Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Rodzice, matka - jak sobie poradzic z trudna sytuacja (6)
- https://www.psychiatria.pl/forum/rodzice-matka-jak-sobie-poradzic-z-trudna-sytuacja/watek/74838/1.html#p74838https://www.psychiatria.pl/forum/rodzice-matka-jak-sobie-poradzic-z-trudna-sytuacja/watek/74838/1.html Rodzice, matka - jak sobie poradzic z trudna sytuacja Gość
Sprobuje zaczac od poczatku...Nie mam juz pojecia, jak sobie poradzic i co robic.
Uścislajac, chodzi o moja matke. Jej dziecinstwo nie bylo wesole - ojciec alkoholik, obojetne matka, klotnie w domu. W wieku 19 lat wyszla za maz, po czym urodzila dwojke dzieci, wciaz mieszkajac z rodzicami i mezem. Klotnie trwaly, w malzenstwie podobno juz wtedy sie nie ukladalo, potem ja przyszlam na swiat. Po moich 3-cich urodzinach rodzice zmienili mieszkanie na samodzielne, jednak ich problemy nie ustaly. Z okresu wczesnoszkolnego pamietam klotnie i alkoholizm ojca. Matka podejmowala sporadyczne prace, ktore trwaly z reguly krotko. Zajmowala sie domem i dziecmi, mimo ze one niepostrzezenie dorastaly...I tu zaczely sie problemy finansowe, ktore zreszta trwaja do teraz. Dodam, ze sa to problemy, ktore pokonaliby pracujac we dwoje. Matka wciaz nie pracuje, co zreszta ma wyjasnienie, bo w tym wieku znalezienie pracy graniczy z cudem. Dzieci w domu juz nie mieszkaja - puste gniazdo i nic do zrobienia - nie ma juz o kogo dbac. Ale chyba nie to jest przyczyna, bo problemy zaczely sie juz wczesniej.
Od kiedy pamietam, matka bardzo intensywnie reagowala na rozmaite sytuacje, ja postrzegalam to jako niekontrolowane wybuchy zlosci, nadwrazliwosc, nadopiekunczosc wobec dzieci. (do tej pory dzwoni do mnie kilka razy dziennie, choc nie mieszkam w domu, z pytaniem gdzie jestem, kiedy wroce itp. ) Ciagle sprzatala dom, kazdy okruszek na posprzatanej powierzchni wzbudzal zlosc. Gdy zaczely sie problemy finansowe, nasilila sie jej...no wlasnie, nerwica, depresja? Jakies 6-7 lat temu miala dwie proby samobojcze, samobojstwem "straszy" do teraz. Mdlala, slabla, wciaz plakala. Po pobycie w szpitalu przez chwile bylo lepiej, ale nie trwalo to dlugo. Problemy finansowe ustaly w tym czasie na jakies 2 lata, ale to niewiele pomoglo. Po pewnym czasie powrocily, i od tamtej pory zupelnie nie wiem, co robic. Co krok wszystko jest zle, zarowno kiedy ich odwiedzam, jak i wtedy kiedy tego nie robie. Kazde z nas (dzieci) wg matki postepuje zle, ma zlych partnerow, zle uklada sobie zycie, zle sie odzywa, wszystko robi nie tak i "wyparlo sie rodziny". Zarzuca mi brak pomocy, kiedy zadaje pytania co robic, nie odpowiada. Zarzuca brak zrozumienia, brak zainteresowania, choc robie co moge. Bardzo dazy do kontaktu, ale kazdy kontakt konczy klotnia. Wciaz zarzuca mi klamstwa i knucie, mimo ze tego nie robie. Wciaz wzbudza wyrzuty sumienia rozmaitymi sprawami, wypomina nastoletnie glupoty (mimo ze naprawde bylam malo konfliktowa). Prosi o pomoc, ale kazda racjonalna rade wysmiewa i obraca przeciwko mnie. Taka sama sytuacja dotyczy mojego rodzenstwa. Ojcu zarzuca bezczynnosc, choc pracuje i probuje ratowac sytuacje. Mimo NAPRAWDE braku pieniedzy kupuje nowa odziez, meble, sprzet. Na kazda sugestie, ze nie powinna tego robic reaguje awantura. Mam wrazenie, ze ostatnio ucieka tez w alkohol. Bierze leki antydepresyjne. Ciagle mowi o tym, ze odczuwa pustke i brak celu w zyciu, ze zostala skrzywdzona przez los i nic nie moze z tym zrobic, ze jedyne na co czeka to smierc, bo nic jej juz nie zostalo. Kiedy ma dobry nastroj - po jego pogorszeniu sie, stwierdza, ze to tylko udawanie, ze nic nie wiem i nie chce zrozumiec (choc probuje i pytam). Czesto sugeruje, ze odbierze sobie zycie. Podczas klotni postepuje nieracjonalnie, zupelnie nie rozumiem tych zachowan. Podczas rozmow, kazde dobre slowo z mojej czy innej strony, traktuje jako atak na wlasna osobe, lub tez obraca je w zupelnie inna strone. Wciaz krytykuje moje dzialania, to co robie, to jak wygladam, jak sie zachowuje, dewaluuje moje osiagniecia - mimo ze twierdzi, ze zawsze byla ze mnie dumna i chwalila sie corka. Na kazda sugestie reaguje krytyka i odsuwa sie, odbiera doslownie wszystko jako atak. Prosi o pomoc, ale zupelnie nie potrafi nic okreslic, nic sprecyzowac. Boje sie jej cokolwiek zasugerowac, bo wiem jak to sie skonczy: slowami "uwazasz ze jestem wariatka?!?!" lub czyms innym, znacznie gorszym. Raz mowi o tej samej rzeczy/osobie dobrze, raz zle. Ludzie sa zli i nigdy nie pomagaja, swiat jest zly, nie ma na nim nic dobrego i zycie jest zlem koniecznym. Wszystkie winy zrzuca na innych: na męża, na dzieci. Uwaza, ze postepuje zawsze dobrze i nigdy sie nie myli - sugestie, ze moze trzeba inaczej koncza sie klotniami i twierdzeniami typu: wy wszyscy mnie nienawidzicie, jak macie taka zla matke, to wcale wam nie jestem potrzebna itp. itd.
Przepraszam za chaotycznosc wypowiedzi, nie wiem jak inaczej to wszystko opisac. Moglabym przytaczac setki sytuacji i rozmow, jednak mysle, ze skrotowo przedstawilam problem, ktory opisany slowami wyglada znacznie lagodniej niz w rzeczywistosci.
Martwie sie jej stanem, nie wiem co to jest, jak jej pomoc. Na sugestie o terapii reaguje rowniez negatywnie - twierdzi, ze lekarze sa nienormalni. Probuje pytac, dociekać, jednak nie odpowiada - wypina sie wtedy na mnie i stwierdza ze i tak mnie to nie interesuje.
Chodzi tez o to...czuje, ze sama przez to wszystko zaczynam potrzebowac wsparcia...Probuje ulozyc sobie zycie, nie krzywdzic nikogo, byc spokojna (a tego potrzebuje teraz - jestem w ciazy), ale przez te ciagle problemy nie udaje mi sie. Ostatnio sytuacje z zarzutami i klotniami zdarzaja sie doslownie codziennie. Ja po prostu nie wiem juz, co robic. Matka w rozwiazywaniu swoich problemow wydaje mi sie byc kompletnie bierna, mimo ze mowi jak wiele robila, zeby ratowac sytuacje...tymczasem probowala ustawic innych podlug wlasnych pogladow...i to tyle.
Nikt nie ma juz sily...matka, ojciec, ja, rodzenstwo. Kompletnie nie mamy pojecia co robic. Jestem wyczerpana tym wszystkim...prosze o jakies rady...nie moge normalnie funkcjonowac, normalnie zyc..juz sobie nie radzeOstatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/rodzice-matka-jak-sobie-poradzic-z-trudna-sytuacja/watek/74838/1.html#p133266https://www.psychiatria.pl/forum/rodzice-matka-jak-sobie-poradzic-z-trudna-sytuacja/watek/74838/1.html Rodzice, matka - jak sobie poradzic z trudna sytuacja Gość
Wspolczuje, kiedys sama tego doswiadczylam(moja matka podobnie sie zachowywala) malzenstwo skonczylo sie rozwodem i wyjazdem mojej mamy do innego miasta.Wtedy dla reszty mojej rodziny nastal czas spokoju,niestety nie dla mnie.Kazde odwiedziny u niej konczyly sie klotnia i wyzwiskami pod moim adresem nigdy nie miala zdiagnozowanej choroby psychicznej.Choc jak teraz sadze po latach musiala miec jakas chorobe.Do konca jej zycia opiekowalam sie nia bo bracia sie na nia wypieli.Jedyna rada dla Ciebie to nie przejmowac sie nia a soba i dbac o siebie.W tej chwili Twoje zycie i zycie Twojego dziecka jest najwazniejsze .Musisz sie wylaczyc z jej zycia inaczej zwariujesz, a to byloby niebezpieczne dla Was obojga.Musisz wszystko przewartosciowac(cale swoje zycie) Teraz Ty bedziesz matka, jej rola w Twoim zyciu sie skonczyla.Mozesz miec nadzieje, ze jak urodzisz jej wnuka inaczej spojrzy na swiat.Pozdrawiam i trzymam kciuki.Mozesz sprobowac tez wizyty u jakiegos psychiatry i porozmawiac o problemie mamy.
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/rodzice-matka-jak-sobie-poradzic-z-trudna-sytuacja/watek/74838/1.html#p133267https://www.psychiatria.pl/forum/rodzice-matka-jak-sobie-poradzic-z-trudna-sytuacja/watek/74838/1.html Rodzice, matka - jak sobie poradzic z trudna sytuacja Gość
Planuje wizyte u psychiatry od jakiegos czasu. Nie sadze, aby wnuk cos zmienil. Chcialabym sie wylaczyc, ale wtedy mam...wyrzuty sumienia, matka je poteguje swoimi slowami. Zastanawiam sie, czy to wszystko nie wynika u niej z sytuacji rodzinnej, nieszczesliwego malzenstwa, sytuacji finansowej...ale przeciez nigdy nie zrobila nic konkretnego, aby to zmienic, zawsze konczylo sie na slowach, zarzutach i probie sterowania innymi. Szczerze jej wspolczuje, bo wiem, ze sie meczy, ze cialo pod wplywem ciaglego stresu zaczyna dawac sie we znaki. Probuje rozmawiac, szukac rozwiazan jednak nic nie skutkuje, wszystko jest zwyczajnie źle. Jak tu szukac czegokolwiek, jak zmienic sytuacje jesli ona nie wykazuje zadnej inicjatywy, wszystko rozumie na opak i dopasowuje pod siebie - w rezultacie kazde dobre slowo obroci tak, jak akurat chce...Zastanawiam sie nad choroba, jednak nie mi to diagnozowac. Lekarze diagnozowali depresje....
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/rodzice-matka-jak-sobie-poradzic-z-trudna-sytuacja/watek/74838/1.html#p133268https://www.psychiatria.pl/forum/rodzice-matka-jak-sobie-poradzic-z-trudna-sytuacja/watek/74838/1.html Rodzice, matka - jak sobie poradzic z trudna sytuacja
To ja, zalogowana.
Boje sie juz odbierac telefon, odpowiedziec na GG, pojechac do domu. Wiem, jak to wszystko sie z reguly konczy...
Chce jej pomoc, kiedy placze do sluchawki, kiedy nie radzi sobie sama ze soba... wiem, ze ona chce pomocy, ale usilnie wzbrania sie przed jej przyjeciem i jakimkolwiek rozwiazaniem. I co poczac w takiej sytuacji...Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/rodzice-matka-jak-sobie-poradzic-z-trudna-sytuacja/watek/74838/1.html#p133269https://www.psychiatria.pl/forum/rodzice-matka-jak-sobie-poradzic-z-trudna-sytuacja/watek/74838/1.html Rodzice, matka - jak sobie poradzic z trudna sytuacja Gość
Po pierwsze -jej dzieciństwo nie tłumaczy takiego zachowania .
Po drugie -a gdzie jest Twoje rodzeństwo ??? Sama chcesz jej pomuc ?
Lekarze diagnozowali depresje....-więc wiesz co jej jest .........A w przypadku ciężkiej depresji napweno bez leków ew.leczenia szpitalnego się nie obejdzie .Ty możesz ją wspierać ale sama jej nie pomożesz - to Ona musi chcieć wyzdrowieć ....
A teraz posłuchaj -jesteś w ciąży więc dla Ciebie powinno być najważniejsze dziecko,oczywiście masz prawo martwić się o mamę ale Ty też będziesz ( a właściwie już jesteś ) mamą ......A czy Twój dzidziuś chce mieć mamę szczęśliwą,spokojną ..Tak
Więc nie popełniaj błędów swojej mamy -odetnij się od tego trochę -dla dobra własnego dziecka i swojej przyszłej rodziny,niech inni też się trochę postarają pomuc . Ja też przeszłam w życiu bardzo wiele,też dostałam od życia pożądnie po tyłku,ale wiesz teraz dlamnie najważniejsze są dzieci ....Twoje dziecko zapamięta dom takim jaki mu stworzysz -albo będą to piękne wspomnienia albo takie że lepiej nie pamiętać .
Przewartościowuj Swoje życie,zastanów się co jest najważniejsze ?
Wiesz co podaj jak chcesz nr gg to mogę Ci wysłać mój adres e-mail i możesz do mnie pisać -odpiszę napewno tylko na gg ciężko mnie złapać .Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/rodzice-matka-jak-sobie-poradzic-z-trudna-sytuacja/watek/74838/1.html#p133270https://www.psychiatria.pl/forum/rodzice-matka-jak-sobie-poradzic-z-trudna-sytuacja/watek/74838/1.html Rodzice, matka - jak sobie poradzic z trudna sytuacja Gość
Moj e-mail: [email protected]
Opisalam to moze jednostronnie, my tez oczywiscie nie bylismy idealnymi dziecmi, szczegolnie z rodzenstwem zdarzaly sie jakies problemy wychowawcze, ale teraz wszyscy ulozylismy sobie zycie w zadowalajacy sposob. W rodzinie nigdy nie bylo poprawnych relacji matka-ojciec czy tez rodzice-dzieci. Matka nie miala rowniez nigdy i nie ma do tej pory pozytywnej relacji z wlasna matka. Wg mnie dziecinstwo, problemy w domu, z dziecmi, mezem, maja duzy wplyw na jej stan zdrowia psychicznego. Mam jednak wrazenie, ze najwieksza role odgrywa jej osobowosc, charakter i podejscie do zycia. Rodzina nie byla zadowalajaca, bo zamiast przezwyciezac problemy, ktore sie pojawialy, byla raczej mowa o niespelnianiu oczekiwan. Poza tym ta biernosc...Nie potrafilam jej nigdy wytlumaczyc, ze praca sprzyja lepszemu samopoczuciu, ze ma sie cel w zyciu..zawsze bylo to atakiem na jej osobe. Od dawna mowilam o rozwodzie, o tym, zeby kazde z nich ulozylo sobie zycie na nowo, zeby odetchneli...Ale ona po prostu nie chce wziac spraw w swoje rece, nigdy nie chciala...tlumaczyla sie dziecmi (choc rodzenstwo usamodzielnilo sie juz 10 lat temu, ja 4), tym ze moze ON sie zmieni ... probuję tlumaczyc, ze zmiana musi nastapic w niej, a nie w calym otoczeniu...ale poniza to, wysmiewa i kwituje mądrzeniem sie...Jak w koncu odpadam i nie mam juz sily na rozmowy, ktore prowadza donikąd, pojawiaja sie kolejne zarzuty o braku zainteresowania i pomocy. Wydaje mi sie, ze sprawa wykracza ponad depresje...Ostatnia edycja: - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Praca, renta, sens życia itp.
Witam. Czym jest sens życia? Czy to jest praca? Ja mam problem z pracą nie jestem w...
Forum: Schizofrenia - Jestem załamany, nie wiem jak sobie pomóc
Cześć mam 32 lata i przegrałem życie. Pochodze z dobrej, wierzącej...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Chad - wsparcie dla żon i mężów, partnerow.
Jestem żona Człowieka chorego na Chad. Lata z jego choroba zmieniły mnie. Z...
- Proszę o poradę
Dzień dobryMój 19 syn przebywa aktualnie 2 mc w szpitalu psychitrycznym z...
Forum: Psychoterapia