Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Problemy malzenskie. Kolejny przypadek. (27)
- https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html#p434593https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html Problemy malzenskie. Kolejny przypadek.
Witam. Bedzie dlugo ale chce byc wyczerujaca. Mam problemy z mezem, ale nie potrafie stwierdzic w jakim stopniu sa one rozwiazywalne, czy mozna jeszcze powalczyc o zwiazek czy juz najlepsze byloby tylko rozstanie. Mam 31 lat, maz 33. Poznalismy sie 3 lata temu, po poczatkowym 3 miesiecznym spotykaniu sie na stopie kolezenskiej w koncu sie zwiazalismy. Bardzo szybko tez razem zamieszkalismy. Wszystko bylo dobrze. Maz z czasem okazal sie balaganiarzem, ale tolerowalam to, tlumaczac sobie ze przeciez gdy kogos kocham powinnam to zaakceptowac i ze nic wielkiego mi sie nie stanie, jezeli np. jemu sie troche kawy rozleje a ja to zetre. itp. Po 10 m.cach mieszkania razem zaszlam w ciaze ( nieplanowana - blad w kalendarzowych obliczeniach ) nie bylismy gotowi, on sie bal, ja tez, on decyzje zostawil mnie; w koncu ja zadecydowalam ze urodze, ze najwyzej bedziemy musieli nieco bardziej sie zdyscyplinowac, ale to nic przeciez sie kochamy. Ciaza przebiegla spokojnie, w miedzyczasie wzielismy slub. Wszystko bylo pieknie. Po urodzeniu corki sprawy sie nieco zmienily; Mialam problem z zaakceptowaniem nowej sytuacji, najbardziej doprowadzala mnie do szalu koniecznosc przystawiania dziecka do piersi niekiedy 2 razy w ciagu 1 godziny. Przez 2-3 miesiace sie meczylam. W dzien bylam z dzieckiem nie mialam czasu na jedzenie, mala plakala, domagala sie spania z cycem w buzi. Nie bardzo wiedzialam co robic, czulam sie zwiazana. Planowalam ze podczas macierzynskiego bede pracowala nad projektem wlasnej dzialalnosci gospodarczej. Ale w tej sytuacji nie bardzo bylam w stanie cokolwiek zrobic. W tym czasie pojawily sie 1sze konflikty z mezem: To ja bylam inicjatorka: zaczelam od niego wymagac sprzatania po sobie, zaczelam wymagac wiekszego zaangazowania przy opiece nad dzieckiem, dal meza stalo sie jasne: "zmienilam sie, stalam sie zrzedzaca jedza jak wszystkie baby po slubie i urodzeniu dziecka". Mezowi przeszkadzaly moje wymagania, ale on zaczal stawiac mnie swoje: wczesniej gdy pracowalam, on gotowal, w sobote razem ze mna troche posprzatal, taraz zaczal domagac sie abym to ja dbala o dom, podczas mojego urlopu macierzynskiego.Znalazlam sie w nast. sytuacji: w domu z dzieckiem wymagajacym uwagii, z wymaganiami meza odn. prowadzenia domu do tego z moimi planami rozwoj dzialalnosci gosp., ktore szly jak krew z nosa.W miedzyczasie malzonek zaczal przynosic do domu rozne dodatkowe zlecenia, nad ktorymi pracowal po powrocie z pracy i w weekendy ( i znowu to ja sama opiekowalam sie dzieckiem ) Dodaje iz wszelkie zarobione przez niego dodatkowe pieniadze zachowywal dla siebie. My mielismy wspolny budzet ktory byl zasilany pol na pol.Sytuacja taka przestalawala mi sie coraz bardziej podobac:mialam plany, ktorych w dzien z racji tego iz opiekuje sie dzieckiem i zajmuje domem nie jestem w stanie realizowac, do tego wieczorami tez musze sie dzieckiem zajmowac a kiedy dziecko w koncu zasypia, ja tez padam z nog, w weekendy tez, bo malzonek sobie dorabia.Zaczelam sie buntowac i znowu uslyszalam ze jestem "gleda i zrzedliwa jedza, ktora sie czepia, on przeciez nic zlego nie robi, a ja powinnam byc dumna z tego ze on jest taki zaradny i ze dodatkowe pieniadze potrafi zarobic".Tak, tylko ze moim kosztem!!! Od tamtego czasu minelo 14scie m.cy, Oczywiscie planow nie zrealizowalam, malzonek czesto wypomina mnie to iz nie potrafilam niczego skonkretyzowac, nie tak jak on. Zarzuca mi ze nie posiadam "ducha poswiecenia" dzieki ktoremu moglabym spac po 4 godziny dziennie, byleby tylko moc w spokoju po nocach realizowac swoje projekty. Porownuje mnie do mojej matki, ktora tez miala zrywy do prowadzenia dzialalnosci gosp, ale koniec z koncem prowadzenie firmy ja przeroslo, zadluzyla sie itd. Nie przyjmuje moich tlumaczen - jako ze "jak moja matka szukam tylko sposobu na to aby wytlumaczyc sie z mojej nieudolnosci i braku wiedzy i ze tak naprawde usprawiedliwiam moj brak poswiecenia i calkowitego zaangazowania".Cofne sie w czasie nieco - w lipcu wrocilam do pracy po urlopie wychowawczym, na krotko, poniewaz 1szego dnia zaproponowano mi nastepujaca ugode z racji nadmiaru personelu: wyplacenie odprawy w wysokosci 40 tys euro w zamian za moje zwolnienie sie. Wraz z pozostalymi odprawami, zaleglym urlopem itd, bylo to ok. 53 tys euro na reke. Plan byl taki:chwytam okazje i szukam nowej pracy, w najgorszym wypadku szukanie nowej zajmie mi kilka miesiecy, zapas kasy mam i jeszcze powinno zostac. Zgodzilam sie. Obecnie jestem w domu i szukam pracy. Dziecko w dzien jest w zlobku, wiec mam czas i spokoj: wysylam od 35 do 50 kandydatur dziennie, do tego robie robie dodatkowy kurs. Sytuacja z malzonkiem jest natomiast taka: jestem w domu, to powinnam sprzatac, zmywac naczynia, robic zakupy, ugotowac, mile widziane wyprasowanie koszul, przyszycie guzika - bo przeciez kazda normlana zona tak robi, szczegolnie ta ktora jest bezrobotna. Malzonek po przyjsciu z pracy wykapie dziecko, pomoze w jej ubraniu i zasiada przed komputerem: pracuje, dorabia, ma dodatkowy projekt. Ja robie dzicku jesc, karmie i klade spac. W weekendy malzonek tez czesto pracuje. Ja sie buntuje, bo twierdze ze szukanie pracy jest priorytetem i to zabiera czas, ze ja w domu siedze nie dlatego iz jestem domowa gosposia, tylko dlatego iz mialam plan, on go tez podzielal wiec teraz go realizuje i nie mam zamiaru sie rozpraszac czyms innym. Przez co rozumiem ze mam swiete prawo traktowac MOJ PLAN na rowni z jego praca, ktoremu to poswiecam 8 godzin dziennie a po godzinach oboje dzielimy sie obowiazkami w rownym stopniu jako ze pomimo tego iz nie pracuje, budzet domowy zasilam w rownym stopniu (!!!) Dla niego jest nie do pojecia ze ktos moze poswiecac 8 godzin dzienie na wysylanie cv i absolutnie nie godzi sie na rowny podzial obowiazkow.Stanelo na tym ze na dom poswiecam 1-2 godz. dziennie. Efekt jest taki iz malzonek zarzuca mi i tak ze gowno robie. Biorac pod uwage ze mieszkanie mamy o powiezchni 120 m2,, 1-2 godziny dziennie wystarcza jedynie na pozbieranie porozrzucanych zabawek dziecka, pozdejmowania prania ze sznurka, poskladania i powkladania do szaf i czegos tam jeszcze. W ub. piatek zostalam zaatakowana: nie kupilam chleba i wody i nie umylam naczyn: dzien wczesniej zacielam palec podczas krojenia i troche mi odstawala skora. Stwierdzilam ze nie bede moczyc rak, poczekam az sie nieco lepiej zablizni. Dla malzonka moje tlumaczenie bylo jedynie "marnym usprawiedliwainiem mojego lenistwa, mojego braku poczucia odpowiedzilanosci. A to ze idac dzien wczesniej do sklepu zapomnialam mu kupic cukerkow o ktore poprosil, bylo dowodem na to ze na "mnie nie mozna polegac". Malo tego, te moje zaniedbania sa dowodem na to ze go nie kocham, bo sie nie staram. Wyrzuca mi ze : nie okazuje uczuc i czulosci; jako ze jestem DDA, pomyslalam sobie, ze kurcze, faktycznie byc moze jest to prawda, ALE ku upewnieniu sie zapytalam w takim razie o jakie okazywania uczuc Ci chodzi? No i sie dowiedzialam, ze to nie o glaskanie i przytulanie, tylko o POSWIECANIE i wychodzenie naprzeciw jego oczekiwaniom, zgadywanie zachcianek i robienie wszystkiego zeby czul sie konfortowo po powrocie do domu, szczegolnie wowczas kiedy ma stresujacy w pracy okres, do tego jeszcze uslyszalam ze pozwolil mnie podjac kiedys decyzje za nas obojga a ja mu zrujnowalam zycie, bo czuje sie nieszczesliwy, niekochany, a on zasluguje na bycie z kobieta ktora go bedzie NAPRAWDE KOCHALA...i bedzie mu okazywala uczucia, poswiecajac sie itd. bo przeciez to czyny sa najlepszym dowodem milosci i oddania. Przy czym zebym nie miala watpliwosci, jako przyklad prawdziwej milosci i czulosci podaje mi ...swojego tatusia. On to robil wszystko zeby tylko synus czul sie dobrze, pod nos podstawial, po synku sprzatal,placil mandaciki za synka, placil ubezpieczenie samochodu, zadluzyl sie zeby placic jakies zobowiazania synka tak ze teraz 80% jego emerytury idzie na splate kredytow. Dla mnie to szczyt glupoty, dla malzonka, to dowod na milosc i szczyt poswiecenia. To takie czesciowe naocznienie problemu. Fakt jest taki ze u nas do spiec w efekcie ktorych dochodzi do slownych utarczek dochodzi mniej wiecej 1 w miesiacu, podle sie wowczas czuje, spac nie moge, mysle, zastanawiam sie czy to ja jestem taka ZLA, PODLA, NIECZULA, czy to on ma szczeniackie wymagania. Do tego malzonek zupelnie nie przebiera w slowach, mnie nie pozwala nawet na przedstawienie mojego punktu widzenia, bo dla niego to wyglada tak ze na sile probuje go przekonac ze to ja mam racje a nie on. Wiec nie jest sie w stanie dojsc do konkretnego porozumienia, dyskusja konczy sie tym iz on ozenil z niewlasciwa kobieta, ze jestesmy rozni, ze ja jestem nieczula, ze jestem tak jak moja matka ( ktora on zna tylko z moich opowiadan ), po czym nieodzywamy sie do siebie przez jakis czas, pozniej zaczyna sie wymiana informacji dot. corki, czy innych neutralnych rzeczy, a dzien pozniej malzonek robi sie slodki jak miod, nadskakuje, wyrecza, zagaduje, zwraca sie typu "kochanie", itd. niekiedy nawet przeprasza za wybuch tlumaczac, ze byl zdenerwowany, czasem twierdzi ze to ja go do takiego stanu doprowadzilam, czasem ze to stres z pracy albo sie sie martwi o cos. Mam ta wade iz nie nosze urazy i nawet jezeli przez 2 kolejne dni gryze sie z myslami, czuje sie podle to po tych 2 dniach o sprawie zapominam...do nastepnego razu. I przy kazdej kolejnej okazji czuje sie jeszcze gorzej, bo dochodza do tego wyrzuty sumienia i zlosc na sama siebie za to ze w trakcje tego miesiaca wzglednego "spokoju" ja o calej sprawie zapomnialam. Nie odpowiada mi ta nawracajaca sytuacja. Chce cos z tym zrobic. Nie potrafie jedynie zrozumiec, w ktorym momencie oczekiwania mojego meza sa podstawne a w ktorym momencie jest to takie "szukanie dziury w calym, czy tez egoistyczne zachcianki.Dla mnie cale jego pretensje sa jak szczeniackie wymagania rozpieszczonego synusia-tatusia, ale moge sie mylic,wiec prosze Was o ocene. Jezeli macie jakies dodatkowe pytania, chetnie odpowiem.
- https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html#p434599https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html Problemy malzenskie. Kolejny przypadek. Gość
mysle ze zmeczony i zapracowany mezczyzna ma prawo oczekiwac, ze jego malzonka, ktora siedzi caly dzien w domu, zrobi cos wokol tegoz domu. Bez przesady 8 godzin dziennie wysylania CV???? Z mojego punktu widzenia malzonek ma racje, pomysl tez troche o innych.
- https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html#p434609https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html Problemy malzenskie. Kolejny przypadek. Gość
\jestem tego samego zdania co osoba z wpisu wyzej. Ja zajmuje sie domem a maz pracuje zawodowo. Przepraszam ale jak zacielam sie mocno w palec to zawinelam go sobie cieniutkim plasterkiem elastycznym i normalnie prałam, zmywałam i myłam podłogi na czworaka. Po prostu po takiej pracy sciagalam plaster i przyklejałam drugi- suchy. Prawda jest taka ze swirujesz bo siedzisz w domu. Masz duzo czasu bo dziecko jest w złobku. Szukanie pracy jest stresujace i powinnas tez dac sobie troche luzu ale i tez swojemu facetowi. Mój tez jest bałaganiarzem, jak wychodzi odwiesc dziecko do przedszkola to w domu jest tornado!!! To ja wszystko ogarniam i sprzatam. Od porzuconych skarpetek, po rzucane gacie itp. To norma u facetów. Jak z tego powodu chcesz dziecku zabrac ojca to głupia jestes i tyle. Twoj facet cie kocha skoro z toba wytrzymuje ot co. A robota w domu była zawsze i jest pracochłonna. Musisz sie z tym pogodzic.
- https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html#p434612https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html Problemy malzenskie. Kolejny przypadek.
Wczoraj sprzatanie mieszkania zajelo mi 6 godzin, i i tak nie zostalo zrobione wszystko. Wieczorem nawet jezeli poswiece na to 6 godzin - mieszknaie wraca do poprzedniego stanu, ani malzonek ani moje 14 sto miesieczne dziecko nie staraja aby porzadek zostal utrzymany. Moge zrozumiec dziecko ale malzonka? Malzonek idzie do pracy i w pracy siedzi przed komputerkiem, tak bardzo go to meczy? Po przyjsciu z pracy chcialby miec wszystko pod nos podstawione a w weekendy byc zwoliony ze wszelkich prac, poniewaz musi sie zrelaksowac grajac w gry komputerowe, albo troche popracowac, albo troche sie pouczyc, albo isc na silownie czy do sauny. Chcialam zauwazyc ze ja zasilam budzet w rownej mierze co on. A gdy mnie gotowka sie wyczerpie, malzonek nie ma zamiaru mnie utrzymywac, juz mnie o tym fakcie uprzedzil. Wiec tak, robie wszystko zeby prace znalezc jaknaszybciej stad to 8 godzinne zaangazowanie. oprocz tego mam jeszcze kurs...do ktorego rowniez zachecal mnie on sam, musze tez miec czas na nauke zeby nie oblac egzaminu. Wiec co, ktos chcialby miec wszystko nie robiac nic?
- https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html#p434618https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html Problemy malzenskie. Kolejny przypadek.
. A robota w domu była zawsze i jest pracochłonna. Musisz sie z tym pogodzic.
Doskonale wiem ze robota w domu jest czasochlonna, dlatego tez uwazam ze dwie dorosle osoby ktore razem mieszkaja e gdzie zadne z nich nie utrzymuje drugiego, powinny razem dzielic obowiazki, niby jakiej racji domem powinno sie zajmowac tylko 1 z nich, tylko dlatego iz jedno jest w domu a drugie nie? Malzonek chcialby ode mnie wszystkiego, a on co sam daje w zamian? Na jazde do sklepu po lozeczko dla dziecka musialam czekac 3 miesiace, taki byl zajety! Nie jestem glupia, ja nie chce dziecka pozbawiac ojca, ja tylko sie chce odseparowac. Kocham moje dziecko i dlatego nigdy bym jej tego nie zrobila. Dziecko, tydzien byloby ze mna a tydzien z ojcem, na zmiane. - https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html#p434718https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html Problemy malzenskie. Kolejny przypadek. Gość
jasne tydzien z toba tydzien z ojcem i jego nowa rodzina
masz *** we łbie to pewne
swietny dom chcesz dac dziecku
dziecko to nie roslina która sie choduje a jak widac ty nie msz o tym zielonego pojecia
dziecko to nie pakunek który raz podrzucisz tu a raz tam
moze idz na terapie malzenska?
a moze za robote sie wez? I tak siedzisz w domu wiec co lepszego masz do roboty? Artykuły wybrane dla Ciebie
- https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html#p434726https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html Problemy malzenskie. Kolejny przypadek. Gość
Jaki w tym problem? Nie bylaby u obcych tylko u mnie albo u swojego ojca! Jaki widzisz problem w takim rozwiazaniu? Ja nie widze problemu, dziecko zachowa obojga rodzicow i bedzie mialo 2 domy. Kto powiedzial ze koniecznie mieszkaloby z nowa rodzina mojego meza, chocby nawet to ja osobiscie nie widze w tym zadnego problemu. I nie uwazam ze cos ze mna jest nie tak w takim sposobie widzenia, we Wloszech gdzie mieszkam to rozwiazanie stosowane bardzo czesto: nie ma alimentow, nie ma walki o dziecko, nie ma innych wyglupow praktykowanych np. w Polsce. Co do pracy: Chyba nie przeczytales (as) dobrze, ja szukam pracy, chodze na srednio 3 rozmowy tygodniowo. A do konca wrzesnia jeszcze pracowalam, po czym poszlam na ryzyko aby lapnac 52 tysiecy euro wiec teraz priorytetem jest tych pieniedzy nie stracic. Tylko kretynka siedzialaby w domu i zajmowala sie opieraniem i nadskakiwaniem malzonkowi wiedzac ze czas gra tu na jej niekorzysc i ze pierwszego dnia kazdego miesiaca do budzetu domowego 900 euro chcac niechcac i tak musi wplacic. Czy pracuje czy nie pracuje i bez wzgledu na to ile sam malzonek zarabia. Wiec czym wczesniej znajde prace, tym mniej z tych 53 tysiecy wydam bezpowrotnie. A za gotowanie i pranie i sprzatanie mi nie placa.
- https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html#p434765https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html Problemy malzenskie. Kolejny przypadek. Gość
Niestety ale musze napisać Ci cos bolesnego.Ty nie kochasz swojego dziecka.To Ono jest dla Ciebie żródłem wszelkiej frustracji, niezadowolenia i problemów.Od jego pojawienia sie na swiecie masz same problmy.....Szczytem draństwa jest dla mnie Twoje siedzenie w domu i fakt oddania dziecka do żłobka.Myslisz ze pieniądze to wszystko co ma Ci zapewnić szczęscie???Już masz dowody na to, że tak nie jest.Tracisz najpiekniejsze chwile z zycia swojego dziecka.Masz 120 m mieszkanie, pracującego męza, odprawe finansową ...............i ciągle Ci mało, ciagle Ci źle.Opamietaj sie.......bo los moze sie odwrócić i być okrutny.
ps.????14 miesieczne dziecko ma dbać o porządek??hahaha.....może poczytaj troche o rozwoju dzieci...i ich POTRZABACH ....a poetm pomyśl dopiero o sobie. Jesteś matka ...a to ZOBOWIAZUJE DO ODPOWIDZIALNOŚCI.Jestes mała, załosną kobietą- karierowiczką....dla ktorej liczy sie tylko kasa..... - https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html#p434770https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html Problemy malzenskie. Kolejny przypadek. Gość
Ja tez jestem tego samego zdania co osoba z wpisu powyzej.
A to ze dziecko bałagani to norma. Zaden problem w tym ze dziecko nie bedzie miało szczesliwego domu, wpsierajacych go rodziców i bedzie co 7 dni pakowało swój plecaczek i hop do nastepnego domu i hop do tatusia który załozy sobie nowa szczesliwa rodzine a dziecko bedzie z 1-szego malzenstwa zbednym balastem i za 7 dni hop z plecaczkiem do mamusi gdzie zaszarogesi sie nowy przydupas, bo stary pewnie juz sie znudził.
Tak to prawda jestes egoistka! Która mysli tylko o zacietym paluszku zeby sie nie ubrudził i tp. bzdurach. A pomysl na jakiego kaleke emocjonalnego wychowasz swojego dzieciaka? Na zimna suke taka wyrachowana jak ty! - https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html#p434798https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie-kolejny-przypadek/watek/434593/1.html Problemy malzenskie. Kolejny przypadek. Gość
Tak ja jestem suka, wyrachowana, tak mnie dziecko przeszkadza, takie wyciagacie wnioski? Maz jest cacy bo pracuje poza domem albo w domu, maz jest cacy ze dzieckiem sie nie chce zajmowac, tylko wykreca sie praca i wlasnymi kursami i wlasna silownia i wlasnymi wyjsciami z kolegami.Przy czym calosc obowiazkow chce zrzucic na mnie. Tylko dlatego ze obecnie nie pracuje ( co jest czescia wspolnego planu, ktory realizuje ) To ja jestem zla bo mi sie to nie podoba, poniewaz poswiecilam 6 lat pracy zeby miec cos wiecej i zeby mojemu dziecku dac cos wiecej a maz zrzucajac teraz wszelkie obowiazki na mnie sprawia ze RYZYKUJE IZ NIE DOPROWADZE PLANU DO KONCA. Ale waszym zdaniem powinnam sie cieszyc, mam dziecko, meza, wynajete mieszkanie i jakies pieniadze na koncie ( na ktore sama zapracowalam ) wiec powinnam byc szczesliwa i nie szukac dziury w calym? No tak, gdyby ten maz pil i bil, toby byl problem, ale nie pije, nie bije i caly czas pracuje to jest pieknie! Powinnam mu dziekowac! Tylko ze ja tej zarobionej przez niego kasy nie widze! dociera???? Ja widze jedynie 900 euro ktore on wplaca do budzetu domowego, tyle samo ile tez wlacam ja! Jestescie wszyscy krotkowzroczni, z tendencjami do czekania na manne z nieba narzekajacy na rzad i na caly swiat...a stad te wnioski, iz nie potraficie popatrzec na sytuacje z punktu widzenia osoby ktora aktywnie chce kreowac wlasne zycie i w nim uczestniczyc. Tak nie widze problemu w dwoch domach, w dwoch rodzinach, to ludzie kreuja problemy, dziecko uczy sie brac cos za norme na podstawie postawy osob doroslych. Wiem moje spojrzenie jest tak niespotykane w polskich realiach, gdzie to mamuski rekami i nogami walcza o dzieci zeby pozniej dostac ALIMENTY, a ta pazernosc tlumacza miloscia. Podejrzewam ze gdybym napisala iz zostawie dziecko z ojcem, reakcja bylaby taka sama: Co to za matka, ktora chce sie pozbyc dziecka. No tak...Ojciec dziecka jest cudownym kochajacym ojcem...tylko ze wiecznie pochloniety wszelkimi innimi zajeciami ktore z dzieckiem nie maja niczego wspolnego! Ale to ja jestem zla, ze chce zeby sie bardziej angazowal do swoich OBOWIAZKOW.
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Błagam co mam robić Z PRZYJACIOLKA
Witam mam pewien problem z przyjaciółką nie mam pojęcia jak jej...
- Osoba schizoidalna? Partnerka, związek
Witajcie...Mam do Was pytanie odnośnie relacji z typem osobowości schizoidalnej. Czy...
- Brak woli życia
Dzień dobry,Mam stwierdzoną depresję od prawie 10 lat, aczkolwiek trwa ona od...
Forum: Depresja - Jestem nimfomanką - pomocy
Hej! Pisze na forum, bo najprawdopodobniej mam problem z .. no właśnie, ze sobą,...
Forum: Uzależnienia