Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Samobójstwo a macierzynstwo (5)
- https://www.psychiatria.pl/forum/samobojstwo-a-macierzynstwo/watek/1472654/1.html#p1472654https://www.psychiatria.pl/forum/samobojstwo-a-macierzynstwo/watek/1472654/1.html Samobójstwo a macierzynstwo
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Mam 27lat. Od 6 choruje na zaburzenia depresyjno-lekowe mieszane plus fobie spoleczna. 2 lata wstecz bylam w szpitalu psychiatrycznym. Mam 7 miesiecznego synka i silne mysli samobojcze. Motorem napedowym tej calej sytuacji jest brak wyjscia z problemow rodzinnych. Mam bardzo chorego na serce ojca i toksyczna matke, wobec ktorych zyje poczuciem zobowiazania i ciaglej winy. Dlatego, ze matka przepisala na mnie mieszkanie zgodnie z wola mojego zmarlego dziadka, ojciec dal 20tys ze spadku a do tego pozyczyli 100tys ktore im splacamy i wszystko oddamy(nawet piszac to mam poczucie ze z tego powodu powinnam dac sie zabic i skopac bo tyle od nich dostalismy). Matka za kazdym razem narzucala sie ze swoja pomoca, nie bylo mowy o odmowie bo inaczej slyszalam ze ich nie uznaje, ze traktuje jak niepotrzebny balast itd i byl placz i obrazanie sie. Dziecinstwo wspominam tragicznie. Nie bylo w nim alkoholu czy innych uzywek ale codzienna przemoc w postaci awantur z demolowaniem przez matke domu wlacznie, nastawianie mnie jako malej dziewczynki przeciwko ojcu, bicie mnie i ponizanie przez duzo starszego brata. Dzis na zarzuty z przeszlosci uslyszalam ze bylam po prostu rozkapryszonym, wrednym dzieciakiem tylko co 3 latka miala wspolnego z demolowaniem przez matke domu i bijatykami z ojcem? W oczach matki i brata jestem leniwym pasozytem, rozhisteryzowana krolewna i flegmatykiem (przez ciagle lepiej wiedzaca matke ktora swoja racje narzucala wyzwiskami i zle wspomnienia z dziecinstwa jestem rzeczywiscie wrakiem, ktory nie potrafi podjac jakiej kolwiek decyzji). Odkad zamieszkalam z mezem na nieszczescie niedaleko rodzicow to matka za kazdym razem przychodzac do mnie krytykowala doslownie wszystko- widziala ciagle brud, syf i nieporzadek. Ciagle upominala mnie ze cos jest nie tak, krytykowala meble ktore wybrala np niezgodnie z jej oczekiwaniami ale zgodnie z wlasnym gustem. Kiedy odpowiadalam w nerwach zeby przestala mnie ciagle krytykowac i pouczac to dochodzilo do wielkich awantur i jej szlochow i obrazania sie. 2 tygodnie temu byla spora awantura, po ktorej ojciec wydzwanial do mnie straszac mnie samobojstwem bo matka ciagle placze i sie go czepia. Przez jego ciagle wydzwanianie i interwencje po raz kolejny jako pierwsza zaczelam sie prosic jej o wybaczenie, wrecz blagac. Czulam sie jak smiec ale zrobilam to dla ojca. Postanowilam ze zwyczajnie nie bede sie odzywac kiedy matka zacznie mnie krytykowac bo widzac ze milcze czy ja ignoruje to odpusci (wczesniej nie dawalam aby mnie obrazala czy pouczala a ona na to reagowala zloscia, ja rowniez i dochodzilo do awantury). Bylam szczesliwa ze w koncu bedzie spokoj i ze znalazlam na nia sposob. Nic bardziej mylnego. Dzis ojciec czul sie gorzej i przyszla do mnie sama matka. Akurat synek spal a ja gotowalam zupe kalafiorowa wiec brzydko pachnialo ale mialam otwarte okno i wszystko na bierzaco sie wietrzylo. Balaganu nie bylo tylko bluza meza wisiala na krzesle, na drugim wisiala moja w ktorej chodze, na stole stala moja szkolanka z woda oraz sok, na stoliku niepotrzebna tasma, na lozku bluzeczka synka a na podlodze mata edukacyjna na ktorej synek sie bawi kiedy nie spi. Na schodach zas staly moje buty, ktore owszem powinnam dawno juz schowac ale to moja sprawa i meza kiedy to nastapi. Przyjelam matke normalnie ale od wejscia uslyszalam pretensje zwiazane z wyzej wymienionymi rzeczami. Odpowiadalam grzecznie ze mi te rzeczy nie przeszkadzaja, ze stoja bo ich uzywam lub niebawem schowam(dodam ze brudu w ogole nie bylo- podloga czysciutka, blaty wypucowane tylko te nieszczesne przedmioty). Temat ciagnal sie dalej. Ciagnela to jak najeta a mi robilo sie niedobrze. Widzac ze przestalam jej odpowiadac tylko siedze smutna i skwaszona to zaczela robic mi wyrzuty ze czuje sie zle u mnie bo nic nie jest tak jak powinno byc, ze jej nie szanuje bo siedze skwaszona kiedy ona przyszla oraz ze ja przyjmuje w balaganie i ze ona moze sobie pojsc. Odparlam ze to ona zaczela sie mnie czepiac i nie chce tego, nie chce zeby tak mowila(spokojnie). Przywalila sie ze suszarka glosno chodzi (lazienkowa do ciuchow) i ze obudze dziecko, ze on sie boi tego dzwieku. Ja jej odparlam ze on zasypia przy pracy suszarki bo lubi ten dzwiek. Uslyszalam w odpowiedzi ze jestem wariatka, ze jestem psychopatka ze wlasne dziecko strasze takim przedmiotem. Stanely mi lzy w oczach bo przyzeklam sobie ze postaram sie nie zwracac uwagi na jej zaczepki i milczalam. Zaczela ciagnac dalej ze bylam w psychiatryku i jestem leniem i pasozytem(tak sama z siebie, bylam w szoku) a ja zapytalam co to ma do rzeczy. Ona odparla ze jestem niezadowolona ze ona przyszla, ze niegoscinna i ona sobie idzie i wstala i poszla do wyjscia. Wtedy nie wytrzymalam, zlapalam za kubek i uderzylam nim o blat przez co sie roztrzaskal(wiedzialam ze i tak wyszlo znowu ze moja wina mimo ze nie zwracalam uwagi i ze ojciec znowu bedzie mnie straszyc i szantazowac). Matka wrocila sie bluzgajac mnie od glupich k..w, s.k, sz.at i do mnie z lapami leci. Bylam na skraju wytrzymania psychicznego (kto by to wytrzymal?!) i zaczelam sie z nia bluzgac i szarpac kazac jej wy.......ac z mojego domu(naprawde wybuchlam, wstapil we mnie demon). Matka zaczela mnie trzaskac wiec w obronie wlasnej jej oddalam(kto by sobie pozwolil zeby ktos stal i bil cie po twarzy czy popychal). Ona obrocila wszystko przeciwko mnie, poplakala sie i poszla mowiac ze juz wiecej nie przyjdzie. Ta sytuacja byla pierwszy i ostatni raz w moim domu( bluzgi plus rekoczyny) i moje dziecko NIGDY nie bedzie patrzec na takie sceny na jakie ja patrzylam w swoim domu(syn na szczescie spal). Teraz matke moglabym olac ale problemem jest ciezko chory ojciec (ma dwa duze przecieki w sercu, przerost lewej komory i w kazdej chwili grozi mu smierc. Czeka na konsylium lekarzy w swojej sprawie). Ja juz nigdy nie podam jej reki bo wiem ze zawsze bedzie zle- kiedy zwroce jej uwage ze nie zycze sobie takiego zachowania: bedzie zle, jak rykne jak lwica ze sobie nie zycze: bedzie zle, jak nic sie nie odezwe: rowniez bedzie zle bo widzac moj smutek i lzy ona bedzie sie nakrecac ze jestem niegoscinna i zla dla niej i zacznie mnie wyzywac coraz bardziej tak jak dzis od wariatek i psychicznych. Ja naprawde tak nie potrafie juz. Od niej slysze ze to przeze mnie z ojcem jest to co jest, ze jesli umrze to bedzie to moja wina bo robie awantury, czepiam sie jej slow itd. Boje sie dzwonic do ojca bo wiem ze po tej akcji bede slyszec ze on sie zabije, ze jest bardzo zle w domu itd a wiem ze powinnam dzwonic ze wzgledu na jego stan. Zabija mnie poczucie winy i poczucie ze to ja jestem wszystkiemu winna. Rozmyslam godzinami jak mam postepowac z matka zeby bylo dobrze, co mam robic jak zaczyna to co zawsze ale wyczerpaly sie juz pomysly, kompletnie. Jestem nerwowa, ciagle placze. Nie chce zeby tak bylo a z drugiej strony jak moge pozwalac wlasnej matce sie ciagle krytykowac i wyzywac?! Jestem z tych osob ktore nie traktuja mieszkania jako muzeum gdzie wszystko ma byc jak w pudeleczku, wiadomo ze brudu czy kurzu byc nie powinno i nigdy nie ma ale czemu mam chowac bluze w ktorej chodze czy tasme ktora stoi na stoliku bo moja matka sobie tego zyczy?! Moj maz i syn zyja w moim koszmarze i czuje ze przeze mnie w nim tkwia. Od dlugiego czasu mam mysli samobojcze a dzisiejsza sytuacja je tylko wzmocnila bo uswiadomila mi ze nie ma wyjscia z tego w czym teraz tkwie. Coraz czesciej mysle ze gdybym zmarla to patrzylabym sie na to co sie dzieje z ojcem a moj syn moglby wyprowadzic sie stad razem z mezem i odciac od tej toksycznej kobiety, ktora z moim synem za jakis czas bedzie robic to samo. Syn jest malutki wiec nie bedzie mnie pamietac a z mezem moglaby zamieszkac moja tesciowa ktora uzera sie z alkoholikiem w domu a jest osoba spokojna i niewtracajaca sie. Tesciowa miala by spokoj a moj syn opieke, maz moglby spokojnie pracowac. Caly czas to kalkuluje i dochodze do wniosku ze tak bedzie lepiej dla wszystkich. Wiem ze powinnam isc do psychiatry czy psychologa ale naprawde nie wierze w zadna z tych osob, poniewaz mam bardzo zle doswiadczenia(psychiatrzy rozkladali nade mna rece bo mialam ciezki typ depresji a psycholodzy tylko odwalili co swoje i skasowali 150zl nawet nie dajac zadnej rady). Czy jest tu osoba w podobnej sytuacji? Staram sie za wszelka cene znalezc rozwiazanie inne niz samobojstwo ale naprawde nie wiem co mam zrobic
- https://www.psychiatria.pl/forum/samobojstwo-a-macierzynstwo/watek/1472654/1.html#p1472676https://www.psychiatria.pl/forum/samobojstwo-a-macierzynstwo/watek/1472654/1.html Samobójstwo a macierzynstwo GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Straszna historia, ale podobne już tu były opisywane. Inni tak samo jak ty byli bezradni i nie wiedzieli jak żyć dalej, jak postępować i jak się zachować, żeby było lepiej. To zawsze jest bardzo trudne, ale zmiany są możliwe, tylko musisz zacząć od pozbycia się poczucia winy i zmiany nastawienia do rodziców.
Po pierwsze to nic im nie jesteś winna,bo to co ci dali było ich wolą i decyzja,a właściwie twojego dziadka,bo mieszkanie i pieniądze były jego majątkiem i spadkiem po nim, a nie rodziców i ty o to nie prosilas. Mieszkania i tak nie masz,bo będzie twoje dopiero po śmierci rodziców. Czy dobrze zrozumiałam ?
Pożyczke od rodziców splacasz, więc wychodzi na to, że od nich, tak naprawdę nic nie dostałaś,a czujesz się obdarowana ponad miarę. Tak to wygląda.
Musisz wiedzieć, że rodzice od tego są, żeby pomóc usamodzielnić się własnym dzieciom, na miarę swoich możliwości i nie jest to jakieś wielkie halo, żeby później przez całe życie leżeć u ich stóp i dawać sobą rządzić z tego tytułu.
Po drugie, twój tata jest bardzo chory i nie ty jesteś temu winna. Owszem, trzeba oszczędzać mu stresów, ale to nie ty się z nim awanturujesz,tylko twoja matka, której nie obchodzi stan zdrowia męża, tylko wraca do domu i robi sceny, nie patrząc na nic i na nikogo.
Każdy normalny człowiek,a tym bardziej żona, staralaby się ukrywać, przed tak bardzo chorą osobą najmniejszy problem, żeby tylko chronić ją przed stresem, który może mu zaszkodzić. Twoja matka ma to wyraźnie gdzieś i nie przejmuje się ojcem, zwalajac na niego własne frustracje. To nie jest normalne.
Ty się przejmujesz i obwiniasz o atmosferę w domu,a ona ciągle szuka powodu do kłótni i żalow. Twój tata będzie żył tyle ile mu jest pisane i ty nie masz na to zadnego wpływu. Nie od ciebie zależy jego stan zdrowia,a o komfort w domu powinna dbać jego żona, ale tego nie robi.
W mojej opinii masz syndrom DDD.. dorosłego dziecka z rodziny dysfunkcyjnej. To rzutuje na twój stan psychicznych i sposób funkcjonowania. Być może jest podłożem depresji i stanów lękowych. Warto o tym porozmawiać z psychoterapeutą, który rad nie udziela,tylko ułatwia przepracowane traum z dzieciństwa . Tylko trzeba dobrze trafić,bo o specjalistę raczej trudno.
Sumując,to musisz zdać sobie sprawę z tego, że nie masz wpływu na innych tylko na siebie i wlasne decyzje. Nie możesz czuć się winna, czy odpowiedzialna, za cały świat,bo to nie jest twoja rola.
Dobrze się stało, że zerwalas stosunki z matką. Olej ją i niech więcej do ciebie nie przychodzi. Nie analizuj sytuacji i nie rozmyślaj,co było i jak było. Co zrobiłaś źle a co mogłaś inaczej. Skup się na swojej rodzinie i sobie. Nie przejmuj się co oni sobie o tobie pomyślą, miej gdzieś cudze opinie. Do ojca czasem zadzwoń, ale nie chciej rozmawiać o matce. Jeśli będzie ci robił wyrzuty,to nie dzwoń.
Nie myśl, że twoja śmierć rozwiąże cokolwiek. Masz dziecko i męża i dla nich warto o siebie walczyć. Zgłoś się do psychiatry po leki a nawet do szpitala, jeśli te myśli są bardzo natrętne.
A najlepiej było by gdybyście się wyprowadzili jak najdalej od tej toksycznej rodziny i zerwali z nimi kontaktu.
Tak czy siak, ty potrzebujesz pomocy i wsparcia,bo nie dasz sobie sama rady.Ostatnia edycja:W życiu są rzeczy ważne,ważniejsze i te naprawdę istotne. Nie warto rozmieniac się na drobne.
- https://www.psychiatria.pl/forum/samobojstwo-a-macierzynstwo/watek/1472654/1.html#p1472727https://www.psychiatria.pl/forum/samobojstwo-a-macierzynstwo/watek/1472654/1.html Samobójstwo a macierzynstwo
Enyone dziekuje Ci serdecznie za odpowiedz. Podnioslas mnie bardzo tym na duchu zwlaszcza ze moj maz mowi mi ciagle to samo co Ty i czuje ulge czytajac to czy sluchajac od szerszego grona osob. Z tymi podarkami to jest tak ze dziadek mial mieszkanie, ktore nakazal matce przepisac na mnie po jego smierci(brat dostal dzialke) i to matka uczynila. Na nieszczescie mielismy dziwnego notariusza, ktory cala rozprawe nagadywal mi jaka to mam wspaniala matke i jak powinnam sie cieszyc ze mi to mieszkanie zapisuje bo inni na moim miejscu nie mieliby tak dobrze(matka wypomina mi jego slowa do dzis dnia przy kazdej awanturze). Matka z ojcem mieli oszczednosci 100tys zl a ja z mezem 50tys. Po sprzedaniu mojego mieszkania szukalismy czegos za 250tys (nasze oszczednosci plus pieniadze ze sprzedazy) ale matka ciagle nam podcinala skrzydla i trula ze kupimy klite, dziadostwo itd i ze oni nam pozycza 100tys swoich oszczednosci i im bedziemy splacac a kupimy cos porzadnego. Nie chcialam sie na to zgodzic wiedzac jak bedzie ale matka z ojcem naciskali miesiacami i wiercili dziure w brzuchu rzucajac rozne argumenty od prosby do grozby. W koncu uleglam i matka zabrala sie za szukanie i wybieranie mi mieszkania. Bylismy u pewnego dewelopera w miasteczku obok i mi sposobalo sie inne mieszkanie niz matce i matka przy tym panu zaczela narzucac mi swoj wybor az ten deweloper zwrocil jej uwage ze to ja jestem dorosla i to powinnam ja zadecydowac a nie ona. Skonczylo sie na tym ze nie kupilismy zadnego z tych mieszkan. Matka wtedy znalazla spory segment od ich znajomego dewelopera w tej samej miejscowosci co oni mieszkaja. Deweloper sprzedal nam ten segment za bezcen (to dwa jakby oddzielne mieszkania na roznych kondygnacjach ktore mozna polaczyc schodami albo jedno wynajac) i zaplacilismy mu mniej majac z nim dzentelmenska umowe. Umowa ta konczy sie z 2022 rokiem a wartosc calego gmachu wynosi 500tys(my to kupilismy za 350tys) i z tym rokiem chce to sprzedac i oddac im 120tys. A te 20tys o ktorym wspominalam to dostal ojciec w spadku po swoich rodzicach i obdarowal mnie i brata po 20tys. Zaluje strasznie ze dalam sie namowic i wziasc te pieniadze, poniewaz wolalabym mieszkac w klitce ale z wlasnych pieniedzy niz tak jak teraz i sie uzerac z poczuciem winy i obowiazku. Matka jest osoba ktora wymaga aby jej o wszystkim mowic, o kazdej rzeczy nawet o tym od ktorego kolegi moj maz dostal kalendarz na magnes ktory wisi na lodowce. Zadala aby zwierzac jej sie ze wszystkiego kiedy mialam zly nastroj a potem to wszystko wypominala mi i wykrzykiwala w awanturze. To samo zauwazyl i wypominal jej moj starszy brat kilka lat temu a teraz ja sie o tym przekonalam na wlasnej skorze przy kazdej klotni. Matka do tego jest osoba chamska i impulsywna, ktora postawiona pod sciana potrafi uderzyc albo zbluzgac(tak jak mnie wczoraj). Ojca nawalala i rzucala w niego talerzami, kubkami, garnkami, sztuccami kiedy bylam malym dzieckiem. Rozwalala szafki w trakcie furii. Moj brat klocil sie z nia non stop w przeszlosci i potrafil nie odzywac i 2 miesiace i to chyba sprawilo ze ona zmienila do niego podejscie. Teraz on jest najukochanszy i jemu nic nie powie zlego natomiast ja jestem tym najgorszym bydlakiem i niewdzieczna "sucza" jak to ona potrafi mnie nazwac. Ja z matka rozmawialam naprawde wiele razy, na spokojnie i zawsze to samo "ja juz taka jestem i sie nie zmienie! nie bede pilnowac sie z kazdym slowem u ciebie w domu! tyle ci pomoglam, tyle dostalas ze nawet notariusz to ci powiedzial a ty taka jestes! przez ciebie z ojcem dzieje sie zle, wykanczasz go! tobie nie wolno zwrocic uwagi, nic powiedziec. jesli nie pasuje ci jaka jestem to nie musze przychodzic" albo "moj ojciec(czyli dziadek) przychodzil do nas i potrafil mnie czy twojego ojca zwyzywac i co? mialam sie z nim klocic czy zabraniac mu przychodzic?! wiedzialam ze jest sam(babcia zmarla jak mialam 6lat na raka pecherza a dziadek na raka trzustki jak mialam 19lat-wtedy mi matka zapisala mieszkanie) bo ja kierowalam sie sercem a ty nie masz serca! jestes zimna i zla, podla i niewdzieczna! sluchasz glupich ludzi(psychologow, doradcow z forow tematycznych ktorzy rowniez zmagali sie z toksycznymi matkami)". To sa jej odpowiedzi kiedy probowalam delikatnie jej zasugerowac ze mam dosc, ze jestem dorosla i moj dom to moje zasady i dopoki nie urzadzilam tam agencji towarzyskiej, dilerowni, meliny i dopoki po podlodze nie biegaja robale a na scianie nie widnieje grzyb to nie ma prawa sie do mnie wtracac, czepiac i mnie pouczac. Slucham ze jestem brudasem, fleja, leniem, pasozytem. Dodam ze choruje rowniez na Hashimoto, chorobe zapalna jelit i mutacje genu MTHFR przez co czasem jestem kompletnie nie do zycia, nic mnie nie cieszy, do wszystkiego sie zmuszam i czuje jakbym miala przewlekla grype(wiem ze depresja tez na to wplywa) a mimo to robie wszystko w domu tylko wolniej i moze mniej wydajniej ale nigdy nie mam brudnych podlog, szafek, kurzu czy blota. Za moje zle samopoczucie spowodowane powyzszymi matka z bratem wyzywaja mnie bez przerwy(brat odkad urodzil sie moj syn zaprzestal) kiedy maja ku temu okazje czyli np matka ma zly dzien a ja sie gorzej czuje i wystarczy ze mam lozko nie zascielone albo gotuje cos co brzydko pachnie(ale wietrze) np kalafiora czy brokuly to slysze cala litanie, zwlaszcza kiedy probuje sie bronic. Matka tez nie raz narzucala mi sie z pomoca np na sile wysylala mnie z ojcem na zakupy zebym sie rozerwala a ona posiedzi z wnukiem. Kiedy odmawialam to slyszalam ze ona sie czuje niepotrzebna, ze umrze przez to, ze tak ja traktuje, ze cos mi znowu dolega i to wykancza ojca te moje zle samopoczucie. Tak samo z zabieraniem sie u mnie za sprzatanie, kiedy kategorycznie odmawialam to slyszalam to samo. Kiedy ulegalam i przyjmowalam pomoc to przy najblizszej awanturze nasluchalam sie ile to ona mi pomogla itd. Kiedy zdecydowalam ze tesciowa przyjedzie i zostanie z synem kiedy ja np jade z mezem do lekarza to matka robila mi wyrzuty i awantury przez telefon ze wlasnych rodzicow nie uznaje itd i najlepiej to zebym sie wyprowadzila tam gdzie mieszka tesciowa i sobie przy niej zyla! A kiedy ja prosilam i siedziala z synem to oczywiscie potem rowniez to wypominala. Uwierz ze to co wydarzylo sie wczoraj czyli pierwszy raz rekoczyny w moim domu przelalo czare goryczy. Moj syn nie bedzie patrzyl na to jak babka dostaje furii i bije matke tak jak ja musialam patrzec jak matka bije ojca. Poza tym czytalam wiele historii gdzie kobieta majac syna i toksyczna matke konczyla bardzo zle nie wyznaczajac granicy, poniewaz matka ponizala ja i pouczala przy dziecku i syn stracil do matki szacunek. Nie pozwole sobie na to gdzie moja matka bedzie alfa w moim wlasnym domu. Moj maz ma bardzo dobra matke tylko ojca alkoholika. Przezyl pieklo w dziecinstwie podobne jak ja. Oboje chcielismy stworzyc dom gdzie nie bedzie patologii z przeszlosci i jesli moja matka chce patologie praktykowac to nie u mnie.
- https://www.psychiatria.pl/forum/samobojstwo-a-macierzynstwo/watek/1472654/1.html#p1472729https://www.psychiatria.pl/forum/samobojstwo-a-macierzynstwo/watek/1472654/1.html Samobójstwo a macierzynstwo
Moj ojciec rowniez ma mutacje ta sama co ja. Przez stres, prace na noce i papierosy skonczyl bardzo zle (choroba zatorowo-zakrzepowa, przerost lewej komory, uszkodzona zastawka mitralna i dwie dziury pooperacyjne w sercu). Ja skoncze identycznie jak on bo na dzien dzisiejszy mam wade serca ktora moze przeobrazic sie w to co ma moj ojciec plus pare razy mialam zakrzepice(przy tej mutacji problemy z psychika, z sercem i z ukladem pokarmowym sa standartowe). Mimo to w ogole sie soba nie przejmuje bo nie mam w ogole checi do zycia. Kiedy trzeba bylo urzadzic cos w domu to nigdy nie podchodzilam do tego z entuzjazmem bo wiedzialam ze beda wielkie przeboje z matka. Pamietam nawet jak mielismy kupic lawe do pokoju i matka juz nam wybrala. Kiedy jej odmowilam to ciagle wiercila dziure w brzuchu. W koncu sie zdenerwowalam i powiedzialam dobitnie ze nie chce tej lawy to w odpowiedzi zostalam zwyzywana od imbecyli, idiotek itd az moj ojciec sie uruchomil i zwrocil jej uwage na co ona zaczela do niego skakac ze 'podjudza" do awantur. To jej klasyczny tekst kiedy ojciec staje w mojej obronie widzac ze przegina. Moj ojciec to doskonale widzi ze matka sie we wszystko wtraca, widzi to rowniez moj maz. Nawet obcy facet u ktorego mielismy nabyc nieruchomosc to zauwazyl. Matka nie raz w trakcie jakis klotni wykrzykiwala ze ojciec czy ja jestesmy kmiotami, debilami, imbecylami i ona nie pozwoli sobie zeby takie osoby jej zwracaly uwage. Moj ojciec sam sobie wybral taka zmije. Tak samo jak moja tesciowa meza alkoholika. Oboje zbieraja tego zniwo bo tesciowa przez przewlekly stres chorowala na raka.
- https://www.psychiatria.pl/forum/samobojstwo-a-macierzynstwo/watek/1472654/1.html#p1472801https://www.psychiatria.pl/forum/samobojstwo-a-macierzynstwo/watek/1472654/1.html Samobójstwo a macierzynstwo
Witaj, myślę, że większość Twoich problemów psychicznych może wynikać z bardzo trudnego dzieciństwa jakie miałaś. Pierwsze co powinnaś w tej sytuacji uczynić to całkowicie zerwać relacje z tymi osobami, które mają na ciebie destrukcyjny wpływ i ciebie niszczą ( ojciec, matka ), w przeciwnym razie Twoja udręka nigdy się nie skończy i zawsze będziesz żyć z błędnym poczuciem winy ! Błędnym, gdyż musisz wpoić sobie, że nie jesteś winna temu, ze rodzina się nad Tobą znęcała ! To wina Twojej pożal się boże rodziny, która kiedyś zapłaci za krzywdy, które ci wyrządzili. Jeśli chodzi o te pieniądze, które dostałaś to według mnie one ci się należały. Za to ile przez rodzinę wycierpiałaś powinnaś dostać z pół miliona darowizny bezzwrotnej i mówię to jak najbardziej poważnie. Teraz Moja Droga o samobójstwie nie masz co myśleć bo ewidentnie masz dla kogo żyć i się starać. Jest to Twój mały synek, który jak się domyślasz bardzo cię potrzebuje a Ty potrzebujesz jego. Teraz musisz skupić się nad opieką i wychowaniem dziecka. Twój synek to jest właśnie ten znak, który mówi ci o tym aby nie odchodzić z tego świata. Teraz jesteś dorosłą i odpowiedzialną osobą, która założyła rodzinę i pod żadnym pozorem nie możesz dawać się nikomu wykorzystywać poprzez obrażanie i poniżanie i to przez samych najbliższych. To oni wyrządzili ci wielką krzywdę a nie ty im. Teraz czas się odciąć od złych ludzi i zacząć żyć na nowo, szczęśliwie i spokojnie razem ze swoją pociechą. Dobrze było by też być pod stałą kontrolą specjalisty i ludzi, którzy są dla ciebie lojalni i dobrzy. Pamiętaj jesteś cudem i cudem jest Twój syn, który cię potrzebuje. Za krzywdy, które wyrządzili ci rodzice możesz się ubiegać nawet prawnie o alimenty za zniszczone dzieciństwo i problemy psychiczne. Ja bym się nie wahał, choć wiem, że to trudna i bolesna decyzja, jednak wychodzę z założenia, że o swoje trzeba walczyć po mimo przeciwności losu. Jeśli coś jest dla ciebie niezbyt zrozumiałe bądź chciała byś zapytać o coś jeszcze to pisz chętnie odpowiem. PS: Pamiętaj śmierć ma wiele zalet, ale nic nie przebije życia ! A jeszcze całe życie przed tobą. Pozdrawiam i życzę wytrwałości, mam nadzieję, ze pomogłem. O NIC SIĘ NIE OBWINIAJ BO ONI WŁAŚNIE NA TYM ZERUJĄ PRZERZUCAJĄ NA CIEBIE POCZUCIE WINY A TO ONI SĄ WINNI ! .Carlos
'' Whenever we are on your side
Remember always on your side
Forever... '' - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Pomoc osobie chorej
Witam. Podejrzewam u mojej mamy schizofrenię, widzi i słyszy rzeczy, które...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Pomocy
Pomocy! Jestem od 3,5 roku w związku z mężczyzną z Chad. Dopiero się...
- Lunatyzm
Czy są wsród was osoby które mają wrazenie że lunatykują i we...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Staram się schudnąć
Hej, mam 176 i waze 51/52 kilo. Troche wystaje mi brzuch i bardzo mi to przeszkadza i...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego