Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Toksyczna matka (4)
- https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1295062/1.html#p1295062https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1295062/1.html Toksyczna matka Gość
Witam, od niedawna czytam wątki dotyczące toksyczności rodziców. Od niedawna, ponieważ dopiero teraz udało mi się nazwać rzeczy po imieniu. Dotychczas myślałam, że zaburzone relacje miedzy mną a matką to moja wina, ze ja powinnam być lepsza...nie potrafiłam zdefiniować problemu. A teraz już wiem. Mam toksyczną matkę. Czytam Wasze historie i dosłownie mogłabym kopiować fragmenty i wstawiać jako opis mojego życia.
Muszę się wygadać..., wiec w skrócie moja historia. Mam 32 lata, męża dwie córeczki i mieszkamy w domu moich rodziców. Od kilku miesięcy relacje zięć - teściowa są fatalne. Ale niestety, otworzyło mi to oczy i zrozumiałam mechanizmy w jakie zostałam uwikłana przez jak mam nadzieję nieświadomą matkę. Po urodzeniu 1 córki - 9 lat temu, mieszkaliśmy w 1 pokoiku. żona. Oczywiście mama wkroczyła pełną parą.....kąpała, lulała do snu, kupowała mleko, pieluchy.....we wszystkim chciałą mieć decyzyjność. A ja słuchałam.Bałam się, że babci będzie przykro jak odmówię, że w koncu to babcia więc jej można więcej..... bałam się że strzeli focha i będzie obrażona. Ten lęk miałam cały czas w relacji z matką. Kiedy gdzies chcielismy z mężem wyjechac, wakacje, weekendy zawsze musałam przedyskutowac to z mamą bo inaczej była zła. Trzeba było składac raporty gdzie, co kiedy i z kim, bo się obrażała. Zeby nie miec poczucia winy wtajemniczłam ją praktycznie we wszystko. To był mój błąd. We wszystkim doradzała, wymuszała ale co najgorsze nigdy nikt nie spełniał jej oczekiwań. Cokolwiek zrobił mój mąż zawsze było nie tak. Źle, bo jest nie taki, nie siaki. Zawsze zaczynała zdanie "powiedz Tomkowi żeby...". Mój mąż też nie ma łatwego charakteru i trafiła kosa na kamień....Na przestrzeni lat kilka razy mocno się posprzeczali, a 5 miesiecy temu nastąpił decydujący zgrzyt. Urodziła nam sie 2 córka niestety nerwy mu pusciły, jak weszła nam do pokoju to kazał jej wyjsc i wyprowadził ją za drzwi. Nie twierdze ze zrobil dobrze, mogl byc wiekszym dyplomatą jesli nie zyczył sobie jej wizyty, jednak mama dostała histerii..... skończyło sie szpitalem nerwicą, wrzaskami, wygarnięciem wszystkiego.... Strasznie to przeżyłam i oskarżyłam go o wiele rzeczy, kazałam sie spakować i wyprowadzić do ojca. Tak tez zrobił. Na swoje wytłumaczenie miał fakt, że nie chce by znow babka wychowywała mu dziecko. Mnie dopiero teraz otworzyły się oczy. Żal straszny miałam do obojga, jednak widze ze gdyby nie to zajście, nie dostrzegłabym problemu. Najgorszy jest fakt ze utrzymując teraz pełny dystans, mama nie rozumie o co chodzi, obraza sie złości.....nie rozumie. Dzis rozmawiałyśmy wszystko jej powiedziałam co mnie dręczy i boli, to była w szoku.....padło nawet stwierdzenie ze mam urojenia i jestem chora! Mąż wrócił, mieszkamy razem, na poddaszu, jednak napięcie nadal jest i to duże, nie sposób mieszkać razem i nie miec wspólnych stycznych. Mam juz serdecznie dość, najchętniej bym sie wyprowadziła, jednak zainwestowaliśmy wszystkie oszczędności w zrobienie poddasza i na obecną chwilę mam patową sytuację. W trakcie rozmowy powiedziałam mamie, ze traktuje mnie jak małą dziewczynkę, niezdolną do decyzji, trzeba jej pomagac, wyręczać, ze jestem od niej emocjonalnie uzależniona i tak jak umiałam odcięłam tę pępowinę. Ona tego w ogóle nie zrozumiała.....porażka moja, mam wyrzuty sumienia i cały czas szept wewnętrzny ze to moze ona ma racje.... Bo np mowie"nigdy mnie nie pochwaliłaś, nigdy nie powiedziałas ze świetnie sobie radze, ze jesem zaradna" to ona stwierdziła ze nie ma po co bo to normalne, po co ma mi to mówić. ... i na koniec....stwierdziła ze zrobi taki dystans jak z obcą osobą, jak z sąsiadką, taki ze hohoho. a jak bede chciała to sama do niej przyjdę....Nie mam juz siły, a mężowi nie chce sie zwierzać, bo jest bardzo przeczulony na jej punkcie..... Dzięki ze mogłam sie wygadać . - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1295062/1.html#p1295096https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1295062/1.html Toksyczna matka Gość
W takich relacjach,trzeba stawiać granice i ty starasz się to robić i b dobrze.
Popełniliście błąd,decydując się mieszkać pod jednym dachem z rodzicami,choć od początku relacje twojego męża i matki,nie były dobre.
Żeby pozbyć się ciągłego napięcia i poczucia winy,to powinnas poddać się psychoterapii. - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1295062/1.html#p1295713https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1295062/1.html Toksyczna matka
Psychoterapia swoją drogą, ale moim zdaniem jesli chcecie normalnie zacząć żyć i samodzielnie decydować o waszych dzieciach powinniście się jak najszybciej wyprowadzić. Znam wiele związków, które nie przetrwały małżeństwa gdyż mieszkali z toksycznymi teściami. Rozumiem,że zainwestowaliście dużo pieniążków ale spokój nie ma ceny. Ja też mieszkałam jakiś rok z moimi rodzicami, wierz mi jeszcze rok albo dwa i by było po małżeństwie. Dzisiaj mieszkami sami i to jest bardzo duży komfort psychiczny dla nas obojga. Może być mniej kasy, może być ciasniej ale nikt się nie wtrąca, nie przestawia rzeczy i nie czepia o ***. Rozważ tą decyzję a nie pożałujesz powodzenia
"Zanim osądzisz błędy innych, zwróć uwagę na własne błędy. Ten, kto rzuca błotem, nie może mieć czystych rąk."
"Przechodzimy na wyższy poziom dopiero wtedy, gdy zaczynamy traktować innych lepiej, niż oni nas traktują." - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1295062/1.html#p1297774https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczna-matka/watek/1295062/1.html Toksyczna matka
Dokladnie, spokoj Wasz jest najwazniejszy. W cholere to poddasze. Wyprowadzcie sie i zacznijcie odnowa. Tak zyc nie mozna, wszyscy sie wykonczycie. Pieniedzy zal, ale jest z pewnoscia cala gama rozwiazan. Cos za cos.
U mnie byla podobna tesciowa..I moj maz tak sluchal swojej matki, jak Ty swojej, ze wszystkiego sie zwerzal. Ile razy chcielismy sie rozwiezc, to nie pamietam. Codziennie byl temat rozwodu /z mojej strony/.
Chociaz jego matka z nami nie mieszkala /59 km od nas/ to potrafila przyjedzac codziennie i w naszym mieszkaniu dyrygowac.
Odcielam sie, nie mam z nia kontaktu od 2 lat. Mielismy terapie malzenska, obydwoje korzystamy z pomocy psychiatry, bo przerwanie pepowiny bylo takim obciazeniem dla meza, ze trafil do szpitala psychiatrycznego /z ktorego go wypuscili nastepnego dnia/, ale teraz bez lekow nie wyrabia.
Walcz o siebie i rodzine. Moj maz tez nie widzial toksycznej matki. Terapeutka otworzyla mu oczy. - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Głosy w glowie
Zacznę od tego, ze mam zaburzenia lękowe i głęboka fobie społeczna...
Forum: Schizofrenia - Panika, lęki
Witam wszystkich! Potrzebuje porady bardziej doświadczonych osób, spojrzenia na...
- Nie wiem co się dzieje
Ostatnio nie ważne gdzie jestem zawsze znajdzie się ktoś kto doprowadza mnie to...
Forum: Po godzinach - Bliska osoba w szpitalu psychiatrycznym.
Dzień dobry, mam nadzieję że jest to poprawny kanał forum do mojego...