Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: pomocy:( (9)
- https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html#p441243https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html pomocy:(
Pomocy ! Nie wiem co robić( Nie wiem co pisać nawet, a czuję że muszę to z siebie wyrzucić.
Nie mam depresji, ani schizofrenii (chociaż chyba niedługo mnie ona dosięgnie(( ). Mam 19 lat i żadnych perspektyw na przyszłość. Dzisiaj jest wigilia, rodzice zatyrani. Tata robi sałatki, od świtu na nogach, tak samo mama po zakupach, teraz w pracy, a ja odgrodzona ścianą siedzę i płaczę, jak z resztą od paru miesięcy. Dręczy mnie to, ze nic nie robię, nie mam pracy, żadnego zajęcia, siedzę na utrzymaniu rodziców, któych mi żal, że mają taką beznadziejną córkę, ale z drugiej strony ich obecność mnie denerwuje, kiedy słyszę, że wracają, gotują obiad, siedzą przed telewizorem, ale z kolei gdy ich zabraknie zostanę sama, bo z dalszą rodziną nie utrzymuję kontaktu. Jesteśmy wszyscy zdezintegrowani. Nie mam koleżanek, żeby zadzwonić, czy wysłać smsa..już nie Czuję się potwornie samotna i opuszczona. Nikt do mnie nie dzwoni, nie pisze, nikt nie odpowiada na życzenia. Z nikim nie rozmawiam, bo mam trudność, izoluję się, a z drugiej strony tak potwornie mi kogoś brakuję, że chyba zwariuję. Jeszcze 2 miesiące temu w akcie desperacji umówiłam się z koleżankami, któych nie widziałam rok, ale odwołałam spotkania, wiedziałam, ze to zrobię, że nie przyjdę, ale zaaranżowałam spotkanie bardziej dla swojej świadomości, że mam jeszcze z kim iść, a nie po to, żeby miło spędzić czas. Poza tym te osoby znają mnie z różowych czasów, kiedy byłam weselsza, śmielsza, ruchliwa, wygadana, pomysłowa i niezwykła w swej kuriozalności. A teraz..zwykłe "dzień dobry" sąsiadowi jest dla mnie horrorem Po prostu czuję, że mnie nikt nie słyszy. Pogubiłam się.
Mam stwierdzone zaburzenia osobowości, a dokładnie osobowość borderline'a. Od dwóch lat leczę się u psychiatry,ale bez efektu, łącznie z hospitalizacją (ale bardziej traktowałam ją jako rekreację, odskocznię od życia, niżeli ratunek..po prostu nie było tak źle jak teraz, kiedy wydaje mi się, że nawet szpital, rozmowa, lekarz nie są mi w stanie pomóc ) a ostatnio pojawiły się lęki przed pójściem na terapię, czuję że nikt mnie nie rozumie, zamknęłam się w sobie, nawarstwiła się potworna blokada, nie wiem co mówić. Nigdy nie czułam się takim śmieciem jak teraz. Nie mam buzi otworzyć. Pewnie gdybym umarła nikt by się nie przejął. Dawniej rozpaczliwie próbowałam zwrócić na siebie uwagę i jakiś efekt był, po prostu czułam ze mam prawo do pomocy, żeby czuć się dobrze ze sobą, a teraz wydaje mi się, że tkwię w jeszcze głębszym cieniu, wyizolowana od ludzi, życia towarzyskiego. Boże ja tak nie mogę;( Jestem załamana, wypalona, już płakać nie mogę. Utraciłam wszelkie zainteresowania, kiedyś dużo pisałam, startowałam w konkursach, czułam się kimś, a teraz jadąc głupim tramwajem widząc kogoś uśmiechniętego, czy zagadanego płakać mi się chce. Ostatnio nie mam żadnych osiągnięć, osobitych sukcesów, nawet oceny dobrej. Za to jest potworny spadek inteligencji i elokwencji. W dodatku nie pamiętam, kiedy ostatnio się śmiałam, czy z kimś byłam towarzysko. Mam myśli samobójcze, a czasami jest obojętność na wszystko i to jest gorszy stan, bo jest źle, a mnie się nawet odechciewa samozagłady. Notabene huśtawki nastrojów, ale z taką częstotliwością, że juz nie wyrabiam dziwny eksces, śmieję się do siebie, nie wiem dlaczego, a zaraz taki dół, że leżę w łóżku i wszystko mnie przytłacza. Potrafię zerwać się nagle, zejść z psem i wrócić, nie wychodząc nawet na dwór. To jest koszmar! Co roku było różnie źle, ale nigdy tak jak teraz.nic nie robię. jest potwornie. Nawet choinki nie ubrałam, nie pomogłam rodzicom. Porównuję się z innymi, do tego stopnia, ze wystarczy, żeby ktoś gdzieś pojechał, miał pracę, jakieś osiągnięcia, lepszą aparycję (nawet zupełnie obca osoba) żeby się katować tym, buczeć. tak się nie da! Mam zubożałe myślenie, wypowiedzi. Zaczynam coś mówić i urywam w połowie, zapominając o co mi chodziło. Zwracam się szarpanymi, czasami nielogicznymi zdaniami. Nie potrafię się skoncentrować na prostej czynności, a byle rachunek matematyczny jest dla mnie istnym koszmarem. Mam trudności ze skleceniem prostego zdania, umykają mi słowa, nie wiem co odpowiedzieć na czyjeś banalne pytanie 'co słychać?" ogarnia mnie wtedy momentalnie pustka, a nieraz zawirowanie myślowe. W sklepie prosząc o towar, głos mi się trzęsie, na przystanku wszędzie. MOnitoruję dialogi obcych ludzi, ich wypowiedzi, mimiki i wyć mi się chce, bo ja z nikim nie rozmawiam, z nikim nie utrzymuję w miarę stabilnego kontaktu. Mam dopiero 19 lat, a czuję się tak zdziadziała, że mam siebie dość. Wszyscy się ode mnie odwrócili. Z rodzicami mam mizerne kontakty, tata się odsuwa, nie chce awantur ze mną, mama już nie wie, jak do mnie podejść i też powoli się wycofuje. Nawet siostra przestała do mnie dzwonić i mam wrażenie, że wszyscy mnie mają gdzieś. Analizuję każdą swoją wypowiedź, każde słowo, myśl, a teraz jest tak beznadziejnie, że najprostszego zdania nie umiem wypowiedzieć, nawet pomyśleć nie umiem, zastanawiam się nad prostą rzeczą strasziie długo, ciągle zawiasy albo mówię bezsensu, zapominam słów, pustka w głowie na tyle że nie wiem co mówić i przez to wycofuję się z życia. Szkoła--dom--spanie, albo tylko spanie( I gdybym zaszyła się w domu, nikt by się tym nie zainteresował. Tak bym brardzo chciuała iść z kimś, śmiać się, jak dawniej Od jakiegoś czasu wspominam kolonie, czasy przedszkolne, wczesną adolescencję i ciągle porównuję sobie swoje okresy i ten jest po prostu tragiczny. Cały czas wspominam, cofam się wstecz i męczy mnie już to. Bo to nie jest chwilowe wzdychanie do poprzednich lat, tylko chorobliwe wspomnienia, pragnienie powrotu tych okresów. Kiedyś łatwiej się z kimś umawiałam, a teraz bardzo stronię od ludzie, czuję się wytrącona ze swiata społecznego, jak eter niedostrzegalny dla reszty, że nawet nie mam prawa zwrócić się o pomoc do lekarza, czy do kogolwiek, czuję się śmieciem i zamknięta w swoim chorym swiecie. Już nie daję rady, nie mam kontroli nad swoimi stanami i reakcjami. Wybucham nagłą złością, płaczem, jestem opryskliwa w stosunku do rodziców, z którymi tylko jako taki utrzymuję kontakt, ale też nie rozmawiam jak dawniej. Teraz oni i ludzie wydają mi się z zupełnie innej orbity. Patrzę po ludziach ile mają znajomych, a ja nie mam nawet głupiej koleżanki, żeby zadzwonić, wypłakać się. nie mam,bo trzeba gadać, coś sobą zaprezentować, a mi brakuje tematów, zamknęłam się w sobie, nie rozmaiwam z ludźmi nawet o bagatelach, dla mnie to jest koszmar przebywać z drugą osobą, ale z kolei tak bardzo mi jej brakuje. Nie wiem co robić. Jest wigilia, a ja się czuję jak schizofrenik. Zażywam psychotrpy przepisane przez lekarza, z któym rozmawiam ostatnio bardzo zdawkowo, bo przestałam ufać ludziom, w dodatku odsunęłam się od nich, na tyle że nawet przed sąsiadami uciekam. I po tych lekach czuję się jeszcze gorzej; otępiała, senna, apatyczna, ociężała, a już jakis czas je aplikuję. Zgłaszałam to lekarzowi, a on uznał, że to normalne. nie wiem co robić. Podobno depresanty nie są dla mnie. Jestem przerażona, bo psychotropy stosuje się w schizofreniach, psychozach. nie dość, że nie mam nikogo, to jeszce czuję się chora psychicznie choruję całą sobą. Czasami mam takie stany, że chcę się kogoś chwycić, przytulić, nawet do obcego, kogolwiek!;( Dochodzą jeszcze lęki, które znacznie zaburzają mi kontakty z innymi. Nawet dziecko sześcioletnie powiedziało, ze gadam od rzeczy. Nigdy tak nie było. nie wiem co się dzieje, ale mam dziwne obrzydzenie do siebie, mam dość siebie, już nie wytrzymam w takim stanie. Czuję dziwne odrealnienie, mam koszmary, albo zywe sny, w których jestem ja wesoła, rozmowna z kręgiem innych osób, z którymi gdzieś idę. Naglę się budzę i widze tylko siebie w łóżku, straszne uczucie, bo te sny są naprawdę żywe. czasami czuję się jakbym była w innym świecie, mam żywe fantazje, wybucham nagle śmiechem, albo bez uzasadnienia się wzruszam. A teraz boję się, ze ten stan przeobrazi się w schizofrenię. Jestem zrozpaczona. Przepraszam za chaotyczngo posta, ale tkwię w chaosie i znikąd nie ma ratunku. W domu mnie mają dość, czuję to. Przecież mnie się doprosić nie da, żebym z psem wyszła, po prostu wracam do domu i zamykam się w pokoju, a siedzenie z nimi choćby 5 minut jest dla mnie agonią, męczarnią! Nie wiem co mówić, jestem nudna, nieinteligentna w dodatku zaraz myślę o łóżku, śmierci, wszyscy się bawią, pracują, a ja tkwię w sobie, w chorych myślach, pustce i przysięgam nie wiem co robić, ale dalej nie pociągnę. Mam 19 lat i ani pracy nie mam, szkoły jeszcze nie skończyłam i grozi mi nieklasyfikacja. Dodatkowo dochodzi jeszcze jeden ambaras, bardzo istotny. Chodzi o to, że poznałam w listopadzie ubiegłego roku pewną osobę, tylko napisze o tym potem, nawet gdyby nie było odzewu Przepraszam.. - https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html#p441246https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html pomocy:( Gość
Tracisz dużo energi na robienie sobie krzywdy. W tym co napisałaś uderza duża świadomość siebie. Zręcznie to wszystko zostało napisane, a jednocześnie piszesz tam kilkakrotnie o tym, że masz zubożone zdolności intelektualne. Po co siebie tak dręczysz ? Jak można mieć zubożone zdolności poznawcze i sprawnie przy tym robić sobie krzywdę? Ty masz te zdolności tylko korzystasz z nich w przewrotny sposób. Jeżeli leczysz się tylko u psychiatry to czas na rozpoczęcie psychoterapii. Zrób sobie ten prezent na święta i pomyśl o tym. Wydaje się bardzo wskazane polecenie psychologa.
- https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html#p441260https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html pomocy:( Gość
Witaj, podobno mam to samo zaburzenie co ty. Pisze podobno, bo zalosnym jest stwierdzac jakakolwiek dysfunkcje wlasnej osobowosci bedac w takim chaosie, ze praktycznie niczego obiektywnego o sobie nie da sie powiedziec, a podpisujac sie "diagnozami" wystawionymi przez odrebne jednostki. Doskonale wiem jak to jest kiedy sie ma spory potencjal inteligencji, a nagle przychodzi taka pustka- jestem wtedy przekonany, ze stalem sie idiota, nie moge wtedy uwierzyc, ze to ja siebie "kontrolowalem" jakis czas temu, gdy trwalem w swietnosci umyslu. Zaiste jest to jakas blokada, staram sie swoje analizy kierowac w tym kierunku, wystarczy zostac docenionym a duza czesc tego swoistego geniuszu wraca, niestety niestabilnie i doprowadzajac do stanu przesycenia, uwazam wtedy innych ludzi za gorszych i niegodnych daru zycia, a rzezkosc umyslu nachodzi momentami w stan manii (to wszystko w przypadku gdy komplement jest trafiony, a nie tak powiedziany na sile oczywiscie) potem jednak i tak wmawiam sobie ze komplement byl wymuszony i wszystko odwraca sie w druga strone, staje sie bardzo wrazliwy na wszelkie cierpienie, nie tylko swoje i ubolewam nad soba i ludzmi, rozpaczajac w bezsilnosci. W moim przypadku, poswiecam zycie przemysleniom, analizom, starajac sie znalezc w tej swojej beznadziejnosci, w tym niemym krzyku, jakas niedoceniona wartosc. Staje sie samotnym wojownikiem w krainie fantasy i probuje odnalezc sens tego meczennictwa. To daje motywacje do jakiegokolwiek dzialania. Inni ludzie zyja schematem, bardzo banalnym, jednoczesnie zaskakujaco zaslepiajacym, po glebokich przemysleniach doszedlem do konkluzji, ze nie warto podazac za ogolem (wiem, ze bardzo tu uogolniam ale staram sie strescic to wszystko do minimum, sam kontur moich mysli, bez tresci, mam nadzieje ze zrozumiesz moje przeslanie). Staram sie znalezc ta wyjatkowa droge do doskonalosci, zeby odmienic moje zycie i dac perspektywy innym ludziom, chce znalezc osobe ktora mi w tym pomoze i nigdy nie zdradzi. Ale to tylko chwilowo...
Trzymaj sie bo bedzie lepiej, moze nie na dlugo, ale bedzie. Daz do czegos wartosciowego, nieodkrytego przez ludzi, na twoj, byc moze i szalony, zdziwaczaly (w ocenie innych) sposob, byle sie nie poddawac mimo chwil (lat, heh) placzu, cierpienia i zgrzytu zebami. Ktos tam rozumie twoje cierpienie, moge cie zapewnic. A ze siebie nie rozumiemy, to tylko swiadczy o naszej skomplikowanej strukturze ...albo nieumiejetnosci zrozumienia prostych schematow zachowania
Tak czy inaczej... wesolych swiat, na twoj sposobOstatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html#p733927https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html pomocy:(
Witam Wszystkich.Mam 16 lat i chciałabym dowiedzieć się czy mam shizofrenię, gdyż czytając o objawach dużo u siebie zauważyłam. Chciałam podkreślić,że wiem iż jest to choroba genetyczna, a moja babcia cierpiała na tą chorobę aż do śmierci. Boję się że też ją mam. Więc może przedstawię Wam zaobserwowane objawy:
-często wybucham,wpadam w szał, po czym zachowuję się normalnie i miło
-kiedyś byłam żywą dziewczynką,a teraz z niczym nie nadążam i z niczego się nie cieszę
-jestem osobą wrażliwą i uczuciową ale często zachowuję się jak totalna egoistka, którą interesuje własny czubek nosa
-potrafię godzinami siedząc bezczynnie bezmyślnie lub na odwrót w zamyśleniu
-gdy coś sobie postanowię, co jest naprawdę dla mnie ważne, stwierdzam że mi się nie chce i bardzo próbuję pokonać lenistwo i niechęć, ale totalnie mi to nie wychodzi.Nie potrafię się uczyć, gdyż tak jakby wył. mi się myślenie.
-Mój nastrój jest obojętny
-Kiedyś miałam duży zasób słów i uważam, że nadal posiadam, ale mam duże trudności z komponowaniem zdań i dobieraniem do siebie wyrazów. Często używam neologizmów i dukam się. Na zadane mi pytania odpowiadam powoli z przerwami między słowami,tak że szybko zniechęcam słuchacza do dalszej rozmowy. Wiem co chcę powiedzieć, ale nie zawsze potrafię to wyrazić.
-niedawno jeszcze się okaleczałam, gdyż życie wydawało się być do kitu. Na szczęście potem zrozumiałam że to nic nie daje i że bywają gorsze sytuacje, a mi naprawdę nic się nie działo takiego złego. Może to nie jest dosłowny objaw gdyż brałam przykład z towarzystwa,ale chyba warto to uwzględnić.
-czytałam w poradniku że chorzy na shizofrenię krzyczą,skaczą,rzucają przedmiotami i są agresywni..no i to się zgadza, ale pisało tam też że śpiewają..Również śpiewam przy każdej okazji codziennie..I nie wiem czy to objaw..Bo sprawa wygląda tak,że śpiew jest moją pasją i wiążę z nim przyszłość.Chodzę też na lekcje wokalu.
-jestem bardzo rozkojarzona i od zawsze mam problemy z pamięcią. Np. po wypowiedzeniu pewnej części zdania, zacinam się i nie mogę nic dalej mówić ponieważ zapominam o tym, co mówiłam przed sekundą..Często również kładę gdzieś jakąś potrzebną rzecz,a potem zapominam gdzie ją położyłam i wpadam w szał wrzeszcząc po wszystkich dookoła..
-od X czasów odczuwam też lęki..Najbardziej boję się w nocy..Gdy leżę w łóżku to wydaje mi się że ktoś jest za moimi plecami albo w jakiejś części pokoju..wtedy wstaję i się rozglądam..Często mam paraliż senny i to nawet z kilku na sto sekundowymi przerwami..Polegają na tym,że budzę się i w pewnym momencie oczy mi się same zamykają i duszę się czując czyjś dotyk.Zły dotyk i zdarza się że słyszę głos.Jeśli jednak oczy mi się nie zamkną to bywa że widzę nade mną jakąś postać..Jestem świadoma tego.To tak jakbym śniła na jawie..Słyszę swój głos,który na siłę wydobywam z gardła.Żeby się ponownie wybudzić muszę szybko i równomiernie oddychać..To są objawy typowego paraliżu nocnego,ale muszą mieć swoje źródło..To niemożliwe żeby występowały tak często..Może powodują je te właśnie lęki. Lęki objawiają się również gdy siedzę sama w domu rozglądam się po mieszkaniu ze strachem że nie jestem sama i że ktoś mnie obserwuje.Np. też gdy myję twarz coś "wysadza" mnie od środka..Czuję coś takiego jak anarchofobik na widok pająka czy klaustrofobik w ciasnym pomieszczeniu.Czuję lęk tak jakby ktoś za mną stał i chciał mi zrobić krzywdę.
-2 lata temu otwierały się same masywne drzwi z pokoju, które ciągle zamykałam na klamkę.W pewnym momencie wystraszyłam się i wybiegłam z domu do przyjaciółki.Wierzę w zjawiska nadprzyrodzone jak większość ludzi,ale tak z perspektywy czasu zastanawiam się czy to nie były omamy.
-zachowuję się niezgodnie z sytuacjami. Na przykład podczas rozmowy z kimś tylko potakuję i druga osoba zwraca mi uwagę że wydaje jej się iż jest niesłuchana lub ja jestem niezainteresowana jej tematem, wówczas gdy prawda jest taka że ten temat bardzo mnie interesuje.Odpowiadam zimno bez uczuć.Również często podczas rozmów zamyślam się tak że przestaję słuchać drugą osobę,a wzrok wlepiam w jeden punkt.Potem jest mi się trudno odnaleźć.Kiedy ktoś mi coś podaruje lub złoży życzenia mimo radości nie potrafię jej ukazać.W sumie nawet niem wiem czy się cieszę.
-mama mówi że stałam się apatyczna
-bardzo irytują mnie ludzie.Nie wiem czy to przez otoczenie przynajmniej tak mi się wydaje.Nie mam ochoty poznawać nowych ludzi,a nawet chodzić do szkoły.Nauczyciele mówią od zawsze moim rodzicom że jestem dziwnym dzieckiem że jestem inna.Bardzo mnie to smuci, ale taka się też czuję..Mam wykreowane drugie ja,którego używam przy rówieśnikach..staram się śmiać i żartować a kończy się to częściej krzywym spojrzeniem niż uśmiechem.Nie potrafię wyczuć sytuacji która jest zabawna,a która nie..Tak naprawdę moje zachowanie jak dla mnie wydaje się dziecinne,ale staram się być taka wesoła jak inni.
Te wszystkie objawy męczą mnie od najmłodszych lat.Już mam tego dosyć pytam się Was o poradę.W tym miesiącu idę do psychiatry,ale mimo wszystko proszę o przeczytanie tej okropnej listy do końca i o radę.
Bardzo szanuję ludzi ze shizofrenią, bo wiem co przechodziła moja babcia, ale nawet jeśli miałabym ją również wiem na pewno że nie pozwolę jej dać za wygraną,gdyż moje marzenia są najważniejsze w życiu i choćby po trupach nie dam sobie ich zniszczyć.! - https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html#p733933https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html pomocy:(
to co opisujesz to złożona sytuacja . niektóre elementy można dopasować do różnych schorzeń . moja rada jest taka byś oprucz psychiatry odwiedziła psychologa. jeżeli jesteś np. z rozbitej rodziny ddrr, jeżeli choroba babci była przyczyną problemów rodziców to jest to sporą dysfunkcja w obrębie rodziny,czyli DDD . układ chora babcia, matka z DDD,córka z problemem nie jest niczym nowym
- https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html#p733957https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html pomocy:(
Nie wiem co dokładnie masz na myśli,ale mogę cię zapewnić że rozbita rodzina nie ma z tym nic wspólnego.Moi rodzice są po rozwodzie,ale sama ich do tego namawiałam jak już ciężko było wytrzymać. Mam kontakt z dwojgiem rodziców i wcale nie narzekam.
- https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html#p733960https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html pomocy:(
no to masz punkt zaczepienia.
.Moi rodzice są po rozwodzie,ale sama ich do tego namawiałam jak już ciężko było wytrzymać.
czyli dzieciństwo w stresie . cięzko było wytrzymać .
Mam kontakt z dwojgiem rodziców i wcale nie narzekam
tak ty nie narzekasz, twoja "dusza" wyje .
to co mozesz sobie "wyjasnić " to raczej nie załatwie sprawy . to jest tak jak przyłożenie plastra na ranę która gnije . czy rodzina rozbita ma cos z tym wspólnego .......? no sorry ale to co opisujesz to horror dla dziecka .
powiem tak, to że masz kontakt ze zgliszczami rodziny nie zastąpi normalności .
udaj sie do psychologa (dobrego)
ps.rozwój mózgu dziecka, narażonego na stres bedzie zawsze obarczony błędem i brakiem równowagi .
chyba że tak bardzo chcesz wierzyć że jest cacy,ze gotowa jesteś ponieś wysoką cenę - https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html#p733997https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html pomocy:(
Czytając Twoją wypowiedź Erikson, mam wrażenie że usiłujesz mi coś wmówić. Sama wiem,że lepiej jest dla wszystkich że rodzice się rozeszli i nie rozpaczam z tego powodu..Objawy są od zawsze.Były wtedy jak jeszcze się układało.Zapewniam że rodzina nie ma z tym nic wspólnego..No ale dzięki za radę.Każdy interpretuje po swojemu.Pozdrawiam.
- https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html#p1286952https://www.psychiatria.pl/forum/pomocy/watek/441243/1.html pomocy:( Gość
Jeśli chodzi o,,paraliż nocny i czyjś Zły dotyk", to myślę że warto pójść na Mszę z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie,(są takie w wielu miastach), albo pojechać na rekolekcje z księdzem Witko, lub z Marą Vadia ( posłuchać na YouTube). Można też śpiewać pieśni uwielbienia(np. wspólnoty mimj), jak piszesz,,śpiew jest twoją pasją". A zobaczysz jak Zło ucieka
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Bardzo dziwne zachowanie
Witam jestem z chłopakiem 8 lat od tamtego roku kwietnia zaczął się bardzo...
- Nie panuje nad strachem
Dlugo zbierałam się aby tu napisać. Piszę bo potrzebuje rady albo kubła...
Forum: Stres - Choroba psychiczna u partnerki?
Witam,Szanowni Państwo z uwagi na tematykę większości postów oraz...
- Odstawienie Klozapolu
Dzień dobry,Rzuciłem klozapol trzy dni temu. Zacząłem w 04.2021 200 mg. W...
Forum: Schizofrenia