Forum: Nerwica, fobia i inne zaburzenia lękowe
Temat: Nerwica, ibs, psychiatra i koszmar z ubezpieczeniem (8)
- https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html#p1514849https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html Nerwica, ibs, psychiatra i koszmar z ubezpieczeniem
Nie wiem od czego zacząć, ani czy piszę to, bo liczę na jakaś pomoc, radę czy tylko po to by się wygadać, bo nie mam z kim o tym porozmawiać, ani co ze sobą zrobić.
Zawsze miałam beznadziejne zdrowie, mimo tego, że bardzo szybko się uczę i zawsze miałam bardzo dobre wyniki, to przez problemy ze zdrowiem miałam kłopot ze skończeniem liceum (nieobecności), potem wywalili mnie ze studiów, bo przeleżałam w szpitalu prawie cały semestr (3 operacje praktycznie jedna po drugiej, w odstępach miesiąc między pierwszą a drugą i dwa dni między drugą a trzecią) i nie miałam wtedy głowy do załatwiania spraw z uczelnią. Potem było lepiej, zrobiłam policealną, bo łatwiej było mi funkcjonować i z problemami ze zdrowiem i z problemami z nerwami. Ale zrobiłam błąd wybierając zawód przeciwko sobie i zmuszając się do przełamania problemów w mojej głowie. I wpędziłam się tym w jeszcze większą nerwicę...
No i po tym wstępie może przejdę do sedna. Już od dziecka walczę z samą sobą i z moim otoczeniem. Zawsze uważałam się za osobę silną psychicznie, powiedział mi to nawet psychiatra, do którego trafiłam jakoś mniej więcej jako wczesna nastolatka. I rzeczywiście jestem silna psychicznie, umiałam poradzić sobie z poważnymi problemami, umiałam przez tyle lat zwalczać pewne myśli, nie poddawać się jakimś lękom i tak dalej. Ale to odbijało się na moim zdrowiu w inny sposób. Zaczęło się banalnie - problemy ze snem i brzuchem. Wewnętrzny stres nie pozwalał mi spać. Nie mogłam zasnąć godzinami, a kiedy mi się to udawało i zasypiałam koło 5,6... nie mogłam wstać rano do szkoły. Zaczęło się zarywanie nocy, bo tak było mi łatwiej nie zawalać szkoły i funkcjonować. Bo o dziwo czułam się lepiej bez snu niż śpiąc po 2 godziny na dobę. Liceum skończyłam w trybie weekendowym, bo 2 dni bez snu i jedzenia były łatwiejsze do wytrzymania niż 5. Bo przestawałam także jeść. I nie chodziło o jakieś złożone motywy. Każdy posiłek poza domem, lub gdy miałam z niego wyjść był gwarancją biegunek i wymiotów. Bez jedzenia kończyło się na mdłościach lub bólach brzucha, ale mogłam funkcjonować. I ten problem ciągnął się od końca gimnazjum, przez całe liceum i policealną.
Potem było lepiej... Pochorowałam się na zwyczajną chorobę, byłam w szpitalu, miałam operację. Siedziałam w domu z kom***m psychicznym, że mam zawód, ubezpieczenie i jak wyzdrowieję to pójdę do pracy i bedzie dobrze.
Ale nie było. Zawód, który mam zrobiłam wbrew sobie, motywowana trudnymi przejściami (Jestem technikiem weterynarii, zrobiłam to bo weterynarze wyłudzając kasę męczyli mojego śmiertelnie chorego psa, co strasznie zjechało mi psychikę . Chciałam mieć wiedzę i umiejętności... i poniekąd jakąś misję). Nie umiem pracować w tym zawodzie. Psychicznie nie radzę sobie z widokiem zwierząt w strasznym stanie. Umiem zachować zimną krew, pomóc zwierzakowi i zrobić swoje, a potem odchorowuję to kilka godzin. Postanowiłam się zmienić zawód, bo misja i dobre chęci to jedno, a zdrowie to drugie.
Bardzo dobrze radziłam sobie w branży medycznej, więc wybór był prosty - farmacja. Myślałam o studiach, ale najbliższe mam 3 godziny jazdy od domu. Więc wrąbałam się w szkołę policealną. I to był początek sytuacji, kiedy wszystkie problemy z przeszłości ze snem i jedzeniem rozbuchały się poza skalę. Tym razem poszłam do policealnej niepublicznej. Nauka była za darmo, ale wymagano frekwencji i wyników. Uważałam, że dam radę, bo naprawdę, to jest coś co umiem, w czym jestem dobra. Tylko niestety szkoła nastawiona była na wyłudzanie pieniędzy (za nieobecności, za niezaliczenia). Zwolnienia lekarskie ginęły, sprawdziany robiono z innych tematów niż zapowiedziano itp. W ocenach się trzymałam, ale dwa razy byłam chora, a moje zwolnienia lekarskie magicznie zaginęły, szkoła chciała naliczać mi bardzo wysokie opłaty, a ja musiałam to wyjaśniać i udowadniać. Zjadło mi to nerwy. Znowu przestałam spać i jeść, bo organizm mi wariował. Poszłam też do psychiatry.
Nerwica i Ibs. Nie brałam leków, bo po lekach na spanie nie mogłam się dobudzić, a musiałam przecież być w szkole na czas. Czasem brałam tylko hydroksyzynę w ciągu dnia. Ale problemy mijały w dni wolne. Magicznie zaczynałam wtedy jeść. Nie było wzdęć, biegunek, rzygania. Mogłam też normalnie spać i odsypiałam wszystkie braki.
Rzuciłam tą chorą pseudoszkołę po jednym semestrze. Za radą kolegi postanowiłam iść na jakiekolwiek spokojne studia, w mojej okolicy. Bez pchania się w ukochaną branżę medyczną. Zwłaszcza, że i tak przeżyłam załamanie psychiczne po pierwszej rekrutacji. Zdawałam na maturze 6 rozszerzeń, prawie same przedmioty ścisłe, wszystkie z wynikami naprawdę dobrymi, a i tak odrzucono mnie z 2 kierunków, bo... zdawałam angielski w podstawie. Przez to mocno się załamałam, że jestem za głupia na cokolwiek, bo za słabo mówię po angielsku. Kosztowało mnie to dużo nerwów. Prawie 2 miesiące okresu rekrutacji żyłam w ciągłym napięciu. Nie mogłam jeść, wciąż miałam biegunki, wzdęcia i wymiotowałam. Spałam w jakimś idiotycznym trybie, czasem zarywając noce, czasem przesypiając 20 godzin. W końcu w rekrutacji dodatkowej dostałam się na kierunek, o jakim wcześniej nawet nie myślałam. Branża bardzo niepopularna, ale i bardzo spokojna, z pewną perspektywą późniejszego zatrudnienia.
Odetchnąłem z ulgą? Nie.
Początek był strasznie trudny. Jestem praktycznie 10 lat starsza od "kolegów" z roku. Z jednej strony uczniowie są życzliwi i pomagają starszej koleżance, wykładowcy trochę inaczej się odnoszą, do mnie niż do dzieciaków po liceum. Ale i tak bardzo stresowałam się wszystkim, tym, że nie rozumiałam pewnych rzeczy związanych z biurokracją na studiach itp.
Najgorsze jest to, że z racji swojego wieku i wyboru studiów dziennych muszę być ubezpieczona z uczelni. Załatwiam już to od miesiąca, bo trafiłam na mur w postaci złośliwej baby zajmującej się zgłoszeniami do ubezpieczenia. Nie mam ubezpieczenia zdrowotnego. Wykańcza mnie stres, bo nie mogę iść na kontrolę do lekarza. Kończą mi się leki przyjmowane na stałe. Od równo miesiąca w ogóle nie jem. Jeśli wmuszę w siebie kawę i dwie sztuki ptasiego mleczka uważam to za sukces. Zwykle moim posiłkiem jest jeden lub dwa cukierki miętowe (bo pomagają na mdłości). Na przemian jestem wzdęta jak balon lub dostaję biegunki po wypiciu pół szklanki mięty czy innego ziółka. Kolejny tydzień walczę o to, by zgłoszono mnie do ubezpieczenia. Wczoraj spałam 3 godziny. Czuję się coraz gorzej.
Z powodu covida psychiatra w mojej przychodni nie przyjmuje. W sąsiedniej, terminy mam na przyszły rok. A i tak wciąż nie mam ubezpieczenia. Obecnie w moim zgłoszeniu brakuje kodów do ubezpieczeń, które powinna wypełnić pani zgłaszająca mnie do ubezpieczenia z uczelni, ale uznała, że ja mam to zrobić. Zrobiłam, konsultowałam się z księgową by zdobyć te kody, ale zrobiłam. I zero odezwu, zgłoszenie wciąż nie poszło. Codziennie sprawdzam swój status w profilu zaufanym. Nic. Nie mam ubezpieczenia. Boję się o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne. Nawet nie wiem o które bardziej. Kilka razy byłam w takiej sytuacji, że chciałam iść do szpitala i błagać by przyjęli mnie na psychiatrię i coś zrobili, bo ja już tak nie mogę. Ale nie mam ubezpieczenia.
Nie wiem co zrobić. Ostatnio pani w przychodni powiedziała mi, że nie mam ubezpieczenia, ale jako student (na co mam papiery) mam prawo do ubezpieczenia i bym w tej sytuacji podpisała oświadczenie, że mam prawo do ubezpieczenia, tylko utknęło to gdzieś w formalnościach. I że NFZ nie obciąży mnie kosztami, bo prawo do ubezpieczenia mam, tylko złośliwa baba nie chce ciągle wysłać mojego zgłoszenia i przeciąga sprawę.
Jest ze mną źle. Schudłam w ten miesiąc 10 kilo, wypadają mi włosy, zaczęły mi krwawić dziąsła i boleć zęby. Próbowałam brać witaminy, by jakoś ten problem z jedzeniem zrekompensować. Ale to nie za bardzo pomaga, bo są dni kiedy nawet picie wywołuje u mnie biegunkę lub wymioty. Przez ostatni miesiąc miałam jeden tydzień ulgi. Odwołano zajęcia, ja akurat czekałam na przetworzenie zgłoszenia do ubezpieczenia i myślałam, że bedzie dobrze. Na parę dni objawy minęły. Zjadłam nawet przez 3 dni normalnie obiad. A potem wszystko wróciło, bo wrócił stres.
Do tego zaczęłam mieć problem z wychodzeniem z domu. Mam psa, do niedawna jakoś sobie radziłam z wyjściem z nim na spacer. Teraz stresuje mnie nawet krótki 15 minutowy spacer, bo nie panuję nad swoim organizmem. Dwa razy złapała mnie taka biegunka, że musiałam potem prać ubrania. Teraz boję się wyjść z domu nawet na chwilę, a jeśli muszę to zrobić, bo nikt nie może wyprowadzić mojego psa to po prostu już z dużym wyprzedzeniem nie jem, a nawet staram się nie pić. Wiem, że to nie jest rozwiązanie.
Potrzebuję psychiatry i leków. Ale też się tego boję. Wiem jakie leki psychiatryczne przepisuje się na ibs (jeden semestr farmacji i ogrom literatury fachowej robią swoje), znam doskonale działania tych leków. Nie chcę zawalić studiów bo będę zbyt zamulona by myśleć. Do tego dochodzą problemy zdrowotne, kiedyś brałam lek z grupy SSRI, który bardzo dobrze na mnie działał, ale odkąd kilka lat temu się pochorowałam, musiałam odstawić ten lek, bo inaczej wariowało mi serce (i zaliczyłam ostry dyżur z tego powodu).
Czuję się beznadziejnie, niektóre moje problemy stawiają mnie w sytuacji gdzie jestem w kropce. Zaczęły pojawiać się u mnie stany depresyjne, z którymi przez lata dobrze sobie radziłam, jak nie silną wolą to medytacją. Ale teraz już po prostu nie dają rady. I nie wiem co dalej...
Czy ktoś wie co robić? Ma ktoś doświadczenie z lekami i może podzielić się doświadczeniami z praktyki i tym czy naprawdę jest tak źle jak w teorii? I czy ktoś orientuje się czy jeśli jestem studentem i mam prawo do ubezpieczenia z uczelni, ale wciąż nie jestem formalnie zgłoszona to mogę skorzystać z psychiatry bez naliczania kosztów i kar? A może ktoś wie co robić, gdy trafi się na złośliwego pracownika, który celowo opóźnia zgłoszenie?
Przydałaby mi się chyba jakakolwiek rada lub pomoc, bo czuję się beznadziejnie i nie widzę żadnego światełka w tunelu. :c - https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html#p1514850https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html Nerwica, ibs, psychiatra i koszmar z ubezpieczeniem
WodnikZbiorny ...ciekawy nick, jeżeli to nie tajemnica ile masz lat?
- https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html#p1514853https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html Nerwica, ibs, psychiatra i koszmar z ubezpieczeniem
Nie, nie tajemnica. Myślałam nawet, że gdzieś wspomniałam w tym moim chaosie. Mam 27 lat.
- https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html#p1514855https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html Nerwica, ibs, psychiatra i koszmar z ubezpieczeniem
Piękny wiek też bym chciał mieć tyle lat dlaczego tak skupiasz się na tym ubezpieczeniu i jakie kary masz na myśli ?
- https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html#p1514856https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html Nerwica, ibs, psychiatra i koszmar z ubezpieczeniem
Bo zwyczajnie nie stać mnie na prywatną opiekę zdrowotną. Potrzebuję lekarza i leków na swoje choroby, jak i pomocy psychiatry na swój obecny stan. Do tego stosunkowo często zdarzało mi się trafić do szpitala, przy braku ubezpieczenia koszt jaki mi za sor czy pobyt w szpitalu naliczą przekracza moje możliwości finansowe. Nie miałabym jak tego spłacić. Ubezpieczenie zdrowotne jest dla mnie niezbędne, na dodatek mam do niego prawo.
- https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html#p1514857https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html Nerwica, ibs, psychiatra i koszmar z ubezpieczeniem
Pacjent nieubezpieczony, który jest chory psychicznie (wykazuje zaburzenia psychotyczne) lub jest upośledzony umysłowo, ma prawo do nieodpłatnego korzystania ze świadczeń zdrowotnych w zakresie opieki psychiatrycznej u świadczeniodawcy posiadającego umowę z NFZ. Prawo to gwarantuje mu art. 10 ustawy paragraf 3... i możesz spokojnie udać się ponownie do psychiatry bez konsekwencji finansowych których się obawiałaś ..Pozdrawiam
- https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html#p1514859https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html Nerwica, ibs, psychiatra i koszmar z ubezpieczeniem
Tylko nie obejmuje to nerwicy oraz depresji. Jakbym miała schizofrenię to owszem, ale tak jestem "zbyt zdrowa" by należał mi się lekarz :c
- https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html#p1514860https://www.psychiatria.pl/forum/nerwica-ibs-psychiatra-i-koszmar-z-ubezpieczeniem/watek/1514849/1.html Nerwica, ibs, psychiatra i koszmar z ubezpieczeniem
Dlatego jeżeli studiujesz i jesteś w trakcie nauki obowiązek spada na uczelnię(ubezpieczenie),uniwersytet itp. żadna niechęć i złośliwość do Twojej osoby nie ma tutaj znaczenia ..rozumiesz ?(indeks studencki) .. nie można" zgubić " w instytucji dokumentów nie ponosząc konsekwencji prawnych ....chyba nie do końca w tym problem ? prawda? możesz spokojnie udać się do psychiatry nie myśląc o finansach ..Pozdrawiam siostro
Ostatnia edycja: - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Dłuuuga historia
Hej,Nie wiem w zasadzie, czy moja historia podchodzi pod jakiekolwiek zaburzenie, czy jest tu...
- Drżenie ciała, placz
Witam, ja przyjmuję od1, 5 miesiąca i już źle się czuję, mam...
Forum: Depresja - Sytuacja bez wyjcia - mój brat zrezygnował z życia
Cześć,Chciałabym się z Wami podzielić problemem, który od wielu...
Forum: Uzależnienia - Jak się nazywa to rzadkie zaburzenie?
Słyszałam gdzieś, że jest taka dziwna choroba polegająca na tym,...
Forum: Zaburzenia psychiczne