Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Proszę o wskazówkę (2)
- https://www.psychiatria.pl/forum/prosze-o-wskazowke/watek/1277556/1.html#p1277556https://www.psychiatria.pl/forum/prosze-o-wskazowke/watek/1277556/1.html Proszę o wskazówkę Gość
Witam wszystkich, chciałbym podzielić się swoim problemem i prosić o jakąś rade.
Więc… Po ukończonych studiach, poszedłem do pracy do firmy mojego ojca. Po 2 latach przyleciał mój kolega z Anglii i namówił mnie żebym poleciał z nim na jakiś czas. Poleciałem zacząłem pracować w hotelowym barze i wszystko było ok. Po jakimś czasie przyleciała do tego samego hotelu hiszpanka w której zakochałem się bez pamięci i z wzajemnością. Pracowalismy w tym samym hotelu, ona sprzątała pokoje a ja jako barman. Po 4 miesiącach wyrzucili ją z pracy i również z domu w którym mieszkali pracownicy. Bez chwili zastanowienia wynająłem dla nas mieszkanie aby miała czas na znalezienie nowej pracy. Bez skutku, więc doszliśmy do wniosku że ona wróci do Hiszpanii na święta, ja międzyczasie się zwolnię i przyleci do Polski. Przyleciała po nowym roku i zamieszkaliśmy w jednym z domów moich rodziców. Moja dziewczyna ma córkę z poprzedniego związku ale mówiła że jej córka tez tu przyleci i bedziemy mieszkali wszyscy razem. Postanowiliśmy że otworzymy bar w innym mieście i jak już wszystko zacznie funkcjonować to kupimy własne mieszkanie. Otwarcie baru trwało ok 6 miesięcy. Po miesiącu od otwarcia oznajmiła że ona wraca do Hiszpanii bo jej córka tu nie przyleci bo nie zna języka i że straci swoich znajomych. Byłem załamany. Cały czas mi mówiła zebym wynajął managera i przyleciał do niej, no ale jak można prowadzić bar czy inny biznes na odległość. Po pół roku doszedłem do wniosku że zamykam bar i polecę do niej. Ale pojawił się problem pracy w Hiszpanii ponieważ nie znałem języka. Przez jakiś czas szukałem rozwiązania i kolega podesłał mi pewien pomysł pracy zdalnej w pewnym funduszu. Zapisałem się na roczne szkolenie i poleciałem do Hiszpanii. Wracałem tylko na zjazdy które miałem raz na 1,5 miesiąca. Po 2 tygodniach wyrzucili ją z pracy i moi rodzice nas wspomagali finansowo. Po moim przylocie do hiszpanii odkryłem w jej telefonie jej nagie zdjecia ktore byly wysyłane przez whathapa. Zarzekała się ze to do mnie wysyłała ale oczywiście wiedziałem że to nie prawda. Po tygodniu przyznała się ze wysłala do jakiegos goscia poznanego na portalu randkowym. Zacząłem pakować swoje rzeczy ale zaczęła mnie błagać zebym nie wylatywał że mnie kocha i ze nigdy mnie w zyciu nie zdradziła, dodam ze ma skłonności do samookaleczeń. Jak pracowałem jeszcze w barze wysyłała mi zdjęcia pociętych rąk ze strasznie cierpi i nie może beze mnie życ …. Postanowilem ze zostanę, wciąż strasznie ją kochałem i musiałem sobie poradzić z tymi zdjęciami aczkolwiek krew mnie zalewała jeszcze przez długi czas. Ogólnie życie było cięzkie, jak kłociliśmy się to sypały się iskty ale przychodziły dobre chwile i przez jakis czas był spokój. Kiedy umowa na wynajem mieszkania się skończyło postanowiliśmy przylecieć do Polski na 2 miesiące ponieważ po 2 miesiącach lokatorzy z jej własnego mieszkania mieli się wyprowadzić. W Polsce głownie podróżowaliśmy, zakopane mazury itp. Aczkolwiek kłótnie się nasilały, głowie z powodu że nie chciała iść na żadne kompromisy, miało być tak jak ona chce i koniec. Po tych 2 miesiącach wróciliśmy do Hiszpanii, był październik. Życie z nią zaczęło mnie psychicznie wykańczać mimo tego ze dalej ją strasznie kochałem. Na początku grudnia moja mama miała mieć operację i poleciałem do Polski z myślą że już do niej nie wrócę, aczkolwiek nic jej o tym nie powiedziałem. (jej poprzedni partner zostawił ją wychodząc po cichu w nocy ) Jako że zblizały się świeta napisałem że zostanę w Polsce ponieważ mama jest bardzo słaba i chciałbym pomóc jej w przygotowaniach. W wigilię rano dostałem od niej wiadomość że jest w ciąży. Całe święta szlag trafił no ale nic. powiedziałem że kupie jej bilet i niech przyleci do Polski na jakis czas. Przyleciała w bardzo złym nastroju. Mówiła ze nie kocha tego dziecka i że chce usunąć ciążę… nie mogłem tego słuchać i starałem to sobie tłumaczyć jakimś jej chwilowym kryzysem. Moi rodzice bardzo ją wspierali i bardzo się cieszyli że w końcu będą mieli wnuczkę. Gdy wróciła do Hiszpanii i powiedziała o ciąży swoim rodzicom zaczęła się prawdziwa wojna, jej matka przestała się do nie odzywać i cła rodzina z przyjaciółmi namawiali ją do usunięcia ciąży. Myślałem że zwariuje, teraz sobie myślę ze ja tą ciąże gorzej zniosłem niż ona razem z porodem. Nie muszę mówić ze wojna w domu była praktycznie non stop. Potrafiła wpadać jakąś paranoje i szał. Niszczyła moje ubrania czy kilka telefonów, prezenty ode mnie głownie złoto potrafiła wyrzucić przez okno na ulicę. W ok 5 miesiącu ciąży sytuacja się uspokoiła. Z matką dalej nie miała kontaktu tylko jej ojciec czasami przyjeżdżał. Przy jednej z wizyt kontrolnych u lekarz zadzwonił mój telefon. Wyrzuciła mnie z domu i powiedziała że nie mam żadnego szacunku do nie i do dziecka. Musiałem wynająć hotel ale na drugi dzień wróciłem… Przyszedł czas że odeszły jej wody i pojechaliśmy do szpitala. Byłem z nią cały czas również w nocy spiąć na jakimś fotelu. Na drugi dzień był poród przy którym byłem, Moje łzy szczęścia lały się strumieniami. Gdy wyszliśmy z sali porodowej do naszego pokoju, czekali już jej rodzice… Siedzieli tam 3 dni no stop, od rana do wieczora. Ja nie miałem problemu zeby oni tam przyszli ale istnieje jakiś umiar. Nie mogłem nacieszyć się z nią moim dzieckiem. Co najlepsze jej to wcale nie przeszkadzało, no ale nic, nie odzywałem się. Moi rodzice chcieli przylecieć za 2 tygodnie ponieważ uważali że ten czas powinniśmy spędzić razem bo to nasza chwila. Moment kumulacji przyszedł w dniu kiedy wychodziliśmy ze szpitala. Jej ojciec juz był od rana, ale jak zobaczyłem że bierze moje dziecko do wyjścia to krew mnie zalała. Zabrałem mu dziecko i powiedziałem że kuzwa chyba mam prawo wynieść swoje dziecko do domu. Stary juz był nie pocieszony. Jeszcze kilka miesięcy temu chcieli zeby ich córka zabiła moje nienarodzone dziecko a teraz nagle tacy dobrzy dziadkowie. Gdy wróciliśmy do domu było tylko gorzej, jej matka przesiadywała non stop, nie mogłem wyjść rano do toalety w majtkach bo jej matka juz była. Moment kulminacji przyszedł kiedy moja partnerka poinformowała mnie że musi isć do apteki ponieważ trzeba założyć kolczyki dziecku…. Myślałem że zwariuje, jak mozna zakładać kolczyki dziecku które ma 4 dni !!!!! ale nie maiłem nic do powiedzenia, poszla i zalożyli jej te kolczyki, jej stara oczywiście popierała ją. Wiem też że ją buntowała przeciwko mnie, raz znalazłem wiadomość od jej matki ze ma pamiętać że do niej zawsze należy pierwsze i ostatnie słowo. W końcu przylecieli moi rodzice, zaczęła do nich mówić ze nic nie robiłem w szpitalu że tylko tam byłem. Co ja tam miałem robić ?? tańczyć ? śpiewać? a zresztą ona była bardziej zainteresowana swoimi rodzicami niż mną, czułem się zupełnie odsunięty w kąt. Moi rodzice znając ją już trochę również od tej złej strony nie skomentowali tego. W pierszym dniu ich przylotu poszliśmy na spacer i na koniec dnia mój ojciec zaprosił mnie na tradycyjnego kielicha do jego hotelu ponieważ nie chce przeszkadzać w jej domu i wogóle widzi że jakaś nie pocieszona jest. Wróciłem do domu ok północy i poszedłem się po cichu położyć do salonu. Rano budzi mnie krzyk że jestem ….. i że jak mogłem wrócić do domu o północy pijany gdzie jest małe dziecko. Napisała smsa do mojego ojca ze mam sie wynosić z jej domu i zeby przyjechał mi pomóc zabrać moje rzeczy. Tak też zrobiliśmy, poleciałem do Polski z ogromnym żalem i tęsknotą. Po 2 tygodniach zadzwoniła zebym wrócił bo dziecko potrzebuje ojca i jak ja ją wogóle mogłem zsotawić …. Wróciłem, raju nie było ale dziecko mi wszystko rekompensowało. Po jakimś czasie znalazła sobie koleżankę która stała się członkiem rodziny. Informowana była o wszystkim .. dosłownie o wszystkim o naszych finansach o naszych problemach kłótniach czy sprawach intymnych. Wszystko o czym rozmawialiśmy było do niej powtarzane. Żadnej intymności i prywatności.Pewnego razu zabrałem córkę na spacer, gdy wróciłem krzyk, gdzie ja byłem ze dziecko mogło być głodne, to mówie kuźwa nie bylo mnie godzine a córka spała cały czas. Wyrwała mi dziecko jakbym był jakimś obcym facetem, poźniej zobaczyłem jej rozmowe z tą jej przyjaciółką która jej pisała że mogłem porwać moje dziecko i ze powinna zadzwonić na policje myślałem że mnie krew zaleje i nie chodzi tu o to co ta kolezanka powiedziała bo zwisa mi ona ale o to ze moja partnerka nie zareagowała na jej słowa i nie staneła w mojej obronie. Jak powiedziałem ze najchętniej bym tej koleżance napluł w pysk to zaczęła sie wojna jak ja tak mogę powiedzieć na temat jej przyjaciólki. Moja partnerka miała iść do pracy w lutym tego roku i jako że mam pracę zdalną w domu mogłem zostać z dzieckiem, oczywiście nie że ja sie nie nadaje do tego zeby dziecko ze mną zostało i ze bedzię ono u jej matki, no myślałem ze mnie rozniesie, nie mogę zostać z własnym dzieckiem w domu. w grudniu powiedziałem ze musmimy kupic bilet do Polski na świeta tak jak wcześniej było ustalane. Nie było mowy, ona nigdzie nie leci i już zero dyskusji. To mówie do niej ok nie ma problemu ja nie mam ciśnienia lotu do Polski możemy zostać na jej mieszkaniu bo zależy mi zeby spędzić swięta z nią i dzieckiem, ale tez nie bo ona chce isć do swoich rodziców. Powiedziałem że do jej rodziców nie pójde bo nie będe spędzał swiąt z ludzmi którzy jeszcze kilka miesięcy temu chcieli aby zabiła moje dziecko! oczywiście zero kompromisu. Poszła do swoich rodziców a ja poleciałem do Polski. w pierszy dzień swiąt napisała mi zebym nie wracał, że nie chce mnie znać i że bedzie sama wychowywała dziecko. Pytam sie jej czy jej odbiło czy co ? Kilka dni temu znowu napisała ze moge wrócić ale pod kilkoma warunkami, że mam się przyjaźnić z jej przyjaciółką i dobrze żyć z jej rodzicami. Ja nigdy nic złego nie powiedziałem jej rodzicom i tak samo do tej jej całej koleżanki.
W takim skórcie jest to moja dramatyczna historia.Dodam jeszcze że podczas naszych kłótni byłem bity kilka razy ale nigdy nie posunąłem się do tego zeby jej oddać i również jej obelgi na mój temat oraz moich rodziców nie nadają sie do pisania tutaj. Tęsknie strasznie za dzieckiem i …. nadal kocham moją partnerkę ale zdaje sobie sprawę ze jak tak ma to wyglądać to skończy sie to dla mnie jakimś poważnym uszczerbkiem na zdrowiu. Zażywam obecnie xanax zeby móc jakoś funkcjonować ale wiem ze to nie rozwiąże tego problemu. Bardzo proszę o jakąś wskazówkę. Pozdrawiam - https://www.psychiatria.pl/forum/prosze-o-wskazowke/watek/1277556/1.html#p1277665https://www.psychiatria.pl/forum/prosze-o-wskazowke/watek/1277556/1.html Proszę o wskazówkę Gość
To forum widziało już podobne,zagmatwane historie. Ty sie wydajesz w miarę normalnym odpowiedzialnym gościem,choć parę twoich decyzji życiowych,było mało przemyślanych a i z konsekwencją u ciebie nie jest najlepiej. No ale ogólnie myślę że nie jest źle. Natomiast z hiszpanka..,mało co jest dobrze. To osoba z poważnymi problemami natury jak myślę choć mogę się mylić.., osobowosciowej.
Jest niestabilna,niezrównoważona,nie liczy się z tobą,ma za sobą samookaleczania. Już samo to świadczy,że dziewczyna ma problemy psychiczne,które jak myślę,nie leczy,więc będą się pogłębiać. To twoje życie i sam musisz podjąć decyzję,ale po opisie to ją nie widzę szans na normalne życie z nią.
Owszem szkoda,kontaktu z dzieckiem,ale w mojej ocenie,jeśli się od niej nie odetniesz to i tak wszystko źle się skończy,wcześniej czy później.
Ona może mieć osobowość border line,lub inne zaburzenie,ale chodzi też o jej rodzinę, która jest toksyczna. Szczerze mówiąc ją dla tego związku szans nie widzę,ale to twoja decyzja i nikt za ciebie jej,nie podejmie. Pozdrawiam - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Głosy w glowie
Zacznę od tego, ze mam zaburzenia lękowe i głęboka fobie społeczna...
Forum: Schizofrenia - Odstawienie Klozapolu
Dzień dobry,Rzuciłem klozapol trzy dni temu. Zacząłem w 04.2021 200 mg. W...
Forum: Schizofrenia - Związek z chAD-owcem, czy też tak mieliście?
Witam, pytanie do osób żyjących z osobą chorą na chAD, zanim...
- Perazin 25, Asertin 50
Witam, mam pytanie odnośnie leków asertin 50 oraz perazin 25. Czy coś się...