Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Nie daję sobie już sobie rady z moimi toksycznymi rodzicami... (23)
- https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html#p595017https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html Nie daję sobie już sobie rady z moimi toksycznymi rodzicami... Gość
Myślę, że nie będę nakreślać mojej całej sytuacji, bo za wiele miejsca by to zajęło. Słowem wstępu: moi rodzice są toksyczni - wywoływali poczucie winy,upokarzali, drwili, matka wyzywała od dziwolągów, parszywych gnoi - typowy despota; ojciec - DDA człowiek, którego wrażliwość uczuciową by chyba pomieścił naparstek (kiedy powiedziałam, że czuję się przez niego upokorzona całkowicie poważnie odpowiedział "to się nie czuj" i do tej pory nie uważa by coś złego zrobił). Rodzice odnoszą się w stosunku do siebie okropnie, wigilia 2011 upłynęła pod znakiem latających talerzy i wyrzuceniu mojego ojca z domu. Mam starszego brata, który w mniemaniu rodziców zawsze był ode mnie zdolniejszy, co wielokrotnie mi powtarzano; w moich nazwijmy to "interakcjach" z rodzicami i między rodzicami nie bierze udziału, jest całkowicie niezainteresowany. Ja mam prawie 22 lata, od zeszłych wakacji chodzę na terapię do psycholog, od listopada do psychiatry, przyjmowałam Lexapro, zmieniony potem na Anafranil, którego dawka cały czas jest zwiększana przez lekarza. Cierpię na depresję nerwicową (która wg psycholog ciągnie się od 13 roku życia, tyle że nie była leczona)
Moja historia pokrótce:
Do 19 roku życia mieszkałam z rodzicami, studia prawnicze (na które się oczywiście nie nadawałam wg nich) podjęłam dziennie na umk w Toruniu; 300 km od domu. Tam nareszcie od długiego czasu po prostu żyłam - miałam przyjaciół i kolegów (z nawiązywaniem kontaktów miałam gigantyczne problemy w okresie dojrzewania), mogłam wrócić do domu bez obaw, że zastanę tam awanturę toczoną o byle g..., miałam pewność, że nie zostanę skrytykowana, wykpiona. Po raz pierwszy od naprawdę długiego czasu czułam się szczęśliwa, akceptowana.Niestety - nauka zamiast na pierwszym znalazła się na ostatnim miejscu - oblałam rok, powtarzałam go. Na powtarzaniu do części egzaminów przystąpiłam, do większości nie. Po prostu uciekałam spod sali chwilę przed egzaminami. Żeby nie musieć wracać do domu podjęłam inne studia dzienne, które rzuciłam jednak po niecałym miesiącu, depresja się nasilała, a i każdy dzień na innym wydziale niż wydział prawa sprawiał mi okropny psychiczny ból, bo zostanie prawnikiem było marzeniem mojego życia. Zarówno psycholog jak i psychiatra kazały mi podjąć pracę, co też zrobiłam jak tylko leki mnie ustabilizowały. Niestety w większości jest to praca dorywcza, bo bez statusu studenta, doświadczenia lub książeczki sanepidowskiej trudno mi podjąć stałe zatrudnienie. Moi rodzice coraz częściej się ze mną awanturują, utrudniają mi pójście do tej dorywczej pracy i wyrobienie książeczki. Najbardziej zadowoleni byliby gdybym zarejestrowała się w Urzędzie Pracy i siedziała cały czas w domu (co mi w twarz powiedzieli) jeżeli chodzi o studia chcą mnie wcisnąć na jakąś prywatną uczelnię, bo według nich tylko tam się nadaję. Psycholog zachęca mnie bym walczyła o swoje marzenie i ponownie spróbowała na prawie, ale ja już nie mam siły szarpać się z rodzicami. Każda próba rozmowy kończy się karczemną awanturą, po której głos mam zachrypnięty przez co najmniej dwa dni, a psychiatra musi mi zwiększać dawkę leku. Ja już nie mam siły...wczoraj przemknęło mi przez myśl by wziąć żyletkę i się naciąć. Ciągle w głowie kotłuje mi się myśl, że zanim skończę studia cała moja młodość (która chyba powinna być najlepszym okresem mojego życia) minie mi na łykaniu antydepresantów, terapii i użeraniu się z tymi ludźmi. Co ja mam robić, bo jestem coraz bardziej zrozpaczona... - https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html#p595025https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html Nie daję sobie już sobie rady z moimi toksycznymi rodzicami... Gość
O to już jest nas dwoje, gdzie butem nie rzucić to albo trafi on w ddd lub dda,ale mamy superanckie czasy . No i jeszcze murzynek siedzi na koniu w reklamie i się jeszcze skubany tym bezczelnie chwali .
Wiesz ile mam lat ?????? (nie powiem bo stary jestem) ale fakt, młodości mi szkoda .
Deprecha zaczęła się jak miałem 14 lat, a były to czasy kiedy depresję miały margrabiny w filmach typu Janosik .
Trochę zwalone dojrzewanie ? Biorąc pod uwagę że stan taki trwał do 18 z hakiem, to wiem o czym mówisz.
Siedzenie z takimi rodzicami, to trauma . Chyba taka jak zamknąć kogoś po odwyku AA w magazynie pełnym wódki .
Przerabiałem to . mój tatuś to był „organ męski zwisły” – cenzura na forum musze uważać.
Przynajmniej wiesz że masz problem i psychologa na podorędziu .
DDA – powiadasz HMMMMMMMMM……………………………………..
To dowiedz się więcej o tej przypadłości, są strony w internecie, nie po to by zrozumieć problem ojca, ale by zrozumieć z czym TY masz do czynienia .
Takie układy się nazywają i maja tez swoje „specyfikacje” .
Z tym nacinaniem to na razie odpuść sobie, są terapie na stronach nomen omen DDD/DDA.
Poszukaj, poczytaj, pogłówkuj a psychologa NIE ODPUSZCZAJ . jest potrzebny .
PS. Czas potrafi wyprostować ludzi, a lata młodości?????? Nie żałuj, najciekawsze jeszcze przed tobą. Wiem co mówię. - https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html#p595121https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html Nie daję sobie już sobie rady z moimi toksycznymi rodzicami...
Mamy podobny życiorys. Też poległam. Wiele razy. Też nie miałam wsparcia i robiłam im wbrew lgnąc do swojego ambitnego celu. Nie rezygnuj! Jeszcze masz czas! Brnij w swoim celu, zostań prawnikiem- rezygnacja odbiera ci sił. Rodzice? Jeśli będziesz na studiach będą daleko a oni nie będą ważni. Kiedyś się ułoży. Niektórzy aktoży po kilka razy próbowali dostać się do szkoły aktorskiej a teras wielu z nich jest nagradzanych i sławnych.
Ja nie zrealizuję swoich planów ZA SZYBKO SIĘ PODDAŁAM, potem było bardzo podobnie jak u ciebie. Zawalcz za mnie, w moim imieniu. - https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html#p595238https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html Nie daję sobie już sobie rady z moimi toksycznymi rodzicami... Gość 2012-04-11 15:11:59 Myślę, że nie będę nakreślać mojej całej sytuacji, bo za wiele miejsca by to zajęło. Słowem wstępu: moi rodzice są toksyczni - wywoływali poczucie winy,upokarzali, drwili, matka wyzywała od dziwolągów, parszywych gnoi - typowy despota; ojciec - DDA człowiek, którego wrażliwość uczuciową by chyba pomieścił naparstek (kiedy powiedziałam, że czuję się przez niego upokorzona całkowicie poważnie odpowiedział "to się nie czuj" i do tej pory nie uważa by coś złego zrobił). Rodzice odnoszą się w stosunku do siebie okropnie, wigilia 2011 upłynęła pod znakiem latających talerzy i wyrzuceniu mojego ojca z domu. Mam starszego brata, który w mniemaniu rodziców zawsze był ode mnie zdolniejszy, co wielokrotnie mi powtarzano; w moich nazwijmy to "interakcjach" z rodzicami i między rodzicami nie bierze udziału, jest całkowicie niezainteresowany. Ja mam prawie 22 lata, od zeszłych wakacji chodzę na terapię do psycholog, od listopada do psychiatry, przyjmowałam Lexapro, zmieniony potem na Anafranil, którego dawka cały czas jest zwiększana przez lekarza. Cierpię na depresję nerwicową (która wg psycholog ciągnie się od 13 roku życia, tyle że nie była leczona)
Moja historia pokrótce:
Do 19 roku życia mieszkałam z rodzicami, studia prawnicze (na które się oczywiście nie nadawałam wg nich) podjęłam dziennie na umk w Toruniu; 300 km od domu. Tam nareszcie od długiego czasu po prostu żyłam - miałam przyjaciół i kolegów (z nawiązywaniem kontaktów miałam gigantyczne problemy w okresie dojrzewania), mogłam wrócić do domu bez obaw, że zastanę tam awanturę toczoną o byle g..., miałam pewność, że nie zostanę skrytykowana, wykpiona. Po raz pierwszy od naprawdę długiego czasu czułam się szczęśliwa, akceptowana.Niestety - nauka zamiast na pierwszym znalazła się na ostatnim miejscu - oblałam rok, powtarzałam go. Na powtarzaniu do części egzaminów przystąpiłam, do większości nie. Po prostu uciekałam spod sali chwilę przed egzaminami. Żeby nie musieć wracać do domu podjęłam inne studia dzienne, które rzuciłam jednak po niecałym miesiącu, depresja się nasilała, a i każdy dzień na innym wydziale niż wydział prawa sprawiał mi okropny psychiczny ból, bo zostanie prawnikiem było marzeniem mojego życia. Zarówno psycholog jak i psychiatra kazały mi podjąć pracę, co też zrobiłam jak tylko leki mnie ustabilizowały. Niestety w większości jest to praca dorywcza, bo bez statusu studenta, doświadczenia lub książeczki sanepidowskiej trudno mi podjąć stałe zatrudnienie. Moi rodzice coraz częściej się ze mną awanturują, utrudniają mi pójście do tej dorywczej pracy i wyrobienie książeczki. Najbardziej zadowoleni byliby gdybym zarejestrowała się w Urzędzie Pracy i siedziała cały czas w domu (co mi w twarz powiedzieli) jeżeli chodzi o studia chcą mnie wcisnąć na jakąś prywatną uczelnię, bo według nich tylko tam się nadaję. Psycholog zachęca mnie bym walczyła o swoje marzenie i ponownie spróbowała na prawie, ale ja już nie mam siły szarpać się z rodzicami. Każda próba rozmowy kończy się karczemną awanturą, po której głos mam zachrypnięty przez co najmniej dwa dni, a psychiatra musi mi zwiększać dawkę leku. Ja już nie mam siły...wczoraj przemknęło mi przez myśl by wziąć żyletkę i się naciąć. Ciągle w głowie kotłuje mi się myśl, że zanim skończę studia cała moja młodość (która chyba powinna być najlepszym okresem mojego życia) minie mi na łykaniu antydepresantów, terapii i użeraniu się z tymi ludźmi. Co ja mam robić, bo jestem coraz bardziej zrozpaczona...
Jestes jeszcze bardzo młoda i nie pozwól by ktokolwiek odebrał Ci Twoje marzenia......jeszcze nie wszystko stracone....a potem moze juz być za późno .....
Zawalcz .....jak pisze KROPKANAD.....ZA NIĄ....I DLA SIEBIE ...PRZEDE WSZYSTKIM... - https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html#p595561https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html Nie daję sobie już sobie rady z moimi toksycznymi rodzicami... Gość
Dzięki za odpowiedzi, cieszę się, że ktoś się zainteresował. Jednak na prawdę jest mi teraz ciężko - przyjaciółki zostały w Toruniu, mam z nimi kontakt przez gg, a to niestety nie zastępuje mi dawnych rozmów i wypadów na miasto. Poza tym nie chce z nimi rozmawiać o moich rodzicach, widać, że czują się zmieszane i nie bardzo wiedzą co mi doradzić i jak poprowadzić rozmowę. Czuję się bardzo samotna, zażenowana moją obecną sytuacją, słaba, żałosna a przede wszystkim zmęczona. Chyba za rzadko chodzę do psycholog...
- https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html#p595581https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html Nie daję sobie już sobie rady z moimi toksycznymi rodzicami... Gość
podziwiam w jaki naturalny normalny sposob mowisz o depresji Jak o jakiejs normalnej zwyklej chorobie Nie tak jak ja, ktora przezywa ją jak Hitler wojne i sie jej boje.. Mysle ze sobie poradzisz!!!3mam za Ciebie kciuki
Jesli uwazasz ze prawo to dla Ciebie najlpesza droga, to czemu nia nie pojdziesz?mozesz tylko zyskac nie stracic... Artykuły wybrane dla Ciebie
- https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html#p595624https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html Nie daję sobie już sobie rady z moimi toksycznymi rodzicami... Gość
ukałd z DDA, czesto tworzy DDD, nie układ DDD a osobę - dziecko DDD. było to pytanie z innego wątku, ale odpowiadam w tym, taki mały psikus.
- https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html#p596597https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html Nie daję sobie już sobie rady z moimi toksycznymi rodzicami...
marzysz o studiowaniu prawa? to to zrob!!! walcz, nawed kosztem awantur! to twoje zycie!! za 10-15 lat bedziesz zalowac ze sie poddalas!! najpiekniejsze w twoim marzeniu jest to ze ZALEZY TYLKO OD CIEBIE!!!!
moim marzeniem jest facet w typie sandersa hehehe a to zalezy tylko od cudu - https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html#p596744https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html Nie daję sobie już sobie rady z moimi toksycznymi rodzicami...
Młodzi jestescie spełniajcie swoje marzenia, bo tego czego nie zrobicie, zawsze bedzie Waszym marzeniem, a dzięki walce i determinacji wszystko jest mozliwe.
Wszystkim życzę spełnienia...i co do studiów....i co do Sandlera.........I CO DO MARZEŃ... - https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html#p596779https://www.psychiatria.pl/forum/nie-daje-sobie-juz-sobie-rady-z-moimi-toksycznymi-rodzicami/watek/595017/1.html Nie daję sobie już sobie rady z moimi toksycznymi rodzicami... Gość
Mare, no coTy?, mlodzi jestescie, patrzcie Staruszka znalazla sie, Ty nalezysz do nich, mloda jestes, slyszysz, mloda!, choroba Twoja moze tez odpuscic, mysl pozytywnie, innym radzisz, pamietaj, ze Twoje zdrowie jest w Twoich rekach, masz tez marzenia i zrealizuj je, codziennie oddaj sie medytacjom, i powtarzaj mantre " jestem zdrowa" a Twoj mozg zakoduje to zyczenie i tak sie stanie.Lesny duszek
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Jak sobie z tym radzić?
Hej,Choruję od ponad 10 lat, wstępnie zdiagnozowano nawracającą...
- Panika, lęki
Witam wszystkich! Potrzebuje porady bardziej doświadczonych osób, spojrzenia na...
- 23 lata i brak chłopaka, lęk przed samotnością
lata teraz skończyłam.Nigdy nie byłam i aktualnie nie jestem w związku....
Forum: Po godzinach - Nie panuje nad strachem
Dlugo zbierałam się aby tu napisać. Piszę bo potrzebuje rady albo kubła...
Forum: Stres