Forum: Psychoterapia

Od mniej więcej dwóch-trzech miesięcy nie radzę sobie ze stresem. Mam własną firmę i jestem przepracowana, a równocześnie kończę studia. Zmęczenie prawdopodobnie powoduje moje huśtawki nastrojów.
Niestety zrobiłam się strasznie wrażliwa, ciągle coś wypominam mojemu partnerowi i jest mi z tym strasznie źle. Nic biedak nie zawinił, a musi się użerać z moimi ciągłymi płaczami. Nasz związek bardzo na tym ucierpiał. On myśli, że jestem z nim nieszczęśliwa, bo ciągle narzekam, a ja po prostu nie panuję nad emocjami. Nigdy taka nie byłam, a teraz ciągle mi się wydaje, że wszyscy coś robią przeciwko mnie, że on nie jest mną zainteresowany, że mu przeszkadzam.
W poniedziałek wybieram się do lekarza, może dam sobie też urlop, żeby trochę odpocząć. Nie wiem tylko nadal, jak zapanować nad emocjami Jak sobie radzicie z takimi huśtawkami, nie krzywdząc wszystkich na około?

Witaj, z tego co piszesz- potrzebny ci "adaptogen", aby uodpornić się na stres. Nie jest ci konieczne pójście do psychiatry i branie leków psychotropowych. Wspomogą cię zwyczajne suplementy- o działaniu adaptogennym i między innymi przeciwdepresyjnym. Nie polecam ci adaptogeny że szeń, bo nie wiem czy zaliczasz się do osob "lękliwych", ale jest np. Arktyczny Korzeń, Szafran czy Picamilon. No i oczywiscie multiwitminy, szczgólnie z gr. B.

Szafran ostatnio kupiłam, czuję że stanie się w takim razie nowym trendem w naszej kuchni. Dziękuję za poradę. Leków psychotropowych wolałabym na razie nie brać, ale z lekarzem i tak chciałabym się skonsultować i zrobić badania m.in. tarczycy. Może rzucą światło na moje złe samopoczucie.
Dopytam w aptece o suplementy diety bogate w adaptogeny.

Polecam terapie, ona usystematyzuje twoje lęki. A przede wszystkim musisz zwolnić.. Mam to samo. Ciągle walczę, a potem nie mam siły wyjść z łóżka i czuję, że życie mi ucieka przez palce od tego ciągłego biegu.. za czym? Masz fajnego partnera z tego co zrozumiałam. To ważne, mój pęd jest raczej ucieczką od samotności w związku.

Nie radziłam sobie ze stresem. W pewnym momencie wszystko zaczęło mnie przerastać. Nie byłam w stanie poradzić sobie z własnymi emocjami, wszystko bardzo mocno przeżywałam. To mnie wyniszczało psychicznie i fizycznie. W końcu poszłam do psychologa do Małgorzaty Różyckiej z Psychologgii. Pomogła mi zrozumieć na czym polega mój problem, jak radzić sobie ze stresem i czasami "odpuścić"... To był dobry krok. Zrobiłam to, co konieczne i się opłaciło. Odzyskałam kontrolę nad własnymi emocjami.