Forum: Depresja
Temat: Nerwowa żona - depresja czy coś innego (17)
- https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html#p1550965https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html Nerwowa żona - depresja czy coś innego
Witajcie,
Chciałbym opisać Wam mój problem, nie wiem czy będzie się Wam chciało przeczytać jak sądze długą wypowiedź ale spróbuje. Mój problem to podejrzewam depresja u Żony.
Jesteśmy małżeństwem od 4 lat i mamy 3 letniego wspaniałego syna. Przed narodzinami dziecka było bardzo dobrze. Żona szykowała się na narodziny dziecka, ubranka, pokoik, nasłuchiwanie serduszka itd. Było dobrze, wręcz czekała z niecierpliwością na narodziny, żartobliwie mówiąc że jej się już nudzi i mógłby się urodzić. Sytuacja diametralnie się zmieniła po narodzinach. Nie będę opisywał tutaj całych 3 lat życia syna bo były zarówno lepsze jak i gorsze momenty natomiast obecnie syn kończy 3 lata. Jest dużym bardzo inteligentym chłopcem który potrzebuje po prostu uwagi jak każde dziecko. Jest bardzo aktywny.
Mieszkamy w domu jednorodzinnym z ogrodem, poza miastem. Mamy psa, ja mam wszystkie weekendy wolne. Pracuje od 8 do 16stej w domu zwykle 16:30. Dobra praca pozwala na to aby żona nie pracowała. Od 4 lat jest w domu a od 3 z synem. Pod kątem materialnym reasumując niczego nie brakuje. A jednak...
Żona jest bardzo nerwową osobą. Bardzo często wpada w gniew i złość. Potrafi przy tym używać takich słów, zdań że człowiekowi robi się po prostu przykro. Podczas kłótni wypomina, grozi rozwodem, że ucieknie, że się spakuje i pójdzie w cholere. Itd. Złóść w większości bierze się z tego że nie potrafi dogadać się z synem. Nie słucha jej to fakt. Ale wg mnie już jest odporny na to jak krzyczy na niego że tego nie zrobił czy tamtego i po prostu ją olewa. Do mnie jest zupełnie inny. Naprawdę potrafi mieć taką furię że rzuca kosmetyczką, telefonem, pilotem itd. Nie można nic jej się odezwać bo od razu atak i kłótnia. Nie chce by syn widział jak się ona drze dlatego często po prostu go biorę i idziemy to na dwór to na spacer. jest to straszne bo nie spędzamy czasu razem nigdy na takim wyjściu. Zona mówi mi wtedy tak: siedze z nim cały dzień i mam po dziurki w nosie dalej słuchać wycia bachora. Nie czerpie radości z głupiego spaceru po lesie i patrzeć jak syn się bawi i cieszy biegając z patykiem i *** dmuchawce. Mówi mi że po takim zadupiu łazić nie będzie. Jest to straszne. Ataki nerwowe są u niej tak silne że już kilka razy po prostu jak ktoś jej coś odpowiedział to ta wstała, trzasła drzwiami i ucieka z domu przed siebie.
Jak życie wygląda: Wracam do domu to syn wybiega do mnie Tata tata cieszy się. Jest ze mną przez resztę dnia. Bawimy się, jak coś muszę zrobić to mi pomaga, czy gdzieś jechać to jedzie ze mną. Ja go kąpie, uspypiam, czytam bajki itd. Moja Żona w tym czasie siedzi i albo robi na drutach albo patrzy w telefon.
Przyznać muszę że porządek w domu utrzymuje ona, oraz dobrze gotuje to prawda. Pranie również zrobi. Zajmowanie się domem jest pod tym kątem po stronie żony. Natomiast poza tym widzę że kompletnie nie czuje się w roli matki. Mowi że ją to męczy, że jest sflustrowana. że potrzebuje odpocząć, wyspać się, że dzieci nie są dla niej. Że ona lubi swoją przestrzeń itd...
Syn był planowany. Nie był przypadkiem a świadomą decyzją.
Życie uczuciowe - nie istnieje. Bliskości nie ma wogóle.
Seks raz na miesiąc może dwa. Bardziej chemiczny i automatyczny aby odchaczyć. Zero czułości.
Natomiast wbijanie szpilek i wypominanie jak ja jej życie zniszczyłem jest na porządku dziennym.
Moja żona uwielbia winnych szukać wokół siebie ale na samą siebie krytycznie nigdy nie spojrzy.
Wg mnie jest to bardzo niska samoocena i złość że innym się chce coś robić a w synu widzi wymówkę i wytłumaczenie na to że ona tego nie robi. Refleksja przychodzi jak zaczyna rozumieć że coś by chciała ale jej się nie chce i koło się zamyka.
W ciągu dnia potrafi zadzwonić 10 razy że syn to czy tamto że jest zły bachor i że nie słucha itd..
Coraz bardziej nie potrafię z nią rozmawiać. Zaczyna u mnie się zastanawianie co dalej...
Jestem osobą pozytywną, tak jestem wychowany, na realizację marzeń, dążenie do celu. Spełnianie się, cieszenie z małych rzeczy. Uśmiech na twarzy mam zawsze. Ostatnio jedynie coraz mniej jak wchodzę do domu...
Na terapię do psychologa chodziła, przestała... mówi tam są głupi ludzie jej to nic nie daje, jest to bez sensu, lepiej za tą kasę buty kupić. ehhh
Odbierając telefon nigdy nie wiem czy po drugiej stronie jest dobrze czy atak złości i chęć zadzwonienia do mnie aby broń boże nie czuł że jest ok i powrzucać to na to czy tamto.
Do pracy nie pójdzie bo syn. Czekam na wrzesień aż ruszy do przedszkola. Na etat nie bo za taką kasę to nie pójdzie... ona chce coś swojego. Ale co? A nie wiem... nie mam czasu wymyśleć bo syn. Może spróbujesz coś z tych na drutach co robisz home made? 10 wymówek że to nie pójdzie. Jak już zaczynamy rozmowę na ten temat że jej to pomoże wyjść do ludzi. To od razu atak na mnie że ją obwiniam że nic nie robi.
Nie wiem ale ja jakbym miał czas w domu z synem i nie pracowałbym to na pewno bym starał się trzymać kontakt z kolegami co mają też dzieci w domu. Utrzymywałbym te kontakty wychodzil z synem na takie spotkania. Żył w społeczeństwie. Tutaj jest inaczej. Koleżanek jak na lekarstwo i najlepiej to by sieidział syn w domu i bawił się zabawkami. On zbyt rychliwy jest, całą pandemię w domu na placu. On potrzebuje szaleć jak kazdy młody chłopak. Ona tego nie rozumie.
Nie wiem co mam zrobić... Gdzie szukać pomocy... Może ja coś źle robię...
Starałem się z grubsza opisać mój problem. Doprecyzowanie tego wszystkiego zajęłoby mi z kilka godzin ale może warto... sam nie wiem. Wiem jedno, że walczę z tym jej nastawieniem na nie już od dłuższego czasu i widze że przegrywam tą walkę. Najbardziej szkoda mi tego jak syn leci mimo wszystko do niej i mówi że ją kocha... - https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html#p1550978https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html Nerwowa żona - depresja czy coś innego
Witam
to co najbardziej dotyka... zachowanie w związku z frustracją, złością, grożenie rozwodem.Wszystko to może wynika po prostu z rutyny w życiu.Nie musi to być choroba, czy zaburzenie, ani fobia.Może trzeba się czymś zająć.Może trzeba zacząć się realizować.Tutaj są myśli dotyczące pracy... trzeba realnie podejść do tematu i spróbować z jakąkolwiek pracą, tak aby złapać oddech i dyscyplinę, tym samym nie będzie frustracji z powodu siedzenia w domu, nie będzie złości, gniewu, nie będzie wielkiego ALE do ciebie autorze.Przecież ty jesteś niewinny i sam to rozumiesz i widzisz.Po co te wymyślanie, narzekanie ? Że ta praca nie, ta praca nie, i ta jeszcze nie ? Przecież to dalej nasila frustrację, złość, i dalej trwa nerwowa sytuacja w domu, i trudno jest wytrzymać, i szuka się pomocy u innych, by inni z boku zobaczyli, i możliwe coś poradzili.Jeżeli nie pracuje się tylko zajmuję się dzieckiem, trzeba podchodzi do tego całym sobą, gdyż właśnie jest na to siła i czas.Jeszcze raz skąd biorą się te wszystkie emocje ? Według mnie z niezadowolenia z obecnego stanu życiowego.Tutaj potrzebna jest ta praca... tutaj mus jest dołożyć starań, i zmienić sytuację życiową, która bez wątpienia negatywnie oddziałuje na całą rodzinę, i pojawiają się te trudne emocje, a wskutek ich dochodzi do poważnych wymian zdań.Spróbuj porozmawiać spokojnie i nakreślić, że widzisz co się dzieję i będziesz starać się, znaleźć odpowiednie rozwiązanie, tak żeby wróciło szczęście i sielanka.Nadzieja jako światełko w tunelu... umiera razem z nami, by dać nam nowe życie wieczne.
- https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html#p1550994https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html Nerwowa żona - depresja czy coś innego
Po pierwsze, czy żona jest typem introwertyczki, jeśli tak, to brak przestrzeni stricte swojej, intymnej( pozbawionej kogokolwiek innego) może rodzić frustrację i złość. ja po porodzie pomimo ogromnej miłości do syna miałam chwile wściekłości na całą sytuację. Potrzeba stałych pór w ciągu dnia tylko dla niej.
Po drugie- czy przed ciążą pracowała, czy w ogóle pracowała? Jeśli nie- przedstawić ultimatum: albo dziecko do żłobka a ona do pracy ( nie łudźmy się- nie mając nigdy styczności z własnym biznesem, bez pomysłu, odpowiedniego nastawienia nie ma szans na powodzenie, szczególnie w takiej sytuacji) albo ona z dzieckiem w domu i nie marudzi( trzeba twardo i stanowczo; widać, że to kobieta świadoma Pana miłości do niej a co za tym idzie- zbytniej łagodności).
Po trzecie- zapraszajcie czasem znajomych BEZ DZIECI a synowi zapewnijcie opiekę kogoś trzeciego na te parę godzin.
po czwarte - wychodźcie czasem gdzieś SAMI( bez syna) ze znajomymi, aby żona mogła ładnie się ubrać, pokazać, umalować.
Nie widzę tu oznak depresji( jeszcze), chociaż obawiałabym się możliwości odreagowania na dziecku( w chwili wściekłości ale nie specjalnie) swoich frustracji kiedy Pana nie ma w domu. Nie twierdzę, że tak jest na pewno, ale człowiek w momencie wzburzenia nie myśli jasno. - https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html#p1551078https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html Nerwowa żona - depresja czy coś innego Zagubiony123 2022-05-17 14:03:53
Witajcie,
Chciałbym opisać Wam mój problem, nie wiem czy będzie się Wam chciało przeczytać jak sądze długą wypowiedź ale spróbuje. Mój problem to podejrzewam depresja u Żony.
Jesteśmy małżeństwem od 4 lat i mamy 3 letniego wspaniałego syna. Przed narodzinami dziecka było bardzo dobrze. Żona szykowała się na narodziny dziecka, ubranka, pokoik, nasłuchiwanie serduszka itd. Było dobrze, wręcz czekała z niecierpliwością na narodziny, żartobliwie mówiąc że jej się już nudzi i mógłby się urodzić. Sytuacja diametralnie się zmieniła po narodzinach. Nie będę opisywał tutaj całych 3 lat życia syna bo były zarówno lepsze jak i gorsze momenty natomiast obecnie syn kończy 3 lata. Jest dużym bardzo inteligentym chłopcem który potrzebuje po prostu uwagi jak każde dziecko. Jest bardzo aktywny.
Mieszkamy w domu jednorodzinnym z ogrodem, poza miastem. Mamy psa, ja mam wszystkie weekendy wolne. Pracuje od 8 do 16stej w domu zwykle 16:30. Dobra praca pozwala na to aby żona nie pracowała. Od 4 lat jest w domu a od 3 z synem. Pod kątem materialnym reasumując niczego nie brakuje. A jednak...
Żona jest bardzo nerwową osobą. Bardzo często wpada w gniew i złość. Potrafi przy tym używać takich słów, zdań że człowiekowi robi się po prostu przykro. Podczas kłótni wypomina, grozi rozwodem, że ucieknie, że się spakuje i pójdzie w cholere. Itd. Złóść w większości bierze się z tego że nie potrafi dogadać się z synem. Nie słucha jej to fakt. Ale wg mnie już jest odporny na to jak krzyczy na niego że tego nie zrobił czy tamtego i po prostu ją olewa. Do mnie jest zupełnie inny. Naprawdę potrafi mieć taką furię że rzuca kosmetyczką, telefonem, pilotem itd. Nie można nic jej się odezwać bo od razu atak i kłótnia. Nie chce by syn widział jak się ona drze dlatego często po prostu go biorę i idziemy to na dwór to na spacer. jest to straszne bo nie spędzamy czasu razem nigdy na takim wyjściu. Zona mówi mi wtedy tak: siedze z nim cały dzień i mam po dziurki w nosie dalej słuchać wycia bachora. Nie czerpie radości z głupiego spaceru po lesie i patrzeć jak syn się bawi i cieszy biegając z patykiem i *** dmuchawce. Mówi mi że po takim zadupiu łazić nie będzie. Jest to straszne. Ataki nerwowe są u niej tak silne że już kilka razy po prostu jak ktoś jej coś odpowiedział to ta wstała, trzasła drzwiami i ucieka z domu przed siebie.
Jak życie wygląda: Wracam do domu to syn wybiega do mnie Tata tata cieszy się. Jest ze mną przez resztę dnia. Bawimy się, jak coś muszę zrobić to mi pomaga, czy gdzieś jechać to jedzie ze mną. Ja go kąpie, uspypiam, czytam bajki itd. Moja Żona w tym czasie siedzi i albo robi na drutach albo patrzy w telefon.
Przyznać muszę że porządek w domu utrzymuje ona, oraz dobrze gotuje to prawda. Pranie również zrobi. Zajmowanie się domem jest pod tym kątem po stronie żony. Natomiast poza tym widzę że kompletnie nie czuje się w roli matki. Mowi że ją to męczy, że jest sflustrowana. że potrzebuje odpocząć, wyspać się, że dzieci nie są dla niej. Że ona lubi swoją przestrzeń itd...
Syn był planowany. Nie był przypadkiem a świadomą decyzją.
Życie uczuciowe - nie istnieje. Bliskości nie ma wogóle.
Seks raz na miesiąc może dwa. Bardziej chemiczny i automatyczny aby odchaczyć. Zero czułości.
Natomiast wbijanie szpilek i wypominanie jak ja jej życie zniszczyłem jest na porządku dziennym.
Moja żona uwielbia winnych szukać wokół siebie ale na samą siebie krytycznie nigdy nie spojrzy.
Wg mnie jest to bardzo niska samoocena i złość że innym się chce coś robić a w synu widzi wymówkę i wytłumaczenie na to że ona tego nie robi. Refleksja przychodzi jak zaczyna rozumieć że coś by chciała ale jej się nie chce i koło się zamyka.
W ciągu dnia potrafi zadzwonić 10 razy że syn to czy tamto że jest zły bachor i że nie słucha itd..
Coraz bardziej nie potrafię z nią rozmawiać. Zaczyna u mnie się zastanawianie co dalej...
Jestem osobą pozytywną, tak jestem wychowany, na realizację marzeń, dążenie do celu. Spełnianie się, cieszenie z małych rzeczy. Uśmiech na twarzy mam zawsze. Ostatnio jedynie coraz mniej jak wchodzę do domu...
Na terapię do psychologa chodziła, przestała... mówi tam są głupi ludzie jej to nic nie daje, jest to bez sensu, lepiej za tą kasę buty kupić. ehhh
Odbierając telefon nigdy nie wiem czy po drugiej stronie jest dobrze czy atak złości i chęć zadzwonienia do mnie aby broń boże nie czuł że jest ok i powrzucać to na to czy tamto.
Do pracy nie pójdzie bo syn. Czekam na wrzesień aż ruszy do przedszkola. Na etat nie bo za taką kasę to nie pójdzie... ona chce coś swojego. Ale co? A nie wiem... nie mam czasu wymyśleć bo syn. Może spróbujesz coś z tych na drutach co robisz home made? 10 wymówek że to nie pójdzie. Jak już zaczynamy rozmowę na ten temat że jej to pomoże wyjść do ludzi. To od razu atak na mnie że ją obwiniam że nic nie robi.
Nie wiem ale ja jakbym miał czas w domu z synem i nie pracowałbym to na pewno bym starał się trzymać kontakt z kolegami co mają też dzieci w domu. Utrzymywałbym te kontakty wychodzil z synem na takie spotkania. Żył w społeczeństwie. Tutaj jest inaczej. Koleżanek jak na lekarstwo i najlepiej to by sieidział syn w domu i bawił się zabawkami. On zbyt rychliwy jest, całą pandemię w domu na placu. On potrzebuje szaleć jak kazdy młody chłopak. Ona tego nie rozumie.
Nie wiem co mam zrobić... Gdzie szukać pomocy... Może ja coś źle robię...
Starałem się z grubsza opisać mój problem. Doprecyzowanie tego wszystkiego zajęłoby mi z kilka godzin ale może warto... sam nie wiem. Wiem jedno, że walczę z tym jej nastawieniem na nie już od dłuższego czasu i widze że przegrywam tą walkę. Najbardziej szkoda mi tego jak syn leci mimo wszystko do niej i mówi że ją kocha...
Poproszę Zagubiony o kontakt na priv chciałbym Ci wyjaśnić kilka istotnych kwestii. Masz rację ta sytuacja nie jest normalna. PozdrawiamOstatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html#p1551079https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html Nerwowa żona - depresja czy coś innego
Klucz do Twojego niepokoju o zachowanie żony to brak empatii, ale sprawa jest złożona, dlatego chciałbym Ci zadać kilka pytań.
- https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html#p1551093https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html Nerwowa żona - depresja czy coś innego
Witam serdecznie,
Dziękuje za każdy kometarz, wiadomość prywatną, dodają mi one otuchy że nie jestem sam z moim tematem i mogę liczyć na dobre słowo. Wiem że każdą decyzję muszę podjąć sam i jestem tego świadom.
Po wczorajszym dniu już sam nie wiem co mam myśleć. Żona po powrocie od koleżanki przeszła samą siebie.
Wpierw dosłownie opieprzyła mnie o to że syn mimo wg mojej oceny nie było tak zimno biega w samej koszulce. Następnie że w kuchni jest brudna podłoga że specjalnie ją ***...śmy z synem i jej na złość robimy. Potem dodała że tylko działam jej z Synem na nerwy i trzeba się rozwieść. Tak prosto i łatwo rzucała tymi wszystkimi tekstami że po prostu nie wytrzymałem i ze spokojem powiedziałem jej skoro tak uważasz to na co czekasz? To ta się dosłownie błyskawicznie, cyk włosy wysuszyła bo kąpie się zwykle już o 18-19stej, spakowała walizkę i hejo ucieka... wspomnę że to już 3 jej taka ucieczka.
Pojechałem za nią jedynie dlatego że widziałem minę syna który na to patrzył.
Wróciła porozmawiałem z nią, mówi że każdego dnia jak otwiera oczy to już jest przerażona, zmęczona że musi z tym jak to ona określa bachorem siedzieć i się użerać. to jest przykre jak matka tak o dziecku mówi. Że to jak syn się przytula na nią już nie działa, że ma dość tego kieratu że siedzi w domu że nie ma do kogo gęby otworzyć. Mówie jej idź do pracy, to ta że do gastronomii nie wróci za taką kase że będziemy się mijać. Ja jej na to że może te 2 godziny co będziemy się widzieć będą lepsze i zdrowsze niż to co jest teraz...
Wcześniej jak jeszcze zanim pojechała do koleżanki, mówię do syna jak zjadłem obiad że chodź idziemy na spacer do lasu by nie siedział na tv. Syn zadowolony bo lubi biegać po lesie. Żona na to: tak zabierz go znów rozrywki mu zapewniaj to ja potem sobie rady nie dam z nim. Pójdziecie i znów bede sama siedziała na tym zadupiu. takie teksty słysząc zostałem z synem na podwórku i bawiliśmy się na placu.
Po powrocie z ucieczki - spała w drugim pokoju... powiedziałem synowi że mama chora i poszedł jej powiedzieć cześć na dobranoc...
tak do prawda brak empatii - kompletne brak uczuć i chęć poniżania i obrażania mnie i najbliższych dają jej chyba wewnętrzną satysfakcję i podbudowę samej siebie.
Pytając ją czy mnie kocha? Odpowiedziała nie wiem....
Nie rozumiem tego już kompletnie. Wracam do domu i zastanawiam się co dziś mnie spotka. Co dziś się wydarzy. Najśmieszniejsze jest to że wiedzie nam się dobrze, są auta, wielki dom, ogród, kasa. Żyjemy na dobrym poziomie, nie martwimy się o jutro.
Ciekawy jestem co kolejny dzień przyniesie... - https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html#p1551094https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html Nerwowa żona - depresja czy coś innego
Tak Zagubiony, jestem coraz bardziej przekonany że masz problem natury psychiatrycznej ze swoją żoną . Myślę że dziś wszystko zrozumiesz po naszej rozmowie. Pozdrawiam
- https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html#p1551159https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html Nerwowa żona - depresja czy coś innego
Koszmar z tymi próbami manipulacji w celu wywołania określonego zachowania.Ciekawe do jakich wniosków doszło prywatnie.
Ostatnia edycja:Nadzieja jako światełko w tunelu... umiera razem z nami, by dać nam nowe życie wieczne.
- https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html#p1551199https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html Nerwowa żona - depresja czy coś innego brendi314 2022-05-19 23:35:21
Koszmar z tymi próbami manipulacji w celu wywołania określonego zachowania.Ciekawe do jakich wniosków doszło prywatnie.
Brendi to chyba żadna tajemnica że mamy do czynienia z Chad i Z.O. Manipulacja i deficyt lub brak empatii zawsze jest związany z zaburzoną osobowością(toksyk,psychofag) do tego ewidentne stany bipolarne i konkluzja jest jedna... Pozdrawiam - https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html#p1551208https://www.psychiatria.pl/forum/nerwowa-zona-depresja-czy-cos-innego/watek/1550965/1.html Nerwowa żona - depresja czy coś innego
Reasumując... co zrobilibyście na moim miejscu?
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Depresja, otępienie, nadciśnienie
Witam wszystkich,jest to mój pierwszy post na jakimkolwiek tego typu forum....
Forum: Depresja
- Tematy:
- depresja
- emocje
- napęd
- zaburznia nastroju
- nerwica