Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: pomocy nie mam siły (11)
- https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html#p494941https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html pomocy nie mam siły Gość
Witajcie mam na imię Magda 21 lat za miesiąc zostanę mamą. Moja historia życia jest istnym koszmarem. Nie planowałam ciąży po prostu stało się. Teraz zastanawiam się czy wogóle istnieje zaplanowana ciąża. Cieszę się że będę mamą, ale teraz wiem że trzeba znaleść odpowiedniego faceta do tego. Ojciec dziecka kiedy dowiedział się że jestem w ciąży wyrzekł sie go, a następnie kazał je usunąć. Okazało się że ma inną strasznie to przeżyłam. Kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Rodzicom gdy o wszystkim powiedziałam wyzwali mnie i zostawili samej sobie. To był koszmar. Wszyscy kazali je usunąć, mówili jaki to wstyd w rodzinie i że się ***. Wyjechałam z domu nie ukończyłam semestru na uczelni wzięłam urlop zdrowotny. Do póki mogłam mieszkałam w akademiku później zadzwoniłam do sąsiadki która miała wolne mieszkanie 2 bloki dalej od mieszkania gdzie mieszkali moi rodzice. Po jakimś czasie odezwałam się do ojca dziecka z nadzieja że mi pomoże. Spotkaliśmy się na początku miło mnie zaskoczył pocieszał mnie i całował brzuch tłumaczył swoje zachowanie tym że nie wierzył że jestem w ciąży. Uwierzyłam mu bo wiele razy go okłamałam, ale z drugiej strony nigdy tak poważnej sytuacji. No ale ja głupia i naiwna przyjełam takie tłumaczenie. Spędzilismy ze sobą noc był czuły i kochany. Później dowiedziałam się że powiedział całą prawdę matce i tej swojej dziewczynie. Myślałam że jak moje dziecko będzie miało ojca to wszystko sie ułoży. Myliłam się dziewczyna nie zostawiła ojca mojego dziecka, a on nie miał zamiaru odchodzić od niej i kolejny cios w serce. Moja sąsiadka nie mogła patrzeć jak płaczę i poszła porozmawiać z moją mamą. Zadzwoniła do mnie i wróciłam do domu co było dla mnie kolejnym koszmarem. Wyzywanie mnie i mojego dziecka jaki to będzie bachor nie było dla mnie przyjemne płakałam jak głupia prawie nic nie jadłam chodziłam jak trup. Ale zacisnęłam zęby i jakoś to znoszę. Nie odezwałam się już do ojca dziecka. To on sam się odezwał chciał się spotkać a ja nie, bo po co. Ale pewnego wieczoru gdy byłam na spacerze odezwałam się żeby wyszedł do parku i przyszedł. Długo rozmawialiśmy wydałam się szczery. Okazało się że rozstali się i że ma wyrzuty do siebie że tak mnie potraktował. Nie wiedziałam co myśleć o tym wszystkim nie ufałam mu utrzymywałam dystans. Jednak spotykaliśmy się. Widziałam jaki był wzruszony jak pokazałam mu zdjęcie usg dziecka. Zerwał kontakt ze swoja byłą ostatecznie. Tamta dziewczyna wpadła w szał. Wydzwaniała jak głupia raz do niego raz do mnie i tak w kółko. Wyzywała mnie istny koszmar, życzyła nam żeby dziecko było martwe zarządała żebym usunęła dziecko. Koszmar nie miałam spokoju;/. Po jakimś czasie postanowiliśmy porozmawiać z moimi rodzicami, że chcemy być razem, stworzyć rodzinę spróbować chociaż. Moja matka wpadła w szał ojciec tak samo. Powiedzieli że to moja sprawa i że jak sobie pościeliłam tak się wyśpie. Kompletnie nie wiedziałam czy robie dobrze, wiedziałam że nie mam zaufania do swojego partnera nadal mam takie uczucie, ale zawsze mogę na niego liczyć. Kiedy jest mi smutno zawsze mnie pociesza i mówi że będzie dobrze. Jest prawdziwym moim wsparciem. Tak więc moi rodzice nie wtrącali się w mój związek, ale po jakimś czasie pewnego wieczoru kiedy mój facet przyszedł mnie odwiedzić bo byłam chora moja matka kazała mu przekazać żeby się wynosil że nie może na niego patrzeć i że nie życzy sobie żeby ktoś go zobaczył jak od nas wychodzi. On to usłyszał i już do mnie nie przychodzi;/. A ja dostałam nakaz leżenia bo nastąpiły komplikacje. Wyobraźcie sobie jak matka moja sie ucieszyła, że nie wychodze z domu nikt mnie nie widzi i że ja się nie widuje z ojcem dziecka. Tak więc pozostało nam dzwonienie i smsowanie. Nie widziałam się z nim ponad miesiąc. Pozstanowiłam spędzić z nim dzień i wyszłam z domu matka oczywiście zrobiła mi wielka awanturę, że wychodzę do niego. Ale nie żałuje że wyszłam warto było spędzić z nim czas mimo że jak wróciłam zostałam wyzwana itd. Jak myślicie czy moi rodzice zrozumieją że my się kochamy?? Ja jestem wyrozumiała wiem że zraniłam rodziców że oczekiwali ode mnie że wyjde na ludzi, ale nie rozumiem ich jak moga sie od własnego dziecka odsunąć. Czekałam bardzo długo na jakieś słowo otuchy przytulenie czy miłe słowo choć jednego, że będzie dobrze, ale ja widzę że lepiej jakbym znikneła z jego życia. Mój ojciec w ogóle jak dzwoni do mamy nie wspomina mnie nie pyta się. Tak jakby mnie w ogóle nie było. Moja cała rodzina udaje że mnie nie ma to dla mnie bolesne ale rozumiem, bo wstyd. Tylko ja już trace siły bo w końcu ile człowiek może znieść?? Ja czuję że niedługo wybuchnę i zrobie coś głupiego. Jedynym moim malutkim szczęściem jest moja córka cały czas o niej myślę i dla niej chcę jak najlepiej, ale czy ja zdołam.
- https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html#p494957https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html pomocy nie mam siły Gość
Moja odp. na pyt. 1: Myślę, że jest to możliwe.
Moja odp. na pyt. 2: Myślę, że człowiek może znieść bardzo dużo.
Ja nie rozumiem dlaczego twoja rodzina, jeśli rzeczywiście tak jest, udaje, że cię nie ma.
Może się okazać, że niedługo nic głupiego nie zrobisz, tylko nagle zrobisz coś nadzwyczajnego i dobrego.
Zakładam, że ostatnie trzy słowa, które napisałaś są twoim pytaniem skierowanym do siebie samej.
Życzę powodzenia, szczęścia i radości! - https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html#p494977https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html pomocy nie mam siły Gość
Zapomniałam dodać że moja matka powiedziała mi że jeśli z nim będę to nie mam co liczyć na ich pomoc. Że jeszcze na kolanach będę ją błagać o pomoc bo on mi szczęścia nie da. Wątpie już w szczęście swoje. Pare razy matka mnie wyrzucała z domu ale moja babcia radzi mi żebym się przemęczyła bo uważa że ona i tak może mi pomóc. Nie wiem kompletnie co mam robić. Naprawdę myślę o wyjeździe czy myślicie że lepiej bym sie poczuła?? Moja rodzina udaje że mnie nie ma jak ktoś z rodziny przychodzi do domu matka każe mi siedziec w swoim pokoju w ciszy żeby nikt nie wiedziała że jestem w ciąży.
- https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html#p495050https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html pomocy nie mam siły Gość
Jeśli masz możliwość wyjazdu gdzieś i zamieszkania tam to myślę, że jest to bardzo dobry pomysł. Mam wrażenie, że w mieszkaniu rodziców czujesz się skrępowana. Jeśli nie czujesz akceptacji rodziny to może zaakceptuj ją taką jaka jest. Z czasem może się zmieni. Przychodzą mi do głowy takie słowa: ach, biedni ci twoi rodzice. Ty nie musisz ukrywać ciąży. Twoja matka może się mylić.
- https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html#p495679https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html pomocy nie mam siły
Witaj. Opowiem Ci coś. Kiedyś przyprowadziłem koleżankę do siebie i moja rodzina zrobiła mi awanturę że przyprowadzam kur... dziw.. do domu. Zabolało mnie. Tłumaczenie w stylu "to tylko koleżanka i nic złego nie będziemy robić" nie pomagało. Kiedyś mój dziadek powiedział "jak ją przyprowadzisz to ją wyrzucę z domu. Moja babcia powiedziała jak ona przyjdzie to zadzwoni na policję. Powiedziałem to mojej koleżance a ona powiedziała, że będziemy się u niej spotykać ale wyszło na moje bo spotykamy się raz u niej raz u mnie. To co robi Twoja rodzina to na prawdę dziwnie. Jak można nie pozwolić się spotykać swojej córce z jej ojcem dziecka i grozić że jak on przyjdzie to nie chcę go widzieć. Założę się, że ten miesiąc siedzenia w domu i niewidywania chłopaka był dla Ciebie bolesny. Nie możecie mieszkać u niego? Może coś razem wynajmiecie? Twoi rodzice nie powinni się Cebie i Twojego dziecka wstydzić. Nie zawsze jest tak, że wszystko idzie z naszym planem. Gdybym ja się dowiedział, że moja dziewczyna jest w ciąży to nikt by mi nie zabronił spotykać się z nią. Ja życzę Ci szczęścia i powodzenia w dalszym życiu
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html#p496179https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html pomocy nie mam siły Gość
nie wiem czy można liczyc na takiego faceta, predzej czy poźniej znowu pokaże rogi, jesteś dorosła, bedziesz miała dziecko, mysl o sobie i o maleństwie ...przykro mi że twoi rodzice są tak małostkowi, napewno ci cieżko samej w ciązy, znam ten ból...pomimo, że jestem mężatką w ciązy byłam sama..nie raz wyłam z bólu serca....teraz córa ma ponad 1,5 roku nie jest lepiej...żyje dla niej...dla tego uśmiechu co rano ...kiedy płaczę =przychodzi i sie tuli...pamietaj, że jak dziecko sie urodzi będzie ci ciężej, to duzy wydatek, nieprzespane noce...hormony...koniec romantycznych randek...na Twoim miejscu nie ufałabym takiemu facetowi...kombinuj żeby sie jakoś ustawić bo jak znowu mu odwali zostaniesz sama ale tym razem z niemowlakiem na ręku...
- https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html#p496180https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html pomocy nie mam siły Gość
nie wiem czy można liczyc na takiego faceta, predzej czy poźniej znowu pokaże rogi, jesteś dorosła, bedziesz miała dziecko, mysl o sobie i o maleństwie ...przykro mi że twoi rodzice są tak małostkowi, napewno ci cieżko samej w ciązy, znam ten ból...pomimo, że jestem mężatką w ciązy byłam sama..nie raz wyłam z bólu serca....teraz córa ma ponad 1,5 roku nie jest lepiej...żyje dla niej...dla tego uśmiechu co rano ...kiedy płaczę =przychodzi i sie tuli...pamietaj, że jak dziecko sie urodzi będzie ci ciężej, to duzy wydatek, nieprzespane noce...hormony...koniec romantycznych randek...na Twoim miejscu nie ufałabym takiemu facetowi...kombinuj żeby sie jakoś ustawić bo jak znowu mu odwali zostaniesz sama ale tym razem z niemowlakiem na ręku...
- https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html#p496181https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html pomocy nie mam siły Gość
co do rodziców...uciekaj z takiego domu bo chowanie ciężarnej córki w pokoju bo goście przyszli to jakaś paranoja...chcesz żeby dziecko wychowywało sie w takim domu?...wątpie..
- https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html#p498881https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html pomocy nie mam siły Gość
Witam wszystkich Mam 24 lata i jestem w 19 tygodniu ciąży. Oczywiście jak większość, nie planowałam tego dziecka, co nie zmienia faktu, ze nie mogę się doczekać kiedy już będzie ze mną. No własnie, ze mną... Nie z nami, choć mam nadzieję, że to się jednak zmieni... Od początku: ojca dziecka znam od kilku lat, na początku byliśmy znajomymi. Chodziliśmy razem na imprezy, spotykaliśmy się itp. Już wtedy zauważyłam, że trochę za dużo pije, ale co mnie to wtedy obchodziło, skoro to nie był mój facet? Sporo się zmieniło, kiedy okazało się, że zostanie zamnknięty na rok do więzienia za dawną sprawę (nic wielkiego, bo nie jest złym, człowiekiem, tylko zbyt podatnym na wpływ kolegów i niestety-alkoholu). Zaczęłam mu pomagać, poczynając na zakupach, a kończąc na listach i odwiedzinach. Przykro mi o tym mówić, bo wiem jak to zabrzmi, ale kiedy został zamknięty, bez kolegów, alkoholu, swojego otoczenia itd to poznałam tego człowieka na nowo. Stał się rozważny, szczery, myślacy, czuły, odpowiedzialny... Przynajmniej tak mi się wydawało. W każdym razie pokochałam go bardzo mocno. Po jego wyjściu zamieszkaliśmy razem, raz było lepiej, raz gorzej, ale jakoś się układało. Problemy się nie skończyły, ale jakoś razem dawaliśmy radę. Nie zawsze się dogadywaliśmy, częściowo z jego, a częściowo z mojej winy, bo nerwus jestem niesamowity i czasem powinnam zamilknąć, niż powiedziać o te dwa słowa za dużo. Mamy też za sobą bardzo przykre dla mnie doświadczenie... Rok temu usunęłam ciążę, za co do tej pory nie mogę z czystym sumieniem spojrzeć w lustro. Bardzo tego żałuję i gdybym mogła cofnąć czas, nie zrobilabym tego nigdy!!! Ale wtedy tak wydawało się lepiej... Kredyt, wynajęte mieszkanie, sprawy w sądzie.. Stwierdziłam, że i tak mamy dość problemów. Dopiero potem dotarło do mnie, że te problemy nie są właścwie moje i nie powinnam patrzeć tylko na jego dobro, ale również na swoje. Ale trudno, zrobiłam to, przebolałam z lekką depresją, ale jakoś sobie wszystko poukładałam i przysięgłam, że nigdy więcej czegoś takiego nie zrobię. Tak sobie jakoś wspólnie przymieszkaliśmy dwa lata. W zeszłym roku w październiku 2010 miesiąc po moich urodzinach okazało się, że test ciążowy zdałam pozytywnie. Znowu. Długo nie mogłam uwierzyć, ze to się stało, bo pomimo tego, ż ja nie mogę zabezpieczać się tabletkami bo mi szkodzą, zawsze zabezpieczaliśmy się inaczej. Na początku przyjął to spokojnie. Jego zachowanie nie wskazywało na to, co działo się później. KIedy już powiedziałam mu wprost, że tej ciąży nie usunę, rozpętało się piekło. PIerwszy miesiąc ciąży przechodziłam jak strzępek nerwów. Od najważniejszej osoby w moim życiu nie usłyszałam ani jednego dobrego słowa, tylko: usuń, bo mamy dość problemow, na co nam teraz dzieciak, zrąbiesz życie sobie i mi itd. To było straszne słyszeć to wszystko. Do tego zaczęły się wyjścia na noc, żeby pić, nie odbieranie telefonu, całkowite olewanie mnie i tego co się ze mną dzieje. MOgę cały czas liczyć na wsparcie ze strony rodziców, ale to na nim najbardziej mi zależało, dlatego to tak bardzo bolało... POźniej trochę się poprawiło, już nie słyszałam prznajmniej tych przykrych rzeczy. Ale zaczęło się coś innego. Zaczął nadużywać alkoholu, traktować mnie jak kogoś obcego, wolał nie wracać do domu tylko iść się napić z obcymi ludźmi. I tak jest do teraz. Ogolnie w sylwestra u niego w domu nastąpiła kumulacja tego wszystkiego. Przetrzymał mnie całą noc jako szofera, a na koniec zgubił mój telefon, stwierdzając że gówno go to obchodzi i że mam ***. Potem wziął moje rzeczy i zaczął nimi rzucać jak opętany. Próbowałam go powstrzymać, bo wystarczająco już zniszczył i wtedy pobił mnie tak, że przez 40 minut nie mogłam zatamować krwotoku z nosa. Krew lała się ciurkiem, nie mogłam oddychać krztusiłam się krwią i łzami, a do tego dostałam skurczów. Poprosiłam jego matkę żeby wezwała pogotowie, ale zbyt trzeźwa nie była i odmówiła mi pomocy. Rozumiecie to?! BO ja do tej pory nie mogę tego ogarnąć. Resztkami sił dotoczyłam się do samochodu i pojechałam na ostry dyżur. Najpierw do ginekologa. Nigdy w życiu tak się nie bałam. Kobieta przez dobrą chwilę nie mogła znaleźć tętna dziecka, myślałam że zaraz umrę... W końcu okazało się, ze to stres i parę siniaków na ciele, z głową trochę gorzej. Nos miałam uszkodzony i poobijaną czaszkę. Lekarz stwierdził, że nie powinnam sama tu przyjeżdżać, bo w każdej chwili mogłam stracić przytomność za kierownicą i to cud, że tak się nie stało. Ale co miałam robić, skoro odmówiono mi wezwania pogotowia? Następnego dnia przyszedł z podkulonym ogonem i zaczal przepraszać. Obiecywał, że więcej się nie napije, że nawet wszczepi sobie wszywkę, że jesteśmy najważniejsci itd. Dla mnie to juz bylo za wiele. BYłam wściekła, zdenerwowana i wykończona do granic wytrzymałości. Kazałam mu się wyprowadzić, bo jego obecność wcale nie wpływała na mnie dobrze. Przeciwnie. Jest teraz u siebie w domu, tam gdzie może się nachlać do nieprzytomności. Ma wszystko ;przemyśleć i sam dojść do wniosku, czy picie jest ważniejszeod nas. TYlko czy to zrobi? Jest mi srasznie ciężko, bo bardzo go kocham, ale nie mogę sobie pozwolić na takie sytuacje. A jeśli coś zrobi dziecku? Z jednej strony boję się tego najbardziej, a zdrugiej mam nadzieję, że jak je zobaczy, to jednak rozum mu wróci... NIe wiem co mam z tym dalej zrobić, ciągle placzę, nie mam apetytu i cały czas mam doła. Trudno mi go zostawić raz na zawsze, bo wiele dla mnie znaczy, ale po tym co zrobił, wiedząc ze jestem w ciazy, nie wiem czy bede potrafila mu zaufac...
- https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html#p1253904https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy-nie-mam-sily/watek/494941/1.html pomocy nie mam siły Gość
Daj jakiś namiar na siebie pomoge Ci
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- URODYNAMIKA W GDAŃSKU
Kochani,czy zna ktos jakis gabinet w Gdansku,gdzie wykonuje sie badania urodynamiczne?
- Jak sobie z tym radzić?
Hej,Choruję od ponad 10 lat, wstępnie zdiagnozowano nawracającą...
- Nie panuje nad strachem
Dlugo zbierałam się aby tu napisać. Piszę bo potrzebuje rady albo kubła...
Forum: Stres - Panika, lęki
Witam wszystkich! Potrzebuje porady bardziej doświadczonych osób, spojrzenia na...