Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Poddaję się (5)
- https://www.psychiatria.pl/forum/poddaje-sie/watek/861039/1.html#p861039https://www.psychiatria.pl/forum/poddaje-sie/watek/861039/1.html Poddaję się
Nie mam już siły walczyć o swoje, gdy cały świat jest przeciwko mnie.
Zabrali mi godność, zabrali mi rodzinę, zabrali mi wszystko.
Gdybym to ja sama straciła przez swoją głupotę lub zaniedbanie to bym wiedziała, że to moja wina, ale jest inaczej.
Ludzie zbrukali moje ciało i zgwałcili moją duszę, potem odebrali mi rodzinę i jedyną osóbkę na jakiej mi zależało.
Nie mam już nikogo... kolegów, przyjaciół, kogokolwiek.
Zastanawiam się dlaczego jeszcze żyje, choć wielu chce mojej śmierci. Świat by odetchnął z ulgą.
Chciałam być tylko uczciwą, pracowitą kobietą, z współczującym i kochającym facetem u mojego boku - to był mój życiowy cel. Nie chciałam więcej.
Gdy byłam mała (7 lat) wykorzystał mnie dziadek koleżanki - nikt go nie ukarał, a ja byłam wyzywana przez rodzinę od idiotek.
Zaszłam jako 17ka w ciążę, gdy koleś dosypał mi czegoś do drinka. Córkę mi zabrano, bo byłam nieletnia i że urodziła się z wadą przyznali jej rodzinę zastępczą (moją matkę).
Ale ja byłam brudna, a że moją matkę bardziej obchodziła reputacja to wysłała mnie do pracy za granicę. Tam były chłopak o mały włos nie sprzedał mnie do tureckiego burdelu.
Wróciłam chcąc skończyć szkołę i zacząć wszystko od początku, ale kolejny facet okazał się szują i znęcał się nade mną psychicznie... Potem był kolejny, który wyglądał ok, ale o mały włos nie posłałby mnie na tamten świat...
Nie mam już siły, nie mam już nikogo z kim mogłabym pogadać. Jestem sama, i chociaż moje ciało żyje, moja dusza umiera.
Ile można walczyć o szczęście. Ile można przeżyć wykorzystywań, gwałtów, niepowodzeń albo spotkań ze śmiercią. Chciałabym zwiędnąć jak kwiat by obrócić się w proch i już nigdy nie powstać. Ale za bardzo boję się śmierci, choć pragnę jej całym sercem. Nie mam odwagi się zabić i nie mam siły by żyć... I znowu siedzę na dnie. - https://www.psychiatria.pl/forum/poddaje-sie/watek/861039/1.html#p861122https://www.psychiatria.pl/forum/poddaje-sie/watek/861039/1.html Poddaję się GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Jesteś dobrą i delikatną kobietą, na którą z tego względu silnie oddziałuje zło. Jeśli się stanie dobrą pożywką dla tej energii to ona sama się nie odczepi, Twoja śmierć oznaczała by jej wygraną. Zostałaś jej brudnym wydaniem wcześnie "zarażona".
Nie trać wiary w to, że jeszcze będzie tak jak marzysz. Nie wolno odbierać sobie marzeń!
Jedni żyją dla siebie drudzy dla innych i z pewnością należysz do tych drugich, również marzę o kimś dla kogo mógłbym żyć. Podstawową zasadą w wychodzeniu z takich stanów jest więcej działań i mniej myśli. Nie musisz się cieszyć z tego co Cię spotkało ale nie powinnaś się tym dołować- wyciągnij z tego wnioski. Zacznij już na poziomie czucia rozróżniać zło od dobra, nie czekaj na jego widoczną ekspresję. Bądź czujna. Od życia nie uciekniesz, nie ma tak lekko : P Można kroczyć ścieżką prowadzącą do wyzwolenia, jest to stan o którym obecnie marzysz i ona wymaga wyżej wymienionych kwestii. Jednak życie w formie ludzkiej to olbrzymi dar, mamy całą gamę wrażeń dualistycznych, dlatego można kochać i nienawidzić czy umierać żyjąc...
Przez to wmieszanie w materię i ten dwubiegunowy schemat nie oderwiesz się od zła, zło przychodzi z łatwością. Szczęście jest czymś co trzeba wypracować/zasłużyć na to. Przeanalizuj swoje życie, zastanów się dlaczego i co to mogło powodować. Zaakceptuj to, bo tego już nie cofniesz. Trzeba się rozwijać a własne błędy uczą najlepiej, powinny... dlatego nie daj się wkręcić w jakiś powtarzalny schemat. Jest to symbol, tak jak we śnie, on świadczy o jakimś problemie który jest w Tobie, czymś co musisz zmienić lub sygnał do tego abyś coś zrozumiała.
Będzie dobrze, a nawet lepiej
Wszyscy potrzebujemy miłości bo ma ona wielką moc, nie wątpię w to, że masz ją w sobie. Zachowaj ją dla kogoś, pamiętaj że w świecie obowiązuje czas... i czasem trzeba czekać. Życie to trening ducha.Abre los ojos
- https://www.psychiatria.pl/forum/poddaje-sie/watek/861039/1.html#p861123https://www.psychiatria.pl/forum/poddaje-sie/watek/861039/1.html Poddaję się
Niskie poczucie własnej wartości, traumatyczne przeżycia, żal, smutek, frustracja i tęsknota za lepszym życiem- to wszystko często skłania inne osoby do wykorzystania osoby, która nie potrafi uporać się z tym wszystkim sama i która jest samotna. Aby odzyskać córkę trzeba postarać się samodzielnie w jej odzyskaniu. Najpierw musisz zacząć od siebie. Już nie jesteś sama- masz to forum, śledzą je experci i osoby, które przeszły lub przechodzą depresję, lęki i inne traumatyczne zdarzenia. Myślę, że będzie dobrze dla Ciebie jeśli zaczniesz brać lek antydepresyjny o niskiej dawce, uwierz mi, ja jestem na leku bo też mam traume, też mam kłopoty z matką. Lek musi zadziałać, na pewno nie od razu ale po tygodniach widać efekty zadowalające. Wybierz się też na terapię psychologiczna, jeśli jesteś za granicą możesz starać się z NHS, jeśli w Polsce- z NFZ czy innych ośrodków pomocy w Twoim okręgu. Musisz mieć też legalną pracę, adwokata.-musisz pokazać że walczysz o córkę-ale to dopiero drugi schodek starań. Najpierw zacznij od siebie i wtedy osiągniesz swój cel.
- https://www.psychiatria.pl/forum/poddaje-sie/watek/861039/1.html#p872512https://www.psychiatria.pl/forum/poddaje-sie/watek/861039/1.html Poddaję się
Nie rozumiem tylko dlaczego państwo zabrało mi córkę. Dlaczego sędzina sprzedała moje dziecko za jakąś kanalizę.
Podczas pierwszej rozprawy gdy byłam nieletnia to płakałam i błagałam, żeby nie zabierali mi dziecka. Potem dowiedziałam się, że córka sędziny mieszkała w naszym bloku, który jest chroniony przez konserwatora i zrobiła sobie nowe rury, zamiast stalowych to plastikowe. Moja matka była wtedy przewodniczącą wspólnoty mieszkaniowej i uciszyła sprawę, bo tamta by słono zapłaciła za zmianę rur bez zezwolenia... To było gdy byłam w ciąży. Już wtedy planowała być rodziną zastępczą.
Dla przykrywki sędzina oddała następną sprawę koleżance. Przed drugą rozprawą matka mówiła mi bym zostawiła jej rodzinę zastępczą, bo z tego jest kasa i to by utrzymywało mnie i dziecko. Z płaczem musiałam oddać prawa, bo bałam się, że zostanę z dzieckiem na bruku, co moja matka lekko zasugerowała. Potem nie miałam szans odzyskać córki.
Chciałam się nią opiekować, ale moja matka zatrudniła nianię, a mi kazała chodzić do szkoły. Nawet pieluchy nie przewinęłam małej, bo mnie wciąż odganiano mnie od dziecka. Nie mogłam wytrzymać i chciałam polecieć za granicę, dostać pracę i potem odzyskać małą, a matka nawet dała mi na bilet... A potem podczas którejś rozmowy oświadczyła, że nie pozwoli znieść rodziny zastępczej i mogę sobie pomarzyć, bo ona wychowa to dziecko.
Gdy wróciłam do Polski zrobiłam maturę i chciałam iść na studia, niestety jedyna opcja okazała się płatna. Matka sfinansowała mi studia i oznajmiła, że jak je skończę to ona adoptuje moją córkę, a ja potem nie mam się pokazywać.
Więc poszłam na te studia, zamieszkałam z chłopakiem w innym mieście i widywałam córkę raz na miesiąc, może dwa...
Ale ona jej nie adoptowała, bo dziecko poszło do szkoły i się rozpuściło, nie uczy się, pyskuje, a ta chodzi wciąż nakręcona i sfrustrowana. Zaczęła do mnie dzwonić bym "powiedziała córce, żeby się uczyła", nie wiem co to za pomysł, ale to nie ma już sensu...
Powiedziałam jej, że jak mała ma być spokojna, jak nie wie co to spokój, bo ciągle widzi babcię najeżoną i zakręconą.
Ona z nią w ogóle nie rozmawia, wciąż ją poprawia, robi za nią lekcje, pozwala jej się bawić zamiast się uczyć, mała ma 10lat i puszcza ją samopas po Gdyni... Do tego chodzi do psychiatrów i psychologów, a ci przecież mówią jej, że z dzieckiem jest ok tylko trzeba dyscypliny i motywacji...
A ja płaczę po nocach bo wiem, że nie dostanę małej nawet jakbym zarabiała 3000zł, i do tego wiem jak to dziecko psychicznie tam cierpi, bo nie może znaleźć swojego miejsca.
Moją matkę obchodzą tylko jej stopnie, nie obchodzi ją ani małej ani moja osoba, nie obchodzi ją to jak się czujemy, tylko uważa, że skoro ona łoży na małą, a mi sypnęła kasę na studia to mamy być szczęśliwe.
Mała nie ma rodziny, bo co to za rodzina, skoro nie ma poparcia w babci. Zaczęła sobie nawet ją wymyślać...
Kiedyś jak miała 7 lat to próbowała przeczytać mi wierszyk, ja ją spokojnie słuchałam, przez chwilę próbowała wymówić trudny wyraz, a babcia się wtrąciła i ją poprawiła. Mała była o to zła, i chociaż ją pochwaliłam to było jej smutno, że nie mogła powiedzieć całego wierszyka sama. Już wtedy wiedziałam, że moja matka to furiatka i nie powinna jej wychowywać. Teraz ją wożą po psychologach, a panie z mopsu nic nie obchodzi to co się tam dzieje i to że mała nie powinna być w tamtej rodzinie zastępczej. Moja matka ma zbyt duże plecy, w szkole, w Urzędzie Miasta, a nawet zakręciła panie z mopsu. Mi zostają tylko łzy, pustka i rezygnacja. Dziecko to nie zabawka, a moja matka tak mnie traktuje i małą też. Tyle, że ja się popsułam bo urodziłam mając 17 i nie miałam faceta.
Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam oglądanie tego jak ktoś taki wychowuje moje dziecko. Czuję jak ból rozdziera mi serce. Jestem niepotrzebnym balastem, nikt tak naprawdę nie płakałby po moim odejściu.
Przecież nie jestem złym człowiekiem, więc dlaczego muszę tak cierpieć? - https://www.psychiatria.pl/forum/poddaje-sie/watek/861039/1.html#p872630https://www.psychiatria.pl/forum/poddaje-sie/watek/861039/1.html Poddaję się
Pamiętaj, nie jesteś złym człowiekiem, widocznie tak los chciał, żebyś musiała przejść przez to piekło. Nie poddaj się, wyjedź za granicę, ale zanim to zrobisz musisz znać bardzo dobrze język obcy i nie zmarnuj studiów. Nie mów mamie prawdy o tym, ile i jak dużo będziesz zarabiać pieniędzy. Twoja mama traktuje Twoje dziecko jak jej własne ale Twoje dziecko zawsze będzie wiedzieć, że to Ty jesteś jej mamą. Ja bym wyjechała za granicę, uzbierala pieniądze, znalazła dobrego mężczyznę, wzięła ślub i starała się o prawnika aby odzyskać córkę. Twoja córka zachowuje się w ten sposób bo brakuje jej Ciebie a babka nie daje jej prawdziwej miłości. Twoja córka potrzebuje normalnie funkcjonujacej rodziny.Jesli Ty będziesz mieć pracę legalną, pieniądze i prawnika a także chłopaka, który będzie Cie wspierać to odzyskasz dziecko!!!Przestań płakać, pomyśl racjonalnie!10 lat, 10 długich lat, szok, frustracja, agresja, smutek, gniew!Skończ z tym!Zacznij mieć Ty władzę nad matką, uwierz w siebie!Ja wierzę, że gdybyś wyjechała za granicę i pracowała intensywnie przez 2 miesiące np w restauracji, miałabyś pieniądze na dobrego prawnika! Poza tym na obczyźnie też jest dużo młodych, wspaniałych Polaków.
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Staram się schudnąć
Hej, mam 176 i waze 51/52 kilo. Troche wystaje mi brzuch i bardzo mi to przeszkadza i...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Perazin 25, Asertin 50
Witam, mam pytanie odnośnie leków asertin 50 oraz perazin 25. Czy coś się...
- Związek z chAD-owcem, czy też tak mieliście?
Witam, pytanie do osób żyjących z osobą chorą na chAD, zanim...
- Nie wiem co się dzieje
Ostatnio nie ważne gdzie jestem zawsze znajdzie się ktoś kto doprowadza mnie to...
Forum: Po godzinach