Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Moje przemyslenia malzenskie po 30 latach (27)
- https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html#p1349483https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html Moje przemyslenia malzenskie po 30 latach
Hej. Zaczne od tego ze jestem 30 lat w zwiazku i dopiero teraz (tzn. jakies 5 lat temu) chyba zaczalem rozumiec co jest nie tak. Ale od poczatku.
Zona jest prawie idealem. Jest spokojna, zrownowazona, pracowita do bolu (do tego stopnia, ze wakacje zamiast gdzies wypoczywac woli rozpoczynac jakies powazne prace typu remonty czy inne, wiec do tych wszystkich zalet dochodzi jeszcze to ze nigdy nie skarzyla sie na brak jakiegos wyjazdu wypoczynkowego) ale...
Osobowosc ma taka ze nie pokazuje nigdy zadnych uczuc choc wiem ze je ma w stosunku do mnie.
Przez te 25 lat nie zauwazalem tego, choc moze troche mi tego brakowalo ale tlumaczylem to sobie tak, ze mocna osobowosc pewnie to wszystko tlumi.
Ja z kolei przez ten czas bylem raczej radosny i z optymizmem patrzylem na zycie. I nie wiem czy tym wlasnie nie zagluszalem wszystkich innych rzeczy ktore sie dzialy dookola. Zona jest na tyle skryta (ale tylko w uczuciach) ze nie mowila nigdy o problemach jakich doznaje ode mnie (a mysle teraz ze byly napewno) a ja z kolei skowronek, nie dostrzegalem ze moge czasami robic cos zlego (nawet nieswiadomie, co nie zmienia faktu).
Teraz zaryzykuje pewna teze, ktora mi tutaj wlasnie pasuje do calego naszego zycia. Przez te 25 (teraz juz 30) lat mojego postepowania (mam swiadomosc ze nie zawsze perfekt) wszelkie problemy jakie moglem generowac (tworzyc) były zawsze przemilczane a ja nie miałem świadomości ze cos mogę robic zle. Ponieważ były zawsze przemilczane przez zone (czyli nigdy nie dyskutowane) to z jednej strony utwierdzaly mnie w przekonaniu ze wszystko jest super (i w zwiazku z tym, nie mam sobie nic do zarzucenia) a z drugiej strony, zona prawdopodobnie wszystko dusila w sobie i te problemy gdzies tam pozostawaly i kumulowaly się coraz bardziej. Po dlugim czasie było pewnie tego tak duzo, ze zaczęło to mieć wpływ na nasze uczucia. Bo z jednej strony ja nie wiedziałem co robie zle wiec nie staralem się zmienic a z drugiej strony zona „kolekcjonowala” wszystkie te problemy i dusila (tłumiła) w sobie.
Owszem, przez te 30 lat było kilka „rozmow” powaznych ale, niestety, inicjowanych z mojej strony niemalze na sile. Te rozmowy jednak, o ile dla mnie były bardzo wazne i wartościowe, o tyle dla zony chyba bardziej bolesne i przynoszące w konsekwencji wiecej szkody niż pozytku. Koczyly się placzem. Nie bez znaczenia był pewnie mój sposób rozmowy, może czasem zbyt gwałtowny, ale podyktowany checia „wyjaśnienia” w tej godzinie wszystkiego co się nagromadzilo przez wiele lat a co mnie bolalo. A tak się jednak nie da. W godzine, czy nawet trzy, nie da rady wyjaśnić sobie wszystkiego co się wydarzylo przez lata a co wciąż boli. Chociazby z tego powodu, ze nie o wszystkim się pamieta, i jednak cos pozostaje z tylu glowy i nie daje spokoju.
W tym miejscu musze zaznaczyc, ze wyznaje zasade, ze o wszystkim należy rozmawiac natychmiast. Jeśli problem pozostanie niewyjaśniony (mówiąc potocznie „zamieciony pod dywan”) pozostaje na zawsze w pamieci jako niezagojona rana. Kolejne, niewyjaśnione do konca problemy, nawarstwiaja się i zaczynaja tworzyc skorupe (pancerz nawet) nie do przebicia pozniej. Dlatego tak wazna jest dla mnie rozmowa. U każdego człowieka dziala to tak samo. Ale skutki bywaja rozne, w zależności od wrażliwości wewnętrznej.
Zatem skutek dla mnie był taki ze zacząłem być coraz bardziej nerwowy (wybuchowy) bo po prostu wszystko tłumiłem. Dla zony mysle ze tez był podobny. Ale z racji większego opanowania nie było zewnętrznych reakcji emocjonalnych. W zamian za to czulem, ze zona traci szacunek do mnie.
Ktos zapyta: no dobrze, ale co za problem zaczac rozmawiac. Nawet jeśli to dawne rany. No i tu jest wlasnie sedno sprawy. Jak wczesniej wspominałem, proby takich rozmow kończyły się placzem zony a mnie serce bolalo ze sprawiam jej bol. Dlatego postanowiłem już nigdy nie rozmawiac o problemach żeby nie ranic jej za każdym razem. Jeśli uważnie czytacie mój wpis, powinniście w tym miejscu zauważyć tragizm calej sytuacji. Ja, który calym sercem zawsze byłem za wszelkimi rozmowami (które powinny zawsze prowadzic do kompletnego wyjaśnienia calego problemu w detalach, nawet jeśli bola), i zona, która wyznaje zasade, ze ważniejszy od szczerości jest spokoj domowy, który nie powinien być zaklocany takimi rozmowami.
I to się stalo kilka lat temu. Latwo przewidzieć do czego to prowadzi i do czego to doprowadzilo. W chwili obecnej nie rozmawiamy prawie wcale bo ja mam zal do zony ze nie szuka i nie docieka w zyciu prawdy, która dla mnie jest wartością bezcenna, nawet kosztem spokoju ogniska domowego.
Prawda jest dla mnie o tyle wartoscia bezcenna, ze wszelkie spiecia z teściami (czyli rodzicami zony – mieszkamy razem w domu jednorodzinnym) nie sa wogole poruszane przez zone a w związku z tym nie sa wyjasniane wspolnie. Oznacza to rzecz jasna ze wszelkie zarzuty tesciow sa przyjmowane przez zone tak, jak to oni tlumacza (zatem malo obiektywnie). I na tym konczy się każdy incydent. I tu kolejny moj tragizm, który polega na tym, ze zona wszystkie incydenty zna tylko z opisow swoich rodzicow i przyjmuje je za prawde i tak zamyka każdy temat. Mnie nigdy nie zapytala jaka jest "moja wersja". W ten sposób buduje sobie o mnie kolejne mity o tym, ze jestem konfliktowy, tak jak to przedstawiaja jej rodzice. A na dodatek ja nie mogę się obronic (chociaz bardzo chciałbym) bo zona nigdy nie pyta co się stalo. Po prostu wcale nie jest ciekawa mojego punktu widzenia. To BARDZO boli. Wskazuje to bowiem, ze nie zalezy jej na mnie bo ją to nic nie obchodzi co się dzieje na linii ziec – tesciowie. Albo może nie do konca tak. Mysle, ze po prostu nie chce zmienic zdania o mnie (zbudowanego na podstawie jednostronnych opinii jej rodzicow). Podejmujac rozmowe ze mna być może się boi, ze w ktoryms momencie odkryje ze jednak rodzice nie do konca maja racje. I tego wlasnie nie chce. Tak jest po prostu wygodniej. Uksztaltowana opinia o mnie w zadnym wypadku nie powinna być zmieniona.
Jak jestesmy przy tesciach to chce powiedziec jeszcze o jednej zasadzie, ktorej holduje zona. Jej rodzice sa dla niej swietoscia i nigdy nie bierze pod uwage ze mogą nie mieć racji albo ze mogą mnie ranic. Zasada wlasciwie bardzo piekna, bo pokazuje szacunek dla rodzicow, ale szacunek bezgraniczny. Nie ma zadnych wyjatkow od niej i cokolwiek by nie powiedziec to zawsze oni będą mieli racje. W takim zestawieniu nigdy z nimi nie będę miał szans i zawsze przegram. To jest kolejna zadra która boli, wlasciwie kazdego dnia. Przez 25 lat staralem się czasami odzywac w roznych sprawach ale zawsze byłem gaszony przez wszystkich natychmiast. Od 5 lat nie odzywam się przy stole na tematy konfliktowe, bo jest to odbierane jako atak na nich z mojej strony. Wogole malo rozmawiam z tesciami bo doszedlem do wniosku ze im mniej takich rozmow tym mniej konfliktow w domu.
Ostatnie lata daly mi duzo do myslenia. Pokazaly jaką metamorfoze przechodzi się od „skowronka” do „gbura” (lub co najmniej do czlowieka zamknietego w sobie). Teraz rozumiem zachowania osob które spotykalem w swoim zyciu i które były dla mnie dziwne.
Skoncze na razie na tym. Mysle ze wiele rzeczy nie opisalem. Nie chce o wszystkim pisac od razu. Poza tym, czytajac wpisy innych, o powaznych problemach zyciowych, moje, jakby troche wypadaja blado. Ale dla mnie sa calym zyciem, które ucieka bardzo szybko. Mam w sercu wielki smutek, ponieważ niewiele tego zycia zostalo a nic nie zapowiada się żeby kiedys było lepiej. Wlasciwie to smutek i strach, ze tak będzie już do konca.
Pozdrawiam wszystkich - https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html#p1349500https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html Moje przemyslenia malzenskie po 30 latach GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Chyba Twoja żona tak została wychowana,że jest skryta,cicha,skromna i nie umie rozmawiać na poważne tematy.Woli dusić je w sobie i się wypłakać,no i duży wplyw na nią mają jej rodzice.Rozmowy spełzają na niczym i chyba już tak będzie,skoro przez tyle lat się nic nie zmieniło.Jest pracowita i nie chce nigdzie jeździć?Może wykup wczasy i poprostu jej oznajmij,że jedziecie.Nie wiem co jeszcze napisać na ten temat.Może na terapię małzenską by się zgodziła?Może napisz jej list o tym co czujesz i jak się czujesz a żona niech napisze o sobie co ją męczy, skoro nie chce rozmawiać i reaguje płaczem, tylko nie pisz nic złośliwie i zapewniaj ją, że ciągle ją kochasz i że chciałbyś aby wasze relacje się polepszyly.Jak umiałam, tak odpisalam ale może jeszcze ktoś dołączy do dyskusji,chociaż ostatnio malo tu ludzi.Pozdrawiam
Nie rańmy się,bo nowych ran
na każdy dzień wystarczy nam..... - https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html#p1349503https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html Moje przemyslenia malzenskie po 30 latach
Najbardziej mnie smuci fakt, ze moje postrzeganie otoczenia bylo zagluszone moim, jakby to powiedziec, optymistycznym podejsciem do swiata. Tak bardzo optymistycznym, ze nie zauwazalem byc moze rzeczy dookola dziejacych sie (zwiazanych oczywiscie z zoną i tym jaki dla niej bylem). Ona, skryta, nie podejmowala zadnych dyskusji na tematy co ja boli w naszych relacjach. Moze sie bala ze moge zareagowac nerwowo wiec wolala to tlamsic w sobie. Tym bardziej mnie smuci, ze wyznaję zasade ze rozmowa i dazenie do wyjasnienia kazdego konfliktu, w najmniejszych szczegolach nawet, to klucz do zycia bez kompleksow. Dla mnie kazdy niewyjasniony temat (ba, wogole niepodjety) to kolejna warstwa w kokonie izolacji i niezrozumienia, jaki powstaje. Z czasem jest juz tego tyle ze nie pamieta sie wszystkiego, oczywiscie, ale pamieta sie ze cos pozostalo niewyjasnionego i to skutecznie izoluje uczucia.
NIe wiem czy jasno to wszystko opisuje. Moje zycie, niekrotkie wcale, nauczylo mnie tej jednej zasady. Jesli chcesz poznac prawde i ocenic problem, nie mozesz tego robic pobieznie. Trzeba sie zaglebic w szczegoly (powedzenie "diabel tkwi w szczegolach" jest tu bardzo trafne).
Wiec jesli masz poznac problem to po pierwsze nie odkladac go na pozniej bo to tylko pogarsza sytuacje. Po drugie, rozmowa, rozmowa, rozmowa... i szczegoly, ktore sa najwazniejsze.
Tego niestety brakuje mi w zyciu domowym. W pracy takie wlasnie podejscie stosuje zawsze. I nigdy tego nie żałowałem, chocby prawda byla inna niz sie spodziewalem.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html#p1349511https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html Moje przemyslenia malzenskie po 30 latach GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Pewnie znasz zasadę,że lepiej późno niż wcale. Chociaż sporo lat wspólnego życia za wami,to jeszcze dużo przed wami. Myślę,że chociaż nie będzie łatwo,to można spróbować coś zmienić na lepsze. Jest taka zasada, która mówi,że zmiany należy zacząć od siebie,bo tylko na siebie mamy realny wpływ, a pod ich wpływem otoczenie,też zaczyna się zmieniać.
Wiem,że łatwo mówić a gorzej wykonać,ale ją widzę w tobie determinację i złość na obecny stan rzeczy. Widzę żal i niezgode,która może być początkiem do tego aby wreszcie zmienić sytuację która ci ciąży i odbiera radość życia.
Ja na twoim miejscu,przestała bym się aż tak przejmować wrażliwościa żony,typu płacz bo mówisz coś nie po jej myśli,bo to jakaś przesada,żeby tak reagować, bo ty jako mąż i człowiek, też masz swoje prawa. Masz prawo do wyrażania własnej opini,na każdy temat,także jej i teściów.
Zamiast nauczyć żonę otwartości,która ciebie cechowała,przejąłes jej sposób funkcjonowania,czyli wbrew sobie stales się introwertykiem.
Jesteś facetem,głową rodziny i zacznij w ten sposób myśleć. Kto jeśli nie ty,ma postanowić i wprowadzić słowa w czyn. Przestan być trokami od kaleson a zacznij być mężem,do którego żona ma szacunek, bo teraz tego nie widać.
Ja ci radzę powiedziec żonie to,co tu do nas piszesz i zaproponuj wspólną terapię małżeńska. Myślę,że jak będziesz stanowczy,to się zgodzi.
Nigdy nie jest za późno....warto zawalczyć. - https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html#p1349699https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html Moje przemyslenia malzenskie po 30 latach Letycja 2017-09-02 11:54:40
Zamiast nauczyć żonę otwartości,która ciebie cechowała,przejąłes jej sposób funkcjonowania,czyli wbrew sobie stales się introwertykiem.
Najdziwniejsze jest to ze w pracy jestem postrzegany jako osoba pelna entuzjazmu i optymizmu. Co ze mnie za przypadek dziwny... - https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html#p1349709https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html Moje przemyslenia malzenskie po 30 latach GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Cześć. Panie bzik zapytaj się pan żony co ją gryzie, co robisz nie tak . Tłumacz się tym,że nie czytasz w jej myslach. Czasem proste rozwiazania są najskuteczniejsze.
- https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html#p1349718https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html Moje przemyslenia malzenskie po 30 latach
Robilem to juz nie raz. Odpowiedz zawsze jest jedna. Nic. Zona nie wyznaje zasady "porozmawiajmy szczerze" bo chyba ceni sobie spokoj ("spokoj") nad wszystko inne. Szczera rozmowa jest pewnym "zamętem w spokojnym zyciu". To wlasnie jeden z problemow. Mysle, ze jest ich niemalo. Z drugiej strony ma troche racji bo w takiej rozmowie, jak juz do niej dojdzie, jestem dosyc porywczy, mimo, ze chce sie kontrolowac. Ale to nie takie proste. Poza tym im dluzej to wszystko trwa tym coraz bardziej kumuluje sie we mnie (podswiadomie) pewnego rodzaju agresja ktora (teraz) wychodzi w kazdej codziennej rozmowie. To bledne kolo...
- https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html#p1349776https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html Moje przemyslenia malzenskie po 30 latach GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Bzik nie wiem w sumie rozwaliłeś mi czachę, to może nie ma zadnego problemu, wkręcasz sobie tylko. To nawet nie ma o co się pokłócić. Wyobraź sobie,ze sa na tym swiecie kobiety, które nienawidzą spokoju, chocbys nie wiem jak był mily,to i tak zadyma będzie. A jak tylko pokażesz,że Ci zależy, pokazesz,że się starasz itp. to już jest po Tobię..... Dlatego nie wkręcaj sobie jest dobrze nie szukaj dziury w całym, gdy pojawi się problem z tych poważnych to sama Ci o tym powie. Pozdrawiam
- https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html#p1349777https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html Moje przemyslenia malzenskie po 30 latach GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Może Pani Bzikowa nie ma żadnego problemu i czuje się szczęśliwa w takim układzie jaki jest,ale Pana Bzika rozsadza od środka,bo ma sporo do powiedzenia a nie ma komu się wygadac. To i tak jest cod,że nie wybuchł do tej pory.
Dusić w sobie emocje przez tyle lat,to może skończyć się nawet zawałem. Takie postepowanie wbrew własnej naturze, temeramentowi czy zasadom to jest zabijanie siebie od środka. Nic dziwnego,że jak już coś ma powiedzieć,to trudno jest powstrzymać emocje,a plochliwa żona woli unikac takich sytuacji.
Myślę,że już dość się poswieciles dla niej i jej zasadom,którym tak uparcie hołduje.
Teraz czas aby ona też coś zrobiła dla ciebie. Jak chcesz coś wygrać to wygarnij .
Nie zgadzam się z paranoidem że problemu nie ma. Jest i to duży. Ja cię doskonale rozumiem. Pozdrawiam. - https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html#p1349779https://www.psychiatria.pl/forum/moje-przemyslenia-malzenskie-po-30-latach/watek/1349483/1.html Moje przemyslenia malzenskie po 30 latach GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Treść zablokowana przez moderatora - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Nie wiem co się dzieje
Ostatnio nie ważne gdzie jestem zawsze znajdzie się ktoś kto doprowadza mnie to...
Forum: Po godzinach - Czuję, że zmarnowałam sobie życie
Mam 20 lat, od 13 do 19 roku życia zmagałam się z depresją, teraz jest ze...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Pomocy
Pomocy! Jestem od 3,5 roku w związku z mężczyzną z Chad. Dopiero się...
- Odstawienie Klozapolu
Dzień dobry,Rzuciłem klozapol trzy dni temu. Zacząłem w 04.2021 200 mg. W...
Forum: Schizofrenia