Forum: Psychiatria - grupa dla rodziny i pacjenta
Temat: Uzależnienie od gier komputerowych i internetu (1)
- https://www.psychiatria.pl/forum/uzaleznienie-od-gier-komputerowych-i-internetu/watek/465951/1.html#p465951https://www.psychiatria.pl/forum/uzaleznienie-od-gier-komputerowych-i-internetu/watek/465951/1.html Uzależnienie od gier komputerowych i internetu Gość
Czy to jest uleczalne? Skoro alkoholizmu się nie da zaleczyć to i tego uzależnienia także nie? Już odczuwam skutki uboczne tego. Bolące oczy, bóle pleców, nerwowosć, nadpopudliwośc, agresja słowna, wyżywanie się na klawiaturze czy dyskomfort, gdy tracę połączenie z internetem (awaria centarli, modernizacja linii, brak bycia online z powodu przeciążenia serwera czy przeciążonej sieci). Obsesyjnie myślę o Internecie i budzę się w nocy by sprawdzić portale informacyjne jak i szukać wiadomości na temat wiedzy, której nieposiadam. Nie jestem dlatego człowiekiem wolnym, bo uzależnionym od I/C, ekranu i systemu (konsola, PC). Próbowałem porzucić te nałogi ale pojawiały się inne zastępszcze (alkohol, narkotyki, kawa, nikotyna, obżarstwo, lenistwo, onanizm czy użależnienie od plików audio-video wszelakiej tresci czy muzyki). Coraz bardziej czuję się zniewolony (osamotniony nie, bo sam lubię przebywać, a kontakty spoleczne z tymi samymi ludźmi, których znam już mnie męczą i się wypaliły oraz są dla mnie przygnębiające). Aktywność fizyczna wracala epizodami co kilka lat na wiosnę i jesień ale zakanczała się zimą i jesienią jak dla mnie bardzo smutnym okresem, który jest dla mnie okresem batalii o przetrwanie). W sieci też napotykam na osoby uzależnione - siedzą tam po 4 lata nawet. Jedni pojawiają się i znikają, a drudzy uziemieni przez nałóg zostaną tam do końca najwidoczniej. Miałem kryzysy, że to co robię nie daje mi już szczęscia czy radości jak i że za stary na to jestem ale powróciłem, bo to najbardziej lubiłem i kocham, a radość daje chociaż nic z tego nie mam konkretnego (nie o zyski chodzi ale o stracony czas, lecz co mają powiedzieć Ci, którzy życie stracili w młodym wieku i nawet nałog i nie jest dany). Patrzac na dluzsza metę to tego raczej nie przerwę niestety (a może to i dobrze, bo co bym miał innego robić?). Chciałbym nabluzgać wulgaryzmami ale wiem, że tak nie wolno na Internecie, bo to brzydki i zły przyklad daje, więc sie pohamuję.Nikomu nie szkodzę, a ni nie wadzę, lecz sąsiedzi zdraza się, że i mo dokuczają. Są bardzo nerwowi, zawistni i jakby do mnie urazę żywili za mój styl życia. Wszystko staram się przemilczeć te komentarze ale czuję, że moje granice wytrzymałości kiedyś dobiegną końca i eksploduję robiąc coś złego. Staram się maskować i udawac, ze wszystko jest ok. Udaję, ze *** ludzi z zaciekawieniem, mówię dzień dobry zawsze miło i grzecznie (a w duchu sobie myślę najgorszsze świństwa i plugastwa). Izolacja, więc i bycie w swoim pokoju daje mi namiastkę 'wolności' i swojego małego królestwa (tyle, że bez księżniczki i pierworodnych). Oczywiście na pierwszy rzut oka wyglądam jak zwykły obywatel, lecz funkconowanie społeczno-egzystencjonalne mam zaburzone i na całe szczęscie nikt mi w myślach czytać nie umie i nie wiedzą nic (chociaż mi się kioedys wiele rzeczy zdawało i też sam do nich krytyczny czasem nie jestem). Z rozmyślań swoich wnioskuję, ze jest to ucieczka - za dużo patologii spolecznej mam wokól siebię i nie potrafię z tymi ludźmi stworzyć nic rozsądnego, bo i tak oni mają inne systemy myślenia. Byłe świadkiem ichnych miłości, zdrad, radości życia jak i porażek. Oni nie wiedzą nawet co to psychoza jest, a ją mieli koło siebie. Gdy ich obserwuję jak zakładają fikcyjne konta na portalach spolecznościowych, wstydzą się pewnych rzeczy, mają hamulce mimo strasznie polowanych i wykolejonych systemu wartości to jednak są rzeczy, które ich napawają niesmakiem, zakłopotaniem czy gorszą. Mi się zdarza zarumienić jeszcze ale to jak coś się stanie z zaskoczenia i jestem podczas innego wymiaru myśleniowego lub nagły zbieg zdarzen i ookolicznosci się rozwinął z nienacka to człowiek bez asertywności potrafi mnie zaskoczyć swoją głupotą jak i wtórnością, której z racji jej banału bym się już nie spodziewal, bo sądzilem, ze wypaliło się to już, a wraca. Czy jestem w hermetycznej kuli? Te same twarze w telewizji i Internecie niczym prześladowcy pokazują się głosząc swoje farmazony! Ja mam chyba jednak przeciążony mózg? Dochodzi u mnie czasem do rozpadów myślenia i natłoku myśli (za młodu byłem od tego wolny, lecz, gdy zaczołem raczyć się alkoholem pojawiły się konfabulacje i urojenia - zaczątek psychozy jeszcze nierozpoznany przezemnie jak i do lekarza nie trafiłem). Ok trzy lata poźniej po zażyciu amfetaminy zostałem hospitalizowany i sam nie wiem czy zdaję sobie poczucie z choroby psychicznej czy też nie (raz wydaję mi się, że jestem zdrowy, a raz że zaburzony). Może samo funkcjonowanie złe jest zwiastunem tego, że nie dla mnie jest życie w spoleczeństwie realnym tylko cyfrowym? Czy to jest moja droga życiowa i akurat czasem narodzin w XX wieku, gdy spijamy najsłodszą śmietankę rozwoju technologii?Wiem, ze za dużo ksobności tutaj o mnie ale to w końcu nie będę pisał o kolegach czy sąsiadach w nieskończoność, bo to są w pewnym sensie moi streserzy. W tej chwili marzy mi się tylko większa przepustowosć łącza, zdrowsze oczy i plecy bez bólu czy skurczów. Na swoją aktywność względem poszukiwania pracy czy zdobywania edukacji narzekać już nie chcę, bo próbowałem i mogę tutaj jedynie zwalić wszystko na swoje lenistwo, a nie na pecha, bo sam sobie jestem winny jak mi to wszyscy mówią. Nigdy nie byłem sumienny, pochwał żadnych nie dostawałem, a oceny słabe. Chodziłem do tych szkól byle chodzić omijając zawsze materiał szkolny, książki jak i odrabianie prac domowych. Dałem się w to wciągnąć po prostu, bo byłem młody i nieroztropny. Nauczam się powoli wymijać i tworzę sobie złudzenie wolnosci w nałogu. Polityka obecna kraju mi się wcale nie podoba, lecz, gdy głębiej pomyślę to mam to co chcę . . . sam się pchałem, gdzie nie trzeba gdy byłem młodszy i dużo wtedy sluchałem rozmyślając i cedząc wiel zdarzeń z życia swojego jak i innych. I jak patzre wcale źle nie robiłem o zgrozo, więc po co to piszę? A no po to by inni poczytali. Rajski owoc zwany życiem jest iście smakowity (nawet ten podgniły). Utajam, więc ironiczny uśmiech póki zaśmiac się mogę ale wiele rzeczy do śmiechu wcale nie jest. Czy, więc mam byc indywidualistą zapatrzonym w siebie skoro grupa żerować na mnie chce i ja straty ponosić, a oni zyski kosztem mojego zdrowia i samopoczucia dobrego? Nie mogę powiedzieć, ze swoje zrobiłem czy zrobię jeszcze. Gdy wychodze z domu to odczuwam przygnębienie i strach. Smiech zdarza sie juz mniej - widzę ludzi i ich miny jak na dłoni. Taki jest mój plan by znikać z pola widzenia na jakiś czas. Sam święty nie jestem i grzeszyłem i to nie będac w osamotnieniu. Ostatnio głównym motywem stało się zaspokajanie tylko podstawowych potrzem włącznie z nałogiem i odrzucenie całej reszty pędu donikąd i po nic. samo rozmyślanie stało się największym skarbem jak i jest ciężarem. Twierdzą, ze jestem pasożytem spolecznym ale ja nic innego nie umiem robić konkretnego i szybko się zniechęcam, bo mi nic radości nie daje poza graniem i Internetem. Nie cchę już błaznować i pajacować po spożyciu wszelakich substancji psychoaktywnych rozbawiając głupotą mierne towarzystwo, które zaśmieje się czy podnieci na zachowanie niskich lotów czy wtórny lub słaby schemat i broń boże jniech nie zaczyna tego naśladować czy powtarzać.
- GośćZaloguj się , aby dodać odpowiedź
- Przemoc psychiczna
Dzień dobry Mam problem z lokatorami, mieszkam w kamienicy. Mój problem polega...
Forum: Kółko wsparcia psychicznego - przyszłość finansowa
Założyłem wątek bo temat niezmiernie mnie interesuje. Jeśli chodzi o...
- Problem ze sprzątaniem
Serdecznie witam wszystkich forumowiczów. Mój problem dotyczy sprzątania....
Forum: Kółko wsparcia psychicznego