Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: toksyczni rodzice - prosze o pomoc w znalezieniu specjalisty (94)
- https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html#p72566https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html toksyczni rodzice - prosze o pomoc w znalezieniu specjalisty Gość
Mam na imię D. i prawie 27 lat. Jestem dzieckiem toksycznych rodzicow, o czym zdałam sobie sprawę około roku temu, jednak walkę ze swoją chorobą zaczynam dopiero dzisiaj ponieważ nie docierało do mnie jak bardzo jestem uzależniona. W mojej rodzinie nigdy nie było przemocy fizycznej, alkoholizmu, biedy czy innych patologii, a ja – jako ukochane dziecko miałam dosłowienie wszytsko. Było też niestety wiele, wiele nieprzyjemnych słów, które wysłuchiwałam kiedy nie spełnianiałm oczekiwań moich rodziców. Żeby opowiedzieć moją historę, potrzeba by kilku godzin, jednak postram się streścić moją opowieśc do kilku etapów mojego życia.
Od razu też powiem jaki jest mój cel – rozpaczliwie poszukuję psychologa, który będzie w stanie mi pomód żyć normalnie bez balastu odpowiedzialności ciąglej i niedoścignionej próby uszczęśliwienia moich rodziców. Wydaje mi się, że moja matka jest znacznie gorsza w stosunku do mnie niż ojciec, ale mam także wrażenie od pewnego czasu, że matka nastawia ojca przeciwko mnie, co mnie bardzo boli bo zawsze byłam „córeczką tatusia”.
----- Dzieciństwo ----
Urodziłam się po 12 latach małżeństwa moich rodziców jako jedynaczka. Ukochane, wyczekiwane dziecko. Moi rodzice mają dzisiaj około 65lat wiec pojawienie się dziecka około 40tki oznaczało dla nich spełnienie marzeń.
Jako dziecko pamiętam niewiele, miałam wszytsko co tylko zapragnęłam – zabawki, wakacje, rodzice poświecali mi także bardzo dużo czasu pomagając mi w nauce. Niestety – nie zawsze spełniałam ich oczekiwania, bo kiedy zamiast piątki z dyktanda przynosiłam czwórkę, musiałam wysłuchiwać ile to czasu ze mną pracowali a ja się nie postarałam, nieraz też książki latały po pokoju, bo ja – jako małe dziecko – nie umiałam się wystarczająco skupić na ułamkach.
Relacje moich rodziców były dość chłodne – często się kłócili, zawsze to mama mówiła jak jest nieszczęsliwa i jak bardzo chciałaby zmienić swoje życie. Nigdy też nie widziałam żeby się prztulali, całowali ani nawet spali w jednej sypialni. Rodzice odkąd pamietam mieli osobne sypialnie a ja spałam z matką w małżenskim łóżku do 18 roku życia!!!! Oficjalna wersja mówi, że ojciec chrapał i nie było innego wolnego pokoju, ale jak było naprawdę to tylko rodzice wiedzą. Pamiętam jak matka mówiła, że ich relacje pogorszyły się odkąd ja pojawiłam się na świecie i że każda awantura jest z mojego powodu i że ja niszcze ich małżeństwo.
------ Dorastanie w domu -----
Uczyłam się bardzo dobrze, zawsze byłam prymusem. Ponieważ moi rodzice bardzo ingerowali w moje życie oprócz nauki nie było wolno dosłownie nic. Chciałam pójśc na ognisko szkolne – nie mogłam, bo byłam za młoda, chciałam pójść na dyskoteke z koleżankami – powrót najpóźniej o 20ej (dyskoteka zaczynała się o 22ej), chciałam iść do urodziny do koleżanki z klasy – usłyszałam tylko, że szkodza mojego czasu bo i tak te przyjaźnie nie przetrwaja, chciałam pójść na randkę – cały czas czułam się śledzona i miałam wrażenie, że rodzice są tuż obok. Zresztą później okazywalo się w domu, że oni i tak lepiej ode mnie wiedzą gdzie byłam i co robiłam, wiec nawet nie było co komentować. Oczywiście połowa to była kompletna bzdura, nie mniej jednak do dzisiaj nie wiem skąd oni wiedzieli tyle detali z moich nastoletnich randek ?! Nie było mi wolno wyjść z domu więc żaden chłopak nie chciał się ze mną spotykać. Zaczęłam się buntować, pyskować, stawiać się – ale słyszałam tylko, że jestem nimformanką i tylko myślę o „męskich gaciach”. Po każdej awanturze rodzinnej, która była coś często słyszałam, że niszczę im zdrowie, że nie będą przeze mnie spać całą noc, że takie zachowanie jest niedopuszczalnie w żadnej rodzinie. Nieraz dostałam w twarz od ojca albo słyszałam od matki takie słowa, których nie wypowiedział mi najgorszy wróg. Matka zawsze mówiła, że wszedzie gdzie ze mną idzie zawsze musi się za mnie wstydzić, że znowu zepsułam jej humor przed wyjściem z domu, że znowu bedzie dzwonic do rodziny i przepraszać za moje zachowanie. Najgorsze słowa jakie kiedykolwiek słyszałam wypowiedziała do mnie matka, mówiąc mi, że jestem jej nawiększą porażką (pedagogiczną?) i ... że gdyby wiedziała jak będzie wyglądać macierzyństwo nigdy nie zdecydowała by się na dziecko. W kwestii relacji matki z ojcem też często słyszałam, że w następnym życiu zostanie starą panną i że nigdy nie założy rodziny.
----- Okres studiów ----
Wyrwałam się z domu. Po raz pierwszy w życiu poczułam się wolna.
Moje studia były bardzo cieżkie, wymagały mojego wysiłku od rana do późnych godzin nocnych przez całe 5 lat. Moi rodzicie nagle zdali sobie sprawę, że ja zaczęłam podejmować niezależne decyzje i że tracą kontrolę nade mną, wiec praktycznie od początku studiów miałam codziennie kontrolne telefony, a kiedy nie odbierałam z jakiejs przyczyny to zażądali numerów od moich współlokatorów żeby oni mogli ich informować gdzie i z kim jestem. Na szczęście tego nigdy nie zrobili, ale co się najadłam wstydu to mi wystarczy na całe życie. Jak się można domyślic – nikogo to nie obchodziło, wiec moglam też liczyć na ich lojalność. Później zażądali dokładnych terminów egzaminów, pytali jak mi idzie itp.... Pewnego razu miałam zdawać bardzo cieżki egzamin. Rodzice wydzwaniali non stop jak mi nauka idzie itp. Wtedy powiedziałam sobie dośc – nie powiedziałam im o żadnym innym zaliczeniu i zawsze mówiłam że „tu nigdy nic nie wiadomo” dla świetego spokoju. Czesto też straszyli mnie, że będa mi robić kontrolne naloty. Na dźwięk codziennego telefonu dostawałam drgawek, ale nie miałam odwagi powiedzieć – nie dzwoncie, bo nie mam ochoty gadać, bo jestem zmeczona, bo nie chce dostać kolejnego ochrzanu. Moi współlokatorzy widzieli jak cierpie, jak płacze, jak z nimi wykłócam o swoje prawa, jak walcze sama ze sobą i jak bardzo próbuje być dorosla, ale ktoś mi na to nie pozwala. Wtedy powoli zaczęłam zdawać sobie sprawę, że tylko ja jeżdże do domu z takim ogromnym napięciem i stresem i że tylko mnie rodzice kontrolują krok w krok jak 5-latkę. Do domu jeździłam średnio raz w miesiącu na weekend. Czułam związane z tym napięcie, kolejną spowiedź, kolejną awanturę wisząca w powietrzu. Kiedy przyjeżdzałam czekał na mnie ciepły obiad, wyprawka spożywcza na następny tydzień i zawsze jakaś mała niespodzianka w postaci nowej bluzki, torebki itp ... oprócz tego musiałam również wysłuchać kilku przyktrych uwag, że jestem gruba, że mam brzydki kolor włosów, że
jestem brzydko ubrana. Kiedy się żaliłam, że mam cieżko na studiach – słyszłama tylko, że wszyscy studiują i że wszyscy sobie radzą, bylo trzeba iść do zawodówki jak sobie nie radzisz.. Przykre dla mnie były takie słowa, bo przyjeżdżałam do domu z nadzieją „naładowania akumulatorów” a jak się później okazywało wracałam w poniedziałek na zajęcia kompletnie rozbita. Często też słyszłałam, że przyjeżdżam do domu się wykompać, najeść i zrobić pranie i że zawsze kiedy przyjeżdżam, to matka ma przy mnie więcej domowych obowązków, bo musi prać moje ciuchy itp. Inne dziewczyny w moim wieku same sobie piorą i gotują obiady. Nigdy w życiu nie przywiozłam celowo prania do domu, może raz kiedy mieliśmy uszkodzoną pralkę, wiele razy też proponowalam, że ugotuję obiad po studencku, ale matka mówiła że ona juz ma przygotowane itp.
Wiele razy też słyszałam, że jak przyjeżdżam do domu to nie poczuwam się do odpowiedzialności za to miejsce i że przyjeżdżam jak ksieżniczka do hotelu. Ja mówiłam, błagałam – posprzątam, tylko pozwólcie mi pospać troche dłużej, ale o 9 rana mama już biegała z odkurzaczem po mieszkaniu i witała mnie słowami, że jak zawsze nie może na nikogo liczyć.
Ojciec nie robił mi zwłosliwych wymówek, cieszył się, że pnę się do góry, że osiągam sukcesy i mówił wiele razy, że jest ze mnie dumny, nie mniej jednak jego inwigilacja i wtrącanie do dnia codziennego była gorsza niż kilka obraźliwych słów ze strony matki. Pytałam parę razy ojca co mam zrobić, żeby matka tak po chamsku się do mnie nie odzywała ? Słyszałam tylko, że matka ma trudny charakter i musimy ją tolerować taka jaka jest bo o nas dba i że na swój sposób nas bardzo kocha.
Minęło 5 lat i nadszedł czas obrony pracy mgr. Nie przyznałam się rodzicom do daty mojej obrony. Słyszałam też wiele razy, że mam się nie przyznawać w rodzinie o czym piszę pracę mgr bo dla laika to brzmi tak bardzo prosto i wręcz dziecinnie. Mówiłam tylko, że nie wiem kiedy, że to zależy od dziekana itp... Oczywiście ja wszytsko wiedziałam, nie mniej jednak nie chciałam mieć żadnych niepotrzebnych emocji ani nie chciałam też usłyszeć przez wejściem na salę, że jestem gruba i brzydka. Nie wiem dlaczego, ale moi rodzice ubzdurali sobie, że oni będą honorowymi gościmi na mojej obronie – bo jak oni twierdzą, gdyby nie oni, nie miałabym takich wspaniałych warunków do nauki. Oczekiwali wręcz, że moja praca mgr będzie z dedykacją dla nich.
W między czasie poznałam wspaniałego chłopaka, który również mnie wspierał i dodawał mi sił. Ponieważ zdecydowaliśmy połączyć nasze serca i drogi, ja postanowiłam się przeprowadzić do niego ... za granicę.
W poszukiwaniu miłości, szczęścia i lepszego życia zakomunikowałam rodzicom, że jestem dorosła, jestem wykształcona, mówię biegle po angielsku i że wyjeżdżam do Ad. Ogromnym problemem był mój uczłowieczony zwierzak, który dla moich rodziców był wyrazem mojej nienormalności i potrzeby macierzyństwa. Rodzice powiedzieli, że zaopiekują się moim królikiem ale musze im przyrzeć, że wróce za dwa lata do kraju – do nich. Nigdy nie ukrywałam, że życie w małym miasteczku mi nie odpowiada i że nie po się uczyłam, żeby wrócic na wieś do rodziców wiec z góry powiedział, że tak – obiecuje że wrócimy za dwa lata, nie mniej jednak na pewno nie do domu.
Moi rodzice dostali szału na wieśc o wyjeździe i o tym, że ich zostawiam samych. Powiedzieli nawet, że już nie jestem ich dzieckiem i że adoptują sobie nowe. Są na to oczywiście zastarzy. Mówili, że tam gdzie pojadę będę nikim, że mimo wyższego wykształcenia będę zmywała gary w jakimś pubie i że jak wróce do Polski to wszyscy moi znajomi z roku będą już kilka poziomów kariery nade mną, a ja będę zaczynała od zara.
Slyszałam też od matki, że wszytskie moje koleżaki ułożyły sobie życie przy rodzicach, że wszytskie wróciły po studiach do domu, że założyły rodziny, wyszły za mąż, że mają małe dzieci, a ja jestem ciągle w rozjazdach, ciągle ponoszę porażki a oni wraz ze mną ; że ich zawiodłam.
------ Dorosłe życie -----
Zdarzyło się też kilka razy, że rodzice otwierali moją konrespondecję. Prosiłam, żeby tego nie robili i nie robią jeśli, chyba że poproszę o otworznie koperty, nie mniej jednak uważają że mam przed nimi jakieś tajemnice jeśli nie mogą otworzyć mojej koperty.
Ad., żeby uczynić mnie szczęśliwać – poprosił mnie o rękę. Byłam taka radosna, pełna nadzei na nową rodzinę. Moi rodzice zaczeli wszytsko organizować – datę ślubu, gości itp. Ja przytaknęłam głową, bo wiedziałam, że taka postawa wynika z ich szczęscia – w końcu udało mi się sprawić im przyjemność ! Niestety zapomniałm w tym czasie o Ad. a to przecież miała być tylko nasza decyzja kiedy bedzie ślub, gdzie i kto na nim będzie. Nikt inny nie ma prawa się do tego wtrącać. Ad. przemilczał sprawę i przystał na moje prośby, ale dzisiaj wiem ile go to kosztowało. Matka mówiła, że ją przy życiu trzyma jeszcze tylko kilka chwil – nasz ślub cywlny, potem kościelny i potem chciałaby jeszcze zobaczyć jednego wnuka i może umierać w spokoju. Wszytsko kręci wokół śmierci, choroby, samotności. Tak bardzo się boję i martwię, co stanie się ze mną kiedy jednego z nich zabraknie, kiedy obu ich zabraknie... juz dzisiaj mam straszliwe wyrzuty sumienia, że nie mam dla nich czasu, że tak rzadko dzwonie, że tak rzadko ich odwiedzam, że nie mogą na mnie liczyć bo mieszkam za daleko. Po prostu – zostawiłam im zupełnie samych na pastwę lostu. Zaczeły się teksty, że oni dali mi wszytsko, dali mi wyszkatłcenie, dali mi takie świetne możliwości, a ja się na nich wypiełam, że mam ich w du***,
Że ich porzuciłam, że chciałabym żeby umarli, że ich wykończe itp., że oni mi poświecili całe swoje życie i teraz kolej na mnie spłacić swój dług, że im odbierać możliwosć z cieszenia się moją nową rodziną. Matka twierdzi też, że chcę zakładać nową rodzinę niszcząc starą rodzinę – czyli poza rodzinnym domem, poza ich ingerencją i możliwością współuczestnictwa.
Wiele razy mówili też, że są doświadczani różymi chorobami. Nie mówili wprost, że ja jestem winna, ale ja się czuje za to wszytsko winna mimo wszytsko. Słyszałam też, że mam się o nich nie martwić, że sprzedają dom, że pójdą do domu starców i że znajdzie się ktoś, kto im wyprawi godny pogrzeb a ja nawet nie muszę przyjeżdżać.
Ja w podświadomości bardzo się buntowałam, płakałam prawie do utraty przytomności, walczyłam sama ze sobą, krzyczałam nie mniej jednak wierzyłam, że oni mają rację. Dostałam od Ad. Książkę Susan Forward pt. „Toksyczni rodzice” wiec powolutku zaczełam widzieć co się wokół mnie dzieje, nie mniej jednak wciaż nie zdawałam sobie sprawy, że lęk przed rodzicami a jednocześnie poczucie opowiedzialności za ich szczęscie wcale nie leży w moich rękach. Do domu jeżdżę średnio co 6-8 tygodni na weekend jednak prawie za każdym razem słyszę że oni mnie tak bardzo mocno kochają, ale i jednocześnie zawsze trafi się jakaś mała awanturka a to, że ja nie mam ochoty iść do kościoła a przecież oni mnie wychowali na chrześcijanina albo o to,że był pogrzeb czy ślub w rodzinie, a ja swoim wyjazdem całkowiecie wyparłam się rodziny, co jest dla mnie dość bolesne i nieprawdziwe. Jest mi z tym wszytskim bardzo, bardzo źle, ale nie umiem im się wprost przeciwstawić czy zerwać kontakt. Kocham im ponad swoje życie, są jedyną rodziną jaką mam i za bardzo się boję, że swoim postępowaniem mogłabym zrobić im krzywdę.
Ad. patrząc na moje cierpienie, brak stabilizacji i co najgorsze – brak możliwości założenie ze mną normalnej prawidłowo funkcjonującej rodziny, namówił mnie na spotkanie z psychologiem. Spotkałam się z dwoma paniami psycholog – w sumie 3 sesje. Nie było dla mnie proste, wręcz bardzo bolesne, bo tylko rozdrapało zarośnięte rany z dzieciństwa o których udało mi się zapomnieć. Niestety obu Paniom mimo swoich starań nie udało mi się pomóc. Prawdopodobnie zabrakło im doświadczenia w kwestii pomocy dzieciom „toksycznych rodziców”. Płakałam, cierpiałam i broniłam się przed kolejnymi sesjami, które tylko rozdrapywały rany i nie wnosiły nic nowego do mojego poczucia odebrania radości i chęci życia moim rodzicom. Zresztą, mój ojciec wiele razy zaznaczal że ja jestem jego całym życiem, że ma tylko mnie. Matka jaka była dla mnie taka była, wiele razy powiedziała mi wiele bardzo, bardzo złych słów ale wiem, że mnie kocha ponad wszytsko.
W miedzy czasie w stosunku do ukochanego człowieka ja sama stałam się niedobra, a moje odzywki zaczeły przypominać te, które nieraz słyszałam w domu i które kosztowaly mnie tak wiele łez. Zapomniałam również w tym wszytskim, że ślub cywilny który miał się odbyć za 2 miesiące (!) był przede wszytskim naszą chwilą, a ja – zamiast z moim Narzeczonym – konsultowałam wszytsko z rodzicami, żeby tylko nie usłyszeć w tym moim wymarzonym, wyczekiwanym dniu jakiegoś przykrego słowa niezadowolenia. Mój Narzeczony zszedł na bok. Zgubił się gdzieś między moją sukienką, restauracją a listą gości .... w mojej głowie roiły się tylko myśli jak sprawić, żeby moi rodzice byli zadowoleni z tego dnia?!
No i stało się. Ad. odwołał ślub, ale nie zerwał zaręczyn. Prosił mnie wcześniej wiele razy, żebym zaczeła się leczyć bo w takim stanie nie będę umiała założyć zdrowo funkcjonującej rodziny. Płakałam, błagałam, przepraszałam. W tej chwili nie ma to znaczenia. Rodzice na wieść o odwołanym ślubie zareagowali dość stanowczo – powiedzieli, że mam go natychmiast rzucić, że mnie nie kocha, że będę jego utrzymanką. Ojciec powiedział, że jeśli zostane w tym samym mieszkaniu to już nie będę już jego dzieckiem, że jestem kurtyzaną. Poza tym, że jestem naiwna, głupia i że nie przecież cała rodzina wie i że nie można w ostatniej chwili, kiedy wszytsko już było postanowione wycofywać się z raz podjętej decyzji. Jak już mówiłam, decyzję podjęłam ja z rodzicami, Ad. przytaknął żeby zrobić mi przyejmność. Wpadłam w depresję, potrzebowalam chociaż jednej pomocnej dloni, ale moja matka powiedziała, że nie zasługuję ani na garść litości i że im zniszczyłam życie popierajając ojca, że będę utrzymanką i jaki to ogromny wstyd przed rodziny stanąc przed taką tragedią.
Mam też zadzwonić do całej rodziny i wszytskich poinformaować że ślub cywilny się nie odbędzie z mojej winy.
Powiedziałam rodzicom że nie wrócę do nich, bo mi tutaj jest dobrze. Poza tym – jestesmy z Ad. razem i poki co zareczyny nie zostaly zerwane. Błagłam rodziców, żeby pozwoli mi dorosnąc, pozbierać się i podejmować decyzje za króre będę ponosiła pełną odpowiedzialność, jednak ojciec uznał, że dopóki widzą że moje decyzje są głupie i dziecinne nie pozwolą mi odpowiadać sama za siebie bo tylko zrobie sobi i im krzywdę. Podobo jestem też nienormalna ?! Tylko pytanie kto tu w tym całym cyrku jest normalny!? Najbardziej boli mnie, kiedy ponoszą kwestię smierci i choroby – „matka jak się dowie dostanie zawałku”, „ja chyba wylewu dostane”, „przyjedziesz jeszcze kilka razy do domu i potem przyjedziesz jeszcze dwa razy – na jednen pogrzeb i na drugi” – nie potrafie żyć ze świadomości ponoszenia odpowiedzialności za ich życie i zdrowie, nie potrafię pogodzić się z myślą, że ich niszczę.
Świadomość o odowłanym ślubie otworzyła moje oczy i pierwszy raz w życiu zobaczyłam ile moge stracić, jak wielką krzywdę zrobiłam Ad. wykluczając go z tego, co jego dotyczy w pierszej kolejności i przede wszystim, że ja naprawdę potrzebuję pomocy. Rozpaczliwie potrzebuję nauczyć sie żyć z myślą, że nie odpowidam za zdrowie ani odczucia moich rodziców. Potrzebuję pomocy psychologa-specjalisty z konkretnym doświadczeniem w tej dziedzienie, bo niestety młody stażem psycholog mimo dobrych chęci jest za słaby żeby pomoc mi uporac sie z moją obsesją.
Dzisiaj nie płaczę już nad odowałamym ślubem, choć w głębi serca mam nadzieję, że Ad. mnie kocha i że chce nadal żebym była jego żoną. Chciałabym zmienić swoje życie na stabilne emocjonalnie i uwierzyć, że to ja nie zniszczyłam rodzcom życia swoim wyjazdem, ani też że nie jestem odpowiedzialna za ich zdrowie i uśmiech na twarzy. Kocham ich całym swoim sercem i z radością jadę do domu na weekend, jednak nie chcę ponosić odpowiedzialności za wszelkie zło tego świata. Matka powiedziała mi, że napisała o mnie pamiętnik jakim byłam złym dzieckiem i jak ją niszczyłam przez cały ten czas, mam go dostać po jej śmierci... pytanie tylko, kto będzie pierwszy bo ja już nie daję rady. Wiem, że oni mnie bardzo kochają – może nawet za bardzo...
Nie chcę też być obrażana i ciaglę porównywana do tych, którym udalo się osiągnąc więcej w mniemaniu moich rodziców. Jestem dobrym człowiekiem, może i troche nawinym, ale niczego nie pragnę bardziej niż spokoju i zalożenia szczęsliwej zdrowej rodziny bez wyzwisk, obrżania się na wzajem i ciągłych awantur. W moich oczach tak własie wygląda „normalna” rodzina – ale definicji „normalności” jest tyle ile rodzin na świecie. Nie chcę zrywać kontaktów z rodzciami, bo wiem że oni mnie kochają i ja ich kocham, nie mniej jednak obie stony potrzebują normalnych relacji, żeby nie zniszczyć siebie na wzajem. Kocham również mojego Narzeczonego i chciałabym mu dać szczęsliwy dom i szczęsliwą rodzinę. Wiem, że on się boi tego co zobaczył żyjąc ze mną i „wirtualnie” z moimi rodzicami pod jednych dachem. Pytanie tylko, czy jest jeszcze jakaś szansa dla naszego związku i czy nie jest za późno, żeby przywrócić Ad. nadzieję i wiarę, że ja – jego przyszła/niedoszła żona – mogę jeszcze kiedyś być „normalną” żoną i matką jego dzieci?!
Uprzejmnie proszę o pomoc. Jestem zainteresowana każdą formą pomocy, także odpłatną. Szukam konkretnego specjalisty z doswiadczeniem z zakresu toksycznych rodziców.
Dziękuję z góry za pomoc.
Z wyrazami szacunku – D.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html#p132434https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html toksyczni rodzice - prosze o pomoc w znalezieniu specjalisty Gość
Poszukaj w większym mieście, jeśli masz możliwosć, terapii dla DDD, Dorosłych Dzieci z Rodzin Dysfunkcyjnych.
Z pewnością uzyskasz stosowną pomoc.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html#p132435https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html toksyczni rodzice - prosze o pomoc w znalezieniu specjalisty Gość
witaj, ja mam takie samo zycie jak ty, lepiej bym nie mogla tego opisac, prosze, jesli mozesz odezwij sie na moj mail [email protected]
EwaOstatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html#p132436https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html toksyczni rodzice - prosze o pomoc w znalezieniu specjalisty Gość
Otworzyłaś mi oczy..Jestem toksyczną matką,z mężem też nie dzielimy wspólnej sypialni.Kontroluje każdy krok mojej 11 letniej córki.Nie potrafi prawie nic,bo ja ją ze wszystkiego wyręczałam,nawet odrabiając lekcje.I tak samo wciąż gderam o swoim nadciśnieniu i chorobie.Dziecko się martwi,co rusz pyta czy wszystko w porządku.Zadnych przyjaciół,bo sama od nich stroni,ale przez co?Przeze mnie.Dziecko ma się czuć szczęśliwe,kochane,nie wszystko musi być tak bardzo doskonałe.To człowiek,który myśli i kocha,nie wolno mu odbierać indywidualności,a pozwolić rozwinąć skrzydła.Dziękuję Ci bardzo za ten wpis.Uratuję swoje dziecko przed nadopiekuńczością,przed samą sobą...
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html#p132437https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html toksyczni rodzice - prosze o pomoc w znalezieniu specjalisty Gość
Zobaczysz, miałam podobne doświadczenia, to tylko kwestia czasu.
Później niż inni, ale dorośniesz i zaczniesz na wszystko patrzeć innymi oczami. Niestety ceną jest to, że (przynajmniej m.zd.) musisz zerwać więź emocjonalną z rodzicami i wtedy ich gadanie nie będzie bolało.
U mnie to przyszło samo, w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że co bym nie zrobiła, to i tak będzie źle, i że wcale mi już na matki opinii nie zależy, bo jest po prostu toksycznym człowiekiem, który czerpie satysfakcję, jeśli komuś popsuje humor.
I wyobraź sobie, że nadal mieszkamy pod jednym dachem, tylko emocjonalnie daleko od siebie, a ja się wreszcie czuję dorosła (mam 34 lata) bo nie szukam już jej akceptacji, opinii, a najlepiej jak w ogóle z nią nie rozmawiam.
Zobaczysz, to przyjdzie samo. A lektura "toksyczni rodzice" bardzo mi w tym pomogła.Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html#p132438https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html toksyczni rodzice - prosze o pomoc w znalezieniu specjalisty Gość
W porównaniu z moim to życie jak w bajce było!
Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html#p132439https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html toksyczni rodzice - prosze o pomoc w znalezieniu specjalisty Gość
łatwo się gada. "toksyczni rodzice" to gra jak wiele innych zakamuflowanych gierek które koncza sie u psychiatry. Wszystkie strony grają cos dla siebie. Rodzice kompulsywno-obsesyjnie lub charakter nalny ugrywają ład, porzadek,sterylnośc uczuciowa, moralną ugrywaja rewanż na swoich własnych kompleksach. Pozornie chca by dziecku było dobrze (znajdzie takich ktorzy jawnie wyraza wrogosc i zlosc do dzieci a przecie zto jest czeste!) a w gruncie rzecz chodzi o to by ta machina chorych emocji, dziwacznych wzajemnych pretensjii i kompleksow szla z pokolenia na pokolenie. Zostaje im wtedy staysfakcja ze ze swoja pustka w malzenstwie i problemami z samymi soba (jako jednostki) wydali z siebie owoc w postaci nieszczesliwej corki lub syna czyli ze nie sa sami ze swoimi schorzeniami.
Do posiadania dziecka trzeba dorosnac, trzeba zawczasu zdac sobie wlasnie to pytanie: na ile dziecko potrzebne mi jest do ugrywania wlasnych ambicji i reperowania kompleksow a na ile uznam jego onnych charakter i bede kochac chocby bylo homosexualne, gralo na skrzypcach i mowilo po rosyjsku mimo ze w marzeniach maialo byc amerykanska sportsmenka.....
Prosto jest zaplodnic, odchowac szczesliwie jest znacznie trudniejOstatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html#p132440https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html toksyczni rodzice - prosze o pomoc w znalezieniu specjalisty Gość
łatwo się gada. "toksyczni rodzice" to gra jak wiele innych zakamuflowanych gierek które koncza sie u psychiatry. Wszystkie strony grają cos dla siebie. Rodzice kompulsywno-obsesyjnie lub charakter nalny ugrywają ład, porzadek,sterylnośc uczuciowa, moralną ugrywaja rewanż na swoich własnych kompleksach. Pozornie chca by dziecku było dobrze (znajdzie takich ktorzy jawnie wyraza wrogosc i zlosc do dzieci a przecie zto jest czeste!) a w gruncie rzecz chodzi o to by ta machina chorych emocji, dziwacznych wzajemnych pretensjii i kompleksow szla z pokolenia na pokolenie. Zostaje im wtedy staysfakcja ze ze swoja pustka w malzenstwie i problemami z samymi soba (jako jednostki) wydali z siebie owoc w postaci nieszczesliwej corki lub syna czyli ze nie sa sami ze swoimi schorzeniami.
Do posiadania dziecka trzeba dorosnac, trzeba zawczasu zdac sobie wlasnie to pytanie: na ile dziecko potrzebne mi jest do ugrywania wlasnych ambicji i reperowania kompleksow a na ile uznam jego onnych charakter i bede kochac chocby bylo homosexualne, gralo na skrzypcach i mowilo po rosyjsku mimo ze w marzeniach maialo byc amerykanska sportsmenka.....
Prosto jest zaplodnic, odchowac szczesliwie jest znacznie trudniejOstatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html#p132441https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html toksyczni rodzice - prosze o pomoc w znalezieniu specjalisty Gość
Witam, zastanawiam się czy ktoś tu jeszcze zagląda.....rozmowa z kimś bardzo by mi pomogła. Mam prawie 29 lat i mam toksycznych rodziców, najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że jestem współuzależniona i rzeczywiście "dzieki" ich postawie zaczynam juz sama wierzyć w to że "bez nich i ich pomocy zginę". Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć... pochodzę z "normalnego" domu bez żadnych dysfunkcji, jestem drugim dzieckiem w kolejności ( mam jeszcze dwie siostry) i tu pojawia sie pierwszy problem.... moja starsza siostra jest oczkiem w głowie tatusia, który wszelkie żale skierowane w jej stronę wyładowuje na mnie do końca życia nie zapomnę dwóch sytuacji kiedy to zdałam sobie sprawę z tego, że dla mojego ojca najważniejsza jest tylko A.....(moja starsza siostra).Dzień po jej ślubie u nas w domu zebrała się cała rodzina (rodzeństwo mojego ojca ze swoimi żonami) on wówczas wyjął z barku drogi koniak który był tylko na wyjątkowe okazje,nalał każdemu mężczyźnie (ten toast pili tylko mężczyźni), po wypiciu mój ojciec zamknął trunek po czym powiedział że teraz tego koniaka napiją sie kiedy urodzi sie wnuk albo wnuczka,to było dla mnie bolesne doswiadczenie usłyszeć coś takiego.... nie pomyslał o mnie i o mojej siostrze nie powiedział że następny toast będzie przy kolejnym ślubie....pomyslał tylko o mojej siostrze ....wszystko dla niej, nastepną chwilą kiedy uświadomiłam sobie jak różnym uczuciem darzy nas ojciec był moment kidy moja starsza siostra urodziła drugie dziecko....ojciec powiedział wówczas, że teraz juz czuje sie spełniony i może umierać, było mi wtedy okrutnie przykro....potwornie
i chociaz za dwa miesiące czekała mnie i moja młodszą siostrę ważna chwila (koniec studiów i obrona) nie pomyslał też o nas o tym że chciałby się czuć dumny też ze swoich dwóch młodszych córek i że to też ważne wydarzenie. Nigdy nie usłyszałam od mojego ojca, że jest ze mnie dumny, że cieszy się z tego co osiagnęłam, nie mówię że byłam świętym dzieckiem różne sytuacje w życiu mi sie zdarzały ( w technikum np. powtarzałam druga klasę) ale zawsze starałam się dążyłam do tego żeby być lepsza, pracowałam i studiowałam w czasie studiów zachorowałam mój ojciec uważał że tę chorobę sama sobie wymyślam, kiedy w tym roku szłam na kolejną (trzecią) operację nawet nie odprowadził mnie do szpitala,co ja mówię odprowadzić do szpitala to spełnienie marzeń ona nawet nie wstał z łóżka kiedy rankiem z torbą sportową wychodziłam z domu, pamietam że przepłakałam całą drogę idąc do szpitala
Dziś znowu była awantura znowu nie zabrakło złośliwości wyzwisk...
jestem debilem, tępakiem i mogę wy***ać z domu jak się nie podoba pod most albo do alfonsa ( Jezu nie wiem nawet z jakiej racji ten alfons, prowadzę się dobrze do domu nie przyprowadzam żadnych mężczyzn, nigdy nie rozmawiałam z rodzicami na tematy dotyczące mojego życia intymnego ( oni wciąz myslą że cały czas jestem dziewicą mimo moich 29 lat!!! ) więc nie wiem skąd te obraźliwe słowa z alfonsem w roli głównej)
Jeśli chodzi o moje życie towarzyskie to.... praktycznie go nie ma, jest tylko praca-dom, dom-praca. Jeśli się pozwolę komuś zaprosić na spacer, do kina na kolacje od razu musze sie z tego "spowiadać"
gdzie z kim, o której, kto to jest ( pewnie rozwodnik( chociaż nigdy się nie spotykałam z rozwodnikiem)) nie obywa sie również bez złośliwości typu że to pewnie znowu tylko jedna randka, że do nieczego sie nie nadaję i....zaczynam juz w to sama wierzyć że rzeczywiście tak jest że nic nie potrafię....nawet związku normalnego nie potrafię stworzyć a tak bardzo chciałabym mieć kogoś bliskiego.....Ostatnia edycja: - https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html#p132442https://www.psychiatria.pl/forum/toksyczni-rodzice-prosze-o-pomoc-w-znalezieniu-specjalisty/watek/72566/1.html toksyczni rodzice - prosze o pomoc w znalezieniu specjalisty Gość
ciekawe co z autorka tematu, czy udało jej się uwolnić... coż, rozumiem was doskonale.. ja tez nasluchalam sie wiele razy jaka to jestem beznadziejna i glupia, że jestem szmata, dziwka, smierdzacym brudasem, że się do niczego nie nadaję, że ich wykańczam itp itd, można by to mnożyć bez końca, az nie chce mi sie o tym pisac... teraz mam 24 lata i jestem wrakiem czlowieka... chodze na psychoterapie ale nie wiem czy to cos da... pozdrawiam i trzymam za was kciuki!
Ostatnia edycja: - GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Słyszę głosy
Hej. Leczę się już z ponad pół roku, dwa razy byłam w szpitalu...
Forum: Zaburzenia psychiczne - Czy przemoc usprawiedliwia cokolwiek ?
Jak w tytule Wiem że nie ale można to przedyskutować
Forum: Depresja - Doradca? Pomoc
Witam od 24 tygodni jestem w ciazy i w sumie od tego czasu problem się zaczą. To moja...
Forum: Depresja