Forum: Zaburzenia afektywne dwubiegunowe - ChAD
Temat: Porozmawiajmy o Depresji. (63)
- https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html#p624492https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html Porozmawiajmy o Depresji.
Czytając to Forum, niemal padłam z wrażenia- Mania, Mania i jeszcze raz Mania. Po główce się postukałam, sprawdziłam adres strony.... Jak byk- strona o zaburzeniach dwubiegunowych. I czytam dalej i patrzę na stada Żon Skrzywdzonych. Czytam je czytam i krew mnie zalewa.
Jakbyśmy nie cierpieli. Interesuje nas tylko branie kredytów, wóda i seks z nie wiadomo kim.
Nie, nie... To drugi biegun nie istnieje?
Istnieje- na imię mu Depresja, u ChADowców dużo bardziej dotkliwa niż w przypadku depresji jednobiegunowej. Wyjątkowo nieprzyjemne doświadczenie, choć są gorsze- stany mieszane, które zeszłej zimy mnie prawie zabiły.
Żal mi Żon Cierpiących, ale chcialabym przypomnieć, że najbardziej cierpią chorzy na ChAD ( i ile to ChAD a nie zwykły alkoholizm czy skur...stwo) - https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html#p624504https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html Porozmawiajmy o Depresji.
Witam, ja też jestem ze Stada "Żon Skrzywdzonych". Depresja istnieje, masz rację. Depresja mojego męża to była zawsze walka o niego. Mania też.!! Wiele lat ukrywałam chorobę męża przed rodziną i znajomymi.
Sama też już bez antydepresantów nie funkcjonuję. Przyjmuję SSRI od jakiegoś czasu. Pomaga. Tylko że mąż w hipomanii. Jest KTOŚ (ja wiem, on nie wie) i zupełnie go mój stan nie interesuje. Zmienia życie, chorób ma dosyć. Czeka na rozprawę rozwodową. Wyprowadził się z domu. Ma wiele planów i m.in. celem, całkowite pozbawienie mnie środków do utrzymania. Dlaczego? Nie wiem. Samobójstwa pewnie nie popełnię bo jestem zbyt wielkim tchórzem - ocena mojego męża.. Masz jakiś pomysł? Bardzo go kocham, kochałam, już nie wiem. Mówisz zwykłe s....stwo. Więc może nie mieści się takie zachowanie w granicach CHAD ? W tym całym paradoksalnym moim położeniu mężowi należy się pomoc i ratunek, współczucie, ja umieram powoli, a mąż biega, załatwia miliony spraw, opowiada przedziwne historie o naszym związku. Czyni cuda żeby nieprawda była prawdą. Zmienia życie i tak bardzo chce żebym sobie na tę zmianę zasłużyła. Diagnozę mąż otrzymał w szpitalu psychiatrycznym, więc chory w skrócie CHAD. Inteligencja zachowana na tyle że nikt nie widzi po nim choroby. W ogóle IQ ponad przeciętne. Już na studiach geniusz mat. - fiz. związki przyczynowo skutkowe dotyczące wydarzeń historycznych, geografia jedym słowem MILION W ROZUMIE a afekt psychopaty Jak żyć ? nie być skrzywdzona zoną, kim być? heroiczna wieloletnia moja walka zdeptana jak łupinka orzecha. Nie pierwszy raz. Co proponujesz?Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html#p624517https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html Porozmawiajmy o Depresji.
Zawalcz o siebie- sobą bądź, a nie Żoną Skrzywdzoną.
Też kiedyś byłam męczennica, też o kogoś walczyłam- robiąc to niemal nie straciłam siebie- funkcją kobiety nie jest wcale dbanie o mężczyznę, dbanie o niego, uchylanie mu bram niebios.
Cierpienie tylko do pewnego momentu uszlachetnia. A Miłość bywa nieszczęśliwa.
Chcesz tak spędzić resztę życia? Ja powiedziałam dość. - https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html#p624566https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html Porozmawiajmy o Depresji.
Jakoś nurtuje mnie pytanie. Czy takie zachowanie mieści się w granicach objawów CHAD? Rozumiem, że chorujesz więc znasz w odczuciach drugą stronę medalu. Mówisz zawalczyć o siebie, nie być skrzywdzona żoną, być sobą? uważasz że jak się walczy o chorego człowieka z którym przeżyłaś wiele lat to nie jesteś sobą? to jak się to ma do obrony chorych na CHAD. Z mojego doświadczenia wynika że przyjdzie depresja i do duża zawsze z myślami samobójczymi., Co wówczas? Tak zostawić człowieka bez pomocy....co byś zrobiła? Może użyłaś niewłaściwego określenia, myślę że akurat skrzywdzone żony, to te które starają się tę chorobę zrozumieć i walczą. Na pewno też dlatego że kochają. Nic tam nie uszlachetnia, nikt nie robi tego dla szlachetności to prawdziwe uczucia, emocje, zaskoczenie, zdrady, przysięgi, próby samobójcze, obietnice... cały worek odczuć .
I nie do końca rozumiem...... piszesz z oburzeniem, że są to ludzie cierpiący, bo są ! a z drugiej strony radzisz tak bezlitośnie zostawiać. Czy odeszłaś od człowieka chorego na CHAD. ??
Do bram niebios bardzo daleka droga, to walka o prozę życia i zdrowie człowieka którego kochasz. I wiesz jakie to trudne, wręcz niemożliwe. Uchylanie bram niebios to wielkie słowa a ja tylko walczyłam o regularne wizyty u lekarza, badanie poziomu litu i takie tam ....bo kocham i mamy syna, jakieś miejsce na ziemi, i jesteśmy póki co rodziną. MAM WRAŻENIE ZE NIE ROZUMIESZ.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html#p624603https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html Porozmawiajmy o Depresji.
Kiedyś byłam na waszym miejscu i wiem, jak wiele kobieta zniesie w imię Miłości- przede wszystkim swojej. Jak można się poświęcić.
Wiecie jaki mam z tego Morał- to nic mi nie dało. Koncentrowałam się na nim. Jesteście żonami ChADowców- współczuję, szczerze i jak najbardziej. Ja bym nie dała rady. Tym bardziej, ze ChAdowej duszy nie pojmiecie- nikt zdrowy tego nie zrobi.
Podziwiam was, że podejmujecie wyzwanie. I tak na prawdę to mi cholernie was żal, bo zapewne fajne z was babki. Krzywdzone przez męża... Ups... Chorobę.
Macie pecha, kochane, pokochałyście wariatów. Moi faceci tez mieli prze...ne.
Ja nie mogłabym kochać kogoś kto najpierw się k...wi, zadłuża rodzinę, chleje a potem jak przyjdzie otrzeźwienie płacze i chce się wieszać. Jak na moje to nie jest samiec alfa i tyle. Już nie, już to przerobiłam.
Za co ich kochacie?
Naprawdę, chyba was nie rozumiem
A tematem wątku jest Depresja, a nie wasi mężowie.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html#p624695https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html Porozmawiajmy o Depresji. Gość
eh...witaj manipulacjo.
- https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html#p624709https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html Porozmawiajmy o Depresji. zdiagnozowana 2012-06-30
Ja nie mogłabym kochać kogoś kto najpierw się k...wi, zadłuża rodzinę, chleje a potem jak przyjdzie otrzeźwienie płacze i chce się wieszać. Jak na moje to nie jest samiec alfa i tyle. Już nie, już to przerobiłam.
Za co ich kochacie?
Naprawdę, chyba was nie rozumiem
A tematem wątku jest Depresja, a nie wasi mężowie.
"zły to ptak co własne gniazdo kala" droga Zdiagnozowana. Jak najbardziej to samiec alfa. Ma wszystkie jego cechy. Pisałem tu już kiedyś o książce w której autorka historycznie udowadniała, że zachowania typowe dla ChADowców były przez wieki pożądane. W manii byli niezwyciężeni i charyzmatyczni, a w depresji odbierani byli jako zadumani myśliciele. ChAD jest uznany za chorobę całkiem od niedawna. Powiedzmy jakieś sto lat to maks. Ale nie moja rola tu dywagować na temat czy ktoś jest alfa czy nie jest. Dziwi mnie, że mając ChAD sprowadzasz temat do ku.wienia, chlania, robienia długów, płaczu i wieszania (nigdy nawet o tym nie pomyślałem). Tematem wątku jest depresja to może coś na ten temat napiszchadowezycie.blog.onet.pl
- https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html#p624848https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html Porozmawiajmy o Depresji.
Króllamotryginy, zły ptak? A może krytyczny? Chadowcy święci nie sa
Samiec alfa. Pachnie mi to patriarchatem. I było to pożądane- niestety dla kobiet mało praktyczne. Patriarchat...
Ale czasy się zmieniły. Teraz posiadanie takich cech może zaowocować
-Fochem za zdradę (romantyczny)
--pobiciem, sprawą w sadzie (niezwyciężony)
-Z wyobraźnia, kreatywni (kredyty)
W tycz czasach takie cechy mogą komplikować życie
Już nie wspomnę o chwilach zamyślenia, gdy chwilowo wypadają z rynku pracy!
Dlatego ChAD jest uznana za chorobę od niedawna- wraz z powstaniem społeczeństwa przemysłowego i post- przemysłowego. Teraz zdecydowanie mniej się opłaca.
Sprowadzenie tematy do chlania, k...nia się...
Takie niestety często są objawy. I to one zazwyczaj wpędzają w największego doła- wiec jak można, trzeba tego unikać. Na całą refleksję czym jest według mnie ChAD nie ma tu miejsca. - https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html#p624866https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html Porozmawiajmy o Depresji.
O depresji
Łatwo mogą ją opisać tylko Ci, co jej nie doświadczali. Ja doświadczam jej regularnie, można powiedzieć, że to moje drugie imię. Nawet ją trochę oswoiłam, nawet do rozpaczy można się przyzwyczaić. Nie, żeby było to przyjemne, nie ma mowy o masochizmie- przynajmniej nie w moim przypadku, każdym razie na pewno nie świadomym.
Raz na jakiś czas wracam do żałoby. Wszechświat i okolice spadają mi na głowę i nie pozostawiają pola do manewru. Zaczyna się zawsze niewinnie. Jeden gorszy dzień. Drugi. Zdarza się, w końcu życie to nie bajka.
Ale żeby od razu zamieniać się w koszmar? Moje Depresje niewiele mają wspólnego z depresją klasyczną, zawsze są pobudzone, nigdy nie kładą mnie do łóżka. Miota mną *** rozpacz, o swoim cierpieniu krzyczę, swoje cierpienie zagłuszam- bronię się jak mogę- nawet dowalając tym sobie jeszcze bardziej. Po Amfetaminie płakać nie można, po marihuanie ryczy się pierwszorzędnie, ale przynajmniej dostrzega się w tym sens. Upijania się na smutno nie polecam, można stracić kontrolę i narobić głupot.
Najlepiej pamiętam Depresję ostatnią, może dlatego, że do tej pory była najsilniejsza. Jej wątkiem przewodnim była tęsknota. Przygrywał jej totalny życiowy *** i nierówna walka z nałogami. To ona posłała mnie do psychiatry. To zawsze jest głębsze niż smutek czy rozpacz, o których można przeczytać w podręcznikach, to zawsze dotyka najczulszych strun duszy. Wdziera się w miejsce, które najbardziej wymaga zapełnienia. Wlewa w nie czyste cierpienie.
Nigdy na nie nie zasłużyła, tak okrzyczane poczucie winy w Depresji u mnie występuje. Może dlatego ta złość? Że jestem ofiarą, że na swój los nie zasłużyłam. Ze to tylko głupi los lub grzechy ojców. Tak być nie powinno, co więcej, wiem, jak mogłoby być- ta bajkowa wizja dobija jeszcze bardziej. Z tej perspektywy nie widać wyjścia. - https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html#p624989https://www.psychiatria.pl/forum/porozmawiajmy-o-depresji/watek/624492/1.html Porozmawiajmy o Depresji.
Dobra, dziewczęta. A teraz napiszcie, co się wam nie podoba Bo wciśnięcie paluszka w dół to żadna riposta
Ostatnia edycja: - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Psychoza
Witam mam pewien problem. Mieszkam za granica wlanie tutaj jakiś czas temu u mojego...
- Czy na pierwszej komisji lekarskiej dostaliście rentę na stałe czy okresową?
Pytanie jak w temacie. Jak to u was wyglądało?
Forum: Schizofrenia - Związek z chAD-owcem, czy też tak mieliście?
Witam, pytanie do osób żyjących z osobą chorą na chAD, zanim...
- Orgazm i wenlafaksyna i trazodon
Dzien dobry,Biorę Oriven w dawce 150 mg.Nie mam problemów z libido, ale mam...