Forum: Depresja
Temat: Problem z zazdrością, obsesją, lękiem, depresją (krótka historia życia, bardzo długie). (11)
- https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html#p1102975https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html Problem z zazdrością, obsesją, lękiem, depresją (krótka historia życia, bardzo długie).
Witam. Na wstępie zaznaczę, że nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się korzystać z tego typu porad, dlatego bardzo prosiłbym o wyrozumiałość. A więc przechodząc do problematyki. Od jakiegoś czasu, tj. ponad półtora roku mam pewien problem, który nie daje mi spokoju i nie mogę sobie z nim poradzić. W sylwestra 2014 roku poznałem dziewczynę przez internet, która jak się okazało, stała się mi bardzo bliską osobą i bądź co bądź nie trwało to długo aż zakochałem się w niej z wzajemnością. Dodam, że nigdy wcześniej nie miałem dziewczyny, więc jest to swego rodzaju pierwsza, prawdziwa miłość. Na początku wszystko wyglądało cudownie, dużo ze sobą pisaliśmy, rozmawialiśmy o naszych problemach, wspieraliśmy się i nie widzieliśmy życia poza sobą. Po prostu dogadywaliśmy się znakomicie. Niestety, przyszedł w moim życiu moment, który całkowicie odmienił moje postrzeganie świata, jakoś ponad 2 miesiące po naszym poznaniu się. Otóż rozmawialiśmy o różnych intymnych kwestiach i niestety dowiedziałem się od niej bardzo przykrej dla mnie rzeczy. Z racji tego, że nigdy nikogo nie miałem i nic z nikim nie robiłem, postrzegałem miłość jako coś jedynego, pierwszego, należącego właśnie tylko do dwojga kochających się ludzi. Otóż, dowiedziałem się, że moja dziewczyna (obecnie ma 17 lat), gdy miała 11-12 lat zrobiła coś strasznie głupiego na pewnej nocce u koleżanki. Chodzi o to, że całowała się tam z jedną dziewczyną no i ona ją dotykała w miejscu intymnym palcami oraz językiem. Dowiedziałem się o tym przez przypadek, nie ukrywała tego, opowiadała wszystko ze szczegółami na tyle ile pamiętała i nie wiedziała też, z jakim problemem przyjdzie jej się zmierzyć mówiąc mi o tym. Wiem, że bardzo tego żałuję i się wstydzi do teraz. Nadmienię także, że nikogo wcześniej nie miała, żadnego poważnego chłopaka (prócz jednego, w 4 klasie podstawówki, z którym tylko pisała smsy). Ale wracając do problematyki. Otóż od tego czasu coś się we mnie zmieniło. Tak jak każdego dnia nim się o tym dowiedziałem, myślałem sobie, że życie jest piękne i ma sens, że to właśnie dla niej zamierzam dawać radę i żyć każdym następnym dniem tak nagle wszystko runęło. Zakotwiczyła się we mnie pewna myśl, która jest swego rodzaju zazdrością. Otóż od dziecka wychowywałem się w rodzinie można powiedzieć lekko patologicznej, nie mieszkałem z rodzicami tylko z babcią. Rodzina także przeżywała kryzys, kilka bliskich mi osób odeszło i tak oto stałem się osobą chwiejną emocjonalnie, z problemami. Nigdy nic nie miałem, zawsze zazdrościłem znajomym, że wszystko mają, ładne ubrania, samochód, znajomych, życie towarzyskie, że dobrze się uczą, nie muszą słuchać kłótni o pieniądze czy inne sytuacje. Ja stałem na uboczu, od czasu do czasu robiąc jakieś głupie rzeczy jak przychodząc pijanym na lekcje, żeby tylko się przypodobać innym. Wychodziło raczej mizernie, nigdy nie miałem jakiegoś bliższego przyjaciela, zawsze tylko koledzy do wyjścia gdzieś i tyle. Uważam, że właśnie tego typu sytuacje ukształtowały we mnie właśnie tą zazdrość o której teraz wspominam. Która jest moim problemem numer 1. Otóż nie mogę pogodzić się z tym, co już się stało. Nie mogę pogodzić się z tym, że ta sytuacja miała miejsce i ja jej nigdy więcej nie cofnę, nigdy więcej nie zmienię, pozostanie ona wpisana na zawsze w historię tego świata, naszej znajomości, mojego chorego postrzegania świata. Ale jakoś to przetrawiłem. Starałem się nie myśleć o tym, tylko nadal być najlepszym chłopakiem jakim mogę być. Pisaliśmy tak przez 5 miesięcy do momentu naszego pierwszego spotkania. Spotkaliśmy się w maju 2014 roku, ja przemierzyłem dosłownie całą Polskę, aż na Pomorze, żeby móc się z nią spotkać, poznać ją, jej rodzinę, spróbować zacząć życie od nowa i wyrwać się ze swojego domu. Udało się. Dogadywaliśmy się świetnie, nadal utrzymywaliśmy kontakt i tak po 3 spotkaniach postanowiliśmy, że przeprowadzę się właśnie tam gdzie ona mieszka. Usamodzielnię. I tak się właśnie stało. W sierpniu, tego samego roku, przeprowadziłem się do niej, postanowiłem nadal się uczyć, ówcześnie kończąc technikum bo tak wypadło, że je kończyłem, a ona kończyła gimnazjum. Znalazłem sobie mieszkanie, pracę, nową szkołę (kierunek farmacja), radziłem sobie z mniejszym czy większym sukcesem. Bywały momenty, kiedy naprawdę było mi źle i nie wiedziałem już co robić, ale nie było tak źle jak jest teraz. Zdarzało nam się często rozmawiać o moim problemie, o którym nie wiedziała dopóki nie powiedziałem co jest na rzeczy. Powiedziała mi wtedy kto to był, jak się nazywa, jak wyglądała ta osoba. I właśnie od tego momentu wpadłem w pewną obsesję na punkcie tej osoby (z którą to jej się przydarzyło i nie utrzymuje kontaktu prócz bycia znajomym na facebooku). Mając dumny charakter, wiedząc, że nie mogę tak łatwo dać za wygraną, zacząłem rozmyślać, co zrobić dalej. Tak więc każdy kolejny dzień to było szpiegowanie jej poczynań, oglądaniu jej nowo dodanych zdjęć, rozmyślaniu nad planem, który zrujnuje tej dziewczynie życie. Zdarzało mi się wymyślać chore sytuacje w którym miałbym ją nawet zabić czy upozorować sztuczną próbę gwałtu przez innego faceta (któremu bym zapłacił), a ja bym ją "przypadkowo" uratował i tak oto poznałbym ją i mógłbym zacząć wdrażać swój plan w życie, tj. całkowite zniszczenie jej życia. Przez te właśnie sytuacje miałem różnego rodzaju problemy, dość często kłóciłem się ze swoją dziewczyną, zdarzało się, że się szarpaliśmy, że ona mnie uderzyła, a ja jej oddałem, na policji kończąc. Zbliżając się powoli do sedna mojego problemu. Otóż, moim głównym problemem jest poczucie straconych lat i zmarnowanego życia i przede wszystkim zazdrości. Że ktoś miał ciekawsze życie. Ktokolwiek. W tym moja dziewczyna. Jej rodzina od zawsze była w lepszym położeniu materialnym, ona jeździła sobie za granicę, była tu czy tam, a ja tylko siedziałem w domu przed komputerem i słuchałem o problemach. I stąd to poczucie straconych lat. Stąd mój depresyjny stan, lęk przed dalszym funkcjonowaniem, brak jakichkolwiek pomysłów na siebie. Tak jak na początku dobrze radziłem sobie w szkole, miałem w większości 5 czy 4, sporadycznie jakaś gorsza ocena, tak teraz opuszczam prawie że każdą lekcje bo nie jestem w stanie zmusić się do wyjścia gdziekolwiek, gdzie nie muszę. Ledwo zdaję kolejne sprawdziany, w ogóle się nie uczę, tak jak kiedyś byłem w stanie tłumaczyć innym chociażby chemię, tak teraz kompletnie nie wiem o czym moja klasa się uczy i ciągle muszę pożyczać notatki. W pracy także miałem problemy, nie umiałem wysiedzieć, zmieniałem ją dwukrotnie bo wszystko kojarzyło i kojarzy mi się właśnie z tą jedną sytuacją która nie daje mi spokoju. Zapomniałem nadmienić, że mieszkam póki co sam, niedaleko dziewczyny i zmagam się także z poczuciem samotności. Dziewczyna naprawdę się stara, mówi że mnie kocha ponad życie, że dla niej liczę się tylko ja, że beze mnie ona umrze, że coś sobie zrobi, że nie ma nikogo poza mną. I ja wiem, że to jest prawda, lecz nie kontroluję siebie, nie mogę tego pojąć, nie może to do mnie dotrzeć, że faktycznie to jest prawda i nasza miłość ma jeszcze znaczenie przez to co się stało, co było moim marzeniem o byciu pierwszym i jedynym chłopakiem czy kimkolwiek w jej życiu z którym by coś robiła. Przez to obecnie mamy same kłopoty. Ciągłe kłótnie, jej płacz, moje nerwy, mój płacz, jej nerwy, po prostu nie potrafimy znaleźć rozwiązania (bo wg mnie go nie ma). Poszedłem pewnego dnia do psychiatry, przepisał mi lek, Elicea (Escitalopram 5 mg). Niestety problemem jest to, że za każdym razem gdy tam idę, to nalega na psychoterapię, a ja mam tak silny lęk, że nie jestem w stanie o tym powiedzieć nikomu, nigdy. Brałem go przez miesiąc z marnym skutkiem. Na dodatek przepisał mi wg mnie słabą dawkę i byłem zmuszony (jako przyszła osoba ucząca się na aptekarza) zmodyfikować nieco receptę (wiem, że to niezgodne z prawem i mógłbym za to iść siedzieć) i zmienić dawkę na większą (10 mg). I tak sobie frywolnie przyjmowałem tą większą dawkę do końca opakowania i nie pomogło. Obecnie jestem na ApoSerta (Sertralina 50 mg) od ponad 2 tygodni, ale także to nic nie pomaga. Zastanawiam się, czy jest jakiś sposób by rozwiązać mój chory problem? Przez niego mam zrujnowane życie. Zarabiam dobrze, bo nie dość, że pracuję, to jeszcze dostaję pokaźny zastrzyk gotówki za naukę (renta rodzinna). Mam wszystko co mogę chcieć. Fajne ubrania, mogę sobie pozwolić na to o czym kiedyś mogłem tylko marzyć. A mimo to, nic mnie nie cieszy... nic nie daje mi poczucia sensu, nic nie sprawia, że mam ochotę dalej żyć. Wiele razy myślałem o samobójstwie, o tym, że kradnę policjantce pistolet wcześniej ją ogłuszając i strzelam sobie w łeb (to jedyna metoda o której naprawdę poważnie myślałem). Ale wszystko kończyło się na dumie, która nie pozwala mi cały czas dać za wygraną. Dać się pokonać przez tą osobę, która nawet o mnie nie wie i nie zna mojego problemu, czyli tej nieszczęsnej dziewczynie. Nie liczy się dla mnie to, że mój związek jest prawie że zrujnowany, że wypowiedzieliśmy na swój temat tyle okropnych rzeczy, zaczynając od tego, że nazywałem ją ku*** i szma*** (dziewczynę), że w ogóle byłbym w stanie kiedyś o tym pomyśleć, a co dopiero zrobić. Bywam czasem agresywny, wynika to raczej z tego, że u mnie w domu zawsze wszystko było rozwiązywane kłótniami i nerwami, że ja sam nie potrafię inaczej niż przez okazywanie emocji, czyli zazwyczaj złości i zazdrości. Nie mam kompletnie pomysłów. Rozmawiałem z moim Kochaniem i próbowałem wymyślać coraz to nowsze pomysły, które mogłyby jakoś pomóc, jak np. spotkanie się z nią i poznanie jej, ale mój lęk jest tak silny, tak bardzo boję się, że w jednym momencie chcę, a potem znów wyrzucam to z pamięci bo to i tak nic nie da. Zresztą sam nie wiem co by to miało pomóc. Chyba chodzi o to, że uważam tą dziewczynę za osobę, która wyrządziła mi krzywdę, a nie dostała za swoje od życia. Nie znam jej, ale wydaję się, że jej rodzina ma pieniądze, ona sama ma mnóstwo znajomych, cieszy się z życia, pewnie dalej robi to co robiła, jakieś przygody z innymi ludźmi, a ja gnije. A moja Ukochana razem ze mną traci plany i cele. Ona też tak dobrze się uczyła kiedyś, miała plany, była moją dzidzią uśmiechniętą, tak teraz boi się, aż znów ta cholerna zazdrość we mnie wstąpi i nie zacznie się błędne koło. Zanim mnie poznała też była inną osobą. Tańczyła jako cheerleaderka (to właśnie z tego środowiska pochodzi ta jej była znajoma). W podstawówce bardzo odważna i lubiana, aż od tego momentu gdy to się stało i powoli zaczęła wpadać w stany depresyjne, aż w końcu całkowicie się zmieniła i stała się być podobna do mnie. Samotniczka, indywidualistka, z problemami z niezrozumieniem. Introwertyczka, która chce znaleźć swojego pocieszacza, trafiając na mnie. Na początku też zdarzało się jej być dla mnie niemiłym, mówiła że jestem leniem bo kiepsko się uczyłem z matmy i miałem zagrożenia, a po przeprowadzce nawet powiedziała mi, nie wprost oczywiście, ale dała do zrozumienia, że chłopak który jej się kiedyś podobał, obiektywnie jest przystojniejszy niż ja. Teraz wiem, że tak nie myśli, wiem, że jest dojrzała dzięki mnie i uważa mnie za najlepszego chłopaka na świecie. Mimo tego wszystkiego, w dużym stopniu wpłynęło to na mnie, obniżyło mi po raz kolejny poczucie własnej wartości do zera. I znów ta zazdrość o kogoś innego, o to, że ja nie mam. I wypominam jej to ciągle. Nie mogę oderwać się od myśli które mnie atakują. Wszystko kojarzy mi się z jednym, właśnie z tą sytuacją i moim problemem. Nawet dziewczynki z podstawówki gdy idą do szkoły i były w jej wieku gdy to się stało. Nie mam absolutnie innych myśli. Obecnie codziennie przeglądam zdjęcia tej typiary, snuję jakieś chore wizje, stało się to moim punktem kulminacyjnym życia. Efektem końcowym etapu dojrzewania, regresem osobowości. Mógłbym tak pisać i pisać, ale wiem, że nie za bardzo się połapiecie, to mój kolejny problem, że ludzie mnie nie rozumieją i nie wiedzą o co mi chodzi bo mam natłok myśli. Natłok humorów, motywacyjnych, a po chwili depresyjnych, na przemian. Budzę się rano i mam lęk, trzęsę się, mam poczucie straconego życia. Przez to wszystko przestałem się prawidłowo odżywiać, cierpię na niedokrwistość, zdarzyło mi się nawet stracić przytomność. I to wcale nie sprawia, że chcę zmienić swoje życie, postrzeganie. To tylko jeszcze bardziej mnie dobija. Wiem, że jak tak dalej będzie to albo umrę przez własne zdrowie, albo coś sobie zrobię, albo pójdę siedzieć do psychiatryka czy za kratki.
Błagam Was, pomóżcie mi jakoś bo już nie daję rady. Dla wielu z Was jest to błahostka, ale dla mnie to całe życie, cały świat, całe marzenia, przyszłość. Co mam zrobić? Co ma zrobić moja dziewczyna? Już tyle razy się rozstawaliśmy, ale i tak wracaliśmy bo nie możemy bez siebie żyć, mamy tylko nas, a jednak nie mamy. Ja jej nie mam. Nie czuję takiego impulsu do pokochania jej w pełni na nowo przez mój ogromny lęk. Staram się, często kupuję jej jakieś ładne ubrania, zabieram gdzie tylko zechcę, nie liczy się dla mnie nic prócz tego by była radosna. Ale to są tylko krótkie momenty, kilkudniowe. Potem nadchodzi wybuch, który niszczy wszystko co zbudowałem z nią na nowo. Co robić? Pomóżcie. Jesteście ostatnią deska ratunku. Potem zostaje pistolet i kremacja.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html#p1102977https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html Problem z zazdrością, obsesją, lękiem, depresją (krótka historia życia, bardzo długie). Treść zablokowana przez moderatora
- https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html#p1102982https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html Problem z zazdrością, obsesją, lękiem, depresją (krótka historia życia, bardzo długie).
Co za kuloodporna sciema !! Wiesz co miałam bardzo podobnego z zachowania chłopaka do Ciebie przez to zachowanie też tysiące razy zrywalismy ze sobą i wracalismy do siebie,bo nie mogliśmy bez siebie żyć...I wiesz co ? Któregoś dnia powiedziałam ten tysięczny raz DOSC ! TO KONIEC! Zerwałam z nim ostatecznie i już nie wróciłam do niego mimo,że błagał miesiącami, jednak dalam radę bez niego żyć.. Wykończył mnie nerwowo tymi klotniami,wyzwiskami i chorobliwą zazdrością... Więc nie bądź taki pewien,że nie potraficie bez siebie żyć,bo ja też byłam o tym przekonana,lecz jego zachowanie doprowadziło wreszcie do tego,że przestałam czuć do niego cokolwiek... I dziś jestem szczęśliwa,wolna i żyje bez nerwów. Jeżeli chcesz stracić dziewczynę to rób tak dalej a uczucie jej minie pozna kogoś kto da jej spokój w związku i Cię zostawi,a jeśli chcesz to uratować to idź człowieku na tą psychoterapię, bo Ty zagrażasz sobie i INNYM!!!!!!
Ostatnia edycja:Pewnego dnia zatańczymy z tymi lwami.
The time will never be the same...
You'll never live if you're just too scared to die... - https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html#p1103018https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html Problem z zazdrością, obsesją, lękiem, depresją (krótka historia życia, bardzo długie).
Dużo wątków poruszyłeś.
!. Dziewczyna poznana przez internet. Zazwyczaj idealizuje się osobę tak poznaną. Łatwiej się dzielić tym co trudne ale przez internet nie widzisz jej codziennych wad ani ona Twoich. W codzienności już trudniej udawać idealnego. Wszystko wyłazi na jaw. I dobrze. Problemy musiały się pojawić ale są do rozwiązania a nie biadolenia.
2. Twoja dziewczyna w dzieciństwie się całowała z inną dziewczyną. Człowieku - każdy robi rzeczy, których potem się wstydzi i żałuje. Jeśli uważasz, że Ciebie to nie dotyczy to jesteś zakłamany. Sama Ci o tym powiedziała. Na tym właśnie polega miłość, ż możesz powiedzieć wszystko co najgorszego zrobiłeś i nie zostajesz odrzucony.
3. W jakim celu śledzisz koleżankę swojej ukochanej. Może Cię to pociąga??? Mścić się na dziewczynie za to co zrobiła w dzieciństwie, czy w okresie dojrzewania? Sorry. To było tylko dziecko, które nie do końca wiedziało co robi i dlaczego. Czy to jest powód by chcieć jej śmierci? Tak surowo sądząc ludzi musiałbyś wszystkich posłać na stryczek.
4. Zazdrość. Jest do wyleczenia. Nie chcę Cię obrazić ale odnoszę wrażenie, że gdy zrezygnujesz z zazdrości to stracisz sens życia. Jeśli się mylę to wybacz.
Wdzięczność jest cudownym lekarstwem na zazdrość.
Dziewczyna to nie coś, co się się ma - ale ktoś, kogo się kocha i obdarza dobrem. I to daje smak i sens życiu - to co dobrego czynisz dla innych. - https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html#p1103029https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html Problem z zazdrością, obsesją, lękiem, depresją (krótka historia życia, bardzo długie).
Czyli nikt nie jest w stanie mnie zrozumieć... no nic, w takim razie pozostaje kula w łeb. Temat do zamknięcia.
- https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html#p1103033https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html Problem z zazdrością, obsesją, lękiem, depresją (krótka historia życia, bardzo długie). GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
legeartis 2015-11-05 01:33:47@@@@@@ chłopaku to jest choroba .......proszę ciebie leczy się bo tymi złymi emocjami tak się nakręcasz ze zatrujesz nie tylko jej życie ale i sobie...........ile razy jest tak ze młodzi dziś maja tego chłopaka pochodzą czy śpią 1-2 lata, później się rozstaną i maja następnego i nikt z tego powodu nie ma nienawiści do drugiego człowieka......to jest nienawiść zazdrość prosto diabelskie uczucia........ja bym od takiego chorego chłopaka uciekła gdzie pieprz rośnie ......to prowadzi do tego ze jak się nie będziesz leczył.....to z CIEBIE PSYCHOPATA GOTOWY..........MOŻESZ MIEĆ DZIESIĘĆ KIERUNKÓW ALE jedna chorobę psychiczna .....i będziesz najnieszczęśliwszym człowiekiem świata.........i nakręcasz się tymi zabójczymi emocjami......i świadomie dobrowolnie wybierasz...grzech.........wiesz ze inteligentni ludzie panują nad emocjami..ozywają rozumu......no i co z tego ze ja ktoś dotykał.......no i co z tego......to ty wykańczasz siebie i ja......zamiast myśleć i rozwijać się intelektualnie to NAKRECASZ SIE JAK CHORY PSYCHICZNIE!!!!!....używaj rozumu........to zżera ciebie....od takiego spie......a się na sto km.....współczuje dziewczynie..........idź do lekarza...bo jesteś kandydatem na przyszłego psychopatę......poczytaj książkę zabójcze emocje don Colberta,później książkę o granicach.....w małżeństwie .....i lecz się....czy ty masz świadomość ze żyjesz w piekle nienawiści.......to gdzie twoja dobroć wyrozumiałość.....fanatyzm muzul........ nie dokończę prosto fanatyk z Arabii...........
Witam. Na wstępie zaznaczę, że nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się korzystać z tego typu porad, dlatego bardzo prosiłbym o wyrozumiałość. A więc przechodząc do problematyki. Od jakiegoś czasu, tj. ponad półtora roku mam pewien problem, który nie daje mi spokoju i nie mogę sobie z nim poradzić. W sylwestra 2014 roku poznałem dziewczynę przez internet, która jak się okazało, stała się mi bardzo bliską osobą i bądź co bądź nie trwało to długo aż zakochałem się w niej z wzajemnością. Dodam, że nigdy wcześniej nie miałem dziewczyny, więc jest to swego rodzaju pierwsza, prawdziwa miłość. Na początku wszystko wyglądało cudownie, dużo ze sobą pisaliśmy, rozmawialiśmy o naszych problemach, wspieraliśmy się i nie widzieliśmy życia poza sobą. Po prostu dogadywaliśmy się znakomicie. Niestety, przyszedł w moim życiu moment, który całkowicie odmienił moje postrzeganie świata, jakoś ponad 2 miesiące po naszym poznaniu się. Otóż rozmawialiśmy o różnych intymnych kwestiach i niestety dowiedziałem się od niej bardzo przykrej dla mnie rzeczy. Z racji tego, że nigdy nikogo nie miałem i nic z nikim nie robiłem, postrzegałem miłość jako coś jedynego, pierwszego, należącego właśnie tylko do dwojga kochających się ludzi. Otóż, dowiedziałem się, że moja dziewczyna (obecnie ma 17 lat), gdy miała 11-12 lat zrobiła coś strasznie głupiego na pewnej nocce u koleżanki. Chodzi o to, że całowała się tam z jedną dziewczyną no i ona ją dotykała w miejscu intymnym palcami oraz językiem. Dowiedziałem się o tym przez przypadek, nie ukrywała tego, opowiadała wszystko ze szczegółami na tyle ile pamiętała i nie wiedziała też, z jakim problemem przyjdzie jej się zmierzyć mówiąc mi o tym. Wiem, że bardzo tego żałuję i się wstydzi do teraz. Nadmienię także, że nikogo wcześniej nie miała, żadnego poważnego chłopaka (prócz jednego, w 4 klasie podstawówki, z którym tylko pisała smsy). Ale wracając do problematyki. Otóż od tego czasu coś się we mnie zmieniło. Tak jak każdego dnia nim się o tym dowiedziałem, myślałem sobie, że życie jest piękne i ma sens, że to właśnie dla niej zamierzam dawać radę i żyć każdym następnym dniem tak nagle wszystko runęło. Zakotwiczyła się we mnie pewna myśl, która jest swego rodzaju zazdrością. Otóż od dziecka wychowywałem się w rodzinie można powiedzieć lekko patologicznej, nie mieszkałem z rodzicami tylko z babcią. Rodzina także przeżywała kryzys, kilka bliskich mi osób odeszło i tak oto stałem się osobą chwiejną emocjonalnie, z problemami. Nigdy nic nie miałem, zawsze zazdrościłem znajomym, że wszystko mają, ładne ubrania, samochód, znajomych, życie towarzyskie, że dobrze się uczą, nie muszą słuchać kłótni o pieniądze czy inne sytuacje. Ja stałem na uboczu, od czasu do czasu robiąc jakieś głupie rzeczy jak przychodząc pijanym na lekcje, żeby tylko się przypodobać innym. Wychodziło raczej mizernie, nigdy nie miałem jakiegoś bliższego przyjaciela, zawsze tylko koledzy do wyjścia gdzieś i tyle.Uważam, że właśnie tego typu sytuacje ukształtowały we mnie właśnie tą zazdrość o której teraz wspominam. Która jest moim problemem numer 1. Otóż nie mogę pogodzić się z tym, co już się stało. Nie mogę pogodzić się z tym, że ta sytuacja miała miejsce i ja jej nigdy więcej nie cofnę, nigdy więcej nie zmienię, pozostanie ona wpisana na zawsze w historię tego świata, naszej znajomości, mojego chorego postrzegania świata. Ale jakoś to przetrawiłem. Starałem się nie myśleć o tym, tylko nadal być najlepszym chłopakiem jakim mogę być. Pisaliśmy tak przez 5 miesięcy do momentu naszego pierwszego spotkania. Spotkaliśmy się w maju 2014 roku, ja przemierzyłem dosłownie całą Polskę, aż na Pomorze, żeby móc się z nią spotkać, poznać ją, jej rodzinę, spróbować zacząć życie od nowa i wyrwać się ze swojego domu. Udało się. Dogadywaliśmy się świetnie, nadal utrzymywaliśmy kontakt i tak po 3 spotkaniach postanowiliśmy, że przeprowadzę się właśnie tam gdzie ona mieszka. Usamodzielnię. I tak się właśnie stało. W sierpniu, tego samego roku, przeprowadziłem się do niej, postanowiłem nadal się uczyć, ówcześnie kończąc technikum bo tak wypadło, że je kończyłem, a ona kończyła gimnazjum. Znalazłem sobie mieszkanie, pracę, nową szkołę (kierunek farmacja), radziłem sobie z mniejszym czy większym sukcesem. Bywały momenty, kiedy naprawdę było mi źle i nie wiedziałem już co robić, ale nie było tak źle jak jest teraz. Zdarzało nam się często rozmawiać o moim problemie, o którym nie wiedziała dopóki nie powiedziałem co jest na rzeczy. Powiedziała mi wtedy kto to był, jak się nazywa, jak wyglądała ta osoba. I właśnie od tego momentu wpadłem w pewną obsesję na punkcie tej osoby (z którą to jej się przydarzyło i nie utrzymuje kontaktu prócz bycia znajomym na facebooku). Mając dumny charakter, wiedząc, że nie mogę tak łatwo dać za wygraną, zacząłem rozmyślać, co zrobić dalej. Tak więc każdy kolejny dzień to było szpiegowanie jej poczynań, oglądaniu jej nowo dodanych zdjęć, rozmyślaniu nad planem, który zrujnuje tej dziewczynie życie. Zdarzało mi się wymyślać chore sytuacje w którym miałbym ją nawet zabić czy upozorować sztuczną próbę gwałtu przez innego faceta (któremu bym zapłacił), a ja bym ją "przypadkowo" uratował i tak oto poznałbym ją i mógłbym zacząć wdrażać swój plan w życie, tj. całkowite zniszczenie jej życia. Przez te właśnie sytuacje miałem różnego rodzaju problemy, dość często kłóciłem się ze swoją dziewczyną, zdarzało się, że się szarpaliśmy, że ona mnie uderzyła, a ja jej oddałem, na policji kończąc. Zbliżając się powoli do sedna mojego problemu. Otóż, moim głównym problemem jest poczucie straconych lat i zmarnowanego życia i przede wszystkim zazdrości. Że ktoś miał ciekawsze życie. Ktokolwiek. W tym moja dziewczyna. Jej rodzina od zawsze była w lepszym położeniu materialnym, ona jeździła sobie za granicę, była tu czy tam, a ja tylko siedziałem w domu przed komputerem i słuchałem o problemach. I stąd to poczucie straconych lat. Stąd mój depresyjny stan, lęk przed dalszym funkcjonowaniem, brak jakichkolwiek pomysłów na siebie. Tak jak na początku dobrze radziłem sobie w szkole, miałem w większości 5 czy 4, sporadycznie jakaś gorsza ocena, tak teraz opuszczam prawie że każdą lekcje bo nie jestem w stanie zmusić się do wyjścia gdziekolwiek, gdzie nie muszę. Ledwo zdaję kolejne sprawdziany, w ogóle się nie uczę, tak jak kiedyś byłem w stanie tłumaczyć innym chociażby chemię, tak teraz kompletnie nie wiem o czym moja klasa się uczy i ciągle muszę pożyczać notatki. W pracy także miałem problemy, nie umiałem wysiedzieć, zmieniałem ją dwukrotnie bo wszystko kojarzyło i kojarzy mi się właśnie z tą jedną sytuacją która nie daje mi spokoju. Zapomniałem nadmienić, że mieszkam póki co sam, niedaleko dziewczyny i zmagam się także z poczuciem samotności. Dziewczyna naprawdę się stara, mówi że mnie kocha ponad życie, że dla niej liczę się tylko ja, że beze mnie ona umrze, że coś sobie zrobi, że nie ma nikogo poza mną. I ja wiem, że to jest prawda, lecz nie kontroluję siebie, nie mogę tego pojąć, nie może to do mnie dotrzeć, że faktycznie to jest prawda i nasza miłość ma jeszcze znaczenie przez to co się stało, co było moim marzeniem o byciu pierwszym i jedynym chłopakiem czy kimkolwiek w jej życiu z którym by coś robiła. Przez to obecnie mamy same kłopoty. Ciągłe kłótnie, jej płacz, moje nerwy, mój płacz, jej nerwy, po prostu nie potrafimy znaleźć rozwiązania (bo wg mnie go nie ma). Poszedłem pewnego dnia do psychiatry, przepisał mi lek, Elicea (Escitalopram 5 mg). Niestety problemem jest to, że za każdym razem gdy tam idę, to nalega na psychoterapię, a ja mam tak silny lęk, że nie jestem w stanie o tym powiedzieć nikomu, nigdy. Brałem go przez miesiąc z marnym skutkiem. Na dodatek przepisał mi wg mnie słabą dawkę i byłem zmuszony (jako przyszła osoba ucząca się na aptekarza) zmodyfikować nieco receptę (wiem, że to niezgodne z prawem i mógłbym za to iść siedzieć) i zmienić dawkę na większą (10 mg) I tak sobie frywolnie przyjmowałem tą większą dawkę do końca opakowania i nie pomogło. Obecnie jestem na ApoSerta (Sertralina 50 mg) od ponad 2 tygodni, ale także to nic nie pomaga. Zastanawiam się, czy jest jakiś sposób by rozwiązać mój chory problem? Przez niego mam zrujnowane życie. Zarabiam dobrze, bo nie dość, że pracuję, to jeszcze dostaję pokaźny zastrzyk gotówki za naukę (renta rodzinna). Mam wszystko co mogę chcieć. Fajne ubrania, mogę sobie pozwolić na to o czym kiedyś mogłem tylko marzyć. A mimo to, nic mnie nie cieszy... nic nie daje i poczucia sensu, nic nie sprawia, że mam ochotę dalej żyć. Wiele razy myślałem o samobójstwie, o tym, że kradnę policjantce pistolet wcześniej ją ogłuszając i strzelam sobie w łeb (to jedyna metoda o której naprawdę poważnie myślałem). Ale wszystko kończyło się na dumie, która nie pozwala mi cały czas dać za wygraną. Dać się pokonać przez tą osobę, która nawet o mnie nie wie i nie zna mojego problemu, czyli tej nieszczęsnej dziewczynie. Nie liczy się dla mnie to, że mój związek jest prawie że zrujnowany, że wypowiedzieliśmy na swój temat tyle okropnych rzeczy, zaczynając od tego, że nazywałem ją ku*** i szma*** (dziewczynę), że w ogóle byłbym w stanie kiedyś o tym pomyśleć, a co dopiero zrobić. Bywam czasem agresywny, wynika to raczej z tego, że u mnie w domu zawsze wszystko było rozwiązywane kłótniami i nerwami, że ja sam nie potrafię inaczej niż przez okazywanie emocji, czyli zazwyczaj złości i zazdrości. Nie mam kompletnie pomysłów. Rozmawiałem z moim Kochaniem i próbowałem wymyślać coraz to nowsze pomysły, które mogłyby jakoś pomóc, jak np. spotkanie się z nią i poznanie jej, ale mój lęk jest tak silny, tak bardzo boję się, że w jednym momencie chcę, a potem znów wyrzucam to z pamięci bo to i tak nic nie da. Zresztą sam nie wiem co by to miało pomóc. Chyba chodzi o to, że uważam tą dziewczynę za osobę, która wyrządziła mi krzywdę, a nie dostała za swoje od życia. Nie znam jej, ale wydaję się, że jej rodzina ma pieniądze, ona sama ma mnóstwo znajomych, cieszy się z życia, pewnie dalej robi to co robiła, jakieś przygody z innymi ludźmi, a ja gnije. A moja Ukochana razem ze mną traci plany i cele. Ona też tak dobrze się uczyła kiedyś, miała plany, była moją dzidzią uśmiechniętą, tak teraz boi się, aż znów ta cholerna zazdrość we mnie nie wstąpi i nie zacznie się błędne koło. Zanim mnie poznała też była inną osobą. Tańczyła jako cheerleaderka (to właśnie z tego środowiska pochodzi ta jej była znajoma). W podstawówce bardzo odważna i lubiana, aż od tego momentu gdy to się stało i powoli zaczęła wpadać w stany depresyjne, aż w końcu całkowicie się zmieniła i stała się być podobna do mnie. Samotnika, indywidualisty, z problemami z niezrozumieniem. Introwertyczka, która chce znaleźć swojego pocieszacza, trafiając na mnie. Na początku też zdarzało się jej być dla mnie nie miłym, mówiła że jestem leniem bo kiepsko się uczyłem z matmy i miałem zagrożenia, a po przeprowadzce nawet powiedziała mi, nie wprost oczywiście, ale dała do zrozumienia, że chłopak które jej się kiedyś podobał, obiektywnie jest przystojniejszy niż ja. Teraz wiem, że tak nie myśli, wiem, że jest dojrzała dzięki mnie i uważa mnie za najlepszego chłopaka na świecie mimo tego wszystkiego, ale to w jakimś stopniu, dużym, wpłynęło na mnie, obniżyło mi po raz kolejny poczucie własnej wartości do zera. I znów ta zazdrość o kogoś innego, o to, że ja nie mam. I wypominam jej to ciągle. Nie mogę oderwać się od myśli które mnie atakują. Wszystko kojarzy mi się z jednym, właśnie z tą sytuacją i moim problemem. Nawet dziewczynki z podstawówki gdy idą do szkoły i były w jej wieku gdy to się stało. Nie mam absolutnie innych myśli. Obecnie codziennie przeglądam zdjęcia tej typiary, snuję jakieś chore wizje, stało się to moim punktem kulminacyjnym życia. Efektem końcowym etapu dojrzewania, regresem osobowości. Mógłbym tak pisać i pisać, ale wiem, że nie za bardzo się połapiecie, to mój kolejny problem, że ludzie mnie nie rozumieją i nie wiedzą o co mi chodzi bo mam natłok myśli. Natłok humorów, motywacyjnych, a po chwili depresyjnych, na przemian. Budzę się rano i mam lęk, trzęsę się, mam poczucie straconego życia. Przez to wszystko przestałem się prawidłowo odżywiać, cierpię na niedokrwistość, zdarzyło mi się nawet stracić przytomność. I to nic nie sprawia, że chcę zmienić swoje życie, postrzeganie. To tylko jeszcze bardziej mnie dobija. Wiem, że jak tak dalej będzie to albo umrę przez własne zdrowie, albo coś sobie zrobię, albo pójdę siedzieć do psychiatryka albo za kratki.
Błagam Was, pomóżcie mi jakoś bo już nie daję rady. Dla wielu z Was jest to błahostka, ale dla mnie to całe życie, cały świat, całe marzenia, przyszłość. Co mam zrobić? Co ma zrobić moja dziewczyna? Już tyle razy się rozstawaliśmy, ale i tak wracaliśmy bo nie możemy bez siebie żyć, mamy tylko siebie, a jednak nie mamy. Ja jej nie mam. Nie czuję takiego impulsu do pokochania jej w pełni na nowo przez mój ogromny lęk. Staram się, często kupuję jej jakieś ładne ubrania, zabieram gdzie tylko zechcę, nie liczy się dla mnie nic prócz tego by była radosna. Ale to są tylko krótkie momenty, kilkudniowe. Potem nadchodzi wybuch, który niszczy wszystko co zbudowałem z nią na nowo. Co robić? Pomóżcie. Jesteście ostatnią deska ratunku. Potem zostaje pistolet i kremacja.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html#p1103045https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html Problem z zazdrością, obsesją, lękiem, depresją (krótka historia życia, bardzo długie).
To zależy co masz na myśli mówiąc "nikt mnie nie zrozumie". Jeśli chodzi Ci o pogłaskanie i powiedzenie "biedactwo" - to tego rzeczywiście nie otrzymałeś.
Ale rozumiem, że w takim stanie nie odbudujesz związku. Skorzystaj z propozycji dziewczyn i idź na terapię. Tam nie robią krzywdy. Pomogą Tobie zrozumieć siebie - bo to chodzi. Nie o to by inni rozumieli Ciebie. Choć wydaje mi się, że przynajmniej trochę to Cię rozumiem. Więcej ci nie powiem bo nie dasz rady przełknąć. Ale życzę Wszystkiego dobrego. - https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html#p1103053https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html Problem z zazdrością, obsesją, lękiem, depresją (krótka historia życia, bardzo długie). GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
margarit 2015-11-05 09:26:15@@@@@@@@@@@ brawo brawo.....TO JEST PIĘKNA ODPOWIEDZ.......właśnie jakby on pomyślał jak zazdrości nie będzie co będzie!!!!!! w takim człowieku ....to co ? pustka. tam nie MA MIŁOŚCI...NIC......TAM GDZIE ZŁO TAM NIE MA MIŁOŚCI...0,00000000000
Dużo wątków poruszyłeś.
!. Dziewczyna poznana przez internet. Zazwyczaj idealizuje się osobę tak poznaną. Łatwiej się dzielić tym co trudne ale przez internet nie widzisz jej codziennych wad ani ona Twoich. W codzienności już trudniej udawać idealnego. Wszystko wyłazi na jaw. I dobrze. Problemy musiały się pojawić ale są do rozwiązania a nie biadolenia.
2. Twoja dziewczyna w dzieciństwie się całowała z inną dziewczyną. Człowieku - każdy robi rzeczy, których potem się wstydzi i żałuje. Jeśli uważasz, że Ciebie to nie dotyczy to jesteś zakłamany. Sama Ci o tym powiedziała. Na tym właśnie polega miłość, ż możesz powiedzieć wszystko co najgorszego zrobiłeś i nie zostajesz odrzucony.
3. W jakim celu śledzisz koleżankę swojej ukochanej. Może Cię to pociąga??? Mścić się na dziewczynie za to co zrobiła w dzieciństwie, czy w okresie dojrzewania? Sorry. To było tylko dziecko, które nie do końca wiedziało co robi i dlaczego. Czy to jest powód by chcieć jej śmierci? Tak surowo sądząc ludzi musiałbyś wszystkich posłać na stryczek.
4. Zazdrość. Jest do wyleczenia. Nie chcę Cię obrazić ale odnoszę wrażenie, że gdy zrezygnujesz z zazdrości to stracisz sens życia. Jeśli się mylę to wybacz.
Wdzięczność jest cudownym lekarstwem na zazdrość.
Dziewczyna to nie coś, co się się ma - ale ktoś, kogo się kocha i obdarza dobrem. I to daje smak i sens życiu - to co dobrego czynisz dla innych.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html#p1103062https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html Problem z zazdrością, obsesją, lękiem, depresją (krótka historia życia, bardzo długie). Gość
Nie czuj się urażony, jeśli spotykasz się z krytyką, bo to co piszesz jest... trudne. Trudne, ale ludzkie. Nie ma sensu szukanie winnych, trzeba poradzić sobie z tą sytuacją. Przede wszystkim ciągle przypominaj sobie o tym co jest dobre między Wami. Odwiedzenie terapeuty wydaje się dobrą opcją. Pomyśl, że w ten sposób możesz też pokazać swojej dziewczynie że z tym problemem starasz się coś zrobić.
Czy w przeszłości, zanim się poznaliście, miałeś sytuacje, którymi byłeś bardzo zaabsorbowany? Na przykład jakieś myśli albo uczucia które Ci nie dawały spokoju? Czy to jest pierwsza taka sytuacja? - https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html#p1103578https://www.psychiatria.pl/forum/problem-z-zazdroscia-obsesja-lekiem-depresja-krotka-historia-zycia-bardzo-dlugie/watek/1102975/1.html Problem z zazdrością, obsesją, lękiem, depresją (krótka historia życia, bardzo długie).
Dziękuje wszystkim za odpowiedzi. I ponawiam prośbę o zamknięcie tematu.
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Omamy słuchowe, Schizofrenia paranoidalna
Witam. Mam 26 lat i mam omamy słuchowe, najczęściej słyszę...
Forum: Schizofrenia - Żona nienawidzi mojej rodziny
Znamy się od bardzo dawna. Ja pracowałem w delegacji, ona była na jakimś...
Forum: Psychoterapia - Żona przesiaduje w oknie
Jesteśmy małżeństwem ponad 25 lat,nie mam dzieci ale wszystko było ok...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Prośba o pomoc - osoba z zespołem Aspergera/autyzmem skazana sądownie
WitamBardzo proszę o pomoc doświadczonych prawników.Osoba z mojej rodziny...
- Tematy:
- depresja
- emocje
- napęd
- zaburznia nastroju
- nerwica