Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Toksyczna matka (5)
- https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1270953/1.html#p1270953https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1270953/1.html Toksyczna matka Gość
Witam, to mój pierwszy post na tego typu stronie ale czuję że po prostu muszę gdzieś zasięgnąć wsparcia. Może krótkie wprowadzenie - mam 19 lat, od pół roku jestem studentką, mój tata jest marynarzem a mama od kiedy ja się urodziłam przestała być aktywna zawodowo. Wcześniej była kasjerką.
Nawet nie wiem od czego zacząć. Większość dzieciństwa spędziłam z matką, bo tata ze względu na zawód w domu był średnio przez pół roku. Od zawsze była bardzo nadopiekuńcza, bała się wypuszczać mnie na dwór samą, wolała sama wszędzie ze mną chodzić, do przedszkola też nie poszłam bo wolała się mną zajmować. Była też bardzo nerwowa, nie miała oporów przed uderzeniem mnie za najmniejsze przewinienie typu bałagan w pokoju czy kiedy nie chciałam położyć się spać wystarczająco wcześnie. Bez ogródek także mnie wyzywała, nie będę tu przytaczać tych epitetów ale były to określenia jak spod rynsztoka, nigdy nie byłabym w stanie powiedzieć w ten sposób do kilkuletniego dziecka, oczywiście zawsze potem tłumaczyła się że to "w nerwach". Co ważne, mama od zawsze pałała też nienawiścią do rodziny ojca (jego matki, brata, żony brata), ubzdurała sobie że ci ludzie nas nie znoszą i na każdym kroku jesteśmy do nich porównywani, babcia rzekomo miała kilka razy coś nieprzyjemnego jej powiedzieć, potrafi to wypomnieć nawet teraz, po 20 latach chociaż nie chce mi się wierzyć żeby takie słowa rzeczywiście padły. Rodzice cyklicznie kłócili się o to, w końcu tata przywykł chyba że obraża jego rodzinę, zależało mu głównie na tym by w domu był spokój. Oczywiście kiedy ona się z nimi spotykała była miła i słodka, a potem o ironio, mówiła jacy to ONI nie są fałszywi.
Wydaje mi się że wszystko zaczęło iść w "chorym" kierunku kiedy tata miał wypadek prawie 4 lata temu, była wtedy groźba że może nie wrócić do zdrowie, nie chodzić, poza tym były problemy z ściągnięciem go do kraju (wypadek miał kiedy był w pracy za granicą) więc był to też miesiąc dodatkowej nerwówki. Po wypadku tata miał długą rehabilitację, na szczęście wszystko dobrze się skończyło i wyszedł bez większego szwanku, ale miał problemy ze znalezieniem pracy. Wtedy się zaczęło. Mama zaczęła powtarzać mu że jest nieudacznikiem, zerem, nie potrafi zadbać o rodzinę, że jakoś jego bratu (który też jest marynarzem) wszystko się powodzi, że nie powinna za niego wychodzić. Dopiero niedawno dowiedziałam się właśnie od babci ze strony taty że popadł w tamtym okresie w straszny dołek psychiczny, naprawdę zaczął postrzegać się jako porażkę, babcia zmusiła go żeby poszedł do psychologa (mama wyraziła zgodę pod warunkiem że nikt z rodziny się nie dowie, bo według niej odwiedzanie psychologa to coś czego człowiek powinien się wstydzić - dlatego też ja nic o tym nie wiedziałam) . Tata jakoś stanął w końcu na nogi i znalazł pracę. Ale od tego czasu kłótnie o jego rodzinę wybuchały coraz częściej, mama czepiała się dosłownie z dnia na dzień jakichś rzeczy sprzed kilkunastu lat, całymi dniami potrafiła na niego krzyczeć, wyzywać.
W tym czasie ja poszłam do liceum, więc zaczęła też wyżywać się na mnie. Wybrałam sobie szkołę do której musiałam trochę długo dojeżdżać - jestem najgorsza, bo nie ma mnie całe dnie w domu a ona czeka z obiadem i siedzi w domu sama, spotkam się z koleżankami - ona siedzi sama i nie potrafię znaleźć dla niej czasu, kiedy już wyszłam - musiałam wysyłać jej sms co jakiś czas, przeważnie dzwoniła też do mnie w trakcie i wyzywała od najgorszych, że pokój nieposprzątany, że znowu ona musi iść z psem i że zaraz po prostu go wypuści i i tp. Mama nie pracuje. Ma jedną przyjaciółkę z którą utrzymuje kontakt telefoniczny. Nie ma zainteresowań. Jest zaniedbana. Jej każdy dzień wygląda tak samo - wstaje, śniadanie, gotuje/sprząta, obiad, czyta książkę, ogląda telewizję, idzie spać. Wyjątkami jest kiedy wyjdzie do sklepu czy zapłacić rachunki albo odwiedzić swoich rodziców. Nic poza tym. Kiedy sugeruje jej się że mogłaby znaleźć pracę to wpada w furię, mówi że to tylko jej sprawa, tata powiedział że ona "wstydzi się iść do pracy", bo co ludzie powiedzą i tp. Dodam że po tych zajęciach typu posprzątanie czy ugotowanie czegoś do końca dnia męczy jaka to jest zmęczona i że nikt jej nie pomaga.
Rok temu tata stracił pracę z powodu kryzysu w branży. Dostał potem kolejną, ale trochę gorzej płatną. I znowu się zaczęło - jest nieudacznikiem, nic nie potrafi, ona go nienawidzi, zniszczył jej życie. Ja tym czasem bardziej zbliżałam się do babci ze strony ojca - mama całe życie powtarzała mi że ta kobieta jedynie porównuje mnie do moich kuzynek, ma mnie gdzieś - tak naprawdę więcej sympatii poczułam od niej niż od calej rodziny matki razem wziętej. I w sumie od kiedy babcia opowiedziała i o tym psychologu to jakoś bardziej zaczęłam się w to angażować emocjonalnie - zraniło mnie bardzo że mama doprowadziła tatę do takiego stanu, więc podczas ich kłótni włączałam się i sama ją atakowałam. Moja mama jest człowiekiem bardzo ograniczonym. Nie potrafię tego inaczej ująć, ale ona jest najzywczajniej głupia. Nie potrafi dobierać logicznych argumentów, składać jakichś normalnych zdań, wyzywa rodzinę ojca a kiedy ja mówię że jej rodzina nie jest święta to robi się cała czerwona, zaczyna płakać i wyzywać mnie od niewdzięcznych ***.
Ja po prostu jej nienawidzę. Po 19 latach potrafię to powiedzieć głośno, nienawidzę swojej matki. Po każdej kłótni staram się pocieszać ojca który jeszcze ją usprawiedliwia, mówi że może to wszystko jego wina, że ta jej agresja bierze się z powodu tego że nie zapewnił jej należytego poczucia bezpieczeństwa. Ja powtarzam mu że osiągnął coś w życiu, że jestem z niego dumna, że go kocham a on tylko mówi mi że mam nie winić matki. Jak mam jej nie winić? Niszczy naszą rodzinę. Ostatnio zaczęłam go namawiać żeby ją zostawił, oczywiście powiedział że nigdy tego nie zrobi bo ją kocha. Nie rozumiem tego. Nie potrafię zrozumieć.
I mimo że od dłuższego czasu darzyłam ją niechęcią to teraz po prostu się jej brzydzę. Nie potrafię się przemóc i dać jej przytulić, kiedy coś do mnie mówi to ucinam temat bo nie da się z nią porozmawiać o niczym mądrym, pozatym ja nawet NIE CHCĘ z nią rozmawiać, nie chcę mieć z nią niczego wspólnego, chciałabym usunąć ją z mojego życia. Najbardziej się boję o to że kiedyś też taka będę.
A co jest najśmieszniejsze? Że jak tata widzi moje zachowanie wobec niej to ma do mnie żal. Mówi że nie powinnam tak postępować, że sprawiam jej przykrość. A uczucia innych się nie liczą? Kiedy ona ma "dobry dzień" to on chodzi jak w zegarku bo boi się cokolwiek złego powiedzieć, nwet do własnej matki dzwoni po kryjomu. Powiedział mi że musimy wszyscy iść na jakieś kompromisy. Czyli co zrobić, wiecznie iść na rękę matce? Powiedziałam mu że nie dam rady. Że nie będę udawać że jasne, nie obchodzi mnie że jest toksyczna i poudaję że wszystko ok. To jak ona się zachowuje to po prostu tyrania, i ojciec się jej poddaje dla świętego spokoju. Ja tak nie potrafię.
Nie wiem po co to piszę. Dla porady? Nie wiem czy cokolwiek da się zrobić. Miło by było gdyby ktoś wyraził swoją opinię, może znacie jakieś podobne przypadki? Już nie wytrzymuję psychicznie.
Z góry dziękuję za odpowiedź. - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1270953/1.html#p1270967https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1270953/1.html Toksyczna matka Gość
Nie ty pierwsza,piszesz o toksycznej matce, tu jest sporo wątków na ten temat,możesz poczytać,ale czy to cię pocieszy,że inni mają podobne problemy? Chyba nie,ale dowiesz się,że nie jesteś sama z taka matką.
Twoja,rzeczywiście jest bardzo toksyczna,czego ogromnie ci współczuję i jednocześnie podziwiam,za twoja postawę,która jest bardzo dojrzała,jak na twój wiek. Masz swoje zdanie i osąd. Wiesz kto jest w pożądku,a kto nie..,bo sugerujesz się własnymi spostrzeżeniami,a nie opinia mamy o innych.
Zła wiadomość jest taka,że takich osób jak twoja mama,nie da się zmienić. One nie dostrzegają w sobie problemu,a za wszystko co się z nimi dzieje,obwiniają innych. Tak też jest w twoim domu. Mamie nie da się pomóc,ona zdominowała wszystkich a jedyną osobą,która nie daje wejść sobie na głowę...jesteś ty.
Jedynym rozwiązaniem,w takich sytuacjach jest odseparowanie się od toksycznej osoby i ograniczenie kontaktów do minimum,stawianie granic i asertywnosc.
Masz 19 lat,więc myślę że dobrze by było jakbyś wybrała studia gdzieś daleko od domu w innym mieście. To będzie taka naturalna wyprowacka i koniecznie postaw na swoim. Niech cię nie zwiedzie jej płacz i lament,że ją zostawiasz samą. Bądź twarda. Dobrze też,jakbyś skorzystala z pomocy psychologa,bo terapia jest ci potrzebna i wiele cię nauczy a to będzie kapitał na twoje przyszłe udane życie.
Czego bardzo ci życzę i pozdrawiam. - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1270953/1.html#p1271012https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1270953/1.html Toksyczna matka GośćZalogowani użytkownicy mają możliwość budowania własnego statusu na forach grupy Medforum.
Po napisaniu odpowiedniej ilości postów przy avatarze pojawi się odpowiedni status.- Początkujący/ca - mniej niż 100 postów
- Wtajemniczony/na - pomiędzy 101 a 300 postów
- Forumowicz/ka - pomiędzy 301 a 1200 postów
- Komentator/ka - pomiędzy 1201 a 3600 postów
- Lider/ka opinii - pomiędzy 3601 a 6000 postów
- VIP - więcej niż 6001 postów
Po pierwsze mamy nie zmienisz. Jeżeli ktoś nie dostrzega problemu to się nie zmieni. Po drugie, nie dziw się tacie. Twój tata jest osobą współuzależnioną. Twoja mama po prostu sobie go podporządkowała do tego stopnia, iż jest wstanie obwiniać się za całe zło tego świata. Powinnaś najpierw przejść się sama do psychologa, opowiedzieć mu o waszej sytuacji, a następnie przejść się tam z ojcem mówiąc mu, że w ten sposób pomoże mamie. Oboje staliście się ofiarami przemocy jak i fizycznej tak i psychicznej, a to niestety niesie za sobą swoje konsekwencje. Obojgu wam jest potrzebna pomoc.
Ostatnia edycja:Żyj tak, abyś niczego w życiu nie żałował.
- https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1270953/1.html#p1281192https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1270953/1.html Toksyczna matka GośćGość 2017-01-12 23:54:04
Witam, to mój pierwszy post na tego typu stronie ale czuję że po prostu muszę gdzieś zasięgnąć wsparcia. Może krótkie wprowadzenie - mam 19 lat, od pół roku jestem studentką, mój tata jest marynarzem a mama od kiedy ja się urodziłam przestała być aktywna zawodowo. Wcześniej była kasjerką.
Nawet nie wiem od czego zacząć. Większość dzieciństwa spędziłam z matką, bo tata ze względu na zawód w domu był średnio przez pół roku. Od zawsze była bardzo nadopiekuńcza, bała się wypuszczać mnie na dwór samą, wolała sama wszędzie ze mną chodzić, do przedszkola też nie poszłam bo wolała się mną zajmować. Była też bardzo nerwowa, nie miała oporów przed uderzeniem mnie za najmniejsze przewinienie typu bałagan w pokoju czy kiedy nie chciałam położyć się spać wystarczająco wcześnie. Bez ogródek także mnie wyzywała, nie będę tu przytaczać tych epitetów ale były to określenia jak spod rynsztoka, nigdy nie byłabym w stanie powiedzieć w ten sposób do kilkuletniego dziecka, oczywiście zawsze potem tłumaczyła się że to "w nerwach". Co ważne, mama od zawsze pałała też nienawiścią do rodziny ojca (jego matki, brata, żony brata), ubzdurała sobie że ci ludzie nas nie znoszą i na każdym kroku jesteśmy do nich porównywani, babcia rzekomo miała kilka razy coś nieprzyjemnego jej powiedzieć, potrafi to wypomnieć nawet teraz, po 20 latach chociaż nie chce mi się wierzyć żeby takie słowa rzeczywiście padły. Rodzice cyklicznie kłócili się o to, w końcu tata przywykł chyba że obraża jego rodzinę, zależało mu głównie na tym by w domu był spokój. Oczywiście kiedy ona się z nimi spotykała była miła i słodka, a potem o ironio, mówiła jacy to ONI nie są fałszywi.
Wydaje mi się że wszystko zaczęło iść w "chorym" kierunku kiedy tata miał wypadek prawie 4 lata temu, była wtedy groźba że może nie wrócić do zdrowie, nie chodzić, poza tym były problemy z ściągnięciem go do kraju (wypadek miał kiedy był w pracy za granicą) więc był to też miesiąc dodatkowej nerwówki. Po wypadku tata miał długą rehabilitację, na szczęście wszystko dobrze się skończyło i wyszedł bez większego szwanku, ale miał problemy ze znalezieniem pracy. Wtedy się zaczęło. Mama zaczęła powtarzać mu że jest nieudacznikiem, zerem, nie potrafi zadbać o rodzinę, że jakoś jego bratu (który też jest marynarzem) wszystko się powodzi, że nie powinna za niego wychodzić. Dopiero niedawno dowiedziałam się właśnie od babci ze strony taty że popadł w tamtym okresie w straszny dołek psychiczny, naprawdę zaczął postrzegać się jako porażkę, babcia zmusiła go żeby poszedł do psychologa (mama wyraziła zgodę pod warunkiem że nikt z rodziny się nie dowie, bo według niej odwiedzanie psychologa to coś czego człowiek powinien się wstydzić - dlatego też ja nic o tym nie wiedziałam) . Tata jakoś stanął w końcu na nogi i znalazł pracę. Ale od tego czasu kłótnie o jego rodzinę wybuchały coraz częściej, mama czepiała się dosłownie z dnia na dzień jakichś rzeczy sprzed kilkunastu lat, całymi dniami potrafiła na niego krzyczeć, wyzywać.
W tym czasie ja poszłam do liceum, więc zaczęła też wyżywać się na mnie. Wybrałam sobie szkołę do której musiałam trochę długo dojeżdżać - jestem najgorsza, bo nie ma mnie całe dnie w domu a ona czeka z obiadem i siedzi w domu sama, spotkam się z koleżankami - ona siedzi sama i nie potrafię znaleźć dla niej czasu, kiedy już wyszłam - musiałam wysyłać jej sms co jakiś czas, przeważnie dzwoniła też do mnie w trakcie i wyzywała od najgorszych, że pokój nieposprzątany, że znowu ona musi iść z psem i że zaraz po prostu go wypuści i i tp. Mama nie pracuje. Ma jedną przyjaciółkę z którą utrzymuje kontakt telefoniczny. Nie ma zainteresowań. Jest zaniedbana. Jej każdy dzień wygląda tak samo - wstaje, śniadanie, gotuje/sprząta, obiad, czyta książkę, ogląda telewizję, idzie spać. Wyjątkami jest kiedy wyjdzie do sklepu czy zapłacić rachunki albo odwiedzić swoich rodziców. Nic poza tym. Kiedy sugeruje jej się że mogłaby znaleźć pracę to wpada w furię, mówi że to tylko jej sprawa, tata powiedział że ona "wstydzi się iść do pracy", bo co ludzie powiedzą i tp. Dodam że po tych zajęciach typu posprzątanie czy ugotowanie czegoś do końca dnia męczy jaka to jest zmęczona i że nikt jej nie pomaga.
Rok temu tata stracił pracę z powodu kryzysu w branży. Dostał potem kolejną, ale trochę gorzej płatną. I znowu się zaczęło - jest nieudacznikiem, nic nie potrafi, ona go nienawidzi, zniszczył jej życie. Ja tym czasem bardziej zbliżałam się do babci ze strony ojca - mama całe życie powtarzała mi że ta kobieta jedynie porównuje mnie do moich kuzynek, ma mnie gdzieś - tak naprawdę więcej sympatii poczułam od niej niż od calej rodziny matki razem wziętej. I w sumie od kiedy babcia opowiedziała i o tym psychologu to jakoś bardziej zaczęłam się w to angażować emocjonalnie - zraniło mnie bardzo że mama doprowadziła tatę do takiego stanu, więc podczas ich kłótni włączałam się i sama ją atakowałam. Moja mama jest człowiekiem bardzo ograniczonym. Nie potrafię tego inaczej ująć, ale ona jest najzywczajniej głupia. Nie potrafi dobierać logicznych argumentów, składać jakichś normalnych zdań, wyzywa rodzinę ojca a kiedy ja mówię że jej rodzina nie jest święta to robi się cała czerwona, zaczyna płakać i wyzywać mnie od niewdzięcznych ***.
Ja po prostu jej nienawidzę. Po 19 latach potrafię to powiedzieć głośno, nienawidzę swojej matki. Po każdej kłótni staram się pocieszać ojca który jeszcze ją usprawiedliwia, mówi że może to wszystko jego wina, że ta jej agresja bierze się z powodu tego że nie zapewnił jej należytego poczucia bezpieczeństwa. Ja powtarzam mu że osiągnął coś w życiu, że jestem z niego dumna, że go kocham a on tylko mówi mi że mam nie winić matki. Jak mam jej nie winić? Niszczy naszą rodzinę. Ostatnio zaczęłam go namawiać żeby ją zostawił, oczywiście powiedział że nigdy tego nie zrobi bo ją kocha. Nie rozumiem tego. Nie potrafię zrozumieć.
I mimo że od dłuższego czasu darzyłam ją niechęcią to teraz po prostu się jej brzydzę. Nie potrafię się przemóc i dać jej przytulić, kiedy coś do mnie mówi to ucinam temat bo nie da się z nią porozmawiać o niczym mądrym, pozatym ja nawet NIE CHCĘ z nią rozmawiać, nie chcę mieć z nią niczego wspólnego, chciałabym usunąć ją z mojego życia. Najbardziej się boję o to że kiedyś też taka będę.
A co jest najśmieszniejsze? Że jak tata widzi moje zachowanie wobec niej to ma do mnie żal. Mówi że nie powinnam tak postępować, że sprawiam jej przykrość. A uczucia innych się nie liczą? Kiedy ona ma "dobry dzień" to on chodzi jak w zegarku bo boi się cokolwiek złego powiedzieć, nwet do własnej matki dzwoni po kryjomu. Powiedział mi że musimy wszyscy iść na jakieś kompromisy. Czyli co zrobić, wiecznie iść na rękę matce? Powiedziałam mu że nie dam rady. Że nie będę udawać że jasne, nie obchodzi mnie że jest toksyczna i poudaję że wszystko ok. To jak ona się zachowuje to po prostu tyrania, i ojciec się jej poddaje dla świętego spokoju. Ja tak nie potrafię.
Nie wiem po co to piszę. Dla porady? Nie wiem czy cokolwiek da się zrobić. Miło by było gdyby ktoś wyraził swoją opinię, może znacie jakieś podobne przypadki? Już nie wytrzymuję psychicznie.
Z góry dziękuję za odpowiedź. - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1270953/1.html#p1281194https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1270953/1.html Toksyczna matka Gość
Ja również nienawidzę swojej matki nie dość że była toksyczną głupią debilką to jeszcze alkoholiczką W 2000 roku umarła i to jest jedyna dobra rzecz którą zrobiła w tym swoim marnym życiu.Gdyby żyła omijałaby ją jak śmierdzące na odległość gó..o
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Borderline śmiertelny związek
Witam jestem związku z dziewczyną która cierpi prawdopodobnie na borderline....
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - Wstawanie w nocy
CześćRozwinę swój poprzedni temat - nie wiedziałem, że ludzie...
- Jakie macie objawy schizofrenii paranoidalnej?
Jak w tytule. Podzielcie się swoimi objawami. Pozdrawiam.
Forum: Schizofrenia - Potrzebuje pomocy
Chciałbym się dowiedzieć, co może oznaczać obecność w...
Forum: Zaburzenia psychiczne