Forum: Zaburzenia psychiczne
Temat: Nie wiem kim jestem (8)
- https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html#p855025https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html Nie wiem kim jestem Gość
Mój problem jest dość skomplikowany.
Mam 25 lat, wychowywałam się w rodzinie z problemem alkoholowym i chorobą psychiczną u jednego z rodziców. Byłam cichym, bardzo posłusznym dzieckiem, dobrze się uczyłam do pewnego momentu, teraz z perspektywy czasu widzę, że robiłam to żeby nie zawieść mamy, bo nasze życie rodzinne bywało "kolorowe". Nigdy nie miałam swojego zdania, nie byłam przebojowa. Mama wychowywała mnie trochę pod kloszem, kiedy zbyt wiele wychodziłam i spędzałam czas ze znajomymi od razu pojawiały się uwagi i pretensje. Gimnazjum wspominam źle, rówieśnicy mnie piętnowali a ja nie wiedziałam z jakiego powodu, być może dlatego że byłam zbyt znerwicowana, zamknięta w sobie. Uczyłam się bardzo dobrze, ale moje życie towarzyskie ograniczało się do kontaktu z kilkoma koleżankami. Występy publiczne były koszmarem, mimo że udzielałam się w zajęciach dodatkowych to robiłam to raczej dlatego żeby nie zostać w tyle. Mimo wszystko byłam szczęśliwa na swój sposób. W domu trochę się poprawiło, co prawda były czasy pijaństwa, ale na szczęście mama dbała o dom, trzymała to wszystko do kupy.
Liceum wspominam lepiej, jednak jego wybór był dość mocno uzależniony od wpływu znajomych i mamy, na ojca nie mogłam nigdy w tym względzie liczyć.. W Liceum nie szło mi już tak dobrze, byłam średniakiem i jakoś nie miałam w sobie motywacji żeby być jedną z lepszych. W dodatku zakochałam się i pewnie to też miało jakiś negatywny wpływ. Związek dobrze się rozwijał, byłam szczęśliwa. Moja rodzina niezbyt akceptowała mojego chłopaka, o co w duchu miałam pretensje.
W wakacje od 18 roku życia pracowałam, nie korzystałam z uroków życia, urlop i wycieczki były mi wtedy obce. Moja mama zakorzeniła we mnie myśl, że skoro ona tak ciężko pracuje i nigdzie nie jeździ, to i mi nie należy się więcej, tak to wtedy odbierałam. Potem wybór studiów, również pod dyktando mamy. Trudne studia, pełne wyrzeczeń i nauki, a w tym ja, zagubiona w dużym mieście, będąca w przekonaniu, że tak trzeba, w życiu najważniejszy jest dobry zawód i niezależność kobiety od faceta (mojej mamie życie z tatą nie udało i wiem, chciała dla mnie jak najlepiej, ale wyszło na odwrót)
Miałam małą grupkę znajomych, jednak w dużej grupie czułam się głupsza, nieśmiała. Jechałam na trójach a mimo wszystko dumnie nosiłam głowę, że studiuję elitarny kierunek. Dziś wiem, że byłam wtedy narcyzem, ludzi oceniałam bardzo powierzchownie..
Na trzecim roku nie zdałam jednego z przedmiotów, musiałam powtarzać rok. No i tu zaczęły się schody. W wakacje znów wyjechałam do pracy za granicę. Z chłopakiem po 5 latach trochę się nie układało, poznałam innego faceta, zauroczyłam się. Dopuściłam się lekkiej zdrady. Po czym zerwałam z chłopakiem, choć on zapewniał że chciał ze mną wiązać przyszłość itd. Zadowolona z siebie brnęłam w związek z tym drugim będąc jeszcze jedną nogą w poprzednim, czułam się jakbym kochała ich obojga, nie wiedziałam już czego chcę i jaką decyzję podjąć. No i jak zwykle poleciałam z tym problemem do mamy, która jako że nie przepadała za pierwszym chłopakiem utwierdziła mnie w myśli, że ten drugi wybór może się okazać lepszy.
Potem poprawianie roku, depresja, psychiatra, przerwanie studiów, powrót do zdrowia, wyjazd za granicę z myślą o podjęciu innych studiów i mieszkaniu z drugim chłopakiem.
Na początku było cudownie, nauka języka, nowe otoczenie, praca, podjęcie drugich studiów. Wszystko w końcu zaczyna iść w dobrą stronę. Aż tu nagle atak manii, szpital psychiatryczny, teraz przyszedł czas na depresję. Chłopak na szczęście się ode mnie nie odwrócił, ale nie wiem czy jest ze mną szczęśliwy, pewnie nie.
Każdy dzień jest dla mnie walką, nienawidzę siebie, żałuję wszystkich decyzji w moim życiu albo właściwie braku tych właściwych. Znowu przerwałam studia, nie dawałam rady zarówno ze względu na język jak i brak kontaktów na uczelni. Mam wrażenie, jakbym stanęła w miejscu w rozwoju...Jakbym straciła lata żyjąc w mydlanej bańce i idąc przez życie jak marionetka.
Od zawsze po kryjomu objadałam się słodyczami, zwłaszcza w dzieciństwie, ten problem uwidacznia się zawsze kiedy mam jakieś problemy. Jestem na moralnym dnie, wyrzucam sobie wszystko, nie umiem sobie wyobrazić dalszego życia z moimi paranojami.. Mam wrażenie, że już od dłuższego czasu się nie rozwijam, nadal żyję przeszłością i żałuję popełnionych błędów..
Jest ktoś może z podobnym problemem i zechce pomóc?
Pozdrawiam,
maja - https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html#p855454https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html Nie wiem kim jestem GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
...dobrze, ze napisałaś. Chorujesz tylko na depresję czy CHAD? Bierzesz leki, czy przerywasz. A teraz jesteś na lekach? Fakt trudne dzieciństwo nie pomogło ci, na pewno. Masz kompleksy, czujesz się gorsza, masz niską samoocenę. Wilczym apetytem zajadasz ciągły stres i depresję. Własciwie pomocny by był dla ciebie psycholog, aby sprawić iż jesteś osobą wartościową, tylko trochę "zagubioną". Pomogłby ci zmienić sposób myślenia, bo świata i ludzi nie zmienisz, trzeba od siebie zacząć. Pozdrawiam.
Lęku...odwal się ode mnie.
- https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html#p857786https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html Nie wiem kim jestem Gość
3 dni temu odratowano mnie z proby samobojczej.. Decyzje o polknieciu tabletek uspokajajacych podjelam w jednej chwili, impulsywnie, nie planujac niczego wczesniej. Teraz bardzo zaluje, jestem w jeszcze wiekszym bagnie. Prosze czy moze mi ktos pomoc rozmowa?...
Maja - https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html#p857788https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html Nie wiem kim jestem Gość
Stwierdzono u Knie CHad, jak dotad mialam 2 depresje i jedna manie...
- https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html#p858349https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html Nie wiem kim jestem GośćGość 2014-06-09 20:00:04
Mój problem jest dość skomplikowany.
Mam 25 lat, wychowywałam się w rodzinie z problemem alkoholowym i chorobą psychiczną u jednego z rodziców. Byłam cichym, bardzo posłusznym dzieckiem, dobrze się uczyłam do pewnego momentu, teraz z perspektywy czasu widzę, że robiłam to żeby nie zawieść mamy, bo nasze życie rodzinne bywało \"kolorowe\". Nigdy nie miałam swojego zdania, nie byłam przebojowa. Mama wychowywała mnie trochę pod kloszem, kiedy zbyt wiele wychodziłam i spędzałam czas ze znajomymi od razu pojawiały się uwagi i pretensje. Gimnazjum wspominam źle, rówieśnicy mnie piętnowali a ja nie wiedziałam z jakiego powodu, być może dlatego że byłam zbyt znerwicowana, zamknięta w sobie. Uczyłam się bardzo dobrze, ale moje życie towarzyskie ograniczało się do kontaktu z kilkoma koleżankami. Występy publiczne były koszmarem, mimo że udzielałam się w zajęciach dodatkowych to robiłam to raczej dlatego żeby nie zostać w tyle. Mimo wszystko byłam szczęśliwa na swój sposób. W domu trochę się poprawiło, co prawda były czasy pijaństwa, ale na szczęście mama dbała o dom, trzymała to wszystko do kupy.
Liceum wspominam lepiej, jednak jego wybór był dość mocno uzależniony od wpływu znajomych i mamy, na ojca nie mogłam nigdy w tym względzie liczyć.. W Liceum nie szło mi już tak dobrze, byłam średniakiem i jakoś nie miałam w sobie motywacji żeby być jedną z lepszych. W dodatku zakochałam się i pewnie to też miało jakiś negatywny wpływ. Związek dobrze się rozwijał, byłam szczęśliwa. Moja rodzina niezbyt akceptowała mojego chłopaka, o co w duchu miałam pretensje.
W wakacje od 18 roku życia pracowałam, nie korzystałam z uroków życia, urlop i wycieczki były mi wtedy obce. Moja mama zakorzeniła we mnie myśl, że skoro ona tak ciężko pracuje i nigdzie nie jeździ, to i mi nie należy się więcej, tak to wtedy odbierałam. Potem wybór studiów, również pod dyktando mamy. Trudne studia, pełne wyrzeczeń i nauki, a w tym ja, zagubiona w dużym mieście, będąca w przekonaniu, że tak trzeba, w życiu najważniejszy jest dobry zawód i niezależność kobiety od faceta (mojej mamie życie z tatą nie udało i wiem, chciała dla mnie jak najlepiej, ale wyszło na odwrót)
Miałam małą grupkę znajomych, jednak w dużej grupie czułam się głupsza, nieśmiała. Jechałam na trójach a mimo wszystko dumnie nosiłam głowę, że studiuję elitarny kierunek. Dziś wiem, że byłam wtedy narcyzem, ludzi oceniałam bardzo powierzchownie..
Na trzecim roku nie zdałam jednego z przedmiotów, musiałam powtarzać rok. No i tu zaczęły się schody. W wakacje znów wyjechałam do pracy za granicę. Z chłopakiem po 5 latach trochę się nie układało, poznałam innego faceta, zauroczyłam się. Dopuściłam się lekkiej zdrady. Po czym zerwałam z chłopakiem, choć on zapewniał że chciał ze mną wiązać przyszłość itd. Zadowolona z siebie brnęłam w związek z tym drugim będąc jeszcze jedną nogą w poprzednim, czułam się jakbym kochała ich obojga, nie wiedziałam już czego chcę i jaką decyzję podjąć. No i jak zwykle poleciałam z tym problemem do mamy, która jako że nie przepadała za pierwszym chłopakiem utwierdziła mnie w myśli, że ten drugi wybór może się okazać lepszy.
Potem poprawianie roku, depresja, psychiatra, przerwanie studiów, powrót do zdrowia, wyjazd za granicę z myślą o podjęciu innych studiów i mieszkaniu z drugim chłopakiem.
Na początku było cudownie, nauka języka, nowe otoczenie, praca, podjęcie drugich studiów. Wszystko w końcu zaczyna iść w dobrą stronę. Aż tu nagle atak manii, szpital psychiatryczny, teraz przyszedł czas na depresję. Chłopak na szczęście się ode mnie nie odwrócił, ale nie wiem czy jest ze mną szczęśliwy, pewnie nie.
Każdy dzień jest dla mnie walką, nienawidzę siebie, żałuję wszystkich decyzji w moim życiu albo właściwie braku tych właściwych. Znowu przerwałam studia, nie dawałam rady zarówno ze względu na język jak i brak kontaktów na uczelni. Mam wrażenie, jakbym stanęła w miejscu w rozwoju...Jakbym straciła lata żyjąc w mydlanej bańce i idąc przez życie jak marionetka.
Od zawsze po kryjomu objadałam się słodyczami, zwłaszcza w dzieciństwie, ten problem uwidacznia się zawsze kiedy mam jakieś problemy. Jestem na moralnym dnie, wyrzucam sobie wszystko, nie umiem sobie wyobrazić dalszego życia z moimi paranojami.. Mam wrażenie, że już od dłuższego czasu się nie rozwijam, nadal żyję przeszłością i żałuję popełnionych błędów..
Jest ktoś może z podobnym problemem i zechce pomóc?
Pozdrawiam,
maja
Cześć Maju jesteś moim kserem jeśli chodzi o dotychczasowe życie, i dam sobie głowę uciąć,że jest nas takich więcej. Fajnie byłoby założyć kółko wsparcia. Przedstawię się z imienia, i zachęcam innych- dołączajcie do nas, wspierajmy się.
P.S. Jak Maju czujesz się dziś? uwierz mi nie ma takiej rzeczy, której byś nie była w stanie dźwignąć.
Beata - https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html#p875213https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html Nie wiem kim jestem
witajcie! ja rowniez mialam identycznie, z tym, ze mna mama tak sie nie interesowala i na studia nie chodzilam, ale reszta tak samoidentico, nawet z chlopakami tak mialam, ta ostateczna decyzje podjelam wlasciwie bo teraz jestem w szczesliwym malzenstwie, ale nie wiem jaka mam ososbowosc, mam niska samoocene, biore leki na urojenia, manie, psychoza czy cosik takiego.
ech. i chodze na terapie indywidualna dla dda boli bardzo, ale pomaga.
nicnie poradze bo sama jestem teraz w dolku kapke wielkim. tez nie dawno mialam mysli samobojcze i prawiekazdego dni a zastanawiam sie nad zazyciem wiekszej dawki leku, ale wtedy bylabym egoistka bo mam meza i corke, tylko dla nich zyje.
a po za tym juz kiedys mialam powazna probe zatruciem sie psychotropami.co mnie nie zabije to mnie wzmocni!!!
- https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html#p892444https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html Nie wiem kim jestem Gość
Zwykle nie wypowiadam się na takich forach, przeglądam je w milczeniu.
Droga Maju,
chciałabym Ci napisać, że doskonale Cię rozumiem. Nie jesteś sama. Takie historie się powtarzają i dotykają najbardziej wrażliwe i wartościowe istoty.
U mnie zdiagnozowano Osobowość Chwiejną Emocjonalnie. Zainteresuj się tym może. Chociaż sam fakt, że potrafisz być w wieloletnim związku trochę mnie myli, ale przecież ludzie są różni.
Warto także pójść na terapię i testy psychologiczne, zasługujesz na opiekę, ale odpowiednią. Zadbaj proszę o siebie. Gdzieś tam daleko jest osoba, która naprawdę przejęła się Twoim losem. Będę trzymała kciuki. Napisz jak Ci idzie. Gdybyś chciała pogadać, jestem do dyspozycji.
Justyna - https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html#p957201https://www.psychiatria.pl/forum/nie-wiem-kim-jestem/watek/855025/1.html Nie wiem kim jestem Gość
Witam, tak jak koleżanka wyżej, pierwszy raz raz wypowiadam się na forum... od dłuższego czasu przyglądam się jedynie Waszym opowieściom... Pora pogodzić się że choroba dotknęła również mnie... Dlatego piszę..
Maju, to co napisałaś to jakby również moja historia... Z tym że ja mam 30 lat i przed chorobą byłam bardzo pewną siebie osobą... może wtedy właśnie miałam górki?? nie wiem...dopiero teraz zdiagnozowano u mnie CHAD.. praktycznie od 20 roku życia stoję w miejscu.. walczę ze sobą.. moją motywacją do normalnego jest córeczka, to ona dodaje mi sił...
Tak się zastanawiam... jak rozdzielacie te dwa stany? depresji i manii?? u mnie granica między nimi jest bardzo subtelna... to znaczy czuję kiedy nadchodzi dołek... ale górki to stany za którymi tęsknię.. mam wrażenie że właśnie wtedy jestem sobą... tylko wtedy działam, robię coś pożytecznego, rozwijam się...co prawda nie wiele z zaczętych projektów udało mi się zakończyć... ten stan strasznie wypala... nie wiem co robić.. gubię się, nie wiem kim jestem....
Leki: Citalopram i Quetiapine... nie łykam ich regularnie, bo senność po kwetiapinie jest nie do zniesienia..
Maju, trzymaj się, powodzenia!!
Kasia - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Histrioniczne zaburzenia osobowości
Witajcie jakiś czas temu poznałem kobietę, która mi trochę...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Czy leki mogą powodować takie skutki uboczne
Witam mam na imie Mariusz od 3 lat lecze się po epizodzie schizofrenii który...
Forum: Schizofrenia - wyleczenie depresji - gorsze dni
Czy po wyleczeniu depresji obserwowaliscie u siebie gorsze dni?
Forum: Depresja - Renta socjalna
Witam, zastanawiam się nad renta socjalna. Podejmowałam prace ale na krótkie...
Forum: Zaburzenia psychiczne