Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: "Syty nie zrozumie głodnego" (9)
- https://www.psychiatria.pl/forum/syty-nie-zrozumie-glodnego/watek/664391/1.html#p664391https://www.psychiatria.pl/forum/quot-syty-nie-zrozumie-glodnego-quot/watek/664391/1.html "Syty nie zrozumie głodnego" GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Tak, to prawda. Ludzie tzw. "normalni" nie mają pojęcia, jakie cierpienie psychiczne, a i często fizyczne przechodzi osoba chorująca na depresję. Żeby to zobrazować, to jest to smutek i przygnębienie, a także lęk, których doświadczają wszyscy...ale pomnożony przez 1000 i trwający często 24 godziny na dobę, bo depresji często towarzyszy bezsenność. Chorego obezwładnia niemoc ducha i ciała. Nie jest w stanie sprostać najprostszym czynnościom. Znajduje się w "szponach" nieskończonego zmęczenia i osłabienia fizycznego. Nie pomagają tu uwagi: zrób coś, weż się w garść, zjedz coś, umyj się czy idż do pracy, albo na spacer. Ta niemoc (nie lenistwo), jest tak silna i paraliżująca, że uniemożliwia choremu normalne funkcjonowanie i wykonywanie najprostszych czynności. Żeby to zrozumieć, trzeba to przeżyć. Około 70% chorych dzięki lekom- wychodzi z tego koszmaru choroby. Ale pozostałe 30%- męczy się całe życie. Ktoś powie: a psychoterapia? Owszem, jest pomocna, ale w lżejszych stanach depresyjnych. Jednak w ciężkich stanach- jest całkowicie bezradna. To samo tyczy się leków antydepresyjnych. Niestety, nie są one w 100% skuteczne. Tak więc te 30% nieszczęśników jest pozbawionych nadziei wyleczenia i męczy się do końca życia. Nikt i nic nie jest im w stanie pomóc, bo i elektrowstrząsy są nieskuteczne. Takie są fakty. Wiem coś o tym, bo męczę się już z tą depresją 11 lat. Lat straconych bezpowrotnie. A jeszcze przede mną dalej "cierpienie i kamienie". Owszem- walczyłam wszelkimi dostępnymi środkami, aby pozbyć się tego paskudztwa...i co, dalej jestem w punkcie wyjścia. "Syzyfowa praca". Zadaję sobie pytanie: ile jeszcze wytrzymam i po jaką cholerę tak się męczyć?. Taka "wegetacja " jest bez sensu. Na razie biorę jakiś tam lek (który tam kiedyś zadziałał pozytywnie), ale mam poważne wątpliwości, czy i tym razem "znowu zaskoczy". Jeśli nie zadziała- pozostaje tylko "czarna rozpacz".
- https://www.psychiatria.pl/forum/syty-nie-zrozumie-glodnego/watek/664391/1.html#p664414https://www.psychiatria.pl/forum/quot-syty-nie-zrozumie-glodnego-quot/watek/664391/1.html "Syty nie zrozumie głodnego" Gość
Jolu byłam kiedyś w stanie silnej depresji leczonej ambulatoryjnie przez rok- z małymi przerwami (bez leku). Brałam wówczas dość długo Lerivon 1x na noc, później Doxepin przez 2-3 m-ce. Np. po fluoksetynie źle się czułam i wróciłam do doxepinu. Najskuteczniejszy był jednak Lerivon. Najbardziej dokuczała mi bezsenność i lęk przechodzący w panikę, okrutny strach nie wiadomo przed czym. Brak apetytu i utrata wagi z dnia na dzień. Bardzo Cię rozumiem i współczuję, bo przerabiałam ten stan.
Przykre jest to, że tak długo się z tym męczysz i nie "idziesz" na żaden ze współczesnych medykamentów. Życzę spotkania dobrego fachowca i dobrania właściwego, skutecznego leku. Ola - https://www.psychiatria.pl/forum/syty-nie-zrozumie-glodnego/watek/664391/1.html#p664415https://www.psychiatria.pl/forum/quot-syty-nie-zrozumie-glodnego-quot/watek/664391/1.html "Syty nie zrozumie głodnego" GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Dzięki Olu. Ja teraz biorę neuroleptyk, a co z tego będzie- zobaczymy. Na razie- muszę być cierpliwa.
- https://www.psychiatria.pl/forum/syty-nie-zrozumie-glodnego/watek/664391/1.html#p664496https://www.psychiatria.pl/forum/quot-syty-nie-zrozumie-glodnego-quot/watek/664391/1.html "Syty nie zrozumie głodnego"
Hmyy byłam kiedyś baaaardzo blisko z człowiekiem, który cierpiał (sądzę, że nadal cierpi) na silną depresję. Poznałam Go, gdy miałam lat 17, totalny szał-ciał, wielka love, przez 3 lata sądziłam, że to chodzący ideał, człowieczy cud. Nie widziałam wad, nie dostrzegałam przykrych uwag z jego strony-sądziłam, że to dla mojego dobra, w końcu taka młoda i głupiutka jestem ( był starszy o 12 lat). Od samego początku znajomości przeplatała się jego trudna sytuacja życiowa (rozwód, zerwany kontakt z dziećmi). Moje życie oraz samopoczucie kręciło się wokół jego nastroju. Moja samoocena była kreowana przez niego ...oczywiście, że była niska. Widzę depresję także od tej drugiej strony-strony ofiary. 9 lat potrzebowałam żeby odejść. Nie zrobiłam tego sama, zrobiłam to, gdy pojawił się nasz syn. Mam w pamięci obraz minionych lat. Kiedyś On był dla mnie najważniejszy- Ja byłam tłem. Teraz mój syn jest fundamentem naszej małej rodzinki i wiem, że jestem dla niego wszystkim. Niestety te wszystkie lata wpłynęły na mój charakter i czasami po prostu wątpię w swoje możliwości. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że gdybym nie przeżyła tego co mi los zafundował to nie byłabym teraz w miejscu, w którym jestem. Ech tam rozczuliłam się nad sobą.
- https://www.psychiatria.pl/forum/syty-nie-zrozumie-glodnego/watek/664391/1.html#p664525https://www.psychiatria.pl/forum/quot-syty-nie-zrozumie-glodnego-quot/watek/664391/1.html "Syty nie zrozumie głodnego" Gość
Kasztanko a ja mam do Ciebie prośbę... może Ty przemówisz do innych i zrozumieją przy Twojej pomocy, co mną kierowało, gdy powiedziałem NIE M. w wątku "Chcę umrzeć?" www.psychiatria.pl/forum/vt,49,243,47613,1200,chce-umrzec#.UHt8O8jLdAc
Ty wiesz, że jeśli mam depresję a dużo na to wskazuje i to głęboką to postąpiłem słusznie... Może Twój punkt widzenia, choć trochę rozjaśni ten mrok, który nade mną się zebrał i to poczucie winy, że to ja jestem winny wszystkiemu.
Z góry dziękuję Bogdan - https://www.psychiatria.pl/forum/syty-nie-zrozumie-glodnego/watek/664391/1.html#p664567https://www.psychiatria.pl/forum/quot-syty-nie-zrozumie-glodnego-quot/watek/664391/1.html "Syty nie zrozumie głodnego" GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
kasztanka32 2012-10-14 22:11:31 Hmyy byłam kiedyś baaaardzo blisko z człowiekiem, który cierpiał (sądzę, że nadal cierpi) na silną depresję. Poznałam Go, gdy miałam lat 17, totalny szał-ciał, wielka love, przez 3 lata sądziłam, że to chodzący ideał, człowieczy cud. Nie widziałam wad, nie dostrzegałam przykrych uwag z jego strony-sądziłam, że to dla mojego dobra, w końcu taka młoda i głupiutka jestem ( był starszy o 12 lat). Od samego początku znajomości przeplatała się jego trudna sytuacja życiowa (rozwód, zerwany kontakt z dziećmi). Moje życie oraz samopoczucie kręciło się wokół jego nastroju. Moja samoocena była kreowana przez niego ...oczywiście, że była niska. Widzę depresję także od tej drugiej strony-strony ofiary. 9 lat potrzebowałam żeby odejść. Nie zrobiłam tego sama, zrobiłam to, gdy pojawił się nasz syn. Mam w pamięci obraz minionych lat. Kiedyś On był dla mnie najważniejszy- Ja byłam tłem. Teraz mój syn jest fundamentem naszej małej rodzinki i wiem, że jestem dla niego wszystkim. Niestety te wszystkie lata wpłynęły na mój charakter i czasami po prostu wątpię w swoje możliwości. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że gdybym nie przeżyła tego co mi los zafundował to nie byłabym teraz w miejscu, w którym jestem. Ech tam rozczuliłam się nad sobą.Oczywiście, że życie z chorym na depresję - ma wpływ negatywny na rodzinę chorego. To jest druga strona medalu. Często bliscy- nie wytrzymują tej sytuacji i odchodzą. To zależy od człowieka, czy jest na tyle silny psychicznie, aby wytrwać przy chorym i go wspierać, czy odejść. Ludzie są tylko ludżmi i decyzja należy do nich. - https://www.psychiatria.pl/forum/syty-nie-zrozumie-glodnego/watek/664391/1.html#p665568https://www.psychiatria.pl/forum/quot-syty-nie-zrozumie-glodnego-quot/watek/664391/1.html "Syty nie zrozumie głodnego"
Jolu 3700 bardzo dobre przemyslenia, zgadzam sie z nimi w calej rozciaglosci, chcialem tez kiedys utworzyc post pod takim tytulem
raf33
- https://www.psychiatria.pl/forum/syty-nie-zrozumie-glodnego/watek/664391/1.html#p665576https://www.psychiatria.pl/forum/quot-syty-nie-zrozumie-glodnego-quot/watek/664391/1.html "Syty nie zrozumie głodnego"
Święte słowa. Sam będąc młodszym bagatelizowałem takie ludzkie problemy. Gdy ktoś mi mówił "nasz sąsiad ma depresję, strasznie to przeżywa, on i jego rodzina" - zawsze na myśl przychodziło mi tylko "co za bzdury. Symulant zmyśla, pewnie się znudził rodziną" etc. etc. Dopóki mnie nie dotknęła choroba, która wywraca życie do góry nogami. Tak naprawdę to nikt, oprócz innych chorych i lekarzy nie potrafi zrozumieć jak bardzo chory na depresję, nerwicę czy inne cholerstwo cierpi. Rodzina może cię wspierać, mówić, że rozumie, ale niestety nigdy tego do końca nie będą w stanie zrozumieć. Tego co siedzi w twojej głowie.
- https://www.psychiatria.pl/forum/syty-nie-zrozumie-glodnego/watek/664391/1.html#p665670https://www.psychiatria.pl/forum/quot-syty-nie-zrozumie-glodnego-quot/watek/664391/1.html "Syty nie zrozumie głodnego" GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Zgadzam się w zupełności z przedmówcą. Choroba wywraca życie do góry nogami, ale wsparcie rodziny jest też ważne, bo niektórzy i tego nie mają- tylko niechęć i niezrozumienie i zero współczucia.
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- problem z odawaniem moczu
Mam problem z oddawaniem moczu w miejscu publicznym lub gdy ktoś na mnie patrzy to wtedy...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Leczenie się na shizofrenie (psychoza alkoholowa)
A nim nie jestem czy wytrzymał bym pol roku beż leków na tej chorobie ? Czy...
Forum: Schizofrenia - Chorzy na Chad, proszę o pomoc!
PROSZĘ O POMOC!!! Ci z Was, którzy chorują na chad szczególnie z...