Forum: Psychoterapia
Temat: Problemy z osobami w rodzinie (4)
- https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-z-osobami-w-rodzinie/watek/1078505/1.html#p1078505https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-z-osobami-w-rodzinie/watek/1078505/1.html Problemy z osobami w rodzinie
Witajcie. Od pewnego czasu zachowanie mojej ciotki nie daje mi spokoju. Mieszka poza granicami, więc zbyt często jej nie widzę. Jednak za każdym razem jest coraz gorzej. Czuję duży dyskomfort w jej towarzystwie i za bardzo nie wiem jak się mam zachować w jej obecności. Ale zacznę od początku. Jest prawie najmłodszym dzieckiem, więc miała wiele przywilejów. Mogła otrzymać dużo lepsze wykształcenie niż jej starsze rodzeństwo i takie ma. Z tego co wiem, do dnia dzisiejszego jest zapotrzebowanie na ten zawód. Jednak dość szybko umarli jej rodzice, była jeszcze dzieckiem. To siostry przejęły nad nią opiekę i wychowywały ją jak tylko mogły. Wybrała dość znaną szkołę z internatem, w którym mieszkała. Była dobrą nastolatką, pomagała swoim znajomym w odrabianiu lekcji oraz w pracach, które musiały wykonywać mieszkając tam. Po otrzymaniu dyplomu powróciła do rodzinnego domu. Tak naprawdę nikt nie wie, jak poznała swojego przyszłego męża. Wspomniany mężczyzna był dość wyjątkowy. Drugiej tak prymitywnej osoby ze świecą szukać. Być może ukończył szkołę zawodową, być może nie. Był to mezalians nie tylko ekonomiczny, ale również intelektualny, ale skoro się uparła... Małżeństwo to nie należało do najlepszych. Ona pracująca i wciąż zgłębiająca tajniki swojego fachu, on zapatrzony w siebie egoista, który postanowił odnaleźć się w rolnictwie. Na początku nie zmuszał jej do niczego, jednak później po pracy na stanowisku takim a nie innym zajmowała się zwierzętami oraz rolą. Ludzie byli w szoku, jednak ona robiła dobrą minę do złej gry, mówiąc, że tak naprawdę to lubi. Podobno szło jej całkiem nieźle, jednak nie była to praca dla niej. W dodatku ciągle znosiła krytykę swoich teściów a w szczególności teściowej i jej synka. Rzekomo nic nie potrafiła zrobić i do niczego się nie nadawała. Słyszała to latami i udawała, że się tym nie przejmuje. Starali się nawet o dziecko, jednak nie udało się. Prawdą jest, że była badana pod tym kątem i nie stwierdzono, żadnych nieprawidłowości. Jej mężulek, jako prawdziwy mężczyzna nie potrzebował badań, wszak to jej wina, że nie mają dzieci. Pewnego dnia spakowała się i wyjechała do swojej siostry za granicę zostawiając mu informację. Wtedy rozpętało się piekło. Nachodził całą rodzinę wrzeszczał, straszył i szantażował. Groził mafią itd. Przez wiele lat nie przyjeżdżała w rodzinne strony. Jeśli jechał samochód za nią, oglądała się i patrzyła na kierowcę, jeśli nie widziała go znacząco odskakiwała. Po prostu bała się, że to jej mąż,który ją uprowadzi. Jako katoliczka nie chciała zgodzić się na rozwód, ale pod naciskiem rodzeństwa zgodziła się na to, jednak on utopił się dzień przed otrzymaniem stosownego listu. Udawała obojętną, kiedy się o tym dowiedziała, ale sądzę, że wciąż go kocha. Widać to po jej zachowaniu. Myślę, że to wtedy jej zachowanie się zmieniło. Jest to osoba, która ma silne poczucie kontrolowania. Potrafi osobie dorosłej, pracującej i raczej zdrowej psychicznie mówić co i w jakiej ilości powinna jeść, ba jeśli ma się odmienne zdanie potrafi przyrządzić posiłek i zmusza taką osobę do jej konsumpcji. Jest bardzo ***. Wtrąca się do wszystkiego. Wie wszystko najlepiej, nikt nie może się jej sprzeciwić. Jeśli tak zrobi rozpoczyna się atak na taką osobę i robi wszystko aby wykończyć swojego przeciwnika psychicznie, w dodatku cała rodzina wie, że dana osoba się sprzeciwiła i cała żółć jest na takiego delikwenta wylewana. Na tym nie koniec. Potrafi interesować się tym jak osoba z rodziny wygląda w danym dniu. Uwielbiam nosić spodnie, ponieważ jest mi wygodnie, jednak ona twierdzi, ze to spódnice są najlepsze, najpiękniejsze i najbardziej wygodne dlatego właśnie muszę w nich chodzić. Nie rozumie sprzeciwu oraz tego, że mam otarcia przy wysokich temperaturach. Po prostu dla niej jest to niemożliwe. Cóż można by było uznać, że jest skrajną ignorantką, ale nawet taka osoba coś rozumie, a ona nie, ma własne zdanie i już. Ponadto każdy musi wbić się w jej styl. Jeśli ktoś ma odmienny, ona oto zadba. Pójdzie do sklepu i kupi ubrania dla takiej osoby po czym zmusza ją do ich noszenia. Moja rodzina składa się z osób, które nie chcą się kłócić i w mniejszym bądź większym stopniu się na to zgadzają. Zresztą to jeszcze nie jest takie uciążliwe. Problem pojawia się w sposobie postrzegania świata. Wszyscy muszą iść jej drogą, nikt nie może inaczej myśleć i czuć. Masz być jej kopią i nie ma innej możliwości. Każdy musi wierzyć i chodzić do Kościoła, każdy musi jeść mięso itd. Ponadto jest to osoba o dość zmiennym zdaniu. Potrafi o kimś powiedzieć na forum rodzinnym, że jest taki a nie inny, a za dwie godziny stwierdzić, że ta osoba to jest jednak super, tylko to jej zachowanie to drobny wypadek przy pracy, jednak tej osobie nie odpuszcza. Na każdego coś ma, nikt nie jest tak doskonały jak ona. Ja np. jestem zbyt smutna, zbyt mądra i za dużo myślę, a poza tym jestem piekielnie leniwa i w życiu na pewno będę mieć ciężko i nie jestem przystosowana do życia w społeczeństwie, co oczywiście jest nieprawdą ponieważ mam cechy leadera, uwielbiam ludzi i towarzystwo, chociaż czasami lubię pobyć sama i nie widzę w tym nic dziwnego. Nie do przeżycia dla niej jest np. fakt, że nie jestem w związku i jeszcze nikogo nie poznała. Oczywiście zawsze robiła mi spowiedź i wypytywała bardzo szczegółowo mnie, albo mamę o moich kolegów. Na szczęście dość szybko ją zbywałam. Więc twierdzi, że jestem chyba jakaś nienormalna, ponieważ nie mam żadnego faceta i chyba jestem hmm "jakaś inna". Bardzo ją ten stan martwi i chce mnie wydać za mąż, dlatego już zastanawia się nad potencjalnymi kandydatami. Nie rozumie, że nie chce być z facetem do którego nic nie czuję i który mnie nie interesuje, ale hmm ważne by miał pieniądze wszak wiele małżeństw się rozpada, a ja jestem taka ograniczona, że nie potrafię zadbać o swoją przyszłość. Przecież to jest nienormalne. A poza tym jestem już taka stara... w kwietniu ukończyłam szkołę średnią, ale jestem stara i nie mam prawa sprzeciwu. Nie rozumiem jej zachowania, choć naprawdę się staram. Najgorsze jest to, że potrafi wrzeszczeć i ubliżać swoim siostrom, które są od niej starsze i w sumie ją wychowały. Potrafi je pouczać i narzucać własne zdanie. Wiem, że to się nie zmieni, a ona będzie posuwać się znacznie dalej. Niestety nie mogę przerwać tego, ponieważ po pierwsze nie wypada, a po drugie nie chcę być na celowniku. I tu mogę podać dość ciekawy przykład. Moja kuzynka wróciła ze swoim mężem ze stanów. Remontują mieszkanie ciotki. Wszystkim odpowiada ten stan, jednak jej nie. Przecież to tyle pieniędzy, jak jej siostra mogła pozwolić na taką demolkę mieszkania? dlaczego ma trzy psy w domu? to przecież takie niepoważne. Kto to widział mieć w łazience czarną wannę i czarne żyrandole? itd. Mąż kuzynki powiedział dość grzecznie, ale prosto, że tak chcą i mają i będę robić jak chcą, ponieważ to jest ich dom i pieniądze. I każdy normalny człowiek się z tym zgodzi. Jednak ona aż zapieniła się ze złości i oczywiście rozpętała się kłótnia. Ciotka stwierdziła, że ona sobie na to nie pozwoli i jemu nie popuści. Zaczęły się ataki nie tylko na ciotkę i jej córkę, ale szczególnie obrywa się jej mężowi. W rodzinie wszyscy proszą ją o zmianę zachowania, jednak ona ma inne plany. Potrafi go jawnie krytykować, często niesłusznie na forum nie tylko całej rodziny, ale głównie do jego żony i teściowej. Nie rozumie, że ktoś może się obrazić, ba nawet powinien tak zrobić. Dla niej to jest nie do pomyślenia, wręcz nienormalne, niemożliwe. Najgorsze jest to, że z powodów rodzinnych zmuszona jestem do zamieszkania z nią. Oczywiście już wymyśliła, że wyśle mnie na najlepszą uczelnię w kraju, bo przecież jestem taka ambitna i inteligentna. Ba pewnie wkrótce nawet wymyśli co mam studiować. Nie rozumie jednak tego, że nie mam ochoty kontynuować nauki, choć przez trzy lata mam ułatwioną aplikację na kontynuację studiów w swoim zawodzie. Nie wiem jak mam się zachowywać w jej obecności, zresztą szczerze przyznam, że się jej boję. Kolejną kwestią która wzbudza moje zachowanie jest traktowanie mnie i mojej kuzynki, która jest starsza ode mnie o 8 lat i ma wykształcenie wyższe. Moja kuzynka śmiem twierdzić, że do najinteligentniejszych ludzi tego świata nie należy,w dodatku z ogładą u niej słabo. Robi wszystko, aby ośmieszyć mnie na forum publicznym, jednak jeszcze nigdy się jej to nie udało. Zresztą to nie moja wina, że hmm mamy zbliżony poziom intelektualny. Nienawidzi mnie z tego powodu i jestem wręcz przekonana, że opowiada o mnie niestworzone historie ciotce. Nie rozumiem zachowania tej kuzynki, dla mnie jest to wręcz chore. Rozumiem, że jesteśmy jej chrześnicami, ale bez przesady. Ponadto moja kuzynka potrafi w sposób dość szorki, wręcz chamski odmówić zachowywania się tak jak ciotka tego chce. Potrafi na nią naskoczyć i wrzeszczeć w sposób mało wyszukany, jednak wtedy ciotka jest bardzo zdziwiona, wręcz otwiera usta i zapomina ich zamknąć. A mimo to ciągle sponsoruje swoją chrześnicę i jest jej oczkiem w głowie. I nie, nie jestem zazdrosna, wolno jej,jednak nie rozumiem tego zachowania. Jak można być przychylnym dla kogoś kto mówi mi, że jestem głupia, prymitywna itd.? Zauważyłam niestety u nich pewne podobieństwo. Obie mają swoje zdanie, którego się trzymają do końca, co nie zawsze jest dobre. Podobny bagaż doświadczeń. Kuzynka po kilku latach rozwiodła się i straciła dziecko. W dodatku obie zachowują się jakby nigdy nie dorosły. Pomimo kredytów zaciągniętych moja kuzynka uważa, że tutaj ma za mały standard i musi wyjechać np. do Anglii. Jeśli już to zrobi to postanowi np. powrócić i kupić sobie jeszcze jeden dom. Problem ze sprzedażą domu w Polsce? a co mnie to obchodzi, przecież ja tylko tam mieszkałam, to ojciec mi go kupił. Kredyt i kolejne mieszkanie? no cóż jakoś to będzie, ojciec coś wymyśli itd. Swoją drogą myślę, że ona już taka będzie, taka hmm nieodpowiedzialna. Jednak pomimo to, że się tak zachowuje ona dalej traktuje ją dobrze, a jak traktuje mnie? potrafi otwarcie powiedzieć, że jestem jej służącą. Mam jej nalać kawy na zebraniu rodzinnym, ponieważ "ma od tego służącą". Chce mieć zdjęcie? od tego jest służba. Przebywam w odwiedzinach w jej mieszkaniu sama, mam go posprzątać, ponieważ ona odpoczywa. Będę mieć wesele? no cóż ona na pewno nie pozwoli mi na sesję w wodzie jaką miała kuzynka, ona zaprowadzi mnie na wieś i będę mieć zdjęcie z krową w stajni a mój mąż będzie wychodził z budy i na mnie ujadał. To jeden z jej śmiesznych żarcików. Gdy powiedziała, że mi się coś takiego nie podoba, była w szoku, przecież ja nic nie mogę powiedzieć (zawsze jest w szoku, jeśli jej dyplomatycznie powiem nie). Jej siostra, która trochę z nią mieszkała, powiedziała do mnie mała nie burz się. Ale ja się nie burzę, ja informuję, że nie odpowiada mi takie traktowanie i tyle. Na następny dzień była zdziwiona, że jestem na nią zła i jej unikam zresztą podobno nie pamiętała co powiedziała do mnie poprzedniego wieczoru (zamroczenie alkoholowe, po dwóch lampkach wina). Nie rozumiem dlaczego jestem traktowana jak jej służąca. Przecież nic jej nie zrobiłam, dyplomatycznie odmawiam, nie stawiam kontry jak wspomniana kuzynka a mimo to ciągle jestem gorsza. Myślę, że chce mnie zniszczyć tylko dlatego, że mój ojciec nie wdał się z nią w romans, gdy był jeszcze kawalerem i robiła dość jasne aluzje, będąc w związku małżeńskim, taka to katoliczka... Najlepsze jest to, że większość tych sytuacji dzieje się, gdy nie ma mojego ojca, ponieważ on by ją utemperował w taki bądź inny sposób. Podobnie robi ta kuzynka. Jeśli zaczyna mnie mocniej atakować, mojego ojca właśnie nie ma w pomieszczeniu. Moja matka ma już sprany rozum i albo myśli, że jest to specyficzne poczucie humoru, albo celowo nic nie mówi. Raczej obstawiam na to drugie, wszak miała okazję nazwać mnie bękartem i oskarżyć o zniszczenie całego życia. Nie rozumiem tej rodziny, a w szczególności zachowania mojej kuzynki oraz samej ciotki. Nie wiem co jej jest, co nią kieruje i jakie będą skutki takiego zachowania, ale czasami jestem już u kresu wytrzymałości. Nie radzę sobie z tym, ponieważ nie rozumiem jej. Niestety jestem takim człowiekiem, że muszą rozwiązać coś od początku do końca, a w tym przypadku utkwiła w martwym punkcie i bez pomocy innej osoby nie jestem sobie w stanie z tym poradzić. Dziękuję wszystkim odpowiadającym
- https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-z-osobami-w-rodzinie/watek/1078505/1.html#p1079339https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-z-osobami-w-rodzinie/watek/1078505/1.html Problemy z osobami w rodzinie
Przeczytałem hmn odpuść jej.. ciotka zdziwaczała
Ostatnia edycja:Życie jest piękne ale i róża ma kolce
- https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-z-osobami-w-rodzinie/watek/1078505/1.html#p1080312https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-z-osobami-w-rodzinie/watek/1078505/1.html Problemy z osobami w rodzinie
Ciężko Ci będzie zmienić innych ludzi, zwłaszcza, jeśli tego nie chcą. Myślę, że powinnaś spróbować to ignorować lub całkiem unikać tych toksycznych osób. Może psycholog pomoże Ci sobie w tej sytuacji poradzić. Znam ludzi, którzy mogą Ci pomóc; www.terapiapoznan.pl/psychoterapeuci . Warto się do nich zgłosić, korzystałam z ich pomocy i jestem bardzo zadowolona. Pozdrawiam.
- https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-z-osobami-w-rodzinie/watek/1078505/1.html#p1080476https://www.psychiatria.pl/forum/problemy-z-osobami-w-rodzinie/watek/1078505/1.html Problemy z osobami w rodzinie GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Rodziny się nie wybiera. Lecz wobec ciotki i kuzynki nie masz żadnych obowiązków z punktu widzenia prawa. A emocjonalnie i moralnie- nie ma żadnego przymusu przebywania w towarzystwie toksycznych ludzi. Daj Sobie spokój z takim towarzystwem, a jeśli już musisz być w nim z powodu świąt i innych okazji rodzinnych to nie kontynuuj rozmowy, zmieniaj temat albo się w ogóle nie odzywaj i myśl o czym innym. Skoro Twoja mama potrafi się nie odzywać, to Ty też potrafisz. Nie zmienisz innych ludzi. A jeśli ktoś niszczy Twoje samopoczucie, to Ty nie masz żadnego obowiązku być dla niego miła. Ale masz obowiązek wobec SIEBIE-DBAĆ O SWOJE ZDROWIE PSYCHICZNE. Pozdrawiam.
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Martwy punkt w życiu
Cześć, mam 26 lat, moje życie zawsze toczyło się spokojnie, miałem...
Forum: Depresja - Jak dlugo wesoło na karuzeli?
Witam..Generalnie piszę w sprawie szkodliwości toxyczności lekow...
Forum: Depresja - Wpływ pogody na samopoczucie
Wcześniej nie narzekałam na pogodę, nawet lubiłam zimę, nie...
Forum: Depresja
- Tematy:
- psycholog
- terapia
- psychoterapia
- psychika
- psychiatra