Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Niech ktoś obiektywnie spojrzy na mój problem. (3)
- https://www.psychiatria.pl/forum/niech-ktos-obiektywnie-spojrzy-na-moj-problem/watek/1100834/1.html#p1100834https://www.psychiatria.pl/forum/niech-ktos-obiektywnie-spojrzy-na-moj-problem/watek/1100834/1.html Niech ktoś obiektywnie spojrzy na mój problem.
Witam.To jest jedna z wielu wielu prób rozmów. Czy normalnej czy pisanej zawsze kończy się tak samo. Groźby ze mnie zostawi, że żałuję ślubu, że trzeba się rozejść... Nie wiem jak ją skłonić do spokojnej rozmowy. Bo brakuje mi już pomysłów. Od rana do wieczora wszystko jej przeszkadza i wszystkiego się czepia. Choćbym butelkę wody położył nie w tym miejscu w kuchni co trzeba, że to ja odpowiadam za cały bałagan w domu, że nic nie sprzątam a tak nie jest itp. Dochodzi do rekoczynow, dusi mnie, gryzie. Człowiek chce się obronić to tylko odepchnie bo co można więcej? Bić? Nie ma sensu. Juz nie raz z czegoś we mnie rzuciła, tym samym oko podbiła lakierem do paznokci. Raz odważył się wziąć nuż do ręki żeby odebrać mi telefon jak dzwoniłem do tescia żeby ją uspokoił. Albo krzesła fruwały. Albo lusterka tłukła. Jak wracam po pracy do domu zmęczony to dalej w domu zapieprzam żeby tylko uniknąć kłótni a to i tak nie działa. Zawsze znajdzie dziurę w całym i się robi problem. Sam sobie chyba z nią nie poradzę. Wiem ze żeby opisać dokładnie nasz przypadek bym musiał napisać książkę. Ja tez nie jestem święty. Jak ona wariuje to sam często nie wytrzymuje i krzyknęła w odpowiedzi na to co robi. Potem zwala na mnie wszystko ze to ja zacząłem i ja wszystkiemu jestem winien. Przed ślubem chciałem anulować całą ceremonię ale wtedy w płaczu i żalu przepraszala i zapewniala ze kocha. Nie rozumiem czy mam złudne nadzieje o naprawieniu naszego związku czy nie powinienem nic naprawiać skoro jest zdolna do takich posunięć... Poniżej fragment rozmowy pisanej ale wszystkie próby rozmowy kończą się podobnie sarkazmami wyzwaniem i obwinianiem.
Ja: W połowie listopada chce lecieć do Polski na 4 dni.
Masz coś przeciwko?
4 godz. temu
Ona: A to po to ten urlop sobie zaplanowales ..
Co co niby miałeś pomoc, mieć czas dla nas itd.. Nie spoko, leć i baw się dobrze. Tym bardziej jak jest jak tak jak jest, ja tu sama się sobie poradzę jak zwykle a ty się odstresujesz, pobzykasz pochlasz, pobalujesz i wszystko będzie super. Krzyżyk na drogę. Zresztą po co Pytasz czy mam coś przeciwko jak juz pewnie bilet zamówiłes... I tak zrobisz co chcesz, ty możesz przecież, to ja musze wszystko zrobić, pamiętać, zająć się synem itd...
A to ten twój urlop co miałeś wstawać do syna i dać mi odpocząć no jo... To ty se pewnie za bardzo nie odpoczniesz jak polecisZ w tango, no i ja też nie, bo sama wszystko, ale jak często jest zresztą. Żeby se w drogę nie wchodzić i nie psuć ci humoru po urlopie ja z małym bym mogła lecieć do pl jak ty juz wrócisz. Przynajmniej święta mielibyśmy spokojne, wśród tych co nas kochają. Z tym że już bym nie chciała wracać. Także nawet się w pl nie hamuj i se możesz bzykac i balowac ile wejdzie...
Wstaje, już się obudziłam. Nowy szary dzień przede mną.. Kolejny kubek zimnej wody na łeb. Eh
Pamiętaj żeby mleko synowi kupić bo raczej nie mam szans z nim wyjść
Będę musiała zapasy na wrazie co w listopadzie zrobić jakby tak miało padać.
Ja: Czyli nie lecę do Polski.
Ona: Czemu? Chciałeś pobalowac to leć. Przecież nic cię tu nie trzyma...
Ja: Już nic nie pisz.
Bo nie umiesz normalnie rozmawiać.
Ona: Rozumiem ze to miało być to odciazenie dla mnie itd jak będziesz miał wolne i niespodzianka ze nie chciałeś daty podać...
Pewnie ja nie umiem, za to ty umiesz świetnie ale z tata swoim. To leć do rodziny, pobaw się, poznaj kogoś, pobzykaj i wrócisz zadowolony. I mnie tez za długo oglądać nie będziesz musiał bo z chęcią do polski z synem wrócę, nie chce tak całego życia przeżyć. Mam dość. I syn tez codziennie nie musi tego oglądać
Ja: Przestań już. Prosze.
Ona: Ok. Juz nie przeszkadzam.
Ja: Jak nie będziesz chciała się starać razem ze mna by było lepiej to nie będę cię zatrzymywał jeżeli zdecydujesz się wrócić do Polski. Sam z własnymi myślami juz sobie nie radzę. Przestaje mi na tobie zależeć. Nie umiesz ze mną nawet kilku zdań wymienić bez sarkazmów i konfliktu.
Ona: Starać razem? Wziąłeś wolne żeby sobie pobalowac i znowu od nas odpocząć, zostawić nas tu samych i ty tak się starasz? No fakt nie mała niespodzianka i jakie odciazenie... Mega łatwo mi będzie samej z synem jeszcze padać powinno wtedy cały czas to już w ogóle. .. Zresztą skoro sam przyznajesz ze ci nie zależy to czego ja się spodziewałam.
Dobra juz nie pisz. .. Musze obiad zrobić i malym się zająć
Ja: Nie kupiłem żadnych biletów. Nie planowałem nic wcześniej. Dzisiaj wpadłem na ten pomysł i chciałem z Tobą pogadać o tym. Jak to się skończyło? Tak samo jak wszystkie inne rozmowy kiedy próbuje jakąś zacząć. Na prawdę przestaje mi na tobie zależeć. Czuje się szantazowany, ponizany, ciągle słyszę ze mnie zostawisz, że zalujesz wszystkiego co ze mną związane chociaż robie wszystko co powiesz na kiwniecie palcem. To jest manipulacja. Cały czas obwinialem sam siebie za wszystko co się dzieje. Juz przestałem siebie obwiniać o cokolwiek. Ps. Do Polski myślałem o 4 dniach. A nie o 9 jak cały urlop będzie trwał. Lepiej zostać niż psuć sobie nerwy.
Ona: Tak, ty biedny zawsze jesteś, najpierw wielce ze mam lecieć do pl, wysłałeś mnie z małym, teraz ty byś sobie poleciał u nas zostawił.. Ale to ty zawsze biedny i poszkodowany! A wiesz co ja czuję? Mam dość wszystkiego. Z chęcią bym chciała usiąść jak szwagierka przy piwach i mieć wszystko w dupie, wstaje, robię wszystko i funkcjonuje tylko dla malego. Wiem ze tobie nie zależy na mnie nawet bez tego ze piszesz juz o tym wprost, da się to odczuć, widzę i czuje to na każdym kroku!
I nie chce tak życia przeżyć! Nie chcę żeby nasz syn stale widział jak płacze i jestem smutna, chce żeby miał mamę szczęśliwa, taka jak kiedyś byłam, że się śmialam, cieszylam u miałam energię u siły, a nie taka jak teraz! Albo kłótnie jak jesteś w domu albo ciszę i atmosfera taka...
Nie pisz juz na prawdę, daj mi chwile zapomnieć jaki masz do mnie stosunek, chce spokojnie pobawić się z dzieckiem a nie żeby patrzył na mnie Przytulal i nie wiedział co jest. - https://www.psychiatria.pl/forum/niech-ktos-obiektywnie-spojrzy-na-moj-problem/watek/1100834/1.html#p1100945https://www.psychiatria.pl/forum/niech-ktos-obiektywnie-spojrzy-na-moj-problem/watek/1100834/1.html Niech ktoś obiektywnie spojrzy na mój problem.
Witaj. Twoja partnerka ma poważny problem ze sobą. Być może jest to zaburzenie osobowości np typu borderline. Osoby takie bardzo boją się odrzucenia, wmawiają sobie ze partner szuka sposobu aby je właśnie zostawić, po czym robią wszystko żeby temu zapobiec. Zwracają na siebie uwagę stawiając się w roli ofiary po czym same wywołują kłótnie i niesnaski nawet posuwają się do rekoczynow. Na każdą reakcję partnera reagują jak na atak na swoją osobę. Gdy partner odpuszcza osoba taka truchleje i próbuje przepraszac, płaczem wymuszajac rozejm. Przykład- chciałeś odwołać ślub, więc Twoja partnerka w obliczu możliwości porzucenia odpuściła i chciała Cię zostawić przy sobie.
Ogólnie mówiąc osoby te same generują problem w obawie przed odrzuceniem. Jest to dla nas nielogiczne ale te osoby na prawdę cierpią. Czują wewnętrzna pustkę, same siebie nie rozumieją, dlatego i nam ciężko jest ich zrozumieć i porozmawiać z nimi stosując logiczne argumenty. One potrzebują ciągłego zapewniania, że partner je kocha i nie porzuci.
Nie Będę tu diagnozowac Twojej kobiety Ale pomysl o tym, czy istnieje możliwość ze ma ona problem natury psychologicznej/ psychiatrycznej, czy może taki już jej charakter.
A może ona ma do Ciebie zbyt małe zaufanie i ma ku temu jakiś powód, jakieś wątpliwości. Spróbuj z nią porozmawiać na spokojnie. Może da się namówić na wspólną wizytę u psychologa.
Życzę Wam powodzenia, bądź silny - https://www.psychiatria.pl/forum/niech-ktos-obiektywnie-spojrzy-na-moj-problem/watek/1100834/1.html#p1101059https://www.psychiatria.pl/forum/niech-ktos-obiektywnie-spojrzy-na-moj-problem/watek/1100834/1.html Niech ktoś obiektywnie spojrzy na mój problem.
Witam. Dziękuję za odpowiedź. Marph. Wspominasz żeby porozmawiać na spokojnie. Wiele razy próbowałem. Czekałem na odpowiedni moment żeby przed rozmową nie była niczym innym zdenerwowana. Wszystkie niewygodne dla niej rozmowy o problemach kończą się podobnie tak jak wcześniejsza pisana rozmowa z dzisiaj. 2 miesiące temu postanowiliśmy razem że poleci z małym do Polski żebyśmy trochę od siebie odpoczeli i zatesknili. Była w Polsce u swoich rodziców przez półtora miesiąca. Mi nie pozwala lecieć na 4 dni tymbardziej ze ogranicza mnie urlop od pracy. Po jej powrocie było dobrze przez dwa dni a ja od samego początku biegalem za nią i uważałem co robię i co mówię na każdym kroku żeby nic nie zepsuć. Dwa dni było ok. Na trzeci dzień wszystko się zepsuło i każdy kolejny dzień to mniej lub więcej kłótni. Na psychologa się nie zgodzi. Jak to ona twierdzi problem leży po mojej stronie. Może sam pójdę do psychologa żeby pomógł mi sobie poradzić z samym sobą. Problem tez polega na tym ze pomimo że mieszkamy w Anglii i zarabiam nie najmniej to żyjemy skromnie. Psycholog tutaj się ceni. Nie stać nas na profesjonalną długoterminową terapię a na jednym spotkaniu nic się nie da wyjaśnić. Nie wiem czy dobrze robie ale skoro próbowałem prawie wszystkiego tylko nie separacji. W sensie unikać dłuższych rozmów, zbliżeń, spać osobno, skupić się na naszym synie zamiast na ratowaniu nas. Zacząłem brać tabletki na uspokojenie może to mi pomoże się uspokoić i nie reagować nerwowo na jej zaczepki, prowokacje i agresję. Żeby mały nie był świadkiem takich wydarzeń. Zawsze umiałem doradzić jako osoba trzecia co można w takiej sytuacji zrobić. Jak sam się znajduje w podobnym problemie to jestem zagubiony, nie mam z kim się tym podzielić, non stop czuje jakieś bóle brzucha i w klatce piersiowej przez co więcej pale. W pracy mam problemy ze skupieniem a przed wejściem do domu czuje lęk i gorąco w brzuchu. Chyba nie jestem zdolny jej okazywać uczuć i miłości żeby coś naprawić w sposób przez ciebie zasugerowany.
Ostatnia edycja: - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Czy to jakiś niepokojący objaw chorobowy?
Dobry wieczór. Dzisiaj popołudniu próbowałem uciąć sobie...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Witam
Od dziecka miałam chyba depresje. Wychowywałam się w domu bardzo biednym. Ojciec...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Boje sie mowic o moich problemach
Hej, mam bardzo powazne problemy ktore ciagle narastaja i staja sie co raz bardziej uciazliwe....
Forum: Psychoterapia - Lunatyzm
Czy są wsród was osoby które mają wrazenie że lunatykują i we...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego