoty. Ja siedzę, albo nawet leżę w gównie i nie wiem co robić… Nie mam w ogóle motywacji. Kiedyś mogłem dzięki niej góry przenosić. Dziś ledwo garść piasku chwytam. O swoich problemach jej nie mówię, skoro ma swoich „idolów” w pracy, bo może całkowicie do mnie stracić szacunek. Wiele mi mówi, wiele obiecuje, zapewnia, ale nigdy nie ma to odniesienia do jej czynów.
Już mi brakuje sił i na siebie i na nią - https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html#p1330349https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html Moja chorobliwa zazdrość
hm związki z reguły po to są,by się wzajmnie sobą cieszyć. jeśli tego nie potraficie na dłuższą mete może po porstu odpście? wiem,że to trudne na początku ale można, uwierz i tak czasem jest łatwiej dla dwóch stron niż marnować czas i energie na kłótnie. Miałam taką chorobliwie zazdrosną bliską koleżankę kiedyś i ona swojemu chłopakwoi potrafiła dzwonić na każdy nowy numer jaki ma w telefonie i wyzywac tę osobę,że flirtuje z jej chłopakiem, włmywała mu się na konta, kontrolowała za każdą zwykłą rozmowę z płcia przeciwną i z tego co wiem zaczęła chodzić na psychoterapię, może tez spróbuj ? nawet po tym jak tutaj ospiujeszi i uzywasz epitetów widać,że to w Tobie bardzo żyje a co dopiero na żywo . Bierz się za ten problem
Mieszkam pod osłoną Najwyższego
- https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html#p1330419https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html Moja chorobliwa zazdrość
"Od długiego czasu próbuję zdać prawko. Czasami myślę, że się do tego nie nadaję" - Pomyśl, może rzeczywiście się nie nadajesz? Czy każdy musi się nadawać, mieć tak sprawny umysł, aby zdać ten egzamin?
"straciłem pracę i mogę być w najbliższych miesiącach bez pensji." - Jak uważasz, co możesz zaoferować swojej dziewczynie, czym zaimponować? Naprawdę dziwi Cię, że nie chce być z kimś, kto potrafi tylko użalać się nad sobą i - na dokładkę - okłamywać "bliskich" ?
"Już mi brakuje sił i na siebie i na nią" - Brakuje Ci sił na nią? A czemu ona jest winna? Wyjdź ze swojego szklanego domu, zanim zaczniesz rzucać kamieniami w innych...Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html#p1331038https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html Moja chorobliwa zazdrość
Po pierwsze hmm wyglada mi to na zespul Ottela. Po drugie: tez idz na silownie zadbaj o siebie...kobiety widza takie rzeczy...zapali sie zaroweczka w glowce
- https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html#p1331040https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html Moja chorobliwa zazdrość GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
NewOne zespół ottela ..hmm...Ja niby też miałem go mieć,szkoda słów zazdrość jest normalną rzeczą no oczywiście nie do przesady. A po co ma iść na siłownie ? Raczej zrób to co lubisz i tyle nie każdy musi być rambo czy innym tam ..
- https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html#p1331053https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html Moja chorobliwa zazdrość
co Ty się Daibełek spinasz, chodzi o to,by wyładowac trochę zbędnej energi, siłownia to przykład, może być rower albo biegi w każdym razie sport działa pozytywnie na mózg
Mieszkam pod osłoną Najwyższego
- https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html#p1331060https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html Moja chorobliwa zazdrość GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
TAK wyraźnie pisze zobacz ...
Po pierwsze hmm wyglada mi to na zespul Ottela. Po drugie: tez idz na silownie zadbaj o siebie...kobiety widza takie rzeczy...zapali sie zaroweczka w glowce ..
KOBIETY widzą takie rzeczy a kim są kobiety aby my mężczyźni dla nich robililiśmy coś na siłę
zasnąłem idę dalej spać ... ja się nie spinam wierz mi akurat chyba jestem jedyny z jedynych co ma na to luźno
A że zołza ci dała łapkę w górę chyba orgazmu dostała jak napisałaś,że się spinam dalko brakuje żeby się coś wiesz - https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html#p1331061https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html Moja chorobliwa zazdrość GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Tak na marginesie kumpel dzwonił i mnie o obudził Eliza masz piękne imie jak moja córcia
- https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html#p1331067https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html Moja chorobliwa zazdrość
to prawda mam piękne imię a Ty jesteś zabawny na maksa z tą swoją spiną haahhah najbardziej bawi mnie pytanie a kim są kobiety ? tym samym gatunkiem ssaków co faceci hihihihih
Mieszkam pod osłoną Najwyższego
- https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html#p1331071https://www.psychiatria.pl/forum/moja-chorobliwa-zazdrosc/watek/1330116/1.html Moja chorobliwa zazdrość GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
No widzisz taki jestem na codzień zabawny ..Masz zemną nie zły cyrk hehe wypije twoje zdrowie i spadam ... spać mną się nie przejmuj lubię sobie popisać czasami bez sensu )Cieszy mnie że mogę cię rozbawić to jest dla mnie wielki plus
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Popełnianie przestępstw w Chad
Witam Wszystkich....Właśnie zdiagnozowali u mnie dwubiegunowke...mam 44 lata....
- Potrzebna pomoc i rada
Witam, chciałabym się zapytać czy spotkał się już ktoś z...
Forum: Psychoterapia - Boję się tego, że mogę chorować na schozofrenie.
HejPonad rok temu poszłam pierwszy raz do psychiatry który zdiagnozował...
Forum: Schizofrenia - Opnia doświadczonych osób z nerwicą.. pomocy
Cześć wszystkim!Jestem młodą osobą, u której niedawno...