Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Problemy małżeńskie (95)
- https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/3.html#p109209https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/1.html Problemy małżeńskie Gość
WITAJ!!!
Hm. widzisz, związek dwojga ludzi, zderzenie się dwu różnie ukształtowanych osobowości z różnymi obciążeniami lub wartościami wyniesionymi z okresu dzieciństwa,jednym słowem z różnymi wzorcami. z odmiennie ustawioną hierarchią życiowych wartości, wykształceniem, no i umiejętnościami.
Wszystko to,i wiele jeszcze czynników rzutuje na prawidłowe, bądź nie, relacje w związku.
Wam, brakuje płaszczyzny porozumienia. Odpowiedz sobie na pytanie, czy nie w podobny sposób rozwiązywano je w Waszych rodzinnych domach?
Brakuje szacunku,okazywania sobie ciepłych uczuć, zrozumienia i umiejętności rozwiązywania problemów. Ponadto istnieje nieradzenie sobie z potrzebami seksualnymi i ich zaspokajaniem, o czym nie potraficie porozmawiać, lecz stanowi to źródło konfliktu.
Taka relacja jest toksyczna. Na dłuższą metę nie ma racji bytu. Jeśli pozostaniecie razem i nic z tym nie zrobicie, będzie to dozgonna gehenna, a Wasze dziec, jeśli macie, pójdą w życie z syndromem rodziny dysfunkcyjnej.
Jeśli oboje jesteście zainteresowani wędrowaniem przez dalsze lata wspólną drogą, proponuję Wam terapię małżeństw.
Musi każde z was zrozumieć jakie jest podłoże Waszego niepowodzenia i poznać kierunek pracy nad sobą, ku zmianie chorych wzorców i reakcji na określone sytuacje. To, daje szanse na uzdrowienie Waszego małżeństwa.
Jeśli jednak mąż nie wyrazi zgody, a Ty postanowisz,że mimo wszystko chcesz być razem z nim, sama udaj sie na terapię.Nauczysz sie dystansować do pewnych jego zachowań, oraz reagować stosownie do sytuacji, by nie pozwolić sie poniżać i niszczyć.
Życzę Ci powodzenia/ Pamiętaj, z każdej sytuacji jest wyjście. Czasami tylko trzeba je odnaleźć. IzabelaOstatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/3.html#p109210https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/1.html Problemy małżeńskie GośćPoczątkującaZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Witam
Bardzo ciekawie opisywaliście moje dylematy własnymi oczami. Czytałem to wielokrotnie i dziękuję wam za "rozwinięcie" mojego horyzontu myślenia. Podjąłem już decyzję o swojej przyszłości a cała analiza mojej sytuacji zajęła mi aż dwa lata. Więc jeśli ktoś wyobraża sobie, że mam problem od przysłowiowego wczoraj, to jest w błędzie.
Okazało się dopiero teraz, że ja i żona kompletnie się nie rozumiemy. Nie potrafimy powtórzyć nawet swoich własnych zdań po sobie. Powód jest prosty, ponieważ my je rozumiemy tak jak MY chcemy je rozumieć. Różnic pomiędzy nami jest tyle, że w zasadzie nie istnieje nawet jeden owoc który lubimy jeść razem (taka przenośnia). Ponadto nie potrafię być z osobą która mi powiedziała "wyszłam za ciebie za mąż bo byłam desperatką kończącą studia i nie mającą żadnych wizji na przyszłość, a po drugie chciałam wszystkim udowodnić, że potrafię". My nie jesteśmy w stanie się zmienić. My całą naszą znajomość i małżeństwo najzwyczajniej w świecie tolerowaliśmy się. Choć ulegaliśmy złudzeniu, że rozumiemy się. Tak więc nagle stanęliśmy na rozdrożu życia uświadamiając sobie, że cały czas żyliśmy w jednym wielkim matrixie, bo nic nie było prawdą. Ale nie jestem Fox Mulder i nie będę prowadził dochodzenia, już nie mam na to chęci. Cokolwiek we mnie było wypaliło się i zgasło. Zabiliśmy się nawzajem.
Kwestia teściowej. Tutaj jeden z kolegów zarzucił mi, że nie walczyłem z tą kobietą. Człowieku, nie wyobrażasz sobie do jakiego stopnia poświęciłem się, włącznie z wulgaryzmami rzucanymi prosto w jej twarz. Ale jestem prosty chłopak ze wsi i ze mną nie można rozmawiać przecież "inteligentnie", ponieważ inteligencja to znanie na pamięć 30 tomów encyklopedii (wielka metafora i aluzja zarazem w kierunku zony i teściowej). Na podsumowanie powiem tylko - spróbuj kolego walić głową w ścianę i sprawdź ile wytrzymasz. Weź pod uwagę, że już po pierwszej godzinie Twoja głowa będzie boleć tak jak obecnie moja.
Wielki finał. Odchodzę od żony, teściowej i dziecka. Zamierzam widywać małą raz na miesiąc. W tych warunkach jeżeli będę żył dłużej wpadnę albo w alkoholizm, albo naprawdę komuś zrobię krzywdę. Jeśli uważacie, że uciekam, to wasza sprawa i opinia. Biorę pod uwagę, że moje życie zmieni się diametralnie, ale wiem, że dam sobie radę nawet żyjąc w pojedynkę i nawet zmieniając pracę.
Dziękuję wszystkim za komentarze, pomogły mi w podjęciu (wg. mnie) słusznej decyzji.
Pozdrawiam[addsig]Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/3.html#p109211https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/1.html Problemy małżeńskie Gość
Hej KOMARCIN77 ! Ja swój problem opisywałam na tym samym forum co Ty.Ja też zastanawiam sie nad odejść od męża ale boje sie.Mam 3 miesieczną córeczke a on nadal obiecuje,że sie zmieni. Ostatnio jak sie pokłuciliśmy to zanim w nocy wsiadł w samochód i pojechał to znowu to zrobił.Tym razem skończyło sie tylko na szarpaniu za włosy.Ile razy jeszcze obieca mi zmiany?Ile siniaków bede musiała ukryć przed rodziną?Poszłam za radą Izabeli,powiedziałam mu,że może terapia pomoże nam sie porozumieć.Powiedział,że pójdzie.On chce sie zmienić ale chyba nie potrafii.W Jego rodzinnym domu ojciec bił matke i pił.Mój mąż nie pije ale nie szanuje rodziny. Pisze do Ciebie bo myśle,że ktoś kto "swoje"przeżył lepiej zrozumie drugiego człowieka niż ten,kto o takich problemach przeczytał lub usłyszał... Podziwiam Cie za odwage w decyzji bo uważam,że trzeba mieć odwage by coś w życiu zmienić zwłaszcza w naszej sytuacji...
Pozdrawiam Cie serdecznie!
Natalia23.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/3.html#p109212https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/1.html Problemy małżeńskie Gość
Do autora postu
Odejdz jesli czujesz ze tak musisz ze jestes na skraju wyczerpania i ze zaraz cos peknie i skutki moga byc oplakane.
Ale nie karz dziecka. Widuj sie z nia kilka razy w tygodniu nie w miesiacu. Przeciez nie odwrócisz sie od krwi swojej... co dziecko ci winne? Jak zostawisz ja samopas to juz tesciowa ja urobi... Musisz znalezc czas dla swojego dziecka. A zona jak sie nie otrzasnie to niech sobie uklada dalsze zycie z mamusia. Mamusia jest wazna. Mamusi trzeba pomagac. Mozna sie opiekowac. Mozna nawet wziasc do siebie jesli tego sytuacja wymaga (np. zdrowie). Ale mamusia nie powinna byc decydentem w zyciu małzonków.
Nie odcinaj sie od dziecka swojego. Zabieraj je do siebie jak juz sie urzadzisz. Niech zrozumie ze jest wazne dla Ciebie. A tak poza tym to czasami drastyczne ciecia sa najlepsze.Pozdrawiam.agaOstatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/3.html#p109213https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/1.html Problemy małżeńskie Gość
Hej komercin
Rozumiem Cię w 99 procentach...ja mam bardzo podobną sytuację, mieszkam z mężem i jego mamuśką, mamy dwoje dzieci. Kobieta chce im zastąpic ojca, którego skutecznie wymazuje ze swiadomości dzieci a on bardzo chętnie- z wygody, przyzwyczjenia, lęku ????- zgadza się na to. Ja jestem śwrem który dla własnej fanaberii chce zeby ojciec zajmował się dziećmi (od czasu do czasu) a nie babka ....psycholog już na pierwszym spotkaniu zauważyła deficyt ojca u dziecka. Poza tym mój mąż tworzy z mamuską tak symbioyczny układ że gdyby mógł z nią sypiać ( nie może bo starowinka) to pewnie nie byłabym mu w niczym potrzebna. Jakoś walczę marchewką i ijkiem, efekty są minimalne i gdyby mi ktoś z nich przekabacił dzieci dawno bym zwiała- tak jak Ty. Na szczęscie choć jako żona wmiękam, rola matki jest wciąż moją rolą.Gdyby ktos miał kilka rad dot. męża- maminsynka proszę o pomoc. Soki za nieskładność- włąsnie uciekam przed teściową...znów będzie inspekcja
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/3.html#p109214https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/1.html Problemy małżeńskie Gość
maz mamisynek nawet jak nie mieszka z mamusia ma z nia nieprzecieta pepowine a mamuska pod synowa zawsze dolki kopie.aga
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/3.html#p109215https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/1.html Problemy małżeńskie Gość
Wtam........
Pozdrawiam wszystkich, którzy mają problemy te małe i te ogromne. Myślę, że z chwastem (problemem) powinno się zacząć walczyć jak jest jeszcze niewielki. Ja taki mam i OD DZISIAJ ZACZYNAM Z NIM WALCZYĆ. Kocham żone i mojego synka.
Jest nam ostanio ciężko ale DAMY RADE. Trzymajcie kciuki za moją rodzinę.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/3.html#p109216https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/1.html Problemy małżeńskie Gość
Wasze problemy to nic w porownaniu z moimi, wlasnie po 25 latach malzenstwa dowiedzialam sie ze on mnie juz nie kocha, nie wie co bedzie dalej, potrzebuje czasu do namyslu. Stwierdzil ze odalilismy sie od siebie tak daleko, ze nic nas juz nie laczy, zapewnia ze nie ma tej drugiej, ale wszystko wskazuje ze jest. Caly czas sms, jak tylko zostawia komorke to koniecznie wylaczona, sms-uje nawet w nocy, na pytanie z kim pisalo o tak poznej porze odppowiada ze z ksiedzem, nawet jesli sie jeszcze kochamy w nocy, unika pocalunkow. Kiedys gdy dorwalam sie do jego komorki przeczytalam pod pseudonimem meskim, kilka sms, np. ona pisze ze jej matka by tego nie przezyla gdyby po 25 latach wzial rozwod, albo co chcesz wiedziec czy juz leze w lozeczku, itp. W odpowiedzi moj maz mowi, ze co mnie to obchodzi, to jego zycie, ze jestem szpiegiem itp. Wiem ze nie powinnam czytac jego sms, ale jesli nie stac go na szczerosc, gdy pytam co sie dzieje, to bylo silniejsze ode mnie. Wczesniej, duzo wczesniej tez przeczytalam sms, o tresci dla mnie jednoznacznej, np. dobrze mi bylo z toba, kiedy sie spotkamy, albo podszywajac sie za niego pisalam z jedna z nich, ktora mi odpisala, ze chyba mnie zdradzasz, bo widzialam jak jechales z jakas brunetka, ja w jego imieniu odpisalam ze to byla jego zona. Nie wiem co mam o tym myslec. On wszystkiego oczywiscie sie wyparl. Ale to bylo kiedys, ja niby zapomnialam, ale teraz po tych slowach nie wiem co mam robic, kocham go bardzo, nie wyobrazam sobie bez niego zycia, mamy dwoch cudownych dorastajacych synow. W tej chwili mysle tylko o jednym, zeby ze soba skonczyc, to jest coraz silniejsze, jestem niemal pewna ze nie ma wyjscia z tej sytuacji, nie potrafie zyc ze wiadomoscia ze on mnie juz nie kocha. On nawet nie chce ze mna rozmawiac na ten temat. A na pytanie czy chce ratowac nasze malzenstwo odpwieda, nie wiem. Co mam robic??????????
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/3.html#p109217https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/1.html Problemy małżeńskie Gość
Nie dodalam, ze moj maz byl zawsze prawdomowny, odpowiedzialny, jest osoba na stanowisku, uwiezcie ze teraz go nie poznaje. Na wszelkie pytania odpowiada agresja.
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/3.html#p109218https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-malzenskie/watek/38880/1.html Problemy małżeńskie Gość
szkoda, ze nikt mi nie chce pomoc, co chwile zagladam na to forum, a moze tym czasem jakas rada, a tu nic, ale czytajac poprzednie wypowiedzi wnioskuje ze pisza tu raczej duzo mlodsze ode mnie osoby i moze tu lezy pies pogrzebany, nie wiem jak sobie poradze ze swoim problemem, wiem jedno nawet nie mam juz sily walczyc, nic mi sie nie chce, jesc, sprzatac (w domu balagan jak nigdy), najchetniej zaszylabym sie z dala od ludzi i plakala, plakala... mam wrazenienie ze dla mnie zycie sie juz skonczylo. Jesli ktos mialby ochote, to prosze o jakas rade. Lisa
Ostatnia edycja: - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Cześć, chciałam się przywitać.
Jestem trochę zagubiona...nowa diagnoza choroba stara....kiedyś depresja lekooporna,...
- Psychoza
Witam mam pewien problem. Mieszkam za granica wlanie tutaj jakiś czas temu u mojego...
- prośba o pomoc
Dzień dobryBardzo proszę o pomoc. Szukam jakichkolwiek sposobów aby...
- Co mi dolega? Nerwica lękowa, czy coś innego?
Witam wszystkich, jest to mój pierwszy post na forum, dlatego mam nadzieję, że...