Forum: Depresja
Temat: psychoza poporodowa - cierpienie (3)
- https://www.psychiatria.pl/forum/psychoza-poporodowa-cierpienie/watek/829533/1.html#p829533https://www.psychiatria.pl/forum/psychoza-poporodowa-cierpienie/watek/829533/1.html psychoza poporodowa - cierpienie Gość
Na wstępie mojego listu chciałabym powiedzieć, że jestem po psychozie poporodowej.
Pochodzę z średniej klasy rodziny. Z wykształcenia jestem technikiem ekonomistą. Obecnie wychowuję 5-letnią Córkę i 5-miesięcznego Syna.
Do napisania listu skłoniła mnie bezradność i osamotnienie w chorobie, w której paradoksalnie wspiera mnie moja najdroższa i najbliższa Rodzina i Przyjaciele. Piszę 'paradoksalnie' ponieważ chory na depresję – mimo bezcennej i niezbędnej pomocy z zewnątrz, tak naprawdę z swoją chorobą mierzy się 'w samotności' gdyż nikt – tak jak chory – nie zdaje sobie sprawy z cierpienia jakie dotyka go bezpośrednio a dodatkowo z cierpienia, jakie przysparza najbliższym. Można więc powiedzieć, że cierpi podwójnie.
Jak zaznaczyłam na wstępie dziś leczę się z psychozy poporodowej. Obecnie jestem pod kontrolą psychiatry. Na wizyty muszę stawiać się raz w miesiącu.
Moja historia zaczyna się jednak około 3 lat temu gdy po raz pierwszy zaniepokojona swoim stanem psychicznym postanawiam udać się do lekarza psychiatry /wizyta w prywatnej klinice/.
W mojej głowie walkę zaczyna toczyć 'gonitwa myśli', lęków, trosk, traum życiowych, o których dokładnie opowiadam lekarzowi /poronienie, ciąża, przeprowadzka poza miasto, śmierć bliskiej osoby, spory w małżeństwie/. Diagnoza wstępna wskazuje na schizofrenię, manię, nerwicę. Lekarz
przepisuje leki. Wraz z mężem uznaliśmy, że spróbujemy pomoc sobie bez farmakologii. Mój stan poprawia się. Spotkanie z psychiatrą porównuje do spotkania z przyjacielem, któremu jak kobieta mam możliwość wykrzyczeć moje wszystkie cierpienia. Po spotkaniu czuję się dużo lepiej. Ogarnia mnie przeogromna ulga. Moje życie nabiera kolorów. Na nowo odnajduję sens życia i optymizm w codziennym funkcjonowaniu.
Mija rok..kiedy mój stan ulega pogorszeniu. Moje myśli zaczynają krążyć wokół tych depresyjnych...Pogarszają się relacje między mną a Mężem. Kolejne przykre sytuacje przynoszą negatywne myśli /sens mojego istnienia../ Kłótnie z Mężem /moje urojenia, niepokojący stan, dziwne zachowania, furie/ podejrzenie u dziecka o mutyzm wybiórczy, spalenie naszego sklepu powodują, że rodzina wzywa pogotowie /wskazanie: wizyta u psychiatry/. Niewiele myśląc postanawiam umówić się na konsultację z fachowcem aby ustalić problem i chorobę. Na wizyty umawiam się w obecności męża /lekarz psychiatra – seksuolog dr n.med./. Na spotkanie udaję się z 'kartkami', na których kolejno wypisuję wszystkie tematy, które poruszyłam u pierwszego psychiatry oraz obecne troski. Dodatkowo dochodzi problem w małżeństwie. Mąż skolei na swojej kartce wypisuje niepokojące go moje zachowania, furie, urojenia. Mówi lekarzowi o lekach, jakie przepisał lekarz po mojej pierwszej wizycie.
Spotkanie trwa dokładnie godzinę i 15 minut. Lekarz przerywa mój monolog słowami: 'Kochani ale wy chyba nie sądzicie, ze ja dam wam dzisiaj receptę. Koniecznie musimy spotkać się ponownie. Za dzisiejsze spotkanie płacicie 150 zł ..od osoby.
Jakby tego było mało wychodzimy pokłóceni..Co to za lekarz, skąd go wzięłaś..300 zł za wizytę /lekarza znalazłam w internecie, chciałam wybrać najbardziej profesjonalnego/.
Załamana zaczynam szukać kolejnego psychiatry. Znalazłam. Dr .... Znowu zaczynam od początku. Wskazania: terapia małżeńska w obecności dwóch psychologów klinicznych /w rezultacie nie kończymy terapii ale nasze relacje ulegają znacznej poprawie/.
Dodatkowo i równolegle z wizytami u psychiatrów szukam pomocy u coacha . Na pierwsze spotkanie udaję się z mężem. Na spotkaniu opowiadam o absurdalnych zachowaniach, których nie jestem w stanie sama zrozumieć. Dodatkowo informuję, że około roku wcześniej odbyłam wizytę u psychiatry, który stwierdził u mnie manię, nerwicę oraz schizofrenię.
Spotkania kontynuuję u niej. Celem jest poprawienie relacji z mężem.
Wszystkie wizyty są odpłatne. Łącznie z psychiatrami wydaliśmy około 1500zł.
W międzyczasie zachodzę w ciąże /wizyty na terapii małżeńskiej /. Ciąża jest dla mnie okresem pełnym spokoju i wyciszenia. Ustają furie, urojenia, kłótnie. Jestem 'w siódmym niebie'. Radość jest tym większa, że urodzę Mężowi upragnionego Synka. Około ósmego miesiąca ciąży zaczynam mieć poważne problemy ze snem. Zaraz po ułożeniu się w łóżku drętwieją mi kończyny co powoduje częste wybudzanie się. Praktycznie w ogóle nie sypiam /o dolegliwościach informuję ginekolog/.
...Syn urodził się siłami natury zdrowy i silny. /Bardzo obawiałam się porodu. Miałam lęki o to czy wszystko pójdzie prawidłowo./ Synka karmiłam piersią przez pierwszy miesiąc. Niedługo potem zaczęły dziać się ze mną dziwne rzeczy. Zaczęłam cierpieć na bezsenność. Nawet kiedy miałam możliwość spać – nie mogłam. Moja głowa zaczęła szaleć. Doskwierały mi ogromne bóle. Jakby ucisk /jakby ktoś obręcz wokół mojej głowy owinął/. Byłam skrajnie wyczerpana. Płakałam z bezsilności w osamotnieniu. Nie rozumiałam co się dzieje ze mną. Tłumaczyłam to sobie nocnym karmieniem. Przecież to minie. Ale nie mijało. Moje samopoczucie z każdym dniem było coraz słabsze. Dochodziło do takich sytuacji, kiedy budząc się z krótkiego snu zastanawiałam się czy małego karmiłam, czy to tylko mi się śniło. Nie byłam w stanie odróżnić snu od jawy /jak np. przewijanie malucha/. Zaczęłam słyszeć głosy, które chciały wyrządzić mojemu Synkowi krzywdę. Nie bez powodu owinęłam kwadratową klamkę krążkiem poporodowym /by nie uderzył się w główkę/. Wszędzie widziałam niebezpieczeństwa czyhające na mojego upragnionego Synka. Fobia na punkcie zagrożeń stała się tak wielka, że spędzała mi sen z powiek. Nie mogłam spać już w ogóle. Bałam się, że Dziecku stanie się krzywda. Do tego doszły lęki o całą moją rodzinę. Informacje na temat okolicznych włamań do domów spowodowały, że stałam się bardziej czujna. Natrętne myśli o włamaniu do mojego domu nie dawały spokoju. /jak obronić najbliższych, co zrobić gdy ktoś przez dach wejdzie do domu../ Zmęczona obijałam się o futryny drzwi. Snułam się po domu *** dźwięków. A wszystko po to by pilnować mojej rodziny.
Stawiłam się na wizycie kontrolnej po porodzie. Fizycznie było wszystko w porządku. Wspomniałam o swoim zmęczeniu /ale tak to jest z młodymi matkami..../ Podjęłam decyzję o założeniu wkładki wewnątrzmacicznej. Aby umówić się na konkretny termin i by ustabilizować miesiączkę przez miesiąc miałam brać tabletki antykoncepcyjne /Daylette/.
Wraz z pierwszym dniem miesiączki wzięłam pierwszą pigułkę. Miesiączka trwała 19 dni /w ulotce czytam: możliwość wystąpienia śródcyklicznych krwawień/, biegunka /również/. Nie ustępowały bóle głowy, słyszane przeze mnie głosy, bezsenność, omamy... ból, płacz i smutek.. Byłam tak zmęczona, że nie miałam siły by żyć.
..Poinformowałam ginekolog o moim złym samopoczuciu /krwawienie, biegunka, bóle głowy/ Wkładki nie założyłam bo krwawienie było zbyt krótkie. Godzinami siedziałam na kanapie. Obok Synuś spał. Brak apetytu, brak chęci dożycia. Najbardziej pamiętam kiedy chciałam wziąć synka na ręce a lęki nie pozwalały mi na to. Aż włos zjeżył mi się na rękach. Wtedy zaczęłam modlić się z strachu.
..Znalazłam się w szpitalu. Spędziłam tam 5 tygodni. Leczono mnie farmakologicznie. Diagnoza: psychoza poporodowa. Dziś minęły już dwa tygodnie odkąd wróciłam do domu. Mam depresję. Biorę Olzapin i Abilify. 3 Miesiące mam wycięte z życiorysu. Cierpię. Cierpi też moja rodzina. Wizyty kontrolne u psychiatry 1 raz w miesiącu. Aby pomóc sobie w depresji chciałam dodatkowo umówić się na częste spotkania z psychologiem na fundusz zdrowia termin odległy – za miesiąc/...
Kiedy byłam w ciąży euforii mojej nie było końca. Moje spełniające się marzenia. Dom. Ogród. Wspaniały Mąż. Cudna Córka. Wyczekany Syn. ..Szczęście trwało 4 tygodnie...Teraz moje życie jest pasmem jednego bólu..nie umiem normalnie funkcjonować. Jestem zmęczona. Zmęczeni są też najbliżsi. Gdzie szukać pomocy. Do Kogo zwrócić się o pomoc??
Psychoza zabrała mi najpiękniejszy okres w moim życiu: Wczesne macierzyństwo i radość z pielęgnowania Synka. Czuję się jakbym była teleportowana do czasu teraźniejszego.
W codziennych obowiązkach pomagają mi Rodzice i Teście. O bezcennej pomocy ze strony Męża mogłabym napisać książkę.
Ale czy tak będzie już zawsze?
Czy gdyby lekarze przed moim zajściem w ciąże zaczęli leczyć mnie zachorowałabym na psychozę poporodowa?
Czy gdyby 'dr nauk medycznych' nie zlekceważyłby mnie dziś funkcjonowałabym normalnie?
Ile jeszcze wizyt mnie czeka i do jakiego lekarza zwrócić się z pomocą by zagwarantował mi powrót do zdrowia?
Ile jeszcze pieniędzy wydam na leczenie?
Kto mi zwróci skradziony przez chorobę czas?
Czy będę w końcu tak szczęśliwa jak czułam, że będę /gdy w 9miesiącu ciąży rozmyślałam o tym?
Czy Ktoś może w końcu zainteresować się moją tragedią?
Czy psychoza w końcu minie?
Czy kiedy w końcu minie – jeśli tak się stanie – będę w końcu zdrowa czy grozi mi nawrót choroby?
Co mogę więcej zrobić by być zdrową?
Jak uniknąć nawrotom jeśli takie mogą zdarzyć się?
Kto jeszcze może mi pomóc w przezwyciężeniu choroby?
Jak ja sama mogę sobie pomóc by wygrać z chorobą?
Jak długo może potrwać moja okrutna i męcząca depresja?
..obwiniam się o to, że nie mam wystarczających sił by samodzielnie radzić sobie z pielęgnowaniem domu i najbliższych. Obwiniam się o to, że mam depresję. Czuję się nieproduktywna i zbędna a na dodatek czuję się bagażem. Jak żyć? Droga Redakcjo..................... - https://www.psychiatria.pl/forum/psychoza-poporodowa-cierpienie/watek/829533/1.html#p830115https://www.psychiatria.pl/forum/psychoza-poporodowa-cierpienie/watek/829533/1.html psychoza poporodowa - cierpienie GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Witaj, zrób badanie TK. głowy, aby wykluczyć choroby neurologiczne. Powinnaś też zgłosić psychiatrze, ze twoje neuroleptyki sa mało skuteczne, kwetiapina jest najskuteczniejszym neuroleptykiem lub klozapina, ale ma więcej działań ubocznych, masz też objawy nerwicy depresyjnej, gdzie antydepresant. Abillify- drogi lek o miernym dzialaniu, w wiekszości nieskuteczny neuroleptyk. Kwetiapina jest też przeciw manii i depresji. Skonsultuj to z lekarzem. delikatnie sugeruj lekarzowi, bo jesteś osoba myślacą, a lekarze nie lubią "za mądrych" pacjentów. Trzymaj sie. Pozdrawiam.
Lęku...odwal się ode mnie.
- https://www.psychiatria.pl/forum/psychoza-poporodowa-cierpienie/watek/829533/1.html#p830207https://www.psychiatria.pl/forum/psychoza-poporodowa-cierpienie/watek/829533/1.html psychoza poporodowa - cierpienie Gość
Witaj,
dziekuje za odpowiedz. TK glowy mialam zrobione oraz usg brzucha takze. Wszystko jest w porzadku. Sama jeszcze chce zrobic badania tarczycy bo slyszalam, ze to 'od niej' moga brac sie wszelkie psychotyczne choroby. oj...czlowiek chodzi po lekarzach, prosi o pomoc bo chce normalnie funkcjonowac.. - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Gdzie znaleźć chłopaka o takich kryteriach? Nie chodzi mi o to aby mieć pierwszego lepszego, tylko przyjaciela
23 lata mam, do skończenia studiów został mi rok. Znajomych nie mam w...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Zle samopoczucie
5 dni temu zwiększyłam dawkę wenlafaksyny z 150 na 300 czułam się...
Forum: Depresja - Martwy punkt w życiu
Cześć, mam 26 lat, moje życie zawsze toczyło się spokojnie, miałem...
Forum: Depresja
- Tematy:
- depresja
- emocje
- smutek
- nerwica
- zaburzenia nastroju