Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Potrzebuję pomocy (11)
- https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html#p487206https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html Potrzebuję pomocy Gość
Chciałabym opowiedzieć o moim problemie, bo nie radzę sobie z nim i nie wiem już co ze sobą zrobić. Mam nadzieję, że długość postu Was nie odstraszy. Pochodzę z rodziny zamożnej, w moim domu nigdy nie było alkoholizmu, patologicznego bicia ani innych zjawisk i zachowań, które można by uznać za niepokojące w powszechnym tego słowa znaczeniu. Jednak przyznaję, że mojej rodziny nie znoszę, nie lubię z nimi przebywać, czuję się przy nich zerem. Ale zacznę od początku.
Otóż jestem dyslektykiem. Teraz moja dysfunkcja jest już w dużym stopniu wyćwiczona, ale w pierwszych latach podstawówki była bardzo widoczna – problemy z czytaniem, pisaniem,odczytywaniem zegarka itp. Moja matka nie mogła tego ścierpieć, bo frustrowało ją to, że to co inne dzieci opanowują w godzinę mi zajmuje dwie. Wielokrotnie na mnie wrzeszczała, wyzywała. Dopóki pomagała mi w odrabianiu lekcji (do czwartej klasy szkoły podstawowej) zdążyła mi kilkakrotnie dać w twarz, wytargać za włosy. Robiła to przy moich babciach, ale one nie zareagowały, nie wiem dlaczego, może kiedyś same tak robiły. Przy którymś badaniu w poradni psychologiczno – pedagogicznej psycholog zapytała mnie czy mama mnie bije, odpowiedziałam „tak” zgodnie z prawdą. Moja matka oczywiście histerycznie zaprzeczyła.
Oceny w szkole miałam dobre w 4 klasie byłam prymusem, w 5 i 6 już nie, ale moja średnia nigdy nie spadła poniżej 4.0. Wielokrotnie byłam porównywana do mojego starszego brata, w twarz mi mówiono, że jestem mało zdolna, mniej zdolna od niego. Dlatego postanowiłam udowodnić moim rodzicom, że nie mają racji – przez trzy lata gimnazjum miałam nagrody za bardzo dobre wyniki w nauce, test gimnazjalny napisałam na 85 punktów na sto. Wiecie co usłyszałam od mojego ojca? Że na tą średnią nie zasługuję. Pisałam olimpiadę polonistyczną, jako jedyna ze szkoły dostałam się do drugiego etapu, poszłam się pochwalić – mój ojciec nic się nie odezwał, a matka rzuciła „to ładnie” znad zlewu, nawet nie przestała zmywać. Za to jak nie dostałam się do następnego etapu, to komentowali to jak tylko mogli. Nie przeszkadzało im to jednak pochwalić się wszystkim, którzy chcieli słuchać, że idą na ceremonię rozdania nagród do córki. Oni nie chwalili mnie; CHWALIL SIĘ mną jak porcelanową laleczką, którą obwozi się po salonach.
Poszłam do najlepszego liceum w mieście – wiadomo, średnia spadła, miałam często po 10 lekcji dziennie, zaczęłam chodzić na korepetycje. W klasie maturalnej, tydzień przed maturą usłyszałam od mojej matki, że nie zdam egzaminów. Od tak, po prostu. Nauczycielka powiedziała jej, że matura jest bardzo trudna, więc moja matka stwierdziła, że na pewno jej nie zdam. Czułam się zeszmacona jak to tylko możliwe – bo jaka matka mówi coś takiego swojemu dziecku? Po zdaniu matury usłyszałam, że nigdzie się na studia nie dostanę – bo córka K. chodziła do szkoły z językiem wykładowym francuskim i się nie dostała, mój jakże zdolny brat ledwo co się dostał, to Ja miałabym się dostać?
Pragnę wspomnieć jeszcze jedną rzecz – od czasów gimnazjum nie miałam kolegów – w gimnazjum, bo byłam gruba i nosiłam okulary, dziwnie się zachowywałam; w liceum bo nie umiałam nawiązać kontaktów z ludżmi z klasy. Wielokrotnie słyszałam przykre rzeczy od kolegów, przychodziłam do domu we łzach. Jednak zamiast mnie pocieszyć, moja matka wylewałam na mnie swoje frustracje, nazywała z tego powodu dziwolągiem, odmieńcem.
Moja matka to idealny przykład dulszczyzny – istna pani Dulska z „Moralności pani Dulskiej”. Dodatkowo nie da się z nią normalnie rozmawiać, krzyczy na cały dom z powodu nie umytej szklanki, wszystkich domowników wyzywa od idiotów, uwielbia ustawiać wszystkich, jest despotyczna, czyta moje listy, grzebie mi po szufladach „bo to jest jej dom i mnie utrzymuje więc ma taki przywilej”.
Stwierdziłam, że nie wytrzymam w tym domu ani chwili dłużej. Dostałam się na wydział prawa do miasta oddalonego o 300 km od domu. Oczywiście moi rodzice nie omieszkali pochwalić się wszystkim dookoła, że córuś dostała się na prawo, przy czym ja nawet „gratuluję” nie usłyszałam. Wyjazd był oddechem świeżego powietrza – z dala od rodziców, od wiecznego zrzędzenia, nareszcie po 6 latach samotności miałam kolegów, bawiłam się jak normalni ludzie w moim wieku, odkryłam, że można wrócić po zajęciach do domu i nie słyszeć wiecznego zrzędzenia i krytyki - po prostu żyłam tak jak marzyłam przez ostatnie 6 lat. Zachłysnęłam się wolnością a nauka zamiast na pierwszym, znalazła się na ostatnim miejscu. Finał był taki, że oblałam rok. Przyjechałam do domu i spadły na mnie gromy – że jestem mało zdolna, że to nie jest kierunek dla mnie, co ja sobie w ogóle myślałam. Zanim jeszcze oblałam poprawki usłyszałam, na pewno je obleje, że na pewno sobie nie poradzę. Nie będę opisywać szczegółów tych kłótni, często w nich wpadałam w histerię, wygarniałam rodzicom co o nich myślę, pytałam jak mogą coś takiego mówić. Ostatnia była wczoraj – mój ojciec machnął ręką i powiedział „a tam” i wyszedł, jakby mu *** baba w urzędzie zawracała głowę. Moja matka najczęściej nic nie mówiła, ale miała minę pod tytułem „jak śmiesz się w ogóle tak się do mnie zwracać?”. Podczas kłótni mówili, że zawsze życzyli mi jak najlepiej - i proszę wytłumaczcie mi jak można komuś życzyć jak najlepiej mówiąc jednocześnie, że na pewno nie zda matury? Na moim uniwersytecie istnieje możliwość ponownego przyjęcia na pierwszy rok. Złożyłam podanie, czekam na decyzję. Od moich rodziców usłyszałam, że na pewno nie dostanę się, a jeżeli tak, to na pewno ponownie obleję rok. Moje ambicje ojciec wczoraj po prostu wykpił i wyśmiał, chce mnie wepchać do jakiejś prywatnej szkoły wyższej, o której nigdy nie słyszałam.
Wytłumaczcie mi proszę jak ja mam sobie z nimi poradzić? Przed każdym egzaminem kołacze mi się w głowie, że sobie nie poradzę, że jestem za głupia, by sobie z czymkolwiek dać radę. Jak można tak szmacić własne dziecko? Całe życie mam problemy z samooceną, z nawiązywaniem kontaktów z innymi ludżmi. Choć faktem jest, że w ciągu roku akademickiego od obcych osób usłyszałam więcej dobrych słów, niż od moich rodziców całe przez życie. Gdy powiedziałam mojemu ojcu, że czuję się przez takie traktowanie zerem, odparł „to się nie czuj”. Przyznaję, że boję się świąt – bo jeżeli uda mi się ponownie dostać – będę musiała na święta przyjechać i boję się, że znowu mnie upokorzą. Co ja mam robić?! - https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html#p487249https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html Potrzebuję pomocy
Z tego co piszesz rzeczywiście nie jest Ci łatwo. Przypuszczam, że postawa Twoich rodziców wynika z tego, że po prostu inaczej nie umieją. To, że ojciec proponuje Ci studia prywatne (rozumiem, że jest to równoznaczne z ich finansowaniem) świadczy o tym, że Twój los nie jest im obojętny i pewnie Cię kochają - tak jak umieją. Rozumiem, że Ty czujesz się z tym wszystkim źle, oni prawdopodobnie nie rozumieją o co Ci chodzi, bo nie są wyczuleni na takie niuanse jak "budowanie poczucia własnej wartości u swojego dziecka" . Pozy tym jesteś teraz na takim etapie życia, w którym nie jest łatwo o dobre kontakty z rodzicami nawet w rodzinach w których dotąd nie budziły one zastrzeżeń. Z jednej strony jesteś dorosła i chciałabyś samo o sobie stanowić w każdej dziedzinie, a z drugiej pewnie jak większość studiujących korzystasz z finansowego wsparcia rodziców. Oni z kolei pewnie uważają, że ponieważ dają Ci pieniądze to mają prawo do... I tu kółko się zamyka. Rada? Nie jest łatwo radzić coś w takiej sytuacji. Najlepiej byłoby znaleźć sobie pracę i w miarę możliwości uniezależnić się finansowo, ale wtedy mogło by to być trudne do pogodzenia ze studiami...
Inna rada to starać się w miarę możliwości ocieplić te stosunki, bo myślę, że może trochę nie doceniasz ich wysiłków??? Nie wiem. Absolutnie Cię nie oceniam, tylko wiem jak to jest. Sama byłam w podobnej sytuacji i gdy mój ojciec powiedział mi, że dokąd jestem na ich utrzymaniu to muszę (coś tam), to zaraz po maturze poszłam do pracy, żeby nie być na ich utrzymaniu. Robiłam swoje i od tamtej pory utrzymuję się sama, ale studiów ciągle nie skończyłam, bo jak chcesz zarabiać i sama się utrzymać to musisz pracować tak, że na studia nie ma już czasu....
Tak, że wybór niby jest, ale idealnego wyjścia nie ma. Serdecznie Cię pozdrawiam. Jestem pewna, że dokonasz właściwego wyboru. Na konflikt z rodzicami popatrz jak na coś co się zdarza w wielu rodzinach i jeśli się uda spróbuj z nimi pogadać tak jak by nie byli Twoimi rodzicami tylko przyjaciółmi, którzy też często nie wiedzą jak mają się zachować, bo całe życie się czegoś "nie wie", a rodzice (wszyscy) bardzo często nie wiedzą jak postępować ze swoimi dziećmi. Serdecznie Cię pozdrawiam i napisz co o tym myślisz. - https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html#p487364https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html Potrzebuję pomocy Gość
dziękuję za odpowiedż. Co z tym zrobię, nie wiem. Mam dość silne oparcie w jednej z koleżanek, ponadto wczoraj znajomy rodziców przyszedł mi dość niespodziewanie z pomocą. Podejrzewam, że jak wyjadę i będę dość daleko od domu, to temperatura relacji dość spadnie i towarzystwo kolegów mnie uspokoi do tego stopnia, że moje myśli nie będą krążyć wokół sytuacji w domu jak do tej pory. Wątpię, czy relacje z rodzicami uda mi się doprowadzić do stadium innego niż poprawne. Jak już wspomniałam moja rodzina przypomina rodzinę Dulskich - mój ojciec jest w dużym stopniu pantoflarzem, matka jest dość despotyczna, ma drobnomieszczańską mentalność, czego ja osobiście nie znoszę. Z bratem nie jestem zbyt związana i on raczej nigdy nie zdradzał chęci zacieśnienia tych więzi. Niestety obawiam się, że w najlepszym wypadku moje kontakty z rodziną ograniczą się do grzecznościowych wizyt raz na ruski rok. Mam nadzieję, że sytuacja nie pogorszy się w najbliższym czasie, w innym wypadku obawiam się, że zostanie mi tylko terapia u psychologa, bo okresowo moje samopoczucie jest na prawdę w katastrofalnym stanie.
- https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html#p487440https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html Potrzebuję pomocy
Rzeczywiście myślę, że jak wyjedziesz z domu to poczujesz się lepiej. Trudno, czasem tak bywa, że bliscy nie dają wsparcia, a czasem wręcz przeciwnie potrafią podcinać skrzydła. Ale Ty jesteś już dorosła i coraz więcej już zależy od Ciebie, a coraz mniej od rodziców. W taki czy inny sposób dasz radę stanąć na własnych nogach, a wtedy zyskasz pewność siebie i zachowanie rodziców nawet gdy dalej będzie "niefajne" nie będzie już tak bardzo Cię dotykało.
Czasem bywa tak, że gdy rodzice nie dają wsparcia jest to dla młodego człowieka bardziej mobilizujące i znajduje w sobie siłę do pokonanie życiowych przeszkód choćby po to żeby powiedzieć "ja im pokażę". Serdecznie pozdrawiam. - https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html#p487487https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html Potrzebuję pomocy Gość
Wielokrotnie wkładałam w coś o wiele więcej wysiłku niż zwykle, bo chciałam "im pokazać". Tyle tylko, że nawet jak pokazywałam na co mnie stać, to i tak moje osiągnięcia były deprecjonowane przez moich rodziców (przytoczone przeze mnie powyżej "nie zasługujesz na średnią z gimnazjum" czy brak komentarza po dostaniu się do drugiego etapu olimpiady). Wpędza mnie to w jeszcze większą depresję, bo pokazują, że to za co inni rodzice by swoje dzieci chwalili i uwielbiali, na nich nie dość, że nie robi wrażenia, to jeszcze kpią z mych osiągnięć, twierdząc, że to nic, że są lepsi, a tak w ogóle to jestem śmieszna twierdząc, że jestem zdolna i do czegoś w życiu dojdę. Jednocześnie chwalą się moimi osiągnięciami wszystkim dookoła, bo ci ludzie IM gratulują dziecka, to ONI są mile połechtani. Przychodzimy do domu i moi rodzice śmieją się z moich ambicji i marzeń, a kiedy im wytknęłam obnoszenie się moimi sukcesami i jednoczesne szmacenie nie w domu to nie widzą w tym niczego złego.
- https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html#p487488https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html Potrzebuję pomocy Gość
w przedostatniej linijce powinno być "moimi sukcesami" nie wiem dlaczego to "wygwiazdkowało"
Artykuły wybrane dla Ciebie
- https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html#p488195https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html Potrzebuję pomocy Gość
Może ktoś mi podpowie jak interpretować zachowanie moich rodziców. W nawiązaniu do posta powyżej - otóż przyjęto mnie ponownie na rok i rodzice teraz się nie odzywają - znaczy nie ma z ich strony żadnego komentarza, przygotowuję się do wyjazdu, a oni zachowują się jakby nic się nie stało, jakby nie było tych histerycznych kłótni przez ostatnie 3 miesiące. Mój ojciec został "objechany" przez znajomego (owa "pomoc", o której wspomniałam), że w ten sposób się z nikim nie postępuje, a już na pewno nie z własnym dzieckiem. Dlatego trzyma język za zębami i nic nie komentuje. Boję się jednak, że przy sesji znowu pojawią się złośliwe komentarze. Dlaczego oni się zachowują w ten sposób? Dlaczego zdanie znajomego dla mojego ojca coś znaczyło, natomiast moje wykrzyczane przez łzy miał w poważaniu? Zastanawiam się, czy w ogóle w trakcie sesji odbierać od nich telefon, bo te komentarze naprawdę wyprowadzają mnie z równowagi - albo do skrajnej rozpaczy, wyję po 2 -3 godziny w poduszkę, albo do ataków agresji. Muszę dodać, że reaguję w ten sposób jedynie w konfrontacji z moimi rodzicami; na co dzień jestem naprawdę spokojną osobą i nawet nie podnoszę głosu...
- https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html#p488262https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html Potrzebuję pomocy
Bardzo fajnie, że wróciłas na studia. Uważam, że potrzebna Ci jest pomoc psychologa. Parę sesji powinno wystarczyć. Pozwoli Ci to wrócić do równowagi psychicznej, której nie masz. Specjalista wytłumaczy Ci również mechanizmy, które powodują takie a nie inne zachowanie Twoich rodziców. Wydaje mi się, że jesteś bardzo uzależniona psychicznie od nich. Szukasz ciągłej ich akceptacji. Bez tego nie istniejesz. Musisz się odpępowić, a to trudny i bolesny proces. Bez pomocy specjalisty sama tego nie zrobisz. Życzę Ci dużo, dużo szczęścia i samozaparcia.
- https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html#p488402https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html Potrzebuję pomocy
Witaj,
fajnie, że się odezwałaś. Zgadzam się z opinia, że przydałaby Ci się pomoc psychologa, a jeśli piszesz o depresji to być może również jakieś wsparcie farmakologiczne, ale o tym musi zdecydować lekarz. Jeśli rodzice teraz się nie odzywają to spróbuj się tym nie zamartwiać tylko skorzystaj z okazji i rób swoje najlepiej jak potrafisz. Pójdź do lekarza, i solidnie weź się do pracy na studiach. Jeżeli powtarzasz rok, to być może teraz będzie Ci łatwiej. Nie myśl teraz co będzie jak przyjedziesz na święta. Na razie zajmij się swoimi studiami, może swoja terapią (tyle tylko, że nie wiem czy dasz radę finansowo się z tym uporać, bo nic nie piszesz o finansowej stronie) a reszta przyjdzie sama.
Zachowań rodziców nie analizuj po prostu spróbuj się od tego odciąć, zwłaszcza, że jak wyjedziesz z domu na studia będzie to o wiele łatwiejsze. W mieście spróbuj rozejrzeć się, że jakąś pracą. Zarobione przez siebie pieniądze bardzo poprawiają poczucie własnej wartości. Jak widać z tego, masz moc pracy przed sobą, ale DASZ RADĘ. Jak my wszyscy, którzy zmagamy się z przeciwnościami losu. Pozdrawiam i odezwij się co jakiś czas jak Ci idzie. - https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html#p488774https://www.psychiatria.pl/forum/potrzebuje-pomocy/watek/487206/1.html Potrzebuję pomocy Gość, Mam kłopot w szkolę powiedziałam że jestem dyslektykiem i jakoś przez 5 lat mi się udało a teraz zdajemy egzamin i każą przynieść zaświadczenie, a jak poszłam do poradni powiedzieli mi że badanie robi się 2 miesiące a i tak pierwsze zaświadczenie nic nie da do egzaminu tylko 2 za dwa lata to drugie, co mam zrobić
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Parogen
Dzień dobry,od tygodnia przyjmuję Parogen - pierwsze dwa dni po 5 mg, kolejne...
- Jak pomóc przyjaciółce zmanipulowanej przez terapeutę zboka?
Cześć, piszę na Forum, bo nie wiem jak mam pomóc mojej...
Forum: Uzależnienia - Czy jestem złym człowiekiem?
Staram się pracować nad sobą, tłumić w sobie negatywne emocje. Tak...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - zwyczajny - niezwyczajny ból
jak się nie ma przyjaciół - ból po stracie psa jest podwójny...
Forum: Depresja