Forum: Uzależnienia
Temat: Sytuacja bez wyjcia - mój brat zrezygnował z życia (1)
- https://www.psychiatria.pl/forum/sytuacja-bez-wyjcia-moj-brat-zrezygnowal-z-zycia/watek/1519178/1.html#p1519178https://www.psychiatria.pl/forum/sytuacja-bez-wyjcia-moj-brat-zrezygnowal-z-zycia/watek/1519178/1.html Sytuacja bez wyjcia - mój brat zrezygnował z życia
Cześć,
Chciałabym się z Wami podzielić problemem, który od wielu lat podziela cała moja rodzina. Czujemy się bezsilni i brakuje nam planu, aby pomóc mojemu młodszemu bratu.
Tomek ma 24 lata. Od gimnazjum stał się bardzo zamknięty w sobie i wycofany. Nie miał znajomych, nie wiem co było tego powodem. Spędzał dużo czasu sam, przed komputerem. Nikt go specjalnie nie kontrolował, po powrocie ze szkoły mógł poświęcić większą część czasu na komputer. Kolejna szkoła, liceum, zostało mu wybrane przez rodziców i było to najlepsze liceum w moim mieście. W klasie Tomka większą część stanowiły dzieci, które wygrały konkurs na miejsce poprzez uczestnictwo w różnego rodzaju olimpiadach, więc poziom był bardzo wysoki. Byłam zdziwiona tym wyborem, ponieważ nie widziałam nigdy, aby mój brat specjalnie lubił się uczyć. Starał się i dawał sobie radę, jednak w drugiej klasie poważnie zachorował. Leżał w szpitalu przez 2 miesiące, co spowodowało ogromne zaległości w szkole. Poddał się. Nie zaliczył klasy. Widziałam, że bardzo się starał, ale cała ta sytuacja go przerosła. Zaszył się w domu na kilka miesięcy, później zmienił szkołę i tam zdał maturę. W tamtym czasie jeszcze bardziej zamknął się w sobie.
Po maturze próbował studiować, ale bardzo szybko się poddawał. Kierunki, które wybierał były bardzo ambitne i rzeczywiście, na początku semestru, chodził na zajęcia, jednak nigdy tak naprawdę nie widziałam, aby się uczył. Najpierw elektrotechnika, później informatyka. Rzucał to po kilku miesiącach, w każdym przypadku nie dotrwał nawet do sesji. Rzeszę roku szkolnego i wakacji przesiadywał w domu, a właściwie zamknięty w swoim pokoju, przed komputerem. Nie miał żadnego kontaktu z domownikami. Ani z nikim innym, z tego co mi wiadomo. Nie odpowiadał na zadawane mu pytania, nie wywiązywał się z obowiązków domowych. Na próby zabrania mu komputera lub internetu reagował agresją. Nie wiedzieliśmy co mamy robić. Rodzice próbowali namówić go na rozmowę z psychologiem, nawet kiedyś go tam zawieźli, a innym razem psycholog przyjechała do domu, ale Tomek nigdy się na to nie zgodził, aby z kimkolwiek porozmawiać.
Sytuacja stała się naprawdę dramatyczna. Wszyscy żyliśmy w ogromnym stresie. Nikt z nas nie wiedział jak do niego trafić. Szukaliśmy pomocy, ale Tomek nie chciał się na nic zgodzić, a był już pełnoletni, więc mieliśmy związane ręce. Pewnego dnia doszło do sytuacji, że rodzice chcieli go wyrzucić. Tomek wybiegł z domu i próbował się zabić. Rodzice go unieruchomili i zadzwonili po karetkę. Zabrali go na jedną noc do szpitala psychiatrycznego. Jednak mama nie wytrzymała myśli, że on tam jest. Następnego ranka zabrali go do domu. Dostał receptę na lek p/depresyjny, którego jednak nigdy nie wziął. Rodzice odpuścili na kilka miesięcy. Przestali czegokolwiek od niego wymagać, pozwolili mu siedzieć w zamknięciu, przed komputerem, przez następne miesiące, jednak przez cały czas zachęcali go, aby poszedł do pracy lub zapisał się na jakiś kurs. Innymi słowy, zaczął coś ze sobą robić.
W końcu brat podjął pracę w sklepie jako pracownik magazynowy. Przez kilka miesięcy chodził do pracy, zaczął nawet odzywać się do rodziców. Opowiadał o tym, co się działo. Nawet wyszedł z nimi na grilla do rodziny. Wydawało się, że jest dobrze. Rodzice zaczęli więc zachęcać go do kolejnego kroku, jakim miało być podjęcie studiów. Mieliśmy nadzieję, że zacznie z nowym nastawieniem, z chęcią socjalizacji z innymi. Miał w końcu 23 lata. Jako, że zaczął studia w pandemii, 100% zajęć odbywała się online. Rzucił więc pracę i wrócił do pokoju. Dosłownie. Zaczął studia na kierunku budownictwo. Jest to bardzo ciężki i wymagający kierunek, bardzo bałam się o ten wybór. Bałam się, że jego głowa jest zbyt zmęczona, aby skupić się na matematyce itd. Przez pół roku mieliśmy nadzieję, że studiuje. Nikt się go nie czepiał, że siedział po nocy, że spał w dzień. Mimo tego, że nadal z nikim nie rozmawiał praktycznie ani słowem, zaufaliśmy mu.
Niestety, to znowu była ślepa uliczka. Okazuje się, że on wcale nie brał udział w żadnych zajęciach. Nie podszedł do sesji. Przesiedział kolejne pół roku w domu, wykorzystując zaufanie innych i udając, że studiuje. Jesteśmy w kropce. Nie mamy już sił. Nie wiemy co możemy zrobić, aby mu pomóc. To mój brak, ale tak naprawdę go nie znam. Nie potrafię do niego trafić. Rodzice nie mogą go wyrzucić z domu, boją się, że sobie coś zrobi. Ja to rozumiem, jednak widzę, że to zniszczyło już całą rodzinę.
Czy widzicie jakieś rozwiązanie tej sytuacji? Boję się, że on nigdy nie wyjdzie z tego domu. Ma już 24 lata, nie chcę aby zmarnował chociaż jeden dzień więcej ze swojego życia. On odmawia leczenia, odmawia rozmowy, nie wiemy tak naprawdę co siedzi w jego głowie. Boję się, że ten stan przejdzie w jakieś poważne zaburzenie psychiczne i że stanie się niebezpieczny dla siebie i innych. Proszę, pomóżcie mi. - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Emocje,a ich brak po neuroleptykach ?
Witam. Przyjmowałem rispolept w dawce max 8mg doba w szpitalu, na chwile obecna...
Forum: Schizofrenia - Czy jestem złym człowiekiem?
Staram się pracować nad sobą, tłumić w sobie negatywne emocje. Tak...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Ile trzeba połknąć tabletek by stracić przytomność?
Chodzi mi dokładnie o sertralinę (asertin) bo tylko to mam przy sobie. Mam gdzieś...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Wizyta u innego lekarza...
Witam,Chciałem się zapytać, czy jeżeli osoba miała rok wcześniej...
Forum: Zaburzenia psychiczne
- Tematy:
- amfetamina
- internet
- faz
- zza
- alkohol
- uzależnienie
- narkotyki
- dda
- nikotyna