Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Teść alkoholik rozbija nasze małżeństwo... (7)
- https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html#p487343https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html Teść alkoholik rozbija nasze małżeństwo... Gość
Witam
Ehh..nawet nie wiem od czego zacząć..Może najlepiej od początku... Jesteśmy małżeństwem od 5 lat, 6 lat temu zmarła teściowa. Od tego czasu teść (65 lata) skutecznie psuje nam życie..Na samym początku było fajnie, w okresie zaręczynowym, b. dobrze dogadywaliśmy się z teściem. Problem zaczął się po ślubie, teść zaczął b. mocno pić. Teściowa zmarła, nie było "łańcucha który by go trzymał przy budzie". Teść pił od zawsze, zdarzało mu się już "zapić" przed ślubem z teściową, a także wiele razy teściowa błagała kadrowe, aby nie zwalniali jej męża z pracy z powodu picia. Po pogrzebie teściowej, wytłumaczeniem picia teścia było to, że pije przez śmierć teściowej. Generalnie ja się nie chciałem mieszać do spraw między żoną a teściem, bo w sumie to jej ojciec i ona go zna najlepiej, lecz powiedziałem żonie, żeby zaproponowała teściowi może jakąś poradę u psychologa, żeby jego samopoczucie się troszkę polepszyło. Mówiłem także, że ma nas, że mu pomożemy na tyle, ile będziemy mogli. Jakoś tak ten rok zleciał do ślubu, teść ciągle pił, raz mniej, raz więcej, zawsze gdy przychodził „Jegomość” do domu, żona (wtedy jeszcze narzeczona) kazała mi uciekać do pokoju, żeby teść nie widział, że widzę go w takim stanie. Wydawało mi się to dziwnym „obyczajem” ale zawsze tuptałem grzecznie do pokoju, żona prowadziła teścia do łóżka, jak zasnął to wychodziłem. Po ślubie częstość i obfitość picia teścia zaczęła narastać. Chciałem wyremontować mieszkanie (rudera, meble jak kupili za 1 razem tak zostały, tapety chyba 15-letnie, jednym słowem syf, kiła i mogiła). Myślałem, że teść „się pozbiera” powoli po śmierci swej żony. Jednakże nic takiego nawet się nie zapowiadało. Przyszła jesień, remont przełożyliśmy na wiosnę. Teść ciągle pił. Pod naszą obecność sprowadzał swoich „przyjaciół” do domu i urządzali libację. Po powrotach z pracy do domu (dom) ta rudera wyglądała na taką, jakby jeszcze przeżyła 2 wojny światowe. Wszędzie pety z papierosów, butelki...Bardzo się wpieniłem, dzień wcześniej wysprzątałem całe mieszkanie sam, aby pomóc żonie. Powiedziałem żonie, że ja nie chcę, aby ten dom był ośrodkiem libacyjnym i ma to powiedzieć ojcu, albo ja to powiem. Po paru razach, libacje się skończyły. Teść chodził do kolegów na pobliskie działki, tam popijali. Tak to życie się dalej toczyło, od pewnego dnia teść zaczął już urządzać nam awantury. Pogubił klucze, zapalniczki, kurtki, okulary – a to wszystko była nasza wina, bo wszystko mu chowamy, a ja to już jestem kleptomanem. Zaczęło mnie to drażnić, bo człowiek całe lata cicho siedział, nic nie powiedział, jeszcze go po schodach na 4 piętro wnosił na rękach, jak go nogi nie chciały słuchać. Sam po pijaku gubi rzeczy, a on tu jeszcze mnie posądza...Nadszedł czas, na przejście na emeryturę. Skakaliśmy obok niego, jak wokół malowanego jaka, wszystko z żoną załatwialiśmy. Tam, gdzie trzeba było podpis „Jegomościa”, tam wtedy jechał z nami, tylko się podpisać, a resztę druku wypełniała żona. Oczywiście wcześniej była awantura, że żona jego pieniądze dała mi na samochód. Ja prosiłem tylko żonę o pożyczkę pół dniową, gdyż nie miałem jak się dostać do banku, po południu, po zakupie od razu robiłem przelew. Na szczęście biling z banku uciszył mu ...twarz. Otrzymał wysoką emeryturę, od razu chwalił się kolegom, po czym całą ją przepijał w 1/3 miesiąca. Następnie żądał od żony pieniędzy na picie, gdy mu zabrakło. Zaczęliśmy się kłócić z żoną, nie chciałem, aby mu dawała nasze pieniądze. My we 2 nie mieliśmy tyle, co on sam na siebie. To my opłacaliśmy wszystkie rachunki, jedzenie itp., bo on nie wiedział nawet gdzie iść i ile zapłacić. Coraz bardziej byłem całą tą sytuacją wkurzony. Nie dość że nic nie robił, poza utrudnianiem życia, to jeszcze ciągłe pretensje. Odsunąłem się od żony i teścia, zamknąłem się w sobie. Zastanawiałem się nad sensem małżeństwa, przecież żeniłem się z żoną a nie z teściem. Po jakimś roku, teść doszedł do wniosku, że w dniu otrzymania emerytury, to żona ma mu dawkować pieniądze. Dziennie chciał 50 zł, a resztę wpłacać mu na jakieś konto. Do tego oczywiście żona mu zapewniała papieroski i obiadek. Doszło do tego, że robił długi w barach, a żonie kazał chodzić po nocy do barów i spłacać jego długi. Żona się bała tam chodzić, prosiła mnie o towarzyszenie. Miałem już tego dość. Zabroniłem żonie wychodzić w w/w celach a ja sam nie zamierzałem z nią iść jako „ochrona”. Powiedziałem jej, że jak teść narobił długów, to niech je sam spłaca i to nie z naszych pieniędzy. Ciągle żyłem w strachu...kiedy Waszmość przyjdzie i w jakim stanie, czy znowu nam w domu czegoś nie podpali (bo już parę razy gasiłem mieszkanie po jego wyczynach). Doszedłem do wniosku, że jeśli to małżeństwo ma dalej istnieć, to musimy się wyprowadzić. Żadne próby rozmowy z teściem nie przynosiły skutku, to my byliśmy wszystkiemu winni, to my byliśmy „domkiem dla lalek”. Zastanawiałem się, czy to ma wszystko sens, czy nie odejść od żony, póki nie ma dzieci, rozmowy na temat naszego życia zawsze kończyły się kłótnią.. Z jednej strony miałem do niej żal, byłem zły, lecz z drugiej strony widziałem w niej drugiego człowieka, który też w cierpi. Rozwiązanie przyszło z czasem. Żona zauważyła, że teść coraz więcej pije, już jej nie słucha. Nikogo nie słucha, nie ma nikogo, kto miałby na niego jakiś wpływ. Postanowiliśmy się wyprowadzić. Między nami jest już trochę lepiej, ale ciągle boli przeszłość. I teść, który wszystko ma w ...poważaniu, niszczy nas, nasze małżeństwo, naszą psychikę. Przychodzi „wstawiony” i wielce chce rozmawiać o tym, że mamy go do więzienia wsadzić, oddać go do psychiatryka itp. Gdy wytrzeźwieje, nawet się nie odezwie. Nawet nie jest mu głupio, że mamy przez niego noce zarwane, bo co chwilę się gdzieś wywracał, mdlał, potłukł twarz...I jeszcze każe sobie robić śniadania i kolacje. Parę razy, można „pijackich żali” wysłuchać, ale jeśli się tego słucha przez 2 lata parę razy dziennie, to naprawdę – ja wysiadam. Po czym zawiedziony, że nikt nie chce z nim gadać, beczy i idzie dalej pić do upadłego. Oboje z żoną jesteśmy DDA, ja w życiu też nie miałem łatwo, kiedyś miałem próby samobójcze. Chcemy od tego alkoholowego bagna uciec jak najdalej, stworzyć normalną i pełną ciepła rodzinę. Wiele wysiłku w odbudowę swojej psychiki włożyłem i nie chcę tego zmarnować .I teść znów nam to uniemożliwia. Co zrobić?? Wyprowadzć się i zgodzić się, żeby się zapił?? Na leczenie też nie ma szans – on twierdzi że jest zdrowy i nie da z siebie wariata zrobić...Jego zachowanie nie jest normalne... (na trzeźwo) objawy syndromu piotrusia pana. Po alkoholu depresyjne, czasem schizofreniczne. Czasem można dostrzec niektóre z objawów zespołu Korsakowa. Wiem, teść wyrządził mi wiele złego, ale nie chcę by się odbił od dna na tym drugim świecie..Chciałbym wreszcie cieszyć się małżeństwem i być spokojnym, że z teściem też jest OK... Z góry dziękuję za pomoc...
Pozdrawiam. - https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html#p487368https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html Teść alkoholik rozbija nasze małżeństwo... Gość
Nie jestem ekspertem, ale jeżeli teść sam nie zechce się leczyć, to nic na to nie poradzisz. Można sądownie wystąpić o ubezwłasnowolnienie i przymusowe leczenie, jeśli udowodnicie, że jest niebezpieczny dla siebie i otoczenia, ale to pociąga za sobą duże środki pieniężne, pochłania masę czasu. Będziecie musieli wszystko wywlekać, rozdrapywać stare rany, stracicie masę czasu i pewnie to ponownie zachwieje waszą psychiką. Sytuacja nie do pozazdroszczenia, ale w tym momencie wszystko nie od was zależy, ale od samego teścia, jeżeli on nie zechce nic zrobić, to możecie jedynie rozłożyć ręce. Zresztą nie macie gwarancji, że szanowny tatuś po przymusowym odwyku ponownie nie sięgnie po butelkę. To zabrzmi brutalnie, ale trzeba z teściem porozmawiać i postawić przed wyborem - albo idzie się leczyć i będzie mógł na was polegać, albo wszystko zostaje tak jak jest i ma się do was nie zbliżać. Powodzenia
- https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html#p487465https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html Teść alkoholik rozbija nasze małżeństwo... Gość
Wielkie dzięki za odpowiedź...myślałem o tym samym, lecz wolę nie widzieć tego cyrku, jakby do tego doszło (ubezwłasnowolnienie itp.)...Rozmawiałem wczoraj z żoną o wyprowadzce, powiedziała mi że ona chce wyprowadzki na 10%. Resztę robi jedynie dla naszego związku. Znów zacząłem się zastanawiać nad sensem tego małżeństwa...Może ich zostawić, niech sobie żyją razem w tym b..ajzlu?? Ja już im przynajmniej nie będę przeszkadzał..Przyznam szczerze, że poczułem się jakby powalony...myślałem, że miłość to takie uczucie, w którym jeden poświęca się bez reszty dla drugiego...Tak było w moim poprzednim związku, niestety moja była dziewczyna, wącha dziś kwiatki od spodu Ja tego nie rozumiem...po co ona za mnie wychodziła, skoro ma takie podejście do sprawy... Może warto ułożyć na nowo sobie życie?? Najpierw teść, teraz żona...naprawdę nie wiem w czym zawiniłem. Może ona po prostu nie dojrzała do małżeństwa i kurczowo trzyma się ojca?? Już sam nie wiem co o tym myśleć
- https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html#p487474https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html Teść alkoholik rozbija nasze małżeństwo... Gość
Z całym szacunkiem, ale nie wiem do czego Twoja żona dąży postępując z teściem w ten sposób. To błędne koło. Co zamierza robić? Sponsorować go, płacić długi po barach, opierać go, kłaść po pijaku do łóżka, gotować obiadki i tak do us....ranej śmierci szanownego tatusia? Związek toksyczny i wątpię, czy twoja żona sama się z tego wyrwie. Nie wiem czy moją radą nie wyrządzę szkody, ale może zagroż jej odejściem i powiedz, że jej postępowanie do niczego nie prowadzi. Rozumiem, że jest związana emocjonalnie z ojcem, jaki by on nie był, ale co zamierza w ten sposób osiągnąć? Zarobić się na śmierć i jeszcze rozwalić to, co jej się w życiu dobrego przytrafiło? Może wizyta u psychologa? By ktoś z autorytetem wyjaśnił jej, że nic w ten sposób nie osiągnie, tylko na tym straci? Bo rozumiem, że na cudowne ozdrowienie ojca nie może liczyć, a przy okazji straci męża? Powiedz jej, że swoim zachowaniem po prostu utrzymuje ojca w chorobie, bo ten nie widzi, że jest nie tak jak powinno, za to bardzo odpowiada mu życie takie jak teraz.
- https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html#p487758https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html Teść alkoholik rozbija nasze małżeństwo... Gość
Witam ponownie...
Dziękuję Wam za odpowiedzi...Wydarzył się wielki przełom. Teść nie pije 2 dzień...Naprawdę niesamowite...wszyscy się tym szczycą a najbardziej on sam. Oczywiście, teraz znów się wtrąca do wszystkiego...Nie cierpię takiej postawy..przez ostatni czas, dosłownie wszystko miał w poszanowaniu, nic nie robił, nawet śmieci, które mu przygotowała żona do wyniesienia, leżały przez 3 dni, bo jakże on mógł się ubrudzić idąc do kolegów...Od wczoraj, do wszystkiego się wtrąca, wszystko narzuca...Przyszedłem dziś z pracy o 19:00 (nadgodzin trochę miałem), chciałem żonie zrobić niespodziankę (wraca o 20:00) w postaci obiadu (z reguły to ja gotuję i nawet to ludziom smakuje ). Zacząłem przygotowywać obiad i nagle dowiedziałem się, że na obiad będzie...jajecznica. Krew się we mnie zagotowała, w zasadzie myślałem, że jak się porwę na niego z pięściami, to teściowi zafunduję jajka na miękko w sosie własnym... wywaliłem to, co kupiłem, zamknąłem się w pokoju...mój apetyt poszedł się..huśtać..Żona była b. dumna z tatusia, że zrobił jajecznicę (bo on jest taki zdolny we wszystkim, że i wodę przypali), a najbardziej on dumny był sam z siebie..Jeszcze trochę i by popadł w samozachwyt. Wtrąca się do wszystkiego znowu...nikt go o nic nie prosi, nie chcemy (a przynajmniej ja nie chcę) jego wszędobylskiego grzebania po np moich szafkach, zamiast pomóc, to jeszcze s..chrzani. Można gadać, krzyczeć, prosić, błagać...bez efektu...Ja od dwóch dni poszedłem w odstawkę, teść jest guru. Większość czasu żona rozmawia i spędza z teściem. Fakt, jest mi z tego powodu smutno, znów się w sobie zamknąłem. Jestem znów kłębkiem nerwów, bombą z opóźnionym zapłonem, wolę się zamknąć i nie eksplodować. Najbardziej mnie denerwuje brak jakichkolwiek zasad, granic w domu. Wydaje mi się, że role powinny być jakoś podzielone, zasady i granice ustanowione. No ale jak ustawiać zasady, skoro ja i żona, w mieniu teścia nie jesteśmy rodziną, tylko jakimiś tam "Kajtkami" czy "Bomblami". Żonie otworzą się oczy...wiem o tym...wiem, z własnego doświadczenia...teść długo nie pożyje w abstynencji...gwarantuje, że m-ca nie wytrzyma i pójdzie w ... cholerę. Wtedy żona znów przyjdzie...tylko ja nie wiem, co ze mną...z dnia na dzień jest coraz gorzej, rany i przykrości, które mnie spotkały ze str. żony i teścia coraz bardziej krwawią...Boję się tylko tego, że się wycofam/ucieknę z tego związku, że gdy kiedyś żona do mnie przyjdzie, nie będę już potrafił jej pocieszyć, czy przytulić...
Pozdrawiam. - https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html#p488196https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html Teść alkoholik rozbija nasze małżeństwo... Gość
Jeżeli żona nie da się namówić na wizytę u psychologa to pójdż chociaż Ty. Podejrzewam, że lepiej doradzi niż przypadkowe osoby na forum. Twoja żona jest po prostu człowiekiem, i chce mieć ojca - będzie go wybielać lub naiwnie wierzyć, że wyzdrowieje "sam z siebie". Taka sytuacja jest ciężka i raczej sama się nie rozwiąże. Ratuj małżeństwo póki jeszcze możesz.
- https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html#p496184https://www.psychiatria.pl/forum/tesc-alkoholik-rozbija-nasze-malzenstwo/watek/487343/1.html Teść alkoholik rozbija nasze małżeństwo... Gość
Witaj!
Jestem dokładnie w takiej samej sytuacji-z mężem jesteśmy trzy lata po ślubie, od roku mamy cudowną pociechę a od dwuch lat teściowa nieżyje a teściu chla.Na początku popijał sobie, mąż tłumaczył że on tak całe zycie ale od kiedy nie ma żony chla na umór a mój mąż mi tłumaczy że on ma słabą głowę i jednym piwem się tak nawalił-Paranoja!!!Nawet widok wnuczki go nie uspokaja a ja co chwilę znajduję piersióweczki a to w fotelu, za mąką-wszendzie.Mój mąż - wiem że mnie kocha ale od kiedy lata za tatusiem jak piesek myślę że nie ma tu miejsca na mnie.Nie znoszę tego dziada i szczeże życzę mu śmierci - trzyma mnie ta myśl przy mężu bo wiem że jak to zdechnie mój mąż wróci do mnie. A może to tylko złudne nadzieje....
Przepraszam za mocne słowa, byłam kiedyś ciągle wesoła i radosna a teraz ta nienawiść rujnuje nie tylko nasze małżeństwo ale i mnie...
Pozdrawiam gorąco i ściskam - wiem przez jakie piekło przechodzisz... - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Lunatyzm
Czy są wsród was osoby które mają wrazenie że lunatykują i we...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Nie panuje nad strachem
Dlugo zbierałam się aby tu napisać. Piszę bo potrzebuje rady albo kubła...
Forum: Stres - Bliska osoba w szpitalu psychiatrycznym.
Dzień dobry, mam nadzieję że jest to poprawny kanał forum do mojego...
- Nerwica
Kiedyś leczyłem się na nerwice wszystko przeszło i było już...